Strony

poniedziałek, 23 października 2023

"Ale z naszymi umarłymi" Jacek Dehnel


Dziwnie się dzieje w Polsce. Z grobów coś wyłazi - trupy, nie trupy, zombie, nie zombie. Te cudaki zaludniają najpierw Polskę, a potem świat. Polonizują całą ziemię, bo czemu nie, w końcu Polska to zbawicielka narodów. Może podstawowe założenie tej idei było inne, ale skoro nie da się inaczej, to trzeba się zadowolić tym, co się ma.

Dehnel świetnie zarysował grupę głównych bohaterów - parę gejów, nastolatkę, samotne kobiety i mężczyznę. Wszyscy oni nie mogliby być bardziej odmienni, ale połączy ich jeden cel - ucieczka przed zombiakami. Te znowu stanowią alegorię Polski, przed którą nie sposób uciec. Dehnel bawi się tu konwencją i na tapet bierze wszelakie polskie przywary i mity. To satyra na martyrologię, kult historii i jednostki, na wiarę w unikatowość ojczyzny i jedynego słusznego katolicyzmu. 

Przyznam, że o ile perypetie grupy bohaterów faktycznie mnie zainteresowały - tu z naciskiem na związki międzyludzkie, układy między nimi, to cała otoczka w postaci zombie do mnie nie trafiła. Cenię bardzo pióro Dehnela - podziwiam za elokwencję, rzutkość, celność obserwacji i umiejętność wyrażenia ich słowami, ale w moim przypadku z wykonaniem przestrzelił. Ten wątek mnie zwyczajnie nudził i przyćmił smakowitą satyrę i opis polskiej przaśnej polityki. Zakładam, że strona narracyjna miała taka być, a autor celowo skupił się na zombiackiej satyrze, a także na utkaniu w powieści mnóstwa nawiązań do kina i literatury światowej, ja tego jednak nie kupiłam.

To książka z serii: można, ale nie trzeba. Ma zalety, ale nie zachwyciła mnie na tyle, by ją polecić z czystym sercem.

Moja ocena: 4/6

Jacek Dehnel, Ale z naszymi umarłymi, czyt. Łukasz Garlicki, 320 str., Wydawnictwo Literackie 2019.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz