Wyruszając na ulice turystycznego miasta, pisarz spotyka przeróżne postaci - trudno powiedzieć, czy są to realne spotkania czy oniryczne wizje, istotnym jest, że temat relacji ojca i syna przewija się niemal w każdym spotkaniu. Jest więc ojciec, który prostytuuje swoje córki, jest szkolny kolega, który stracił kontakt z synem, syn, który zabija ojca czy też rodzina chorych na trąd uchodźców z Kosowa, której ojciec decyduje, że życie w postsowieckim podziemnym garażu jest dla nich najlepsze. Ten korowód dziwacznych postaci przypomina wędrówkę po piekle - każda historia odkrywa bezmiar ludzkiego okrucieństwa lub nieszczęścia. Czarnogórskie piekło tworzą jednak w pierwszej linii turyści, którzy zalewają ulice miasta i zachowują się jak zwierzęta. Obraz tak bardzo mi bliski, jak pewnie każdemu, kto mieszka w turystycznej okolicy.
Główny bohater określa samego siebie jako osobę nieszczęśliwą, skazaną na smutek - jego życie to pasmo nieszczęść. Poczynając od śmierci matki a na rozstaniu z żoną kończąc. Ta oniryczna opowieść nie ma na celu pokrzepienia, lecz raczej rozważania na temat kondycji człowieka. Ta naszpikowana odniesieniami do Bernharda (trudno mi skomentować, bo przyznam, że po prozę Austriaka ostatni raz sięgałam ponad dwadzieścia lat temu), Dantego, Sartre'a, ale i Freuda, cyniczna i pesymistyczna opowieść, paradoksalnie pełna jest humoru, oczywiście tego czarnego.
Sięgnęłam po tę powieść, głównie ze względu na pochodzenie autora. Czarnogóra jest ostatnim krajem bałkańskim, z którym nie miałam literacko do czynienia. Nikolaidis urodzony wprawdzie w Sarajewie, wychował się w Czarnogórze. To kulturowe tło jest bardzo widoczne w Synu - autor bardzo głęboko osadza swoją opowieść w kontekście kulturowo-historycznym, przytaczając fakty, powołując się na wierzenia i zwyczaje (choćby w przypadku opowieści o synu, który zabija ojca za to, że nie był dla niego dość surowy).
Syn to krótka powieść, jednocześnie gęsta od wątków, wielowarstwowa i zdecydowanie dająca możliwości wielu interpretacji. Jednak zbyt oniryczna i zbyt zagmatwana, by mnie zachwycić.
Moja ocena: 3/6
Andrej Nikolaidis, Syn, tł. Marta Dobrowolska-Kierył, 120 str., Wydawnictwo RM 2020.
Najbardziej ciekawa jestem tutaj tego wątku historyczno-kulturowego. Wydaje się to być książka nie tylko gęsta od znaczeń, ale też w pewnym sensie metafizyczna. Zaciekawiła mnie i mimo Twojej średniej oceny zapiszę sobie ten tytuł. Również byłoby to moje pierwsze spotkanie z czarnogórską literaturą.
OdpowiedzUsuńTo nie jest nawet wątek, raczej tło. Oczywiście nie jest go wiele, bo to dość cienka książka. Ciekawa jestem, jak ci się spodoba!
UsuńMarzy mi sie Czarnogora to tez z wielka przyjemnoscia siegne po te pozycje. Licze na dobra lekture.
OdpowiedzUsuńWarto, bo to jednak coś innego niż standardowe lektury.
Usuń