Już po lekturze Matek wiedziałam, że Pavol Rankov to świetny pisarz, ale, jak to często bywa, zbyt długo zwlekałam z sięgnięciem po tę książkę. Niepotrzebnie, bo to równie dobra, choć zupełnie inna pozycja.
Rankov opisuje losy trzech przyjaciół dorastających na słowacko-węgierskim pograniczu. Ján, Gabriel i Peter nie mogliby się bardziej różnić, ale łączy ich przyjaźń i głębsze uczucie do koleżanki Marii. Chłopcy postanawiają 1 września odbyć na kąpielisku wyścig, by wybrać tego, kto może ubiegać się o serce Marii.
Ten pierwszy września będzie momentem, na którym Rankov zasadzi całą książkę, powracając do bohaterów co dziesięć lat. Nie zawsze to będzie dokładnie ten dzień, ale pozostanie on punktem orientacyjnym.
Słowak szkicuje losy chłopców na przestrzeni kilku dekad, poczynając od lat 30., a na 70. kończąc. Przyjaciół po raz pierwszy rozdzieli wojna, a ich losy naznaczy pochodzenie (węgierskie, żydowskie, słowackie), a także zmiany polityczne. Władzę nad ich miejscowością będą kolejno sprawować Węgry, Słowacja, hitlerowskie Niemcy, Rosjanie i wreszcie Czechosłowacja. Polityczne przetasowania typowe dla Europy, a szczególnie jej wschodniej części, naznaczą życiorysy głównych bohaterów. Mimo że każdy z nich obierze inną ścieżkę, to ich losy będą się splatać, a przyjaźń się nie rozpadnie.
Rankov świetnie pokazuje, jak ustrój determinuje wybory, karierę i los, jak trudne jest życie pod presją - aresztowania, wpadnięcia w niełaskę, konieczności walczenia.
Wybór jednego dnia jako kanwę narracji to ciekawy zamysł, który świetnie się sprawdził. Autor skutecznie przykuwa uwagę czytelniczki, zmieniając głównego bohatera ze zdania na zdanie, pokazując w ten sposób, co w danym momencie robią oddaleni od siebie przestrzennie bohaterowie. Ciekawe jest także spojrzenie na Czechosłowację z perspektywy Izraela czy USA. Zresztą fragmenty o powstawaniu państwa izraelskiego aktualnie wybrzmiewają szczególnie boleśnie.
Dobra proza z ciekawym tłem historycznym, polecam!
Moja ocena: 6/6
Pavol Rankov, Zdarzyło się pierwszego września (albo kiedy indziej), tł. Tomasz Grabiński, 568 str., Książkowe Klimaty 2013.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz