Strony
niedziela, 28 lutego 2021
"Ta druga" Therese Bohman
środa, 24 lutego 2021
"Zabierz mnie do domu" Marie Aubert
wtorek, 23 lutego 2021
"Arystokratka na królewskim dworze" Evžen Boček
poniedziałek, 22 lutego 2021
"Pożegnanie z Afryką" Karen Blixen
niedziela, 21 lutego 2021
"Die Herrenausstatterin" Mariana Leky
sobota, 20 lutego 2021
"Abgefackelt" Michael Tsokos
piątek, 19 lutego 2021
"Córka" Anne B. Ragde
Bardzo czekałam na kolejny tom sagi rodziny Neshov, bo bardzo polubiłam styl Anne B. Ragde, i co tu ukrywać, byłam szalenie ciekawa, jak potoczą się losy Torunn po śmierci Margida. Ten tom faktycznie zdominowany jest właśnie przez gospodarstwo Neshov - do Danii nie przenosimy się ani razu, za to Erlend z całą rodziną przyjeżdża na ferie do bratanicy.
Ta część jest spokojna, bez wielkich zwrotów akcji, skoncentrowana na psychice Torunn, która nadal nie doszła do siebie po utracie Margida. Teraz jest czas na ostateczne decyzje, na zadomowienie się w Neshov, na uznanie dziedzictwa. To długotrwały proces, który odbywa się wewnątrz kobiety, ale także wymaga pewnych kroków. Torunn stopniowo remontuje dom - urządza sypialnie dla gości, luksusową łazienkę, wyrzuca stare meble, zaprowadza własne porządki. Wreszcie stawia nowy maszt, na którym tak zależało Tormondowi. Powoli aklimatyzuje się w roli szefowej biura pogrzebowego, stale wspominając rady Margida. Naturalną konsekwencją tej aklimatyzacji jest dla Torunn dodanie do nazwiska członu Neshov, co wprowadza jej matkę w stan furii i śmiertelnej obrazy.
Tormond natomiast świetnie odnalazł się w domu starców i ciągle uczy się wyrażać swoje potrzeby i myśli.
Zresztą co tu dużo pisać o treści, kto zna cykl i tak sięgnie po ten tom i przeczyta jednym tchem. Mnie po raz kolejny zachwyca sposób pisania autorki - pozbawiony przesady i ozdobników, czasem dosadny, czasem skupiony na szczególe, ale zawsze podkreślający surowość życia na północy. Wiele dzieje się tu między wierszami, w podtekstach, napomknieniach. Ragde udało się stworzyć opowieść o rodzinie, która może istnieć wszędzie, która ma swoje tajemnice, której członkowie popełniają błędy i ponoszą ich konsekwencje przez całe życie. To zwykli ludzie - niezdecydowani, smutni, źli, cieszący się drobnostkami, zmagający z życiem. Myślę, że właśnie dlatego ta saga tak przyciąga czytelnika. Zresztą słowo saga kojarzy się z wielotomowymi cyklami o ogromnym rozmachu, z mnogością postaci i opisów, tymczasem powieści Norweżki wydają się być tego przeciwieństwem, to po prostu zwykłe opowieści o zwykłym życiu.
Ciekawa jestem, czy ten tom faktycznie kończy ten cykl. Nie obrażę się, jeśli powstanie kolejny, ale z drugiej strony mam poczucie, że już wystarczy. Życie się ułożyło, już nie trzeba niczego dodawać.
Moja ocena: 5/6
Anne B. Ragde, Córka, tł. Ewa M. Bilińska, Karolina Drozdowska, 324 str., Wydawnictwo Smak Słowa 2020.
czwartek, 18 lutego 2021
"Stúlkan hjá brúnni" Arnaldur Indriðason
środa, 17 lutego 2021
"Anna In w grobowcach świata" Olga Tokarczuk
wtorek, 16 lutego 2021
"Myrkrið veit" Arnaldur Indriðason
poniedziałek, 15 lutego 2021
"Żałoba przystoi Elektrze" Eugene O'Neill
niedziela, 14 lutego 2021
Statystyka styczeń 2021
Przeczytane książki: 16
sobota, 13 lutego 2021
"Idioten. Fünf Märchen" Jakob Arjouni
środa, 10 lutego 2021
"Mgła" Ragnar Jónasson
wtorek, 9 lutego 2021
"Doktor Dolittle i jego zwierzęta" Hugh Lofting
poniedziałek, 8 lutego 2021
"Wyspa" Ragnar Jónasson
niedziela, 7 lutego 2021
"Wyspa łza" Joanna Bator
sobota, 6 lutego 2021
"Gatið" Yrsa Sigurðardóttir
piątek, 5 lutego 2021
"Dorośli" Marie Aubert
Ta przypominająca nieco Współczesną rodzinę Helgi Flatland powieść jest fragmentem z życia normalnych, niczym nie wyróżniających się ludzi. Ida i Marthe spotykają się w rodzinnym domku weekendowym, by uczcić sześćdziesiąte urodziny matki. Narracja poprowadzona jest z perspektywy starszej Idy. To bezdzietna architektka, która nigdy nie była w poważnym wątku. Właśnie skończyła czterdzieści lat i czuje, że to najwyższy czas, by zmienić coś w życiu, a przynajmniej by zostać matką. W tym celu odwiedziła klinikę leczenia niepłodności w Szwecji, by rozważyć opcję zamrożenia swoich komórek jajowych na wypadek, gdyby znalazła partnera i zapragnęła mieć dziecko. Tymczasem Marthe po wielu poronieniach wreszcie jest w ciąży. Ponadto ma fajnego partnera, który to związku wszedł z kilkuletnią córką. Nowego partnera ma także matka, która dzień później dołącza do reszty rodziny.
Ida boryka się ze swoimi myślami, mając nadzieję na obgadanie problemów z siostrą. Tymczasem, gdy dowiaduje się o jej ciąży, plan na wspólny wieczór przy winie i plotkach zarzuca. Wspólne przebywanie z rodziną na małej i ograniczonej przestrzeni wywołuje szereg napięć, przede wszystkim na linii Ida i Marthe. Ida niespecjalnie potrafi się odnaleźć w nowej sytuacji - zresztą jej stosunek do Marthe zawsze był napięty. Po tym jak jej ojciec opuścił rodzinę weszła w rolę rodzica, wspierając matkę i opiekując się młodszą siostrą. Ida do dziś ma żal i przykre wspomnienia z sytuacji, gdy Marthe zepsuła jej ważne momenty. Teraz próbuje w jakiś sposób zatryumfować nad siostrą, na przykład wzorowo zajmując się córką jej partnera. Marthe wydaje się nie radzić sobie z Oleą, natomiast Ida od razu nawiązuje z nią kontakt, podobnie jak z Kristofferem, którego mniej lub bardziej podświadomie uwodzi.
Ta niewielka powieść to ciekawa rzecz o rolach, jakie przypisane nam są przez społeczeństwo. Ida w zasadzie dobrze się czuje w roli singielki, ale ma poczucie, że w tym wieku powinna mieć męża i dzieci, stąd jej pomysł na zamrożenie komórek. Ze zdumieniem dowiedziałam się, że wiele czytelniczek i czytelników tej powieści nie lubi Idy. Ja miałam zupełnie przeciwne odczucia, rozumiem ją, czasem jej nawet współczułam, dużo bardziej denerwowała mnie Marthe. Podobnie zaskakujące są dla mnie opinie, że Marie Aubert sportretowała rodzinę dysfunkcyjną. Ja odbieram tę rodzinę jak każdą inną, bo przekonana jestem, że niemal każda ma swoje problemy. Gdy pomyślę, ile z moich bliższych i dalszych znajomych ma krew w oczach przed rodzinnymi nasiadówkami w czasie świąt, spotkanie urodzinowe tej rodziny wcale nie wydaje mi się być wyjątkowo toksyczne. Siłą tej książki jest właśnie to, że Aubert pokazuje rodzinę jakich wiele, szczerze, bez ozdobników, pokazuje ją jednak tylko z perspektywy Idy.
To bardzo ciekawy portret psychologiczny, ale i studium rodziny. Pewna jestem, że tę przecież dość szczupłą powieść można odczytywać na różne sposoby, co było szczególnie widoczne podczas książkowego klubu Wydawnictwa Pauza. To była bardzo inspirująca dyskusja! Polecam wam tę, dodam świetnie przełożoną, powieść.
Moja ocena: 6/6
Marie Aubert, Dorośli, tł. Karolina Drozdowska, 144 str., Wydawnictwo Pauza 2020.
czwartek, 4 lutego 2021
"Mock" Marek Krajewski
wtorek, 2 lutego 2021
"Meistererzählungen" Luigi Pirandello
poniedziałek, 1 lutego 2021
Stosikowe losowanie luty 2021
Anna wybiera numer książki dla Gucimal (w stosie 60 książek) - 41