sobota, 21 stycznia 2023

"Szalej" Monika Drzazgowska

 


Zośka dorasta na kaszubskiej wsi, otoczona kobietami-cierpiętnicami. Bo dobrze wyjść za mąż nie sposób - wiadomo, że chłop będzie pił albo lał albo się lenił albo obijał albo wszystko to na raz. Ten los trzeba znosić, bo nie sposób go odmienić. Zośka o tym wie, słyszy o tym codziennie. Wie też dzięki uwagom matki i babki, że co się ma wychylać, co sobie w ogóle myśli, że niby taka mądra, jak ona ciągle wygląda i co znowu narobiła. Te powtarzane jak mantra słowa zapadają w pamięć, wgryzają się w mózg i naznaczają. Zabierają sprawczość. O niej bowiem jest Szalej. A właściwie o jej braku. Życie się znosi, połyka, jakoś tam przeżywa, ale nic się z nim nie robi. Bo tak jest, było i będzie. Co my tam możemy. A na wsi jeszcze mniej. Ten wyuczony brak sprawczości naznaczy życie Zośki, szczególnie w dwunastu momentach, opisanych w kolejnych rozdziałach. 

Zadaniem Zośki jest znalezienie dobrego męża, urodzenie dzieci i spokojne życie. Nie wolno jej powtórzyć błędu matki i zajść w ciążę przed ślubem. Nie wolno spędzić życia w samotności. Nie wolno się wychylać. Zośka będzie jednak inna. Nie wyrwie się z kręgu przeznaczenia, ale nie spełni też życzeń matki. Zostanie rodzinnym dziwolągiem, w połowie drogi do samodzielności, zbyt mocno zakorzenionym w domu. Ani wte, ani wewte. Mniej lub bardziej traumatyczne wydarzenia z dzieciństwa będą Zośce ciążyć i powracać jak bumerang. Drzazgowska w kolejnych rozdziałach będzie wracać do tych najważniejszych momentów życia dziewczyny, koncentrując się na przeszłości, skąpo wspominając teraźniejszość. Czyni to niezwykle plastycznym, poetyckim językiem pełnym metafor, porównań, niezwykłych zestawień słownych, ale także nie stroniącym od kaszubszczyzny. 

Tę książkę czyta się dobrze, z zainteresowaniem, ale niestety mnie ona umykała. Nie pozostała ze mną, historia Zośki mnie nie dotknęła, nie poruszyła we mnie żadnej nuty, nie wywołała emocji i właśnie dlatego bardzo szybko zniknęła z mojej pamięci. Szalej ma wszelkie predyspozycje, by być książką wyjątkową, poruszającą temat dzieciństwa na wsi (nie nowy, ale pokazany nowatorsko), pokazującą realia roczników z lat 70. (co mnie cieszy, większość książek tego typu skupia się bardziej na osobach urodzonych w latach 80.), dlatego zaskoczona jestem, że tak szybko uleciała, nie pozostawiając po sobie żadnego istotnego wspomnienia. Mimo to mam na uwadze Drzazgowską, ciekawa jestem kolejnej jej książki, bo jej warsztat językowy jest naprawdę zachwycający.

Moja ocena: 4/6

Monika Drzazgowska, Szalej, 382 str., Wydawnictwo Literackie 2021.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz