piątek, 25 października 2013

Stosikowe losowanie 11/13


Zapraszam do zgłaszania się do rundy wrześniowej! Pary rozlosuję 1 listopada, czas na przeczytanie książki mamy do końca miesiąca.

Dla przypomnienia zasady:

1. Celem zabawy jest zmniejszenie liczby książek w stosie.

2. Uczestnicy dobierani są losowo w pary i wybierają numer książki dla partnera.

3. Wylosowaną książkę należy przeczytać do końca miesiąca.

4. Mile widziana jest recenzja, do której link należy zamieścić na moim blogu.

5. Podsumowanie losowania wraz z linkami znajduje się w zakładkach z boku strony.

6. Jeśli wylosowana książka jest kolejną z cyklu, można przeczytać pierwszy tom.

Serdecznie zapraszam do zabawy i czekam na zgłoszenia wraz z podaniem liczby książek w stosie. 

sobota, 19 października 2013

"Niewinni" Hermann Broch



Niewinnych czytałam na studiach, nie była to moja lektura obowiązkowa, pamiętam, że odnalazłam tę książkę na wyprzedaży i byłam nią zachwycona. Gdy padło na nią w stosikowym losowaniu bardzo się ucieszyłam, bo od dawna planowałam powtórną lekturę. Po niemal tygodniu zmagań i wymęczeniu 220 stron odkładam ją i mam serdecznie dość. Drobiazgowe i zarazem nudne opisy, nieciekawa treść skutecznie mnie zniechęciły do Brocha. Za nic nie mogę sobie przypomnieć, co mnie wtedy w tej książce urzekło.
Trudno nawet opisać mi o czym Niewinni są. Broch zebrał tutaj wiele opowiadań, nie wszystkie z nich mają punkty wspólne. Jest tu przypowieść o rabbim i jego uczniach, są poematy, jest historia młodego człowieka, który wynajmuje pokój u pewnej baronowej, gdzie skwapliwa służąca zdradza mu wstydliwe tajniki łoża swojej pani, jak i swojego. Przy kolejnym tekście, gdzie główna postać przypadkowo wchodzi do kamienicy i spotyka młodą praczkę, zasnęłam.

Bardzo chciałam skończyć lekturę, by przekonać się, co tak mnie w tej książce zafascynowało ale niestety, nie tym razem.

Bez oceny.

Herrman Broch, Niewinni, tł. Wanda Jedlicka, 458 str., Czytelnik 1961.

czwartek, 17 października 2013

"Du stirbst nicht" Kathrin Schmidt



Co to za świat? O czym rozmawiają ludzie? Co się stało? Czemu tak trudno otworzyć oczy, czemu nic nie da się powiedzieć? Helene Wesendahl wybudza się ze śpiączki. Nic nie rozumie, nie wie, co się stało. Bardzo powoli składa fragmenty w całość. Najpierw bada otoczenie - jeszcze zupełnie nieruchoma, nierozumiejąca gdzie jest. Rozpoznaje ludzi, dochodzi do wniosku, że jest w szpitalu, próbuje sobie przypomnieć jak się nazywa i kim jest. Potrzebuje dni, by składać swój świat, by poznać na nowo swoje imię i nazwisko, by rozpoznać swoje dzieci i męża. Podczas gdy Helene głowi się nad przyczynami jej pobytu w klinice, rodzina odwiedza i opiekuje się nią, nawet nie przypuszczając jakie myśli zaprzątają głowę matki.
Czterdziestoczteroletnia Helene znajduje się na oddziale intensywnej terapii po tym jak w jej głowie pękł tętniak, prawa strona jej ciała jest sparaliżowana, cierpi na afazję. 
To nie jest jednak opowieść o powrocie do zdrowia i leczeniu, to obraz świata, jaki widzi osoba po udarze mózgu. Jej dziecięce wręcz poznawanie wszystkiego od nowa, skrupulatne składanie ułamków w jedną całość, a przede wszystkim odnajdywanie wspomnień.
Helene stopniowo odkrywa swoją przeszłość - jej dzieciństwo i studia w byłym NRD, kolejne porody, pracę, poznanie męża, wzloty i upadki w ich związku, romans z transseksualną Violą. Wspominając, kobieta ciągle zastanawia się co myśli jej mąż, z którym przed chorobą niemal się rozstała. Czy przestał ją kochać, czy tylko ze względu na chorobę z nią został, czy jego troska wynika ze szczerego uczucia? 
Rekonstrukcja własnych uczuć zajmuje jej wiele tygodni.
Najtrudniejsza jest dla Helene jednak afazja - brak słów, problemy z wypowiedzeniem się dotykają ją tym bardziej, że była pisarką.  
Jej dni to balansowanie między snem, a rozmyślaniem, to walka o samodzielność i funkcjonowanie w normalności szpitalnej.

Schmidt zaskakuje językiem, który potrafi opisać wszystko. Autorka bawi się słowami, układa z nich łańcuch określeń, stara się jak najprecyzyjniej oddać rzeczywistość. Zachwycająca jest jej sprawność na tym polu. Właśnie język i pomysł na powieść są jej najmocniejszymi stronami. Zmagania Helen z rzeczywistością ciekawiły mnie najbardziej, jej wspomnienia i rozważania zwłaszcza o związku z Violą najmniej mnie interesowały, a wręcz dłużyły.
Co ciekawe, mimo że powieść dość mocno osadzona jest w realiach wschodnioniemieckich, nie ma pretensji do dołączenia do całej gamy książek rozrachunkowych. NRD jest tłem, służy jedynie opisaniu życia Helene.

Ciekawa, warta lektury powieść, która nie bez przyczyny uhonorowana została w 2009 roku Deutscher Buchpreis.

Moja ocena: 4/6

Kathrin Schmidt, Du stirbst nicht, czytała Eva Mattes, 352 str., Audiobuch 2010.

niedziela, 13 października 2013

"Schreimutter" i "Opas Engel" Jutta Bauer

Po dyskusji u Momarty zamówiłam obie Jutty Bauer książki, by zweryfikować peany na ich cześć. Na razie starczyło nam czasu na jedną sesję z nimi, która objęła dwa czytania Schreimutter - jedno po niemiecku, drugie po polsku, oraz jedną, dość pobieżną, lekturę Opas Engel.


Schreimutter ma dość prostą (co nie znaczy infantylną!) treść, niespełna Czterolatek bardzo się zainteresował lekturą i właśnie on zażądał ponownego czytania, dyskutował i żywo interesował się ilustracjami. 
Pewnego ranka pingwinia mama tak krzyczy na dziecko, że mały pingwinek się rozlatuje. Różne części jego ciała lądują w zupełnie innych miejscach. Pozostają tylko nogi, które wędrują i wędrują. Pingwinek nie może krzyczeć, bo nie ma już dzioba, nie może szukać, bo nie ma oczu, nie może latać, bo nie ma skrzydeł. Zmęczony dochodzi do Sahary, gdzie pada na niego wielki cień. To mama pozszywała wszystkie części malucha, brakowało jej tylko nóg. Zobaczcie kilka zdjęć z książki:













Opas Engel to już zupełnie inna literatura. Wnuk odwiedza dziadka, który chętnie opowiada o swoim życiu. Z ilustracji można wywnioskować, że dziadek leży w szpitalu i cisząc się z odwiedzin wnuka, wspomina. Opowiada o czasach szkolnych, o różnych przypadkach, gdzie niemal cudem umknął z życiem, o odwadze, o wojnie, o ciężkich czasach, o narodzinach dziecka, budowie domu i narodzinach wnuka. O szczęśliwym, spełnionym życiu. Tym opowieściom towarzyszy zawsze anioł, który zawsze w tle czuwa nad jego poczynaniami. Gdy dziadek kończy wspominać, wnuk opuszcza szpital, a wraz z nim dziadkowy anioł-stróż. Dla Młodszego postać anioła nie była czytelna - autorka przedstawia go w postaci szkicu, symbolizując jego niewidoczną obecność.

















Opas Engel zmusza do dyskusji, Młodszy nie bardzo zrozumiał chyba sens książki, ze Starszą nie miałam jeszcze czasu o niej porozmawiać. Świetny jest pomysł wprowadzenia do opowieści anioła - bardzo podoba mi się poczucie humoru autorki. Anioł dostaje młotkiem w głowę, złości się i ma władzę nad rekinami. Mądra, zaskakująca książka.

Momarto dziękujemy za polecenie i zachęcamy do lektury:)

Jutta Bauer, Schreimutter, Beltz & Gelberg 2013.
Jutta Bauer, Opas Engel, Carlsen 2003.

"Spójrz na mnie" Yrsa Sigurðardóttir



To była prawdziwa Yrsa! Czytałam przedwczoraj prawie do drugiej w nocy, trzymając powieki rękami, żeby nie zasnąć, ale musiałam skończyć!

Zimny styczeń w Reykjaviku, ciągle pada śnieg, jest ślisko, a Þóra i Matthias wydają się być wciąż zajęci odkopywaniem auta z zasp. Kryzys finansowy rzutuje na życie wszystkich Islandczyków, także w kancelarii trzeba oszczędzać. Þóra otrzymuje bardzo dziwne zlecenie - rok po pożarze domu dla osób niepełnosprawnych, w których zginęło pięciu pacjentów i jeden ze strażników, kontaktuje się z nią więzień, przebywający w ośrodku dla przestępców chorych psychicznie, który powątpiewa w winę mającego Zespół Downa Jakoba. Jakob jako jedyny przeżył pożar i został skazany w procesie, mimo że winy do końca nie można było udowodnić. Jósteinn, zleceniodawca, otrzymał spadek, który całkowicie przeznacza na ponowne podjęcie śledztwa. Nie robi tego jednak z pobudek emocjonalnych - to wyrachowany człowiek, pełen nienawiści, wzbudzający lęk w innych. Þóra przyjmuje jednak zlecenie i niemal od razu trafia na rząd zagadek. Dziwne wydaje się powiązanie obrońcy Jakoba z Jósteinnem oraz jednym z pacjentów, którzy zginęli. Jeszcze dziwniejsze są sms-y, które anonimowa osoba wysyła Þórze enigmatycznie naprowadzając ją na trop w śledztwie. Rozbieżne są zeznania rodziców pacjentów, dyrektorki ośrodka oraz terapeutów. Nic się nie zgadza, nic się ze sobą nie łączy, ale pewnym jest, że śledztwo przeprowadzone było niedokładnie i cała sprawa mocno śmierdzi.

Żeby było jeszcze ciekawiej, Yrsa wprowadza wątek rodziny, której dom nawiedzany jest przez duchy, co doprowadza jej członków niemal do szaleństwa. Nie bardzo także wiadomo co wspólnego ze sprawą ma prezenter radiowy Margeir, którego także prześladuje anonim, dzwoniąc do niego w czasie jego audycji i kompletnie wyprowadzając mężczyznę z równowagi.

Świetnie poprowadzona intryga, wiele tropów, lodowaty styczeń w tle i kolejne perypetie domowe Þóry czynią z tej książki naprawdę porządny kryminał.

Moja ocena; 5/6

Yrsa Sigurðardótir, Feuernacht, tł. Tina Flecken, 423 str., Fischer Taschenbuch Verlag 2011.

piątek, 11 października 2013

"Lagerfeuer" Julia Franck



Julia Franck w swojej powieści bazuje na doświadczeniach autobiograficznych - w latach siedemdziesiątych spędziła kilka miesięcy w obozie dla emigrantów w Berlinie-Marienfelde. Zanim jednak jej bohaterka - Nelly Senff - dotrze tam wraz z dwójką dzieci - przeżyje poniżającą procedurę wyjazd z NRD. Z Niemiec Wschodnich udaje się jej wyjechać w ramach łączenia rodzin - pomocnik Gerd odgrywa rolę narzeczonego kobiety. Niestety wyjazd, mimo posiadania wymaganych dokumentów, nie jest łatwy. Dwójka dzieci Nelly jest nieślubna, jej partner - Rosjanin - podobno nie żyje. Nadmierne zainteresowanie jego osobą dziwi Nelly i wzbudza wątpliwości - kobieta nie jest pewna tego, co sądziła, że wie o swoim partnerze. Gdy Nelly i jej dzieci wreszcie docierają do obozu dla emigrantów wcale nie znajdują się w oczekiwanym zachodnim raju. Wpadają w świat ciasnych pokoi, tłumu ludzi, kartek na jedzenie i ponownych przesłuchań. Tym razem przeprowadza je John Bird - Amerykanin, współpracownik CIA, która także interesuje się działalnością partnera Nelly.
Przesłuchania i organizacja życia w obozie zajmują czas rodziny. Walka o miejsce we wspólnej kuchni, zamiana kartek na ser na kartki na wędlinę, odczekiwanie na wolną pralkę we wspólnej pralni, bezowocne rozmowy z przedstawicielem urzędu pracy, który nie docenia dokonań naukowych Nelly, która była chemiczką, zdegradowaną w ojczyźnie po zadeklarowaniu chęci wyjazdu na zachód. 
Nie można zapomnieć o szykanach i stałym poczuciu bycia ludźmi drugiej kategorii - nie tylko matka trafia na odtrącenie, także dzieci - Katja i Aleksiej - nie znajdują w szkole przyjaciół. Odstają ubiorem i doświadczeniami, ośmioletni Aleksiej nie potrafi się skutecznie obronić i ląduje w szpitalu z poważnymi obrażeniami po pobiciu. 

W obozie mieszka także Krystyna Jabłonowska, wiolonczelistka, która sprzedała w rodzinnym Szczecinie instrument, by na czarnym rynku kupić dokumenty, umożliwiające wyjazd jej, ojca oraz chorego brata, na którego uleczenie na zachodzie ma nadzieję. Także ona znosi upokorzenia ze strony ojca oraz pracodawczyni w imię rzekomego lepszego życia.

Hans Plischke wykupiony z enerdowskiego więzienia przez Zachód żyje w obozie już od dwóch lat, ale i on nie znalazł na zachodzie oczekiwanej wolności. Nie tylko prymitywne warunki życia w niewielkim pokoiku, mimowolne uczestniczenie w życiu sąsiadów ale także plotki, być może rozsiewane przez CIA, determinują jego życie.

Każdy z emigrantów wątpi w słuszność swojej decyzji - nie znaleźli przecież spodziewanej swobody, prywatności, godnego życia.
Przerażająca jest bezwolność Nelly, która praktycznie bez żadnego oporu znosi szykany, poddaje się nim bez protestu, odpowiada na pytania półsłówkami, zmęczona ciągłymi przesłuchaniami, wydaje się żyć z dnia na dzień, bez celu. Franck opisuje bez sentymentu, w surowych, reporterskich słowach, zwracając uwagę na fakt, a nie na uczucie, nie szuka winnych, wygranych czy przegranych - tworzy dokument. Fascynujący, opisujący nieznane mi fakty z najnowszej historii Niemiec. Nie zdawałam sobie sprawy z warunków, nie tylko tych mieszkaniowych, które panowały w obozach. 

Poruszająca, skłaniająca do zamyślenia lektura, polecam!

Moja ocena: 5/6

Julia Franck, Lagerfeuer, czyt. Julia Franck, Marion Breckwoldt, Robert Dölle, Arnd Klawitter, 336 str., Der Hörverlag 2007.

środa, 9 października 2013

"Lód w żyłach" Yrsa Sigurðardóttir

 


Dawno nie zaglądałam do książek Yrsy, ale uznałam, że wreszcie muszę skończyć cykl książek z Þorą w roli głównej, zwłaszcza, że od dawna stoją spokojnie na półce i czekają na swoją kolej.

Nie wiem czy to wina sporej przerwy, czy słabszej powieści, ale lektura tej książki nie dała mi pełnej satysfakcji. 
Nowa przygoda zaprowadzi rezolutną prawniczkę na Grenlandię. Þora decyduje się przyjąć to zlecenie praktycznie z braku laku - w kancelarii nuda, a wycieczka wydaje się  być dobrą alternatywą do sztampowych spraw rozwodowych. Zleceniodawcą jest firma, która przeprowadza na wschodnim wybrzeżu wyspy odwierty, by zbadać ilość i rentowność złóż molibdenu. Dziwne wypadki w bazie geologów oraz makabryczny film, sugerujący morderstwo, jaki krąży w sieci, a ewidentnie został nakręcony w pomieszczeniach bazy, doprowadzają pracowników do paniki. Nikt z nich nie chce wrócić na Grenlandię, ale równocześnie żadna z osób nie jest w stanie sensownie wytłumaczyć co jest przyczyną jej decyzji. 
Około pół roku wcześniej zginęła w bazie w niewyjaśnionych okolicznościach jedna z pracowniczek, a teraz dyrekcja nie jest w stanie nawiązać kontaktu z dwoma ostatnimi pracownikami, którzy zostali na Grenladnii. Oprócz Þory i jej partnera na wyspę lecą lekarz, ratownik, spec od komputerów oraz była pracowniczka bazy. Wspólnie próbują rozwikłać zagadkę zaginięcia trzech osób oraz wrogości mieszkańców pobliskiej wioski, a to wszystko w spartańskich warunkach, odcięci od świata. Grozy sytuacji nadaje fakt, iż łącza satelitarne bazy zostały celowo zniszczone, a w biurkach pracowników leżą ludzkie kości, nie mówiąc już o makabrycznym odkryciu ludzkiego ciała w chłodni.
Na miejscu okazuje się, że wielomiesięczna praca w tak ekstremalnych warunkach doprowadziła do napięć wśród pracowników - Þora próbuje dociec źródeł konfliktów i zbadać ich ewentualny wpływ na zaginięcie pracowników.

Najciekawszy wydaje się być wątek związany z rdzennymi mieszkańcami wioski - Yrsa zahacza tu o temat upadku społeczności Inuitów. Mieszkańcy wioski uzależnieni są od własnych zdolności myśliwskich oraz nieregularnych dostaw żywności, jedynymi środkami transportu, z jakich mogą korzystać są bowiem tylko skutery śnieżne i zaprzęgi. Rejsy helikoptera, łączącego wioskę z większymi miastami, zależne są od kapryśnej pogody. Niezmiernie interesujące są opisy ich wierzeń i rytuałów, które popadają w zapomnienie i znikają w mgle alkoholowego upojenia.

Niestety intryga wokół bazy geologów już tak nie zachwyca, a przede wszystkim nie wciąga tak, jak oczekiwałabym tego po porządnym kryminale. Rozwiązanie zagadki kryminalnej wydaje się być szyte grubymi nićmi i nie zaskakoczy uważnego czytelnika.
Nie zraża mnie to jednak i zamierzam kontynuować moją znajomość z Þorą.

Moja ocena: 3,5/6

Yrsa Sigurðardóttir, Die eisblaue Spur, tł. Tina Flecken, 340 str., Fischer Taschenbuch Verlag 2008.

wtorek, 8 października 2013

Deutscher Buchpreis 2013



Z lekkim poślizgiem ale jednak tradycyjnie poczuwam się do obowiązku napisania, że laureatką tegorocznej najbardziej prestiżowej nagrody literackiej została Terézia Mora ze swoją książką Das Ungeheuer (Potwór).


Jak wiecie, po nowości sięgam rzadko więc niestety powieści Mory nie znam ale jestem jej bardzo, bardzo ciekawa i nie wykluczam, że sięgnę po nią w najbliższym czasie. Autorka opowiada historię małżeństwa Dariusa i Flory, która jest chora na depresję. Choroba doprowadza ją do samobójstwa. Po jej śmierci Darius, czytając pamiętnik żony, poznaje wszystkie aspekty jej choroby oraz podąża przez liczne kraje Europy Wschodniej, szukając najdogodniejszego miejsca na pogrzebanie jej prochów. 

Urodzona w 1971 na Węgrzech Mora, wychowała się w rodzinie dwujęzycznej. W 1990 roku wyjechała do Berlina, gdzie na Uniwersytecie Humboldta studiowała teatrologię i hungarystykę. Od tego czasu mieszka w Niemczech, gdzie pracuje jako tłumaczka i pisarka.

A teraz z ogromną niecierpliwością czekam na ogłoszenie laureata nagrody Nobla.

środa, 2 października 2013

Statystyka wrzesień 2013

Przeczytane książki: 14

Ilość stron: 3113

Książki w ramach wyzwania projekt nobliści: 1
Książki w ramach wyzwania południowoamerykańskiego: 0
Książki w ramach wyzwania Czytamy Zolę: 0


Przeczytane tytuły: 

- "Joyland" Stephen King
- "Maturzystki" Aleksandra Brusztein
- "Portugal" Cyril Pedrosa
- "Crainquebille" Anatole France
- "Jó-jó" Steinunn Sigurðardóttir
- "Ruhm" Daniel Kehlmann
- "Szczury i wilki" Grzegorz Gortat
- "Jenseits des Meeres liegt die ganze Welt" Auður Jónsdóttir
- "Adler und Engel" Juli Zeh
- "Beerholm przedstawia" Daniel Kehlmann
- "Lód w żyłach" Yrsa Sigurðardóttir
- "Lagerfeuer" Julia Franck


Najlepsza książka: "Ruhm" Daniel Kehlmann

Ilość książek w stosie: 177

Dwóch książek nie wymieniłam w liście przeczytanych tytułów, ponieważ są to książki popularnonaukowe, o których nie chcę pisać na blogu. Aż sześć z wymienionych książek to audiobooki - dalekie dojazdy do pracy i korki sprzyjają słuchaniu. Doszłam jednak do wniosku, że słuchanie książek jest bardzo wymagające wobec autora. Być może są książki, które nie nadają się zupełnie do swtorzenia z nich audiobooków ale pokuszę się o stwierdzenie, że wersja do słuchania to test jakości książki. W tym miesiącu aż dwa razy przerwałam słuchanie. W obu przypadkach po ok. trzydziestu minutach nie byłam w stanie dalej słuchać. Jestem pewna, że gdbym miała papierową wersję tych książek, czytałabym dalej. Podczas słuchania jednak tak się nudziłam, że nie byłam w stanie kontynuować lektury.
Kolejne spostrzeżenie - po przesłuchaniu wielu niemieckich książek oraz kilku polskich, zdecydowanie wolę niemieckich lektorów. Dosłownie raz miałam wpadkę podczas słuchania niemieckiego nagrania - książkę czytał autor i robił to bardzo montonnie. Po polsku trafiłam na głos montonny i zbyt cichy, na głos prezentera wiadomości i na spore niedobry w obcych językach. Nie ukrywam, że się zraziłam ale nie przekreślam całkowicie polskich audiobooków.

wtorek, 1 października 2013

Stosikowe losowanie 10/13 - pary

Karto_flana wybiera numer książki dla Paidei (w stosie 13 książek) - 
Paideia wybiera numer książki dla Maniiczytania (w stosie 136 książek) - 
Maniaczytania wybiera numer książki dla Izy (w stosie 105 książek) - 
Iza wybiera numer książki dla Anne18 (w stosie 55 książek) - 
Anne18 wybiera numer książki dla ZwL (w stosie 674 książek) - 
ZwL wybiera numer książki dla Anny (w stosie 175 książek) - 
Anna czytania wybiera numer książki dla Gucimal (w stosie 98 książek) - 14
Guciamal wybiera numer książki dla Karto_flanej (w stosie 130 książek) - 


Proszę o podawanie w komentarzu wybranego numeru oraz tytułu wylosowanej książki a po przeczytaniu linka do recenzji. Efekty stosikowego czytania można znaleźć w zakładce z boku strony.

UWAGA: na przeczytanie wylosowanej książki mamy czas do 31 października.