Strony

piątek, 12 listopada 2021

"Pachinko" Min Jin Lee




Pachinko to wielowątkowa saga zasadzona na historii Sunji - młodej Koreanki, która zmuszona jest opuścić rodzinną wioskę i przenieść się do Osaki. Autorka snując bowiem opowieść o rodzinie Paek, opisuje realia historyczne Koreańczyków od początku XX wieku. Uciskane i podległe Japończykom państwo cierpi pod coraz cięższymi restrykcjami, a wielu młodych Koreańczyków jedyną szansę na poprawienie losu widzi w emigracji do Japonii, gdzie mogą podjąć pracę w fabrykach. Koreańczycy to obywatele drugiej kategorii, z marszu rozpoznawani w Japonii ze względu na akcent, ale także przypisywane im stereotypowe cechy - gwałtowność, nieokrzesanie i chęć do współpracy z yakuzą. 

Sunja o tym wszystkim nie wie. Jest niewykształconą dziewczyną, która zupełnie nieświadomie i nie z własnej woli wyjeżdża do Japonii. To jednak pracowita kobieta, która poświęca swoje życie mężowi, dzieciom, rodzinie i oczywiście pracy. Gdy w domu brakuje pieniędzy, wpada na pomysł dorabiania - to może być praca w polu, ale także przyrządzanie i sprzedawani kimchi czy słodyczy. Dla niej życie w Japonii formalnie nie różni się od życia w Korei, ale dla jej męża już bardzo, zwłaszcza gdy zostaje aresztowany z powodu rzekomych powiązań z ruchem rewolucyjnym Koreańczyków. W tle perypetii rodzinnych przewijają się bowiem wielkie historyczne wydarzenia: protesty, ruchy rewolucyjne, a przede wszystkim II wojna światowa, która zabiera życie wielu młodym Japończykom. W wyniku ataku na Nagasaki ucierpi szwagier Sunji, który nigdy nie wyjdzie z kalectwa. 

Nie chcę pisać tu więcej o samej historii rodziny, bo to ona jest siłą napędową narracji i zmusza czytelnika do przewracania kolejnych stron. Dodam jednak, że podoba mi się brak zaskakujących zwrotów akcji. Autorce udało się uniknąć kina akcji na stronach książki, nie ma tu wstrząsających odkryć, nagłych przyspieszeń akcji, ukrytych w szafie rodzinnych trupów. Jest natomiast normalne, spokojne życie pełne bólu i pracy, ale także z wieloma szczęśliwymi chwilami. 

Najciekawszy w tej książce jest wątek tożsamościowy. Min Jin Lee skupia się na wielowymiarowości integracji Koreańczyków w społeczeństwie japońskim. To bardzo złożony i indywidualny proces. Są Koreańczycy, którzy pragną się zasymilować, są tacy, którzy cierpią z powodu japońskich uprzedzeń do tego stopnia, że nawet w trzecim pokoleniu czują się Koreańczykami. Autorka opisuje, z jakimi szykanami spotykają się Koreańczycy na co dzień (odnawianie pozwolenia na pobyt nawet u osób urodzonych w Japonii, które nie władają koreańskim), nie zapominając o wspomnieniu o różnorodności podejścia wśród samych Japończyków. Już dla tego faktu warto sięgnąć po tę książkę. Autorka nie zapomina także o podziale Korei i konieczności zdefiniowania przynależności narodowej, ale także o diasporze koreańskiej w USA. Bohaterowie powieści naznaczeni są tym dylematem i to on ma ogromny wpływ na ich decyzje życiowe. Samo pachinko jest tu symbolem niestabilności koreańskich emigrantów, którzy jak bezwolne kulki poddani są decyzjom japońskich polityków. 

Sama narracja wprawdzie wciąga od pierwszych stron, ale nie utrzymuje poziomu do końca. W pewnym momencie staje się nieco nużąca i wiem, że brzmi to, jakbym przeczyła sama sobie, w końcu powyżej chwalę autorkę za to, że uniknęła spektakularnych zwrotów akcji. Jej narracja jest jednak także dość skąpa w uczucia, co być może jest wynikiem charakteru Koreańczyków, a zarazem przeładowana postaciami. W drugiej części powieści pojawia się ich jeszcze więcej, niektóre tylko krótko zarysowane i niestety dalej nie pociągnięte (np. homoseksualny przyjaciel policjant). Odniosłam wrażenie, że autorka chciała ukazać jak najwięcej fenomenów (pachinko, prostytucja, schadzki w parku, yakuza, samobójstwo itd), ale zabrakło już miejsca na ich pogłębienie. Mimo to polecam tę książkę, być może jako wstęp do pobieżnego poznania historii Korei. 

Dodam jeszcze, że miejscami miałam problem z językiem i nie wiem, czy nie jest to wina decyzji tłumaczki. Od czasu do czasu w wypowiedziach pojawiają się słowa mocne, przekleństwa, które zupełnie nie pasują do tonu pozostałych wypowiedzi danej postaci i niekoniecznie wyrażają w danym momencie wielki gniew czy wzburzenie. 

Moja ocena: 4/6

Min Jin Lee, Pachinko, tł. Urszula Gardner, 576 str., Czarna Owca 2017.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz