Krzycz po cichu, braciszku to opowieść o rodzinie, w której żyje dziecko w spektrum autyzmu. Jeremiasz i Pamela mają po czternaście lat. Pamela to zwykła nastolatka, która znów musi zmienić środowisko - szkołę, dom, otoczenie - bo z powodu Jeremiasza ponownie musieli się przeprowadzić. Jeremiasz jest w spektrum, bez pomocy nie jest w stanie funkcjonować, co krok stwarza tak wielkie problemy, że placówki, w których spędza dzień, zmuszają do przeniesienia chłopaka w inne miejsce. I tak jest tym razem - nowe osiedle i nowa szkoła, Najpierw jednak poznajemy życie rodziny, której rytm całkowicie podporządkowany jest bratu. Każdy dzień to inny kolor, ścisły rytm, kurczowe trzymanie się godzin i rutyny. Jeremiasz bywa agresywny, nieobliczalny, głośny, niezwykle trudny. Matka bliźniaków spędza czasem całe noce z synem (ojciec wykolegował się z rodziny, gdy chłopiec dostał diagnozę), pracuje w tak zwanym międzyczasie, a Pamela przejmuje rolę drugiego rodzica.
Gdy skończyłam czytać tę książkę byłam zachwycona - podobało mi się, jak autorka podeszła do tematu, jak opisuje różnorodne problemy, z jakimi boryka się rodzina (sąsiedzi, opieka społeczna, policja, szpitale, placówki wychowawcze) oraz to, że ukazuje, jak ogromnym obciążeniem dla siostry jest opieka nad bratem, mimo że ona nigdy się nie skarży. Březinová wskazuje na wewnętrzny konflikt matki - oddania chłopca do ośrodka opiekuńczego czy zatrzymania go w domu. Mama i siostra muszą zrozumieć, że nawet największe oddanie i czułość nie są w stanie zapobiec agresji i uchronić ich samych przed atakami.
Po pewnym czasie widzę jednak coraz więcej wad tej powieści. Przede wszystkim nie poznajemy zupełnie pozycji oraz opisu miejsca, w którym przebywa Jeremiasz. Nie wiemy, dokąd właściwie chodzi, jak wygląda jego pobyt w szkole. Dziwnym jest, że placówki przecież przeznaczone do opieki nad dziećmi z zaburzeniami sobie nie radzą, ignorują czasem przyzwyczajenia chłopca.
Inną drażniącą w powieści sprawą jest Pamela, która w nowej klasie ma chłopca w spektrum, w książce używane jest określenie zespół Aspergera, i zupełnie nie orientuje się, że Patryk ma jakieś zaburzenie. Gdy oboje się bliżej zaprzyjaźniają, wiele z reakcji Pameli jest takich, jakby zupełnie nigdy nie miała do czynienia z autyzmem.
Kolejna kwestia to problemy z sąsiadami, których denerwują krzyki i zachowanie Jeremiasza. Zupełnie nie rozumiem, dlaczego matka nie mogła jasno postawić sprawy na początku - mam chore dziecko, zachowuje się czasem tak i tak, proszę o wzięcie tego pod uwagę. Może łatwo mi mówić, bo nie jestem w takiej sytuacji, ale w książce widać, że prędzej czy później wszyscy się dowiadują o zaburzeniu Jeremiasza, a i okazuje się, że są sąsiedzi, którzy w ekstremalnej sytuacji pomogą. Podobnie zachowuje się Pamela - nie zdradza w szkole, że jej brat jest chory, doprowadzając do mało przyjemnej konfrontacji.
Zdumiewająca jest cierpliwość i siła matki - wiadomo legendarna - ale myślę, że aż nierealistyczna. Są tu momenty załamania, ale jednak na tyle krótkie, że trudno mi było uwierzyć, że ta kobieta sama daje radę utrzymać rodzinę, pracować i non-stop zajmować się synem.
Te wszystkie argumenty nie czynią tej książki złą, nadal mi się podobała, ale jednak nadają moim przemyśleniom inny wymiar. Cieszę się, że mimo wad, ta książka powstała, że ma szansę trafić do osób, które o spektrum niewiele wiedzą.
Moja ocena: 4/6
Ivona Březinová, Krzycz po cichu, braciszku, tł. Mirosław Śmigielski, czyt. Mirella Rogoza-Biel, 210 str., Wydawnictwo Stara Szkoła 2018.