Czekaj, mrugaj to chyba moje pierwsze całkowicie nieudane spotkanie z literaturą skandynawską. Powieść Norweżki nie tyle mnie nie zachwyciła, co wprawiła w konsternację. Książka zawiera historie, opowiedziane naprzemiennie, których bohaterkami są kobiety, każda z nich na swego rodzaju rozdrożu. Jest młodziutka Sigrid, która zakochuje się w znanym pisarzu, jest artystka Trine, która podczas swojego performance spostrzega, że macierzyństwo odgrywa w jej życiu większą rolę, niż sądziła, spotykamy także Linneę, reżyserkę, która udaje się na spotkanie z byłym kochankiem. W powieści pojawiają się także historie zbudowane na przypadku, jak na przykład utrata zęba przez Vigga, która doprowadzi do spotkania z dziewczyną, którą poznał przelotnie na pogrzebie babci.
Od pierwszych stron zdecydowanie rzuca się w oczy forma powieści, która ma przypominać filmowe kadry. Autorka opisuje kolejne sceny z pozycji obserwatorki czy scenarzystki tworzącej didaskalia do filmu. Ta forma może być męcząca, w moim odczuciu była jednak najciekawszym aspektem książki. Same historie ani mnie nie poruszyły, ani zainteresowały, a przede wszystkim nudziły. Nie znalazłam niczego ciekawego w wielostronicowych przemyśleniach Sigrid ani w perypetiach Vigga, wnioski Trine nie były dla mnie odkrywcze, a losy Linnei mdłe. Najbardziej irytujące były jednak liczne odwołania do muzyki, kinematografii i literatury. Pisząc liczne, mam na myśli dziesiątki, jeśli nie setki. Książka jest nimi naszpikowana i nie mają one żadnego sensu ani przeznaczenia. Miałam wrażenie, że autorka chce się popisać erudycją, pokazać, że zna cytowane dzieła? Nie wiem, ale nie mogłam się oprzeć wrażeniu, że chciała utknąć w tę książkę wszystko, co jej przyszło na myśl, nie zastanawiając się nad celem takiego działania. Wyszedł jej niestety niezrozumiały i kiczowaty performance.
Nie sądzę, że szybko zapomnę tę książkę. Treść zapewne tak, ale wywołała we mnie jednak sporo emocji, a przede wszystkim zaskoczenie i konsternację. Żałuję, że mi się nie spodobała, bo miała ku temu spore przesłanki.
Moja ocena: 2/6
Gunnhild Øyehaug, Czekaj, mrugaj, tł. Anna Krochmal, Robert Kędzierski, 288 str., Wydawnictwo Pauza 2019.
Wprawdzie mam w planach kilka książek z wydawnictwa Pauza, jednak tej jak na razie nie mam w planach i widzę, że chyba nie ma sensu po nią sięgać.
OdpowiedzUsuń