Ostatnio zupełnym przypadkiem, przeglądając Legimi, odkryłam, że cykl o Bernardzie Grossie ma kontynuację, co mnie ucieszyło, bo bardzo polubiłam spokojną narrację Małeckiego oraz to, jak kreuje swoich bohaterów. W tym cyklu życie prywatne odgrywa tak samo ważną rolę jak śledztwo i jest tak nie tylko w przypadku komisarza Bernarda Grossa, ale także jego koleżanki Moniki Skalskiej. Nie ukrywam, że byłam ciekawa, jak potoczą się ich losy i dodam, że bardzo rzadko zdarza mi się tak dobrze pamiętać treść poprzednich tomów. O ile szczegóły śledztw i zagadek, z jakimi musieli się zmierzyć policjanci z Chełmży mi umknęły, to nadal byłam dobrze zorientowana w ich prywatnym życiu.
W Zadrze wiąże się ono ze śledztwem, przynajmniej w przypadku Skalskiej. Wszystko zacznie się od samobójcy w lesie, na którego trafiają żołnierze szukający padłych na zarazę dzików. Ciało jest tak zakamuflowane, że znajdują tylko czaszkę i nogę, które odpadły ze względu na siłę grawitacji i rozkład. Okazuje się, że zmarły to Rafał Becker, którego siostra zaginęła wiele lat wcześniej. Tamta historia nigdy nie została rozwiązana, a Gross od razu wiąże te dwie zagadki. I faktycznie sprawa okaże się być bardziej zawiła niż wszyscy się spodziewali, a zaplątani będą w nią były komendant policji, ale i także kochanek Skalskiej, policjant, który popełnił samobójstwo. Będzie tu dużo wątków pobocznych, które zwodzą śledztwo na manowce, jak na przykład przemoc domowa.
Dla mnie jednak najciekawsza wciąż jest warstwa obyczajowa tych kryminałów - rozterki Bernarda, który stoi pomiędzy będącą w śpiączce żoną, a nowym związkiem, sytuacja jego syna (nadal dość enigmatyczna) i wreszcie Skałka, której kochanek popełnił samobójstwo, która w tym tomie nawiązuje bliższą znajomość (choć tylko służbową) z wdową po Grzegorzu.
Przyznam, że lubię kryminały Małeckiego nie za to, że są kryminałami, czyli nie za samą zagadkę, lecz za atmosferę, spokój, brak gwałtownych zwrotów akcji i holywoodzkich zakończeń. Podoba mi się zwyczajność życia, herbata Grossa, niewymuszone rozmowy i melancholia. W Zadrze jest sporo dłużyzn, jak choćby streszczenie Jeziora Bianki Bellovej (świetna książka), które Gross czyta żonie, ale i przemyśleń - mnie one jednak nie przeszkadzały.
Moja ocena: 4/6
Robert Małecki, Zadra, czyt. Piotr Grabowski, 540 str., Czwarta Strona 2020.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz