Szkic o doświadczeniu niepełnosprawności – ten tytuł idealnie oddaje istotę tej książki. Reimann zajmowała się naukowo badaniem problemów dziewczyn i kobiet dotkniętym zespołem Turnera. Reimann przeprowadziła wiele wywiadów, wzięła udział w spotkaniach i koloniach tych kobiet, napisała o nich prace. Te wszystkie działania ukazały jej, w jak różny sposób poszczególne kobiety postrzegają swoją niepełnosprawność i od jak wielu czynników owo postrzeganie zależy. Ta refleksja natomiast skłoniła ją do autorefleksji na temat własnej niepełnosprawności - Reimann była osobą niedowidzącą.
Autorka wychodzi więc przede wszystkim z rozważenia istoty niepełnosprawności, odróżnienia od choroby i od poczucia dobrostanu zdrowotnego. Tu ogromną rolę odgrywa postawa rodziców i ich sposób traktowania niepełnosprawności dziecka. Najczęściej wtedy właśnie formowane jest poczucie dziecka i sposób radzenia sobie z chorobą czy niepełnosprawnością. Reimann kolejne naświetla poszczególne aspekty życia takich osób, skupiając się na interakcjach. Autorka dobitnie wskazuje, w jaki sposób należy z nią rozmawiać na ten temat oraz jakiego traktowania sobie życzy. Równocześnie swoimi opisami konkretnych sytuacji pozwala się wczuć w to, jak osoba z niepełnosprawnością sobie radzi i w jej przypadku widzi.
Fragmenty osobiste, relacjonujące konkretne sytuacje z życia autorki są zresztą najciekawsze. Reimann bardzo sugestywnie opisuje własne rozterki, ale i decyzje, które podjęła, zwyczajne życie i jak sobie z nim radzi. Ta możliwość spojrzenia jej oczyma na świat bardzo zmienia perspektywę i pozwala zrozumieć, ale i wejść w buty rodziców, którzy musieli mieć spójny i konsekwentny plan wychowania takiej córki.
Ciekawe są także wypowiedzi kobiet z zespołem Turnera o tym, jak wygląd determinuje ich życie, jak bardzo otoczenie zmienia sposób traktowania w zależności od choćby wzrostu osoby. I o ile wypowiedzi rozmówczyń Reimann były bardzo ważne, to dosłowne ich przytaczanie nie było dobrym pomysłem. Są one wprawdzie wplecione w narrację, ale nie zredagowane epatują bardzo potocznym językiem, powtórzeniami, wypełniaczami nie niosącymi treści – całkowicie wybijały mnie z rytmu i ciągle się zastanawiałam, czemu ten zabieg miał służyć.
Esej Reimann to bardzo cenna perspektywa, polecam tę lekturę. Po tragicznej śmierci autorki nabrała zresztą dużo szerszego wymiaru i pozostawiła we mnie dużo smutku.
Moja ocena: 4/6
Maria Reimann, Nie przywitam się z państwem na ulicy, 168 str., Wydawnictwo Czarne 2019.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz