W brazylijskiej prowincji Bahia, gdzieś na odludziu, na plantacji, której właściciele niewiele się nią interesują, żyją potomkowie niewolników. W zamian za pracę na polach właścicieli hacjendy, mogą postawić na jej ziemiach dom (ale nie murowany) i uprawiać własne pole (ale po godzinach pracy na pańskich ziemiach). Tak wyglądają realia postkolonializmu – pozorna wolność i swoboda, a w zasadzie wyzysk, ciężkie życie bez perspektyw na zmianę. Na los robotników ma także wpływ pogoda – susze i gwałtowne deszcze.
Na jednej z takich hacjend dorastają dwie dziewczynki – Bibiana i Belonizja, które ulegają wypadkowi. Po nim, młodsza Belonizja traci zdolność mówienia. Ich ojciec natomiast jest lokalnym uzdrowicielem – wobec kalectwa córki jest jednak bezbronny. W domu rodziny odbywają się jednak regularne spotkania, obcuje się z duchami i magią. Vieira Junior opisuje losy dziewczyn aż do dorosłości, ich tłem są zmiany społeczne i klimatyczne, które dotykają całą wspólnotę. Autor oddaje także głos duchom, które wstępują w ciała ludzi, wpływając na ich losy.
Itamar Vieira Junior jest doktorem etnografii i to widać w tej powieści, pełnej odwołań do tradycji, zwyczajów i religijności quilombolas (potomków niewolników). Autor kładzie jednak nacisk na perspektywę kobiecą – mimo że ojciec dziewczyn, a potem mąż Bibiany próbują w jakiś sposób wpłynąć na los społeczności poprzez wspieranie edukacji i uświadamianie ludzi, że de facto wciąż są niewolnikami, to jednak kobiety są motorem działań. Ich odwaga, siła, pracowitość i chęć edukacji pozwalają mieć nadzieję na lepszą przyszłość. Brazylijczyk opisuje te postaci z ciepłem, zrozumieniem i nadzieją. Bardzo ciekawił mnie aspekt społeczny, postkolonialny tej powieść, mniej poruszył realizm magiczny i metafizyka, bo to niekoniecznie moja estetyka.
Czytam tę powieść także jako tekst feministyczny, zrywający z patriarchatem. Jako powieść o zmianie – społecznej, mentalnej, edukacyjnej i klimatycznej. Rodzina głównych bohaterek stoi u progu tych wielkich zmian, na przełomie między uwolnieniem się od kolonializmu, wyjściem z lepianki, a samostanowieniem.
Ta powieść mogłaby mnie zachwycić, ale niestety nie przepadam za takim metafizycznym i magicznym aspektem, choć rozumiem, że jest on tu ważny. Pokazuje jak quilombolas tłumaczyli sobie świat, ale i jak wiara chrześcijańska współgrała z wierzeniami. Ciekawa, zdecydowanie egzotyczna dla polskiej czytelniczki, rzecz.
Moja ocena: 4/6
Itamar Vieira Junior, Krzywym pługiem, tł. Eliasz Chmiel, 280 str., Wydawnictwo GlowBook 2023.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz