czwartek, 28 kwietnia 2022

"Tragedia na Przełęczy Diałtowa. Historia bez końca" Alice Lugen


O tragicznej historii z 1959, która wydarzyła się w północnej części Uralu już słyszałam, ale nie znałam jej szczegółów. Alice Lugen - pod tym pseudonimem skrywa się dziennikarka śledcza - pokusiła się o zrekonstruowanie wszystkich wydarzeń przed, w trakcie i po tragedii. Wyobrażam sobie, że była to tytaniczna praca z wielu względów.

W styczniu 1959 w Ural wybrała się grupa turystyczna składająca się głównie ze studentów lub byłych studentów Politechniki. Uczestniczki i uczestnicy wyprawy bardzo dobrze przygotowali się do przedsięwzięcia, byli zresztą doświadczeni w tego typu ekspedycjach. Niestety nigdy nie wrócili, a ich ciała odnaleziono rozrzucone na stoku przełęczy, poza namiotem, który opuścili w samych skarpetkach, bez kurtek i ewidentnie w popłochu. Ta sprawa do dziś nie doczekała się konkretnego rozwiązania i do dziś jest przyczynkiem do licznych mniej lub bardziej fantastycznych spekulacji. 

Brak znalezienia konkretnej przyczyny śmierci uczestników wyprawy leży między innym w tym, że w jej rozwiązanie zamieszane były liczne jednostki, a sprawa nabrała politycznego wymiaru. Lugen skrupulatnie relacjonuje wszystkie wydarzenia - błędy, naciski, próby zatuszowania, naświetla szerszy kontekst przytaczając życiorysy uczestniczek i uczestników wyprawy oraz szkicując aktualną sytuację polityczną. 

Ten reportaż to ogrom detali, którego źródłem jest drobiazgowa i skrupulatna analiza dokumentów, rozmów, wywiadów, wydarzeń utrudniona przez upływ czasu, ludzką opieszałość, zawodność pamięci i świadome tuszowanie oraz warunki terenowe (mylące nazwy geograficzne). Lugen być może nie zachwyca językiem - dość surowym, dziennikarskim, ale mimo tego oraz faktu, że przecież znam jej finał, ta historia całkowicie mnie wciągnęła. 

Dla wielbicieli powieści górskich ale także teorii konspiracyjnych, ten reportaż to mus.

Moja ocena: 5/6

Alice Lugen, Tragedia na Przełęczy Diałtowa. Historia bez końca, czyt. Marcin Popczyński, 280 str., Wydawnictwo Czarne 2020.

środa, 27 kwietnia 2022

"Beze mnie jesteś nikim. Przemoc w polskich domach" Jacek Hołub


Jacek Hołub porusza w swoich reportażach tematy, które mnie interesują, co więcej czyni to tak dobrze, że jego książki pochłaniam w okamgnieniu. To jednak, jak sam tytuł już wskazuje, lektura ciężka, obezwładniająca, duszna. Hołub pisze o przemocy domowej - o każdym jej typie. Rodziców wobec dzieci, dzieci wobec rodziców, silniejszych wobec słabszych, zdrowych wobec niepełnosprawnych. Stara się naświetlić wszystkie aspekty problemu - mamy więc rozmowy z ofiarami i katami, z katowanymi dziećmi, które stały się przemocowymi dorosłymi, z mężczyznami, którzy zostali ofiarami przemocy domowej, z psycholożkami i psychologami, policjantami, pracowniczkami i pracownikami fundacji i stowarzyszeń, które zajmują się przemocą itd. 
Autor nie ogranicza się do przemocy fizycznej, pisze także o maltretowaniu psychicznym i ekonomicznym. Zagląda do tak zwanych dobrych domów i do tych patologicznych. Pokazuje, że przemoc nie zna granic.

To nie jest długa książka, mimo to mam wrażenie, że to publikacja na tyle pełna, by nakreślić szeroki obraz wszystkich aspektów przemocy domowej. Hołub stawia na konkret, na fakty, doświadczenia, nie ma tu przysłowiowego lania wody i pustych dywagacji. Autor wytyka niedociągnięcia, a właściwe porażkę systemu pomocy ofiarom w Polsce.
Jedna kwestia mi przeszkadzała - niekonsekwencja w używaniu feminatywów. Z tego powodu podczas słuchania często nie byłam pewna, czy chodzi o mężczyznę czy o kobietę.

Polecam.

Moja ocena: 5/6

Jacek Hołub, Beze mnie jesteś nikim. Przemoc w polskich domach, czyt. Anna Ryźlak, 216 str., Wydawnictwo Czarne 2021.

piątek, 22 kwietnia 2022

"Czarna" Wojciech Kuczok

 


Serię na F/aktach bardzo lubię, lubię także prozę Kuczoka i Czarna tych upodobań nie zmieniła. Kuczok stworzył świetną opowieść o tragicznej miłości, która zakończyła się niepotrzebną zbrodnią. 

Jeremi i Maryśka poznają się przypadkowo. On znudzony małżeństwem, ona samotna nauczycielka szukająca miłości - idealnie do siebie pasują. Łączy ich namiętny seks i przynajmniej ze strony Marii głębokie uczucie. Kuczok zbeletryzował historię zbrodnii w Czarnej Białostockiej - ja on niej wcześniej nie słyszałam, i dobrze, bo zakończenie jednak mnie zaskoczyło! Autor postawił na nakreślenie małomiasteczkowej społeczności oraz pokusił się o zrozumienie motywu zbrodni. Owa kreacja życia na wschodzie polski wyszła mu świetnie - te rozmowy między mężczyznami, te ploteczki między kobietami, sposób wychowania dzieci, codzienne troski są tak autentyczne, że odebrałam Kuczokowi każde słowo. Natomiast relację Jeremiego i Marii osadził na seksie - takim, jakiego Jeremiemu brakowało w domowej sypialni. Maria jest gotowa spełnić jego każdą fantazję, zawsze chętna i namiętna. Kuczok opisuje tu tego seksu dużo, nie unika wulgarności i dosadności - moim zdaniem czyni to świetnie. Sama kreacja postaci wydała mi się być autentyczna - poczynając od otoczenia (żona, teściowa itd) po samą parę. 

Jestem przekonana, że do mojej oceny przyczynił się fakt, że słuchałam tej książki w świetnej interpretacji Edyty Olszówki. 

Kolejny udany tom z tej serii, zostały mi jeszcze dwie książki, po które na pewno sięgnę.


Moja ocena: 5/6

Wojciech Kuczok, Czarna, czyt. Edyta Olszówka, 260 str., Wydawnictwo Od deski do deski 2017.

środa, 13 kwietnia 2022

"Transit" Abdourahman A. Waberi

 



Tę książkę wybrałam na moje pierwsze spotkanie z literaturą Dżibuti i nie była to łatwa lektura. Ta krótka powieść jest bardzo wymagająca - językowo, ale i narracyjnie. Waberi wprowadza kilku narratorów - każdy z nich w swoim rozdziale prowadzi monolog, wspominając przeszłość. Punktem wyjścia jest dwóch mężczyzn, którzy przypadkowo znajdują się na lotnisku w Paryżu. Jeden z nich to Bashir - prosty chłopak, sierota, który został najemnym żołnierzem. Jego opowieść naszpikowana jest slangiem, błędnymi nazwami, aluzjami - to było prawdziwe wyzwanie dla tłumacza. Inny mężczyzna natomiast to Harabi - intelektualista, którego wypowiedzi łączą się z monologami jego francuskiej żony oraz syna. 

Każda z tych postaci ukazuje swoje spojrzenie na Dżibuti, a przede wszystkim wojny domowej i wydarzeń politycznych - nie sposób dogłębnie to jednak zrozumieć bez, choć elementarnej wiedzy o tym kraju. Autor czytelnikowi zresztą niczego nie ułatwia. Nie ma tu słowa wprowadzenia, słowa wyjaśnienia, wpadamy prosto w monologi, co więcej, gdyby nie przedmowa tłumaczy, nie zorientowałabym się, jakie więzy łączą poszczególne postaci. To bardzo wymagająca książka, ale nie mam przekonania, czy bardziej zrozumiała dla czytelniczek i czytelników z Dżibuti. Bo nawet znajomość tła kulturowego nie pomoże w orientacji w zagmatwanym tekście. 

Bardzo pozytywnie natomiast zaskoczyła mnie żonglerka językowa, zwłaszcza w przypadku Bashira - autor świetnie oddał tok myślenia i sposób wypowiadania się prostego żołnierza, a tłumacze dokonali rzeczy niemal niemożliwej, świetnie oddając ten strumień świadomości po angielsku. 

Nie jestem przekonana, że jest to najlepsza pozycja do poznawania literatury Dżibuti, ale niestety była to też jedyna, jaką udało mi się zdobyć.

Moja ocena: 3/6

Abdourahman A. Waberi, Transit, tł. Nicole Ball, David Ball, 161 str., Indiana University Press 2012.

poniedziałek, 11 kwietnia 2022

"Grace i Grace" Margaret Atwood

 


Grace Marks - słynna kanadyjska morderczyni, która w połowie XIX wieku została skazana na dożywocie za zamordowanie wraz z Jamesem McDermottem pana Kinneara, właściciela domu, w którym pracowali oraz jego gospodyni Nancy Montgomery. Grace miała zaledwie 16 lat i nie przypominała sobie okoliczności zabójstwa, dlatego odstąpiono od kary śmierci i umieszczono dziewczynę najpierw w domu dla obłąkanych, a następnie w więzieniu.

Przypadek Grace rozogniał umysły ówczesnej śmietanki towarzyskiej, wśród której modny był spirytyzm i filantropia. Mocna grupa wierząca w niewinność dziewczyny zaangażowała doktora Simona Jordana, psychiatrę z USA, który podczas rozmów z kobietą chciał dotrzeć do prawdy i spróbować pomóc jej odzyskać pamięć. Podczas długich i intymnych rozmów Grace opowiada młodemu lekarzowi swoje życie - biedę w Irlandii, traumatyczną emigrację do Kanady, opisuje śmierć matki, przemocowego ojca, podjęcie pracy, utratę przyjaciółki i wreszcie nieszczęsną posadę u Kinneara. To fascynująca opowieść inteligentnej kobiety, bystrej obserwatorki, nie stroniącej od humoru i ironii. Między doktorem, a piękną Grace nawiązuje się nić zrozumienia, fascynacja wykraczająca poza zawodowe ramy. Równocześnie trudno określić, czy Grace to uwikłana w nieszczęśliwe zdarzenie kobieta, manipulantka czy osoba chora psychicznie. 

To wspaniała powieść psychologiczna - poznajemy nie tylko postać Grace, ale i rozterki doktora - która jednak nie daje prostych odpowiedzi i pozostawia czytelnika z domysłami. Konstrukcja powieści oparta jest na rozmowach, przeplatanych listami, relacjami z wydarzeń aktualnych, cytatami z procesu, zapiskami osób, które miały z Grace styczność oraz publikacjami na jej temat. Każdy rozdział zatytułowany jest nazwą wzoru używanego do ozdabiania kołder - taka własnoręcznie wykonana dla siebie kołdra jest też marzeniem Grace, zdolnej szwaczki. 

Zachwycił mnie styl tej powieści, jej wieloznaczność, mnogość szczegółów i podtekstów. Zachwycił feministyczny, ale i seksualny kontekst - nierozerwalny podział na świat kobiecy i męski oraz dominacja tego drugiego. Zachowanie postępowego przecież lekarza jest tu znamienne i dobitnie ukazuje, jak postrzegane są kobiety. Los każdej z przedstawionych tu postaci kobiecych zresztą naznaczony jest przez mężczyzn - poczynając od matki Grace, poprzez jej przyjaciółkę Mary, na kobietach w domu komendanta i stancji lekarza kończąc. Życie i osądy opierały się na stereotypach, Atwood fantastycznie pokazuje, jak mocno zawężały one horyzont zarówno kobiet jak i mężczyzn. 

To była wspaniała lektura, a do mojego zachwytu przyczyniła się świetna interpretacja Anny Dereszkowskiej oraz bardzo udane tłumaczenie Aldony Możdzyńskiej-Białej - autentycznie nie mogłam się oderwać od słuchania.

Moja ocena: 6/6

Margaret Atwood, Grace i Grace, tł. Aldona Możdżyńska-Biała, czyt. Anna Dereszkowska, 576 str., Wydawnictwo Noir Sur Blanc.

niedziela, 10 kwietnia 2022

"Tęsknota" Gaël Faye

 


Gabriel ma 11 lat i szczęśliwe dzieciństwo - mieszka w miłym domu w Budżumburze, stolicy Burundi, ma świetną paczkę kolegów, kochaną siostrę i fajnych rodziców. Wszystko zaczyna się jednak psuć, gdy przestaje się układać między mamą i tatą. Tata jest francuskim przedsiębiorcą, a mama Afrykanką, uchodźczynią z Rwandy, przynależącą do plemienia Tutsi. Faye opowiada o wydarzeniach z początku lat 90. XX wieku z perspektywy chłopca, który obserwuje i nie rozumie. Który nie ma szansy zrozumieć, bo rodzice, chcąc uchronić dzieci, nie opowiadają zbyt wiele o polityce. Gaby zatraca się więc w chłopięcych zabawach, szkole, pisaniu listów do koleżanki z Francji, psikusach, ale równocześnie obserwuje dorosłych i rozumie coraz więcej. 

Dziecięca perspektywa tej opowieści oznacza ogromną dozę nostalgii, ale także wzmaga grozę i tragizm sytuacji w Rwandzie, która odbiła się również echem na Burundi i polityce tego kraju. Stopniowo życie Gabriela i jego rodziny ogarnia echo narastającego konfliktu tuż za granicą. Chłopiec stopniowo z zachowania rodziców wyczytuje niepokój, zło i zmartwienia, nie rozumie jednak ciągle różnicy między Tutsi i Hutu. Umysł dziecka próbuje pojąć genezę konfliktu, ale oczywiście nie potrafi tego zrozumieć.

To piękna, zapewne autobiograficzna, powieść o dorastaniu w Afryce, które pełne jest uroku, nostalgii, dziecięcej radości. Faye pokazuje, że dzieciństwo na tym kontynencie nie zawsze musi być przepełnione biedą, że może przypominać Bullerbyn. Dekonstrukcję tego obrazu obserwujemy stopniowo, jej oznaki nadchodzą niespodziewanie, najpierw pod postacią rozstania się rodziców, które podszyte jest politycznym wrzeniem w kraju matki. Tragedia widziana oczyma dziecka tym bardziej poraża i paraliżuje. 

To bardzo ciekawe spotkanie z literaturą Burundi, polecam!

Moja ocena: 5/6


Gaël Faye, Tęsknota, tł. Katarzyna Marczewska, 208 str., Wydawnictwo W.A.B.

sobota, 9 kwietnia 2022

"Iman" Ryad Assani-Razaki

 


Iman jest moim pierwszym spotkaniem z literaturą Beninu. Ryad Assani-Razaki jest informatykiem, który aktualnie mieszka w Kanadzie, ale urodził się i wychował w Afryce. W swojej powieści pisze o problemie dzieci wychowywanych przez ulice, a szerzej pacząc, o biedzie. 

Na początku powieści poznajemy chłopca o imieniu Toumani, który zostaje sprzedany przez rodziców do miasta. Jest on jednym z licznego rodzeństwa, a jego rodzice zostają zapewne zmuszeni do tego kroku przez biedę, choć czytelnik nie poznaje szczegółów. Toumani trafia do domu bogatej kobiety, gdzie poznaje inne dzieci, nie zostaje tam jednak długo. Ponownie zostaje sprzedany do domu oprawcy, który maltretuje dziecko i zostawia pół-żywe w kanale. I wtedy poznaje Imana - to on ratuje Toumaniego i pomaga mu dojść do zdrowia. Ojciec Imana jest białym Francuzem, który już opuścił Benin, ale chłopak to jarzmo będzie nosił całe życie. Wśród narratorów powieści znajdą się też Alisa, Zainab, Hadja i Desiree. Alisa należała do dzieci, które mieszkały u kobiety, która kupiła Toumaniego, natomiast Hadja to babka, Zainab matka a Desire brat Imana. Na podstawie opowieści tych wszystkich osób poznajemy postać tytułowego bohatera. 

Iman jest inny, jako syn białego człowieka odstaje wyglądem, ale i ma poczucie braku przynależności. Jego idée fixe jest wyjazd z Afryki - tylko tym żyje i tylko do tego dąży. Assani-Razaki nakreśla obraz ekstremalnej biedy, braku perspektyw, uwikłania w okoliczności. Każde z trojga dzieci boryka się z brakiem możliwości świadomego kształtowania swojej przyszłości, samotnością, zagubieniem, stykają się z przemocą, przestępczością, mają świadomość ulotności ich życia. Wsparciem jest dla nich przyjaźń, miłość, wspólnota przeżyć.

To bardzo ciekawa powieść, która pozwala na bliższe spojrzenie na sytuację dzieci ulicy w Beninie, a równocześnie porusza szeroką gamę tematów. 

Moja ocena: 5/6

Ryad Assani-Razaki, Iman, tł. Sonja Finck, 320 str., Wagenbach 2016.

piątek, 8 kwietnia 2022

"Głośnik w głowie. O leczeniu psychiatrycznym w Polsce" Aneta Pawłowska-Krać

 


Reportaż o stanie leczenia psychiatrycznego w Polsce, na który czekałam od pierwszych zapowiedzi - temat mnie interesuje, choć sama sytuacja w Polsce mnie nie dotyczy. Przerażające doniesienia o braku miejsc, zwłaszcza tych dla dzieci i młodzieży, a także o protestacyjnym zwolnieniu się lekarzy dotarły i do mnie.  

Aneta Pawłowska-Krać podeszła do tematu kompleksowo, analizując sytuację leczenia psychiatrycznego ambulatoryjnego i szpitalnego dla dorosłych i dzieci w dużych miastach, ale i na prowincji. Swoje badania oparła na licznych rozmowach z pacjentami, ich rodzinami oraz lekarzami i lekarkami oraz całym zespołem pielęgniarskim i psychologicznym oraz wspierającym w inny sposób. Przeanalizowała stan wprowadzenia reformy oraz efekt zatrzymania tych działań. Nie zaskoczę pewnie nikogo, gdy napiszę, że jest to smutna, czasem przerażająca książka. Czasem dająca nadzieję, ale jednak w swoim całokształcie obezwładniająca i przygnębiająca. 

Autorka zadbała o to, by ten reportaż był jak najpełniejszy i wyczerpujący, prowadzi swoje rozmowy i przedstawia wysłuchane historie w sposób delikatny i empatyczny. Co ważne, nie polaryzuje, nie staje ani po stronie pacjentów, ani po stronie personelu, lecz naświetla dane sytuacje z obu punktów widzenia. W tak delikatnej i trudnej materii i leczeniu łatwo oceniać i łatwo wyciągać pochopne wnioski, Pawłowskiej-Krać udało się tego nie zrobić. Pokazała raczej, że na tym polu nie ma wygranych: pacjenci borykają się z trudnymi sytuacjami w szpitalach, ale te same sytuacje są niemniej trudne dla personelu. Co ważne, autorka podjęła próbę znalezienia rozwiązania tej sytuacji, opierając się na przykładach z innych krajów, ale także analizując wprowadzaną stopniowo reformę. 

Ważny i potrzebny reportaż, choć nie mam złudzeń, że ta książka coś w tej kwestii w Polsce zmieni.

Moja ocena: 5/6

Aneta Pawłowska-Krać, Głośnik w głowie. O leczeniu psychiatrycznym w Polsce, czyt. Anna Ryźlak, 232 str., Wydawnictwo Czarne 2022.

niedziela, 3 kwietnia 2022

"Maru" Bessie Head


Bessie Head uważana jest za jedną z najważniejszych pisarek Botswany, choć urodziła się w RPA. Maru to krótka opowieść opublikowana w 1971 roku, której głównym tematem są rasizm i seksizm. 

Margaret Cadmore to sierota wychowana przez angielskich misjonarzy, imię i nazwisko otrzymała po swojej przybranej matce. Dzięki niej dziewczyna ukończyła szkołę, w której zawsze odnosiła sukcesy i została nauczycielką. Mimo dobrej edukacji i angielskiego wychowania jej przynależność do plemienia Masarwa naznaczy jej los. To plemię nie cieszy się bowiem popularnością i jego członkowie skazani są na wykonywanie najgorszych prac lub bycie niewolnikami. Gdy Margaret przybywa do Dilepe, gdzie ma objąć swoją pierwszą posadę, jej pochodzenie określi jej pozycję. Kobieta jest świetną nauczycielką i niebawem wzbudzi głębokie emocje u Maru i Moleki. Obaj mężczyźni są wodzami plemion zamieszkujących Dilepe. Maru ma nawet niewolników należących do plemienia Masarwa. Margaret zostaje uwikłana w rywalizację między mężczyznami, a jej pochodzenie odgrywa tu sporą rolę. Obaj pożądają pięknej nauczycielki, zresztą obcowanie z różnymi kobietami jest u nich na porządku dziennym. Dikeledi - inna nauczycielka, z którą Margaret połączy przyjaźń, wprowadza ją w tajniki wioskowych relacji.

Ta niewielka powieść obraca się wokół rywalizacji, podejrzeń, spekulacji, a wszystkie te działania podszyte są głębokim rasizmem, nietolerancją i seksizmem. Przyznam, że dla mnie ta lektura była dość wymagająca - nie tyle językowo (czytałam po angielsku), co treściowo. Niespecjalnie interesowały mnie wioskowe i plemienne zawirowania, a konkluzje nie były dla mnie odkrywcze.


Moja ocena: 3/6

Bessie Head, Maru, 127 str., Heinemann 1997.

sobota, 2 kwietnia 2022

"Gdzie śpiewają raki" Delia Owens

 


Bestsellery wszech czasów nie należą do tego rodzaju książek, po które sięgam. Ale skoro mój klub czytelniczy wybrał ten tytuł, nie było wyboru. Ta książka jest też pierwszą, którą przeczytałam, a właściwie wysłuchałam, dzięki Legimi! Tak, wreszcie zdecydowałam się na abonament!

Po lekturze nie dziwię się, dlaczego ta książka ma status bestsellera, ale jak się spodziewałam, nie stała się moją ulubioną powieścią, choć faktycznie dobrze się ją czyta. Akcja powieści rozgrywa się na wybrzeżu Północnej Karoliny, na uboczu, na bagnach w skromnym domu mieszka rodzina - jak fama niesie w Barkley Cove to ten rodzaj ludzi, z którymi nie warto się zadawać. Biedacy, wyrzutki, a do tego ojciec pije. Pewnego dnia matka nie wytrzymuje życia pod jednym dachem z oprawcą i alkoholikiem i wychodzi z domu. Zostawia gromadę dzieci, w tym kilkuletnią Kyę i nigdy nie wraca. Po jej odejściu stopniowo znika rodzeństwa, aż dziewczynka zostaje tylko z ojcem i przejmuję rolę gospodyni domowej. W końcu odchodzi i on, a Kya staje się samowystarczalna. To historia o dzikiej dziewczynie pełna miłości do natury. Kya dorasta na bagnach i ten ekosystem staje się jej domem, jej wszystkim. Lepiej rozumie naturę niż ludzi, a natura jest jej pocieszycielką w samotności. 

To także książka o uprzedzeniach i pochopnych ocenach. Kobietę z bagien łatwo ocenić i łatwo osądzić. Gdy ginie jeden z szanownych obywateli miasteczka, podejrzenia pada najpierw na Kyę. Wokół tego wątku osnuta jest główna narracja powieści i faktycznie ta kwestia trzyma w napięciu. Niemniej nie mogłam się oprzeć wrażeniu, że ta książka bazuje na pewnych, niezawodnych elementach konstrukcji, która ma za zadanie uwieść czytelnika. Czułam się oszukana przez autorkę, wodzona za nos, nie odebrałam tej powieści jako autentycznej i to najbardziej mi podczas lektury przeszkadzało. 

Gdzie śpiewaj raki to po prostu porządne czytadło, na wakacje, na urlop - gdy ma się czas zatopić w inny świat i ochotę na dość lekką lekturę, która jednak potrafi poruszyć emocje. Polecam także audiobook - ta powieść nadaje się idealnie do słuchania i jest faktycznie bardzo dobrze zinterpretowana przez Magdalenę Boczarską.

Moja ocena: 4/6

Delia Owens, Gdzie śpiewają raki, tł. Bohdan Maliborski, czyt. Magdalena Boczarska, 416 str., Świat Książki 2020.

piątek, 1 kwietnia 2022

"Corpus Delicti. Ein Prozess" Juli Zeh


 

Dotąd czytałam tylko jedną książkę Juli Zeh, która mnie nie zachwyciła. Gdy się jednak okazało, że Corpus Delicti będzie lekturą mojej córki, postanowiłam dać Niemce jeszcze jedną szansę, a przy okazji zobaczyć, w jaki sposób ta powieść będzie przerabiana na lekcjach.
Ta dystopijna opowieść świetnie wpisuje się w pandemiczną rzeczywistość ostatnich dwóch lat, Zeh stworzyła bowiem wizję państwa opartego na obsesji zdrowia. By wytrzebić wiele chorób, obywatele zobowiązani są do bezwzględnego przestrzegania całego szeregu zasad dotyczących sportu i zdrowia - są to regularne ćwiczenia i badania, kontrole stanu zdrowia, ale także dobór partnerów według genotypu. 

Mia Hall podpada urzędom, gdy przestaje regularnie dostarczać dane dotyczące jej stanu zdrowia. Kobieta wzywana jest na przesłuchania, które mają pomóc zrozumieć jej motywy i skierować ją z powrotem na odpowiednią ścieżkę. Okazuje się jednak, że pobudki Mii są bardziej złożone - nie jest ona wcale przeciwniczką systemu jak początkowo podejrzewa sędzina. Niedawno zmarł w więzieniu jej brat i ta kwestia okazuje się być motorem wielu działań. 

Corpus Delicti to z założenia ciekawa powieść, która pozostawia szerokie pole do dyskusji. Pewna jestem, że w klasie mojej córki wywiążą się długie rozmowy. Mnie jednak nie podszedł, po raz kolejny, styl Niemki. Nie ujęły mnie dość sztywne dialogi, pełne moralizatorskich przemyśleń. Nie kupuję sposobu gotowych konkluzji prezentowanych co kilka zdań, nie dających czytelnikowi pola do własnych dociekań. Doceniam zamysł autorki, ale niestety zupełnie nie przekonało mnie wykonanie. 

Moja ocena: 3/6

Juli Zeh, Corpus Delicti, 272 str., btb 2010.

Stosikowe losowanie kwiecień 2022



Anna wybiera numer książki dla Maniiczytania (w stosie 19 książek) - 15

Maniaczytania wybiera numer książki dla Guci (w stosie 60 książek) - 52
Gucia wybiera numer książki dla Róży (w stosie 15 książek) - 3
Róża wybiera numer książki dla Hopeforbooks (w stosie 30 książek) - 2
Hopeforbooks wybiera numer książki dla Agnes (w stosie 6 książek) - 2
Agnes wybiera numer książki dla ZwL (w stosie 1200 książek) - 1022
ZwL wybiera numer książki dla McDulki (w stosie 250 książek) - 72
McDulka wybiera numer książki dla Anny (w stosie 308 książek) - 277