Strony

środa, 14 września 2022

"Duchy z miasteczka Demmin" Verena Kessler


Demmin to niewielkie miasteczko hanzeatyckie na Przedmorzu Przednim, pięknie położone u zbiegu trzech rzek, pomiędzy Pojezierzem Meklemburskim a Bałtykiem. To miasteczko, w którym niewiele się dzieje, gdzie brak perspektyw wygania młodych i nad którym wisi pewne piętno. To właśnie tu miało miejsce największe samobójstwo zbiorowe Niemiec. Około 900 osób porwało się na ten czyn wiosną 1945 ze strachu przed nadciągającą Armią Czerwoną. Głównie kobiety, dzieci i osoby starsze zdecydowały się na skok do rzeki, otrucie lub powieszenie. Ta historia pozostawiła nad miasteczkiem piętno, ale to nie o niej pisze w swojej powieści Verena Kessler. Wręcz przeciwnie, Niemka pokazuje, jak wygląda dorastanie na wschodnioniemieckiej prowincji w cieniu owego piętna. 

Dwutorowa narracja obejmuje perspektywę sąsiadek: piętnastoletniej Larissy i stojącej u kresu życia Lore Dohlberg. Larissa to dość nietypowa dziewczynka - jej marzeniem jest zostanie reporterką wojenną, dlatego więc wykonuje ćwiczenia wytrzymałościowe polegające na wiszeniu głową w dół czy wkładaniu rąk do lodowatej wody. Nastolatka mieszka z matką, która często zmienia partnerów, spędza jednak sporo czasu poza domem, np. na cmentarzu, gdzie sobie dorabia, sprzątając groby. Larissa miała brata, którego nigdy nie poznała, ponieważ umarł przed jej narodzeniem. Ta tragedia podobnie jak wydarzenia u schyłku wojny nigdy nie została przepracowana.

Pani Dohlberg to milcząca sąsiadka, której życie ma zmienić się o 180 stopni, ponieważ czeka ją przeprowadzka do domu seniorów. Przeglądając i segregując dobytek życia, wspomina wydarzenia z końca wojny. Samobójstwo dotyczyło bezpośrednio jej rodziny i bolesne wspomnienia zaczynają w niej dominować.

O samobójstwie nie mówi się w Demmin, ale wszyscy o nim wiedzą, stało się częścią życia, ale częścią nieprzepracowaną, która powraca i tkwi w mieszkańcach miasteczka. Traumatyczne wydarzenia można wypierać, ale pamięć o nich wróci, nawet jeśli dopiero o pokolenie później. Widma zmarłych są przecież wciąż obecne - na dnie rzeki, w masowym grobie na cmentarzu i cmentarnej księdze, w pamięci naocznych świadków i w genach kolejnych pokoleń. Kessler świetnie pokazuje, jak śmierć stanowi nieodłączną część życia. Ten motyw przewija się u każdego z bohaterów, ale jest on nienachalny, delikatny, jest integralną częścią danych losów. To może być samobójstwo, które jest świadomym wyborem, ale i nieuleczalna choroba czy wypadek. Na śmierć się czeka, śmierć się przydarza i tkwi w świadomości. 

Ta dość szczupła objętościowo książka porusza tak różnorodną gamę tematów, że ma szansę trafić do szerokiego grona czytelników. To może być powieść o dorastaniu, o radzeniu sobie z traumą, o dziedzictwie wojennym, o życiu na prowincji, o przyjaźni, o braku komunikacji. Kessler uwodzi lekkim stylem - krótkie rozdziały, język dopasowany do wieku bohaterek, celne spostrzeżenia, świetna kreacja małomiasteczkowej atmosfery - który jednak nie spłyca poruszonych problemów. 

Polecam.

Moja ocena: 5/6

Verena Kessler, Die Gespenster von Demmin, 237 str., Hanser Verlag 2020.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz