Strony
poniedziałek, 30 września 2024
Stosikowe losowanie – październik 2024
niedziela, 15 września 2024
"Jestem fanką" Sheena Patel
piątek, 13 września 2024
"Tańczymy już tylko w Zaduszki" Maria Hawranek, Szymon Opryszek
czwartek, 12 września 2024
"Columbine. Masakra w amerykańskim liceum" Dave Cullen
piątek, 6 września 2024
"Spis paru strat" Judith Schalansky
Przeczytawszy "Atlas wysp odległych" Judith Schalansky, zapragnęłam przeczytać wszystko, co wyszło spod jej pióra. Zachwycił mnie wtedy jej pomysł i pióro, a także sposób wydania książki. Tym razem sprawa ma się podobnie. Wydanie, które czytałam (wersja niemiecka) to przepiękna książka, każdy rozdział oddzielony jest czarną kartką z delikatnym szkicem nawiązującym do treści, cała publikacja jest przepięknie przygotowana i opracowana – od czcionki po papier.
Podobnie się ma z językiem Schlansky – jestem zachwycona jej erudycją, doborem słów, konstrukcją zdań. To bardzo trudna w przekładzie proza, kryjąca w sobie wiele znaczeń. Zresztą sam pomysł na książkę, to klejnot. Schalansky stworzyła dwanaście opowieści czy nawet esejów o rzeczach, które zniknęły. To przeróżne "rzeczy", bo autorka ma szeroki wachlarz zainteresowań. Jest wyspa, która zniknęła z powierzchni ziemi, a właściwie oceanu, tygrys kaspijski, poezje Safony, pałace i budynki, jednorożec czy nawet enerdowski Pałac Republiki. Każdy z rozdziałów to oddzielna opowieść, inna w stylu, treści i sposobie podejścia do tematu. Schalansky sięga czasem do swoich wspomnień i dzieciństwa, potrafi zasadzić historię na przeżyciach osoby związanej z danym artefaktem lub wymyślić całkiem nową opowieść. Niektóre z tych tekstów wciągnęły mnie od razu, były jednak wśród nich rozdziały nudne, przy których trudno mi było nie odbiegać myślami.
Schalansky to pisarka wyjątkowa, która zaskakuje pomysłami, wykonaniem, ale i dbałością o aspekt graficzny (studiowała historię sztuki i zajmuje się typografią). Mimo że ta książka nie porwała mnie tak bardzo jak "Atlas", to sięgnę po jej kolejną, którą zresztą mam na półce.
Moja ocena: 4/6
Judith Schalansky, Verzeichnis einiger Verluste, 252 str., Suhrkamp Verlag 2018.
czwartek, 5 września 2024
"Welewetka. Jak znikają Kaszuby" Stasia Budzisz
wtorek, 3 września 2024
Statystyka sierpień 2024
Przeczytane książki: 10
poniedziałek, 2 września 2024
"Zmierzch" Osamu Dazai
niedziela, 1 września 2024
"Aborcja jest" Katarzyna Wężyk
Katarzyna Wężyk podjęła się tytanicznej pracy i stworzyła książkę niemal kompletną. To wnikliwy zarys historii aborcji, z naciskiem na Polskę i USA (i to mój jedyny punkt krytyczny, choć rozumiem, że bardzo trudno było by objąć w tej już przecież dość opasłej publikacji inne kraje). Autorka krok po kroku opisuje, jak kobiety radziły sobie z niechcianymi ciążami od zarania dziejów – poczynając od ziół, wywarów, nasiadówek, poprzez metody mechaniczne po coraz bardziej rozwijające się metody chemiczne. To "radzenie sobie" Wężyk opisuje na tle przemian politycznych i społecznych, pokazując, jak ogromny wpływ na ciało i decyzje kobiet miały działania osób postronnych, głównie mężczyzn. Autorka osadza problem aborcji w tym kontekście, bardzo dokładnie analizując, co miało wpływ na postrzeganie usuwania ciąży i towarzyszącą mu retorykę. Udawadnia tu, jak ważne były i są tu względy ekonomiczne, polityczne, a przede wszystkim niezaprzeczalny patriarchalizm. Są tu bardzo ciekawa rozważania o roli języka w dyskursie na ten temat, szczególnie w Polsce. Mimo że współczesna historia ustawy aborcyjnej w Polsce jest mi dobrze znana, to jednak Wężyk świetnie ją streszcza i podsumowuje.
To jednak nie jest tylko książka historyczna, największą wartością dodaną są opowieści kobiet, które miały aborcję. To są przeróżne opowieści, przeróżne motywacje i najróżniejsze drogi do usunięcia ciąży. To najważniejsze głosy, które pokazują faktyczne życia, uczucia, rozterki, emocje, a przede wszystkim pokazują, jak te kobiety czuły się po.
Aborcja jest nie jest książką, w której autorka stara się zachować obiektywizm, choć dopuszcza do głosu obie strony, ale pokazać faktycznie, jak taki zabieg wygląda, oddemonizować wiodącą w Polsce narrację, udowodnić, że niezależnie od zakazów ten proceder był, jest i będzie istniał. Równocześnie Ważyk pisze bardzo wyważonym językiem, bez egzaltacji, sensacyjnej retoryki, stawia na konkrety i fakty oraz relacje osób zaangażowanych.
Bardzo polecam tę książkę każdemu, pozwala usystematyzować wiedzę, otwiera oczy i daje głos osobom, które faktycznie aborcji doświadczyły. Ostrzegam jednak, że to bardzo smutna książka, zwłaszcza jeśli uświadomimy sobie, że została wydana w 2021 roku, a jak sytuacja aborcji wygląda w Polsce teraz, wszyscy wiemy.
Moja ocena: 6/6
Katarzyna Wężyk, Aborcja jest, 464 str., Wydawnictwo Agora 2021.