Tytułowa kraina śniegu to uzdrowiskowa miejscowość zagubiona po śród japońskich gór, zimą często odcięta od świata. Turyści przyjeżdżają tu, by jeździć na nartach, wędrować po górach oraz korzystać z gorących źródeł. Również główny bohater powieści - Shimamura trafia w to miejsce, gdzie poznaje Komako - młodą gejszę.
Powieść rozpoczyna się w momencie, gdy Shimamura po raz drugi jedzie do krainy śniegu. Podczas podróży pociągiem wspomina wspólne chwile z Komako i obserwuje siedzącą nieopodal Yoko. Dziewczyna zachwyca go swą urodą, pięknym głosem oraz troską, jaką okazuje swojemu choremu towarzyszowi podróży.
O Shimamurze wiemy niewiele - mieszka Tokio, interesuje się tańcem, ma żonę i dzieci oraz dość pieniędzy, by wydawać je na podróże. Komako natomiast podobno została gejszą, by zebrać pieniądze na leczenie syna nauczycielki, u której mieszka. Owym synem opiekowała się w podróży Yoko.
Pomimo fascynacji Yoko, Shimamura niewiele robi w celu poznania jej, spędza czas z kapryśną i zakochaną w nim Komako, próbuje wprawdzie ją wypytywać ale niewiele się od niej dowiaduje.
Autor niespiesznie opisuje pokój, w którym mieszka Shimamura, zmieniającą się przyrodę, zwyczaje japońskie, stroje kobiet. Akcja toczy się niespiesznie, powyższe opisy przetykane są dialogami między kochankami. Przeważnie jednak są to przekomarzania, urywane zdania, moim zdaniem, trudne do zrozumienia dla europejskiego czytelnika. Większość z wypowiedzi Komako wydała mi się być naiwna, natarczywa, dziecinna wręcz. Rozumiem, że to jej gra, mamienie i odrzucanie, nęcenie i odpychanie kochanka, ale wydaje mi się, że dla czytelnika nie obeznanego ze zwyczajami japońskimi, a szczególnie ze zwyczajami gejsz, trudno jest ją przejrzeć.
Kawabata tak prowadzi narrację swojej powieści, iż czytelnik podąża za Shimamurą i posiada także jego stan wiedzy. Tak jak on, próbuje rozgryźć tajemnicze stosunki między Yoko, Komako, a synem nauczycielki.
Tajemnicza aura powieści obejmuje także płaszczyznę językową - proza Kawabaty pełna jest liryzmu, sprawia wrażenie sennej, onirycznej, a zarazem uderza nagromadzeniem symboli, niestety dla mnie niezrozumiałych. Wyczuwam, iż wiele scen i detali ma spore znaczenie dla zrozumienia stosunków między kochankami, niestety nie jestem w stanie ich odczytać.
Mimo to lektura "Krainy śniegu" dała mi sporo satysfakcji oraz rozbudziła chęć, by bliżej poznać zwyczaje gejsz.
Moja ocena: 4/6
Kawabata Yasunari, Kraina śniegu, tł. Wiesław Kotański, 156 str., PIW 1969.