piątek, 30 sierpnia 2024

"Pożoga" Zofia Kossak


Pierwsza powieść Zofii Kossak opowiada o jej przeżyciach w latach 1917-1919. Pisarka mieszkała wtedy na Wołyniu, skąd pochodziła wraz z mężem i dwójką malutkich synów. To właśnie tam była świadkinią wojny bolszewickiej. Kossak opisuje początkowe powstanie chłopów, którzy przeważnie pochodzenia ukraińskiego burzą się przeciwko polskim ziemianom. Następnie wejście bolszewików, petlurowców (zwolennicy niepodległego państwa ukraińskiego) oraz wreszcie czerwonoarmistów. 
Kossak rozpoczyna od idyllicznych opisów życia w dworku, piękna natury, bezkonfliktowego współżycia z innymi mieszkańcami. To wszystko przerywa brutalna napaść – chłopi rozgrabiają kolejne posiadłości, niszcząc wszystko, co  im wpadnie w ręce. Po nich przychodzą kolejne i kolejne masy powstańców, żołnierzy, rewolucjonistów, którzy czynią to samo.

Pisarka skupia się bardziej na relacjonowaniu tych wydarzeń niż na opisie własnego życia. Owszem dowiadujemy się o ucieczkach, strzelaninach, walkach, próbach ukrycia majątku, ale ta powieść nie jest autobiografią, a próbą analizy ówczesnych wydarzeń. Kossak opisuje poszczególne narodowości i ich modus operandi, nastawienie, pobudki, a przede wszystkim trwogę i rozpacz ziemiaństwa, które musi przyglądać się niszczeniu bezcennych pamiątek, symboli religijnych, a potem mordowaniu bliskich, które w swoim brutalizmie nie ustępuje najgorszym wojnom.

Postawa pisarki jest jednak bardzo subiektywna, mimo że stara się zachować pozory obiektywizmu. Widać to poczucie wyższości nad osobami bez edukacji, bez pochodzenia, całkowite niezrozumienie wobec zachowania chłopów, traktowanych przecież tak dobrze. Są opisy skrajnej biedy (ale krowa, która daje mleko dla dzieci jednak jest), która w porównaniu z poprzednim życiem skrajna jest, ale odbiega o lata świetlne od poziomu życia niższych warstw. Nie twierdzę, że ziemiaństwo polskie przeżyło koszmar – utrata dotychczasowego życia zawsze jest tragedią, patrzenie na brutalną śmierć, grabież, rabunek i niszczenie wszelakich pamiątek to traumatyczne przeżycia, ale nie widzę tu głębokiego zrozumienia mechanizmów, które doprowadziły do takiego stanu. 

Płonne oczekiwanie na pomoc wojsk polskich zapewne było dla pozbawionych majątków Polaków jedyną deską ratunku, opisała je zresztą Kossak bardzo plastycznie, ale wyraźnie pokazało brak zainteresowania młodego państwa tymi terenami. Utrata ojczyzny to ogromny cios dla wołyńskich rodzin i to bardzo mocno wybrzmiewa w tej powieści. Kossak nie uniknęła egzaltowanego języka, bardzo długich opisów, wielu osądów, co zdecydowanie utrudniało mi lekturę. 

Moja ocena: 3/6

Zofia Kossak, Pożoga, 305 str., Wydawnictwo Księgarnia św. Jacka 1990.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz