sobota, 25 września 2010

Stosikowe losowanie - runda 10

Zapraszam do zgłaszania się do rundy 10. Pary rozlosuję 1 października.

Dla przypomnienia zasady:

1. Celem zabawy jest zmniejszenie liczby książek w stosie.
2. Uczestnicy dobierani są losowo w pary i wybierają numer książki dla partnera.
3. Wylosowaną książkę należy przeczytać do końca miesiąca.
4. Mile widziana recenzja, do której link proszę zamieścić na moim blogu.
5. Podsumwanie wszystkich rund wraz z linkami do recenzji zamieszczam tu.
6. Jeśli wylosowana książka jest kolejną częścią cyklu, można zacząć czytanie od pierwszego tomu.

Serdecznie zapraszam do zabawy i czekam na zgłoszenia wraz z podaną liczbą książek w stosie.

"Prywatne życie Pippy Lee" Rebecca Miller


Szalenie byłam ciekawa powieści córki Arthura Millera. Przyznać bowiem muszę, że i ja uległam przede wszystkim słynnemu nazwisku i z chęcią sięgnęłam po tę książkę.

Pippa Lee ma pięćdziesiąt lat, o trzydzieści lat starszego męża i właśnie przeprowadziła się z nim na osiedle dla emerytów. Wśród osób, których średnia wieku wynosi grubo ponad siedemdziesiąt lat, Pippa czuje się nadzwyczajnie młodo i ... dziwnie. Coś niepokojącego wydaje się dziać w jej dotąd uporządkowanym życiu. Pippę wszyscy lubią, Pippa z troską zajmuje się mężem, Pippa z oddaniem wychowała bliźniaki, Pippa wysłuchuje godzinami wyznań przyjaciółki. Pippę można opisać tylko superlatywami. I nagle bum - przeszłość Pippy zaskakuje. Trudna relacja z matką, amfetaminowe ekscesy, podejrzane praktyki seksualne - Pippa wypróbowała wiele. A teraz nagle zaczyna ją nużyć spokojne życie dobrej żony. Zanim jednak podejmie poważne kroki jej życie diametralnie się zmieni.

Jednak nie jest to tylko książka o życiu Pippy. To przede wszystkim powieść o relacjach między matką, a córką. Matka Pippy to osoba nadopiekuńcza, uzależniona od amfetaminy, traktująca córkę jak swoją własność, ignorująca czterech starszych synów. Relacja między nią, a Pippą niszy je obie. Pippa nie chce popełniać tych samych błędów wobec własnej córki, ale ich relacja też nie jest normalna.

Sama nie wiem, co sądzę o tej powieści. Na pewno mnie zaskoczyła. Po przeczytaniu pierwszej części zbudowałam zupełnie inny obraz Pippy, niż autorka ukazuje w kolejnych częściach. Pełna rebelii młodość Pippy mnie nie przekonała, nie potrafiłam uwierzyć autorce, że wciąż pisze o tej samej osobie. Podejrzewam, że taki był jej zamiar, mnie jednak taka nagła zmiana nieco irytowała. Irytowała mnie też niespójność stylu, zaskakiwały wulgaryzmy - wciąż wydawały mi się być nie na miejscu. Irytowały też niedociągnięcia tłumacza. Mimo to książkę doczytałam, gdyż autorce udało się mnie zaciekawić losami Pippy. Ciekawa także byłam w jaki sposób rozwiązany zostanie problem relacji między Pippa, a jej córką.
Nie zrozumcie mnie źle, to nie jest zła książka. W moim odczuciu jednak brak jej odkrywczości i spójności.

Moja ocena: 3,5/6

Rebecca Miller, Prywatne życie Pippy Lee, tł. Jędrzej Polak, 259 str., Muza.

piątek, 24 września 2010

"Biały statek" Czingiz Ajtmatow


Siedmioletni chłopiec mieszka pośród gór w małej osadzie, składającej się zaledwie z trzech domów. Mieszka z ukochanym dziadkiem i jego drugą żoną. Jego rodzice porzucili go, gdy był dzieckiem, wyjechali do miasta, rozwiedli się i założyli nowe rodziny.
Chłopiec stworzył swój własny mały świat - jego mikrokosmos to przyroda. Chłopiec nadaje imiona głazom i rozmawia z nimi, obserwuje dorosłych i jezioro Issyk-kul przez lornetkę, z którą również prowadzi długie rozmowy. Nowym partnerem rozmów staje się także szkolna teczka. Jesienią chłopiec ma pójść do szkoły, na co bardzo się cieszy. Tymczasem obserwuje biały statek na jeziorze i marzy, że pracuje na nim jego ojciec oraz słucha baśni opowiadanych przez dziadka. Najpiękniejszą legendą jest ta o białej łani, która ma być matką rodu Kirgizów. Chłopiec wierzy w tę historię i wraz z dziadkiem czci jelenie. Gdy chłopiec opuszcza idylliczny świat marzeń, konfrontowany jest z brutalną rzeczywistością. Otaczający go dorośli są nieszczęśliwi. Dobroduszny dziadek cierpi, bo obu jego córkom nie ułożyło się życie. Matka chłopca pracuje ponad siły, a druga siostra - ciotka Bekej - poślubiła okrutnego mężczyznę - wujka Oroskula, który swą złość wyładowuje na niej. Głównym powodem jego złości i bicia żony jest brak potomstwa. Przyszywana babcia chłopca jest nieszczęśliwa, gdyż straciła wszystkie swoje dzieci. Życie wszystkich tych osób zależy od nastroju Oroskula niepłodnej ciotki, który zapewnia dziadkowi byt, wymagając w zamian ciężkiej pracy i poniżając go. Dziadkowe marzenia o jedności Kirgizów, jego miłość do natury są wyśmiewane i nie znajdują zwolenników w nikim poza wnukiem.

Nowela Ajtmatowa porusza. Spokojne, pełne ciepła słowa chwytają za serce. Czytelnik musi wręcz ulec zachwytowi nad kirgiską przyrodą, ale gdy tylko zagłębi się w melancholii, konfrontowany jest z ciężkim i pozbawionym sentymentu życiem w lesie. Kontrast, który autor buduje między naiwną wizją świata widzianego oczyma chłopca, a brutalnym życiem, alokoholizmem, wyrębem drzew w parku narodowym, przemocą jest najmocniejszą stroną powieści. Czytając "Biały statek" przyjąć trzeba ogromną dawkę emocji, zadumania i smutku.

To kolejna książka, której słuchałam. Początkowo dość trudno było mi się przyzwyczaić do nosowego głosu lektora ale znowu trafiłam na świetnie przeczytaną książkę. Coraz bardziej zaprzyjaźniam się z tą formą poznawania literatury - żałuję, że dopiero w tym roku wpadłam na pomysł słuchania. Spacery z wózkiem nabierają nowego wymiaru:)

Moja ocena: 5/6

Czingiz Ajtmatow, Der weiße Dampfer, czytał Dieter Wien.

poniedziałek, 20 września 2010

"Sorry, przepraszam" Gail Jones


Perdita to niechciane dziecko z przypadkowej ciąży. Jej rodzice to dwoje dziwaków - matka, popadająca w depresję fanatyczka Szekspira wciąż recytuje sonety i fragmenty dramatów, ojciec antropolog, zapatrzony w wojenne doniesienia i zagłębiony w książkach, żyje dla mrzonki napisania wiekopomnego dzieła o Aborygenach i stania się słynnym naukowcem. Perdita zupełnie nie pasuje do tej pary, która całą ciążę liczyła na śmierć dziecka. Niekochana dziewczynka nie zna czułości, dotyku, dobrego słowa. Wraz z głuchoniemym synem sąsiadów i aborygeńską dziewczyną tworzy nietypową relację. Łączy ich przyjaźń ale także umowne więzy rodzinne. To Mary staje się nauczycielką i erzacem matki dla Perdity. Życie ich jednak zmienia się w dniu, w którym zamordowany zostaje ojciec Perdity.

Książka Jones porusza wiele problemów i obejmuje wiele płaszczyzn. To nie tylko dociekanie kto zamordował ojca dziewczynki. Ważnym problemem jest kwestia traktowania rdzennych mieszkańców Australii. Jeszcze do lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku odbierano rodzicom aborygeńskie dzieci i oddawano na wychowanie białym rodzinnom lub zakonnicom. Taki los spotkał Mary, która zamieszkała z Perditą i jej ojcem, gdy matka dziewczynki zachorowała. Krótki pogląd na tę kwestię daje notka dotycząca oficjalnych przeprosin, których od rządu australijskiego domagali się Aborygeni. W 1998 roku ustanowiono w Australii Narodowy Dzień Przeprosin.

Powieść Gail Jones to także powieść o słowie, mowie, książkach. Każda z osób w jakiś sposób uwikłana jest w słowach. Matka Perdity maniakalnie cytuje Szekspira. Jej ojciec kupuje książki, z których buduje chybotliwe konstrukcje w ich skromnym domku. Ponadto czyta namiętnie gazety, obwieszając wycinkami, dotyczącymi II wojny światowej, ściany domku. Perdita po śmierci ojca zaczyna się jąkać. Fizycznie odczuwa uwiązanie języka, ugrzęźnięcie mowy w gardle i ucieka w milczenie. Głuchoniemy chłopak z sąsiedztwa - Billy - odnajduje inne sposoby wyrażania uczuć, by w końcu nauczyć przyjaciółkę języka migowego. I wreszcie istotne jest słowo pisane zawarte w książkach - czytanie tej samej książki ma łączyć czytelników, powoduje powstawanie między nimi niewidocznej więzi. Taką teorię przedstawiła Perdicie Mary. Gdy więc Perdita otrzymuje książkę, która kiedyś należała do przyjaciółki, ceni ten dar jak rzeczywiste spotkanie.

Gail Jones prowadzi narrację niespiesznie, zmieniając perspektywę: wydarzenia relacjonuje obiektywny narrator oraz dorosła już Perdita. Wiele tu przemyśleń, refleksji, spostrzeżeń. Czasem zbyt wiele aczkolwiek dzięki nim książka zyskuje szerszy wymiar.

Mimo niezbyt wielkiej objętości powieść ta porusza wiele tematów, nie sprawiając jednak wrażenia przeładowanej. Cieszę się, że miałam możliwość ją przeczytać.

Moja ocena: 5/6

Gail Jones, Sorry, przepraszam, tł. Agnieszka Andrzejewska, 238 str., Muza.

"Amore 14" Federico Moccia


Carolina ma prawie 14 lat, ma wspaniałą, ciepłą mamę, ukochanego starszego brata, konfliktową siostrę i cholerycznego ojca. Ma jeszcze cudownych, wciąż w sobie zakochanych dziadków. A czego nie ma? Wymarzonego chłopaka - prawdziwego księcia z bajki.
Ta typowa włoska nastolatka boryka się z typowymi dla tego wieku problemami - szkołą i zbliżającymi się egzaminami czy brakiem pieniędzy na wymarzone markowe ciuchy i produkty. Jej myśli zaprząta jednak głównie pragnienie miłości - pierwszej nastoletniej, czystej, pełnej uniesień i fruwania w siódmym niebie. Idealnym kandydatem do zakochania okazuje się być Massimiliano, przypadkowo poznany w księgarni. Niestety Carolina traci jego numer telefonu i mimo rozpaczliwych poszukiwań nie może go odnaleźć.

Carolinę poznajemy w dniu, w którym decyduje się na swój pierwszy raz. Moccia, używając retrospekcji, przedstawia codzienne życie nastolatki z ostatnich miesięcy. Carolina opowiada o swoich przeżyciach w poszczególnych miesiącach. Rozdziały przeplatane są wypowiedziami bliskich dziewczynie osób, dzięki którym czytelnik uzyskuje szerszą perspektywę. Wypowiedzi te odebrałam jako przyjemną odmianę. Autorowi udało się ponadto zaskoczyć mnie niespodziewanym zakończeniem.

Carolina i jej przyjaciółki Clod i Alis razem uczą się, wyskakują na imprezy, marzą, śmieją i wygłupiają się. Moccia dokładnie i realistycznie opisuje życie Caroliny - odwołuje się do aktualnej muzyki, filmów, trendów. Bardzo dobrze oddaje naiwne, typowe dla trzynastolatki widzenie świata, jej pragnienia, marzenia i poglądy. Powieść przesiąknięta jest miłością: matczyną, braterską i małżeńską. Carolina ma wiele wzorców, z których może czerpać, dzięki którym kształtuje się jej charakter.

Potrafię sobie wyobrazić sobie, że ta książka idealnie trafi w gust nastolatek. Mnie nieco nużyły egzaltowane opisy Caroliny, traktowałam je jednak jako lekcję poglądową - wszak za jakieś dziesięć lat pewnie moja córka będzie przeżywać podobne rozterki.
Zaskakującym jest dla mnie, że niemal pięćdziesięcioletni mężczyzna potrafił tak dobrze oddać świat nastolatki. Nie tylko zadziwia znajomość realiów, a przede wszystkim przedstawienie sposobu myślenia i marzeń młodej dziewczyny.

Wspomnieć muszę także, że bardzo pozytywnie odebrałam pracę tłumaczek - z pewnością nie było łatwym zadaniem przełożenie języka młodych Włochów na polski. Udało im się to jednak bardzo dobrze, książkę czyta się płynnie, a język wydaje się być autentyczny.

Moja ocena: 4/6

Federico Moccia, Amore 14, tł. Anna Niewęgłowska, Karolina Stańczyk, 494 str., Muza.

czwartek, 9 września 2010

"Wilkołak. Dlaczego ja?" Steve Feasey


Trey Laporte mieszka w domu dziecka. Pewnego ranka budzi się w kompletnie zdemolowanym pokoju. Dyrektor domu dziecka nie wierzy w niewinność chłopca i udziela mu bardzo surowej reprymendy. W tym samym czasie w domu pojawia się tajemniczy nieznajomy, który prosi o spotkanie z Treyem. Lucien Charron podaje się za wuja chłopca i prosi o przejęcie opieki nad nim. Życie Treya kompletnie się zmienia i przyspiesza, gdy dowiaduje się o swojej niezwykłej mocy. Niebawem stanie do walki z siłami Otchłani, o której jeszcze niedawno nie miał pojęcia.

"Wilkołak. Dlaczego ja?" jest pierwszą powieścią z cyklu o Treyu Laporte. Steve Feasey nie kończy wszystkich wątków, zachęcając czytelnika do sięgnięcia po dalsze książki o niezwykłym chłopaku. Bardzo praktyczna jest krótka encyklopedia Otchłanii i demonów zamieszczona na końcu książki. Pomaga usystematyzować równoległy świat stworzony przez autora.

Wartka akcja, wiele dialogów, interesujące sylwetki bohaterów wciągają czytelnika od pierwszej strony. Myślę, że książka na pewno spodoba się nastolatkom.

Skrytykować muszę tylko nadmierne stosowanie wołacza. O ile sam wołacz należy do moich ulubionych przypadków i ubolewam nad rzadkim jego stosowaniem, to jednak w przypadku tej powieści tłumacz chyba przesadził. Nie potrafię wyobrazić sobie nastolatków zwracających się do siebie nagminnie per "Treyu" czy "Alexo".

Moja ocena: 4/6

Steve Feasey, Wilkołak. Dlaczego ja?, tł. Paweł Kruk, 288 str., Nasza Księgarnia.

środa, 8 września 2010

"Kolekcjoner oczu" Sebastian Fitzek


Kolekcjoner oczu, jak go nazwała prasa, zabija matki i porywa dzieci. Ojciec i policjanci otrzymują nieco ponad 45 godzin na odszukanie dziecka. Jeśli im się to nie uda, dziecko ginie, a kolekcjoner pozbawia je lewego oka. Jednak określenie wymyślone przez dziennikarzy nie odpowiada prawdzie - morderca nie jest kolekcjonerem lecz graczem. Gra w najstarszą grę świata - w chowanego. W jego grę wplątany zostanie były policjant, aktualnie dziennikarz, Alexander Zorbach. Gdy nadzwyczajnie szybko pojawia się w miejscu kolejnego zabójstwa, a jego były współpracownik z policji odnajduje w okolicach tego miejsca jego portfel, staje się głównym podejrzanym. Zorbach chowa się na ukrytej łodzi, swoim azylu, gdzie chce przemyśleć wydarzenia ostatnich dni. Gdy tam przybywa, ku swemu zdumieniu, spotyka na swojej łódce ślepą fizjoterapeutkę, która twierdzi, że sam ją do siebie zaprosił, by opowiedziała mu o swoim spotkaniu z kolekcjonerem oczu. Okazuje się, że Alina w swoich wizjach potrafi spoglądać w przeszłość. Taką wizję miała podczas zabiegu na mordercy. Ten dziwny duet postanawia odnaleźć brutalnego zabójcę.

Smaku całej książce dodaje jej układ - rozdziały odliczane są w dół - sens tego zabiegu wyjaśnia się, jakżeby inaczej, dopiero w ostatnim rozdziale.

Muszę przyznać, że do tej książki podeszłam dość sceptycznie, mając w pamięci nieco naciągane zakończenie "Odłamka". Niepotrzebnie. Fitzek zadbał, by wątki się ze sobą wiązały, by wszelkie metafizyczne nawiązania zostały wyjaśnione, by czytelnik się nie nudził.

Książki Fitzka wysłuchałam w rewelacyjnym wykonaniu Simona Jägera - jestem zachwycona jego sposobem czytania. Nie jestem przekonana, czy "Augensammler" aż tak bardzo by mnie zainteresował, gdybym książkę czytała.

To znów dobra, ciekawa, wciągająca lektura w starym stylu Fitzka. Wielbicielom jego thrillerów przypadną do gustu nawiązania do poprzednich powieści.

Moja ocena: 4,5/6

Sebastain Fitzek, Der Augensammler, czytał Simon Jäger

wtorek, 7 września 2010

"Mein Lissabon" Fernando Pessoa


Fernando Pessoa sporządził swój przewodnik po Lizbonie po anngielsku w latach dwudziestych. Pessoa zaprasza do spaceru po swojej Lizbonie, przedstawia szczegółowo ulice, zabytki, kościoły, wszelkie miejsca godne uwagi. Jego opisy pełne są detalii i praktycznych informacji. Pessoa nie zapomina o żadnym zakątku portugalskiej metropolii, dba o turystę, pragnie, by poznał on piękno miasta. Każde słowo Pessoy pełne jest bowiem miłości, uwielbienia wręcz, do swojego rodzinnegomiasta. Autor podkreśla wciąż unikatowość lizbońskich zabytków, bogactwo muzeów i piękno architektury.
Mimo że Pessoa opisuje miasto z lat dwudziestych, z powodzeniem można korzystać z jego wskazówek i dziś. Układ ulic i zabytki przecież się nie zmieniły. Informacje praktyczne, na przykłąd dotyczące godzin otwracia muzeów, są naturalnie nieaktualne ale można je traktować jako sposób poznawania ówczesnych realiów. Często są to informacje bardzo ciekawe, pozwalające porównać Lizbonę współczesną i Lizbonę Pessoy.

Druga część książki to zbiór zdjęć ukazujących wszystkie miejsca i ulice Lizbony, które odgrywały rolę w życiu autora. Komentarze do zdjęć stanowią fragmenty z listów i utworów Pessoy. Ta część książki nie tylko przybliżyła mi tę ciekawą postać ale zachęciła do przeczytania "Księgi Niepokoju". Co więcej postać Pessoy wydaje mi się być niezwykle fascynująca.

Książka jest pięknie wydana przez szwajcarskie wydawnictwo Ammann, które niestety niedawno zawiesiło swoją działalność.

Moja ocena: 5/6

Fernando Pessoa, Mein Lissabon. Was der Reisende sehen sollte, tł. Hans Jürgen Balmes, Sabine Dörlemann, 187 str., Ammann.

poniedziałek, 6 września 2010

Lissabon. Eine literarische Einladung.


Przepięknie wydany (książka oprawiłlona jest czerwonym płótnem) zbiór tekstów, których głównym bohaterem jest Lizbona. Gaby Wurster wybrała i w większości przetłumaczyła teksty przeróżnych pisarzy - są tu utwory autorów znanych, takich jak Fernando Pessoa, Erich Maria Remarque czy Antonio Tabucchi. Ale wiele spośród trzydziestu tekstów napisanych zostało przez młodych portugalskich pisarzy, których pewnie nigdy bym nie poznała. Większość fragmentów to proza, ale znaleźć można również kilka wierszy - dla mnie novum, bo poezji zazwyczaj unikam.

Gaby Wurster dobrała teksty bardzo różne. Czytelnik ma możliwość poznania nie tylko różnych zakątków Lizobny ale przede wszytkim przenosi się do Lizbony z czasu drugiej wojny światowej, Rewolucji Goździkowej czy nawet przedwojennej. Bohaterem książki jest nie tylko miasto. Podglądamy także Lizbończyków w różnych chwilach ich życia.


Zbiorek wspaniale przygotowuje na odwiedzenie portugalskiej metropolii, wprowadza w jej nastrój, ukazuje nieznane strony i pozwala poznać nie tylko jej mieszkańców ale i najważniejszych przedstawicieli literatury portugalskiej.

Moja ocena: 4/6

Gaby Wurster, wyd., Lissabon. Eine literarische Einladung, 140 str., Wagenbach.

sobota, 4 września 2010

Łańcuszek - to lubię

I do mnie trafił łańcuszek, zaprosiła mnie do niego madmad. Za zaproszenie dziękuję i odpowiadam:

1. Oczywiście książki, ale także czasopisma, papier, wszystko, co pokryte jest słowem drukowanym, księgarnie, biblioteki, gadżety książkowe, regały, nawet stojąc przed BILLY potrafię się zachwycić.

2. Internet - mogę godzinami, co tam godzinami, dniami buszować po forach, blogach, stronach.

3. Geografię, podróże, wycieczki, geocaching, mapy, wspinaczki, wszelkie krajobrazy, najchętniej surowe, żeglarstwo.

4. Genealogię - buszowanie w starych księgach, żmudne łączenie ze sobą odszukanych przodków.

5. Onomastykę - a szczególnie fascynuje mnie immiennictwo.

6. Języki obce i tłumaczenie- wielu się uczyłam, aktualnie próbuję znaleźć czas na naukę portugalskiego.

7. Męża i moje dwa smyki.

8. Sen.

9. Słodycze, a zwłaszcza czekoladę mleczną z rodzynkami i orzechami.

10. Owoce.

Zauważyłam, że już bardzo dużo osób odpowiedziało. Ja chętnie przeczytałabym odpowiedzi Mandżurii, Bluejanet, Chihiro, Papierowej Latarnii i be.el. Zapraszam!

środa, 1 września 2010

Stosikowe losowanie - runda 9 pary

Książkowo wybiera numer książki dkiekla Edith (w stosie 38 książek) - 16
Edith wybiera numer książki dla Liliowej (w stosie 35 książek) - 15
Liliowa wybiera numer książki dla Paidei (w stosie 40 książek) - 13
Paideia wybiera numer książki dla madmad (w stosie 40 książek) - 19
Madmad wybiera numer książki dla Patrycji Antoniny (w stosie 40 książek) - 27
Patrycja Antonina wybiera numer książki dla Karto_flanej (w stosie 115 książek) - 64
Karto_flana wybiera numer książki dla Futbolowej (w stosie 120 książek) - 95
Futbolowa wybiera numer książki dla Anny (w stosie 25 książek) - 23
Anna wybiera numer książki dla Bluejanet (w stosie 15 książek) - 15
Bluejanet wybiera numer książki dla a_m_m (w stosie 45 książek) - 15
a_m_m wybiera numer książki dla Kalio (w stosie 123 książki) - 12
Kalio wybiera numer książki dla Maniiczytania (w stosie 68 książek) - 10
Maniiaczytania wybiera numer książki dla Izy (w stosie 135 książki) - 9
Iza wybiera numer książki dla książkowo (w stosie 15 książek) - 3


Proszę o podawanie w komentarzu wybranego numeru oraz tytułu wylosowanej książki a po przeczytaniu linka do recenzji. Efekty stosikowego czytania można znaleźć w tym miejscu.

UWAGA: na przeczytanie wylosowanej książki mamy czas do 3o września.