Strony

sobota, 1 kwietnia 2023

"Urugwajka" Pedro Mairal

 


Lucas ma czterdzieści kilka lat, niby jest pisarzem, ale finansowo szoruje po dnie. Ma fajną żonę i kochanego synka, ale w małżeństwie też mu się nie układa. Co gorsza żona przez większość czasu utrzymywała całą rodzinę, bo Lucas pisał. Teraz jedzie do Montevideo, żeby pobrać z banku honorarium i spłacić żonę - mimo że mieszka w Buenos Aires, to pieniądze napływają do urugwajskiego banku, co jest dużo korzystniejsze finansowo.

Cała ta podróż brzmi dość karkołomnie, bo Lucas nie jest w najlepszej kondycji psychicznej, jest niemal pewny, że zdradza go żona, a pisanie powieści idzie mu jak po grudzie. Jedynym jasnym promieniem ma być spotkanie z tytułową Urugwajką, którą poznał na jakimś spotkaniu literackim i która całkowicie go zauroczyła. Dziewczyna ma na nazwisko Guerra - wojna i tak ją Lucas najchętniej nazywa. To dużo młodsza od niego piękność, która także tkwi w niezbyt łatwym momencie swojego życia, to jednak Lucasa aż tak nie interesuje. Jego mózg wypełniony jest pożądaniem i samobiczowaniem się, wspomnieniami o własnych zdradach, które oczywiście nie są tak okropne jak te żony. Lucas, jednym słowem, to typowy przykład faceta w kryzysie wieku średniego, który dostaje małpiego rozumu. Podczas pobytu w Urugwaju podejmuje nieracjonalne decyzje, zachowuje się jak nastolatek, który nie jest w stanie przewidzieć konsekwencji swoich działań.

Tak, Lucas jest antypatyczny i denerwujący. Tak, każda kobieta powinna się od takiego faceta trzymać z daleka. Ale, to się po prostu dobrze czyta i z ciekawością weszłam w głowę faceta i poznałam jego tok myślenia. Nie odczuwałam sympatii do głównego bohatera, ani Guerry, ani jego żony, ale ciekawiła mnie ta historia. Mairal świetnie oddał ten charakter, jego bohater jest autentyczny i oczywiście strasznie denerwujący. Urugwajsko-argentyński anturaż to dla mnie wartość dodana tej powieści.

Na koniec jedno ostrzeżenie - zdecydowanie nie polecam audiobooka. Pechowo czyta go ten sam lektor, co Rzeczy osobiste i ponownie bez żadnego respektu dla języka obcego. Nie oczekuję znajomości hiszpańskiego, sama go nie znam, ale na litość boską, wyguglowanie wymowy słowa guerra zajęło mi mniej niż minutę. Za każdym razem gdy słyszałam odmieniane przez wszystkie przypadki i dobitnie podkreślane "u", dostawałam trzepotania przedsionków. Co gorsza nazwisko Urugwajki odgrywa w powieści ważną rolę i powtarza się nagminnie, nie pojmuję, jak można nie sprawdzić wymowy tego słowa. Jak można być tak beztroskim wobec własnej pracy?

Moja ocena: 4,5/6

Pedro Mairal, Urugwajka, tł. Barbara Jaroszuk, czyt. Filip Kosior, 160 str., Wydawnictwo Pauza 2023.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz