Po lekturze Szczeliny zapragnęłam przeczytać wszystko, co wyszło spod pióra Jozefa Kariki. Od razu zakupiłam wszystkie jego dostępne w Polsce powieści, ale, jak to często bywa, musiały odleżeć swoje na czytniku. Na pierwszy ogień wzięłam Ciemność, która jednak nie zachwyciła mnie tak jak Szczelina.
Owszem, ta powieść potwierdza, że Słowak jest mistrzem w kreowaniu atmosfery. I tutaj bardzo szybko czytelnik wpada w nastrój niepewności, podskórnego lęku, zagmatwania i osaczenia. Ale od początku.
Scenarzysta, który pisze teksty do słynnego serialu kłóci się z partnerką i spontanicznie wyjeżdża w góry do chaty, która od lat jest w posiadaniu rodziny. W tym spartańskim miejscu spędzał wakacje z rodzicami, a teraz zapragnął oderwać się od problemów, w spokoju napisać scenariusze do następnych odcinków i przemyśleć swój związek. Chata jest w górach, zasypana śniegiem, bo tuż tuż Boże Narodzenie i mieści się na kompletnym odludziu. Nawet telefon nie ma stałego zasięgu. Na początku wszystko układa się świetnie, do momentu, gdy bohater zakrapia swoje wrażliwe oczy i traci wzrok. Oślepiony zaczyna słyszeć i wyobrażać sobie niespotykane rzeczy. Szmery i szelesty stają się groźne, rozróżnienie dnia od nocy niemal niemożliwe, znalezienie jedzenia czy rozpalenie ognia ponad siły. Mężczyzna wpada niemal w obłęd, szczególnie gdy zaczyna podejrzewać, że jest śledzony przez tajemniczego mężczyznę w żółtej kurtce, który próbuje go zabić.
Karika bardzo sugestywnie opisuje stopniowe popadanie w obsesję i obłęd, mistrzowsko oddaje psychikę bohatera i jego myśli. Proces samozaszczucia się, wpadania w szaleństwo oraz atmosfera niepokoju są obezwładniające. Po pewnym czasie czytelnikowi trudno odgadnąć, co jest prawdą a co wytworem wyobraźni oszalałego z lęku bohatera. Utrzymana w formie monologu książka wciąga jak korkociąg, nie sposób przerwać lekturę, a krwawe, bardzo krwawe sceny dodają thrillerowego smaczku. Co wrażliwsi mogą kilka razy powstrzymać odruch wymiotny, ja takie dosłowne opisy lubię.
Nigdy nie czytałam namiętnie horrorów czy thrillerów, nie mogę prozy Kariki porównywać z twórczością mistrzów gatunku, ale mimo to odważę się wyrazić opinię, że w ten poczet można zaliczyć Słowaka bez żadnych wątpliwości. Cieszę się, że jeszcze nie przeczytałam wszystkich książek Kariki - dużo dobrego przede mną.
Moja ocena: 5/6
Jozef Karika, Ciemność, tł. Mirosław Śmigielski, Stara Szkoła 2020.
Nie mój to gatunek i czuję, że nie odnalazłabym się w tej prozie, ale cenię bardzo autorów, którzy umieją w czytelniku wywołać, sprawić, że udzieli się mu nastrój bohatera i atmosfera wokół niego.
OdpowiedzUsuńJa ogólnie po ten gatunek też nie sięgam, ale Karika to mistrz.
Usuń