Strony

niedziela, 3 września 2023

"Syrena z zatoki Czarnej Conchy" Monique Roffey

 


Mała wyspa Black Conch w latach siedemdziesiątych jest celem wypraw wędkarskich Amerykanów. Podczas jednej z nich, polowaniu na merlina, dwóch Amerykanów na wędkę łapię syrenę. Syrenę wcześniej już zwabioną w te okolice przez głos i muzykę Davida. Gdy usłyszała dźwięk motoru łódki Davida jej czujność została uśpiona i dała się złapać łowiącym z innej jednostki przybyszom. Amerykanie chcą spieniężyć cenny i rzadki łup, sprzedać stworzenie do muzeum, zyskać sławę i rozgłos. Zawieszoną w porcie syrenę ratuje jednak David, który ukrywa ją w swoim domu. Zanim jednak zdąży ją oddać oceanowi, syrena zmieni się w kobietę. 

Roffey stworzyła powieść głęboko osadzoną w karaibskich wierzeniach. Syrena to kobieta przeklęta, która musiała zamieszkać w morzu, bo była zbyt piękna. To kobieta z przeszłości, która pamięta wyspy sprzed kolonizacji, gdy zamieszkane były przez pierwotny lud. Pamięta zwyczaje i język. Teraz, w latach siedemdziesiątych, nie uda się jej uciec od przeznaczenia - zawiść kobiet będzie ją prześladować, chciwość mężczyzn podobnie. David jest tu wyjątkiem, spotkanie z syreną zmienia go, pozwala odkryć inną stronę swojej natury, zrozumieć, że dla kobiety można zmienić siebie i swoje życie. Kontakt z syreną będzie miał także wpływ na inne osoby. Mieszkająca w rezydencji na wzgórzu Arcadia Rain to posiadaczka połowy wyspy, potomkini właścicieli niewolników i matka samotnie wychowująca niemego syna. Arcadia byłaby jak inni mieszkańcy wyspy, bo włada tym samym językiem, zna zwyczaje i przynależy do tego regionu od pokoleń, gdyby nie była biała i nie miała takiego dziedzictwa, jakie ma. Jej syn nawiązuje świetny kontakt z syreną, a dzięki temu Arcadia zbliża się do Davida, swojego kuzyna. 

Roffey opowiada w swojej powieści o niewolnictwie, o zwyczajach, o dziedzictwie, o porozumieniu, o żądzy i tradycji, o rodzącej się turystyce, a także o życiu w zależności od natury. Wprowadzając motyw zazdrosnej sąsiadki, która zadba o nieszczęście Aycayi (syreny), autorka nie oprze się jednak stereotypom. To Priscilla i jej kompanion, policjant, są tak stereotypowi i przerysowani, że wyłamują się z nieoczywistego obrazu Black Conch i czynią tę powieść przewidywalną. Pomijając jednak tę narracyjną słabość, z przyjemnością przeczytałam tę powieść. Dzięki niej poznałam bliżej kulturowe tło Trynidadu i Tobago, co jest dla mnie zawsze największą wartością lektury.

Moja ocena: 4/6

Monique Roffey, Die Meerjungfrau von Black Conch, tł. Gesine Schröder, 240 str., Tropen Verlag 2022.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz