piątek, 31 marca 2023

"Rzeczy osobiste. Opowieść o ubraniach w obozach koncentracyjnych i zagłady" Karolina Sulej

 


Przeczytałam już dziesiątki książek o obozach koncentracyjnych, zagładzie, Holokauście i wciąż sięgam po następne. Rzeczy osobiste Karoliny Sulej to kolejna cegiełka w tym temacie, dosyć nowatorska. Sulej w swoim opracowaniu zajmuje się bowiem wszelkimi aspektami stroju - poczynając od więźniarek i więźniów, na mundurach esesmanów kończąc.
Autorka analizuje szczegółowo materiał, sposób szycia, dostępność, wyposażenie więźniów. Pisze oczywiście o wielu sposobach na organizowanie lepszego, cieplejszego stroju. Analizuje przydziały, opisuje szwalnie, śledzi losy ubrań zabieranych więźniom, pochyla się nad tematem nagości i jej roli w odczłowieczaniu. 
Sulej jednak nie zatrzymuje się na stroju obozowym, pisze o uniformach, ich kroju, wyglądzie, roli w poczuciu wyższości. Analizuje także temat strojów nadzorczyń i innych pracowników obozów. 

Autorka porusza mnóstwo kwestii etycznych takich jak rozkradanie ubrań zabranych więźniom, ale także noszenie ubrań po umarłych, dzielenie się, współpraca między więźniami, nauka szycia ale i sposoby na utrzymanie tego mocno niekompletnego stroju.

Do rzeczy osobistych należą także inne przedmioty - środki higieniczne takie jak mydło czy podpaski, kosmetyki, biżuteria, drobne przedmioty, a w końcu włosy, które mają ogromny wpływ na poczucie własnej wartości. Sulej opisuje stopniowy proces odczłowieczenia, który był pojmowany na różne sposoby - dla jednej osoby najgorsza do zniesienia była utrata włosów, dla innej stroju czy biżuterii. Dużą rolę odgrywa tu też płeć, Sulej wskazuje na różną percepcją poszczególnych etapów po przybyciu do obozu przez mężczyzn i kobiety. 

Sulej opiera swoją książkę na licznych rozmowach, kontakcie osobistym i możliwości dotknięcia, zobaczenia i poczucia tkanin i strojów, które pozostały po życiu obozowym. Reporterka odwiedziła wiele obozów, rozmawiała z osobami konserwującymi tkaniny, wskazuje na problemy w zachowaniu tych eksponatów. 

To poruszająca książka, bo opowiada o sprawach niby banalnych, niby małych, ale tak bliskich każdemu człowiekowi i właśnie dlatego odgrywających kluczową rolę w procesie odczłowieczania. Sulej zachwyciła mnie swoim spokojnym, rzeczowym stylem, mnogością badań, dokładnością, szacunkiem do ludzi i rzeczy (Niestety nie widziałam tej książki w wersji papierowej i nie wiem, czy zawiera fotografie oraz jak wygląda kwestia bibliografii). 
Zdecydowałam się na wysłuchanie audiobooka i z przykrością muszę stwierdzić, że była to bardzo zła decyzja. Lektor nie ma najmniejszego pojęcia o języku niemieckim i najwyraźniej nawet się nie postarał zapoznać z podstawowymi zasadami wymowy, robiąc z tej książki, niestety, językowy kabaret. Nie oczekuję bynajmniej perfekcyjności, ale chciałabym móc zrozumieć czytane niemieckie określenia czy nazwy (którymi książka jest naszpikowana), niestety lektor pozbawił mnie tej możliwości. Jeśliby jeszcze konsekwentnie czytał powtarzające się słowa, albo choćby rozdzielał dobrze sylaby, ale nawet to mu się nie udało. Kuriozalne było to, że po przeczytaniu obozowego słowa aufzyjerka, potrafił przeczytać niemieckie określenie Aufseherin w taki sposób, że dopiero z kontekstu się domyśliłam, o co chodzi. 

Polecam z serca tę książkę, ale unikajcie audiobooka.

Moja ocena: 6/6

Karolina Sulej, Rzeczy osobiste. Opowieść o ubraniach w obozach koncentracyjnych i zagłady, czyt. Filip Kosior, 456 str., Wydawnictwo Czerwone i Czarne 2020.

czwartek, 30 marca 2023

"Krótko i szczęśliwie. Historie późnych miłości" Agata Romaniuk


Jedenaście opowieści z życia - o miłości, która nadeszła niespodziewanie, gdy nikt się jej nie spodziewał. Gdy bardziej się myślało o końcu życia niż o emocjach i uniesieniach. A jednak. Miłość jest możliwa i może się przydarzyć w każdej chwili. Romaniuk opisała takie spotkania, niektóre świeże, niektóre po latach, które wybuchły nagłym uczuciem. Jest tu trójkąt, jest miłość zbyt późna, jest seks i orgazm, a także smutek, śmierć i rozstanie. Autorka z dużą dozą czułości opisuje swoje bohaterki i bohaterów - widać tu respekt, zrozumienie i emocje. 

Romaniuk ukazała historie niebanalne, takie, w których życie zaskoczyło i napisało najbardziej nieprawdopodobny scenariusz (spotkanie po latach na biczach szkockich!). Sięgnęła także po historie bardzo współczesne - przewija się w nich pandemia i wojna w Ukrainie. Romaniuk w końcu zawarła w tym zbiorze wątki autobiograficzne, co mnie się bardzo podobało i co odebrałam jako dopełnienie opowieści jej rozmówczyń i rozmówców. 

Mimo smutnych zakończeń i wątków to ciepła, otulająca książka, która jednak daje nadzieję i pokazuje, że życie może nabrać kolorów w każdej chwili. Ta książka wzrusza, może nawet wycisnąć kilka łez, a zarazem świetnie się czyta. Romaniuk pisze potoczyście, ze swadą, nie tracąc przy tym należnego dystansu i szacunku wobec bohaterek i bohaterów.

Moja ocena: 5/6

Agata Romaniuk, Krótko i szczęśliwie. Historie późnych miłości, 200 str., Wydawnictwo Poznańskie 2022.

środa, 29 marca 2023

"Anne z Redmondu" Lucy Maud Montgomery


Trzeci tom przygód Anne przeczytałam wraz ze specjalnie utworzoną w tym celu grupą na Facebooku. Przez kilkanaście tygodni omawialiśmy poszczególne rozdziały, większość uczestników czytała starszy przekład, ja natomiast sięgnęłam po tłumaczenie Anny Bańkowskiej. Już podczas lektury poprzednich tomów przekonałam się, że Bańkowska stworzyła świetny, potoczysty, przystępny, a przede wszystkim oddający wszystkie niuanse przekład i w tym tomie trzyma podobnie wysoki poziom. Jestem przekonana, że gdybym sięgnęła po tłumaczenie Janiny Zawiszy-Krasuckiej nie byłabym tak usatysfakcjonowana lekturą, bo co tu ukrywać, Anne to jednak pod wieloma względami ramotka. Tradycyjna rola kobiety, ciągłe zwracanie uwagi na wygląd, podejście do zwierząt, romantyczne uniesienia - to nie są tematy, które przekonają współczesną czytelniczkę.
Co więc ją przekonuje? Oczywiście sentymentalizm. Bo wiadomo, że czytała Anię w młodości i każdy powrót to lektury dzieciństwa obarczony jest emocjami i wspomnieniami. Choć przyznam, że w przypadku tego tomu nie miałam ich wiele. Podejrzewam nawet, że czytałam go tylko raz. 

Anne wraca na studia i wraz z przyjaciółkami zamieszkuje w Ustroniu Patty, uroczym domku, o którym marzyła od dawna. Wbrew pozorom i tytułowi, nie ma tu zbyt wielu opisów życia uniwersyteckiego, nauki czy uniwersyteckich zajęć, Montgomery koncentruje się przede wszystkim na życiu miłosnym Anne, która poznaje Raya. To przystojny i bogaty mężczyzna, odpowiadający dokładnie jej ideałowi z dzieciństwa. Anne po pierwszym zauroczeniu odkrywa, że nie odczuwa takich uniesień, jakich się spodziewała. Krótkie powroty do Avonlea pokazują proces dorastania i dojrzewania oraz zmiany w otoczeniu Anne, która  podejmuje pierwsze próby literackie. Wraz z Anne zmienia się natura, otoczenie, ale także inne osoby - niektóre odchodzą, inne rozpoczynają nowe etapy w życiu. Sporo w tym tomie nostalgii i poczucia przełomu, oczekiwania na coś nowego. 

Cieszę się, że wreszcie nowe tłumaczenie skłoniło mnie do powrotu do tego cyklu, kolejny tom już czeka na lekturę!

Moja ocena: 5/6

Lucy Maud Montgomery, Anne z Redmondu, tł. Anna Bańkowska, 320 str., Wydawnictwo Marginesy 2022.

wtorek, 28 marca 2023

"Apeirogon" Colum McCann

 


Sięgając po Apeirogon, zupełnie nie wiedziałam, czego się spodziewać. Zoli tego autora mnie nie zachwyciła, dlatego zaczęłam lekturę z pewnymi uprzedzeniami. Co więcej, gdy zauważyłam, że autor postawił na eksperyment narracyjny, mój sceptycyzm wzrósł.
Od pierwszych stron można bowiem zauważyć, że autor uczynił z formy swojej powieści ważny elemnt fabuły. Długość rozdziałów waha się od jednego zdania do kilku stron. Większość to krótkie, nie zajmujące jednej strony impresje, niektóre to jedynie ilustracje. Początkowo trudno się doszukać w nich fabuły. McCann nie dba o chronologię, ciągłość czy spójność, nie ułatwiając czytelnikowi lektury.

Osią tej powieści jest historia dwóch mężczyzn. Rami Elhanan, Izraelczyk stracił w 1997 roku w ataku samobójczym nastoletnią córkę. Około dziesięć lat później ginie córka Bassama Aramina. Gdy podczas przerwy szkolnej udała się z koleżankami do sklepiku po słodycze trafiła ją kula izraelskiego żołnierza. Rami i Bassam się zaprzyjaźnią i będą razem walczyć o pokój. Ta historia jest prawdziwa. Rami i Bassam istnieją, walczą o pokój i oboje stracili córki.
Na podstawie ich losów McCann stworzył nietuzinkową powieść, pełną dygresji, nawiązań, odwołań, impresji. Poszczególne myśli i porównania prowadzą autora w najmniej oczekiwane kierunki i do zaskakujących spostrzeżeń. Ta powieść jest naszpikowana rozmaitymi informacjami z wszelakich dziedzin: od sztuki po ornitologię. Ogromną przyjemność, o ile w przypadku tej tematyki można o niej mówić, sprawiało mi podążanie za tokiem myślenia McCanna. 
Jak pisałam wyżej, początkowo styl tej książki do mnie nie trafił - nie dlatego, że nie lubię takich eksperymentów narracyjnych, wręcz przeciwnie! Otóż, podejrzewałam autora o efekciarstwo, o świadome zwodzenie i uwodzenie czytelniczki. Po pewnym czasie jednak przekonałam się, że w tym szaleństwie jest metoda i ta forma powieści odgrywa konkretną rolę w jej odbiorze. 

Zdaję sobie sprawę, że niewiele mądrego napisałam o Apeirogonie, ale jestem przekonana, że to książka z kategorii - albo zachwyci albo zupełnie nie trafi. Tej lektury trzeba spróbować, do czego zachęcam, bo temat jest niezwykle ważny, a przesłanie fantastyczne. To powieść pełna emocji, rozpaczy, żałoby i nadziei.

Moja ocena: 6/6

Colum McCann, Apeirogon, tł. Volker Oldenburg, 608 str., Rowohlt 2022.

niedziela, 26 marca 2023

"Nomadland. W drodze za pracą" Jessica Bruder


Ten reportaż miałam w planach od lat i cieszę się, że wreszcie udało mi się go przeczytać i poznać inną twarz Ameryki. Bynajmniej nigdy nie żyłam American dream i nigdy nie byłam Ameryką zafascynowana, choć zjechałam ten kraj głównie wszerz. Widziałam też emerytów przemierzających stany kamperami, na setki albo i tysiące. Byli to jednak raczej ci, którzy w ten sposób spędzali dość przyjemnie jesień swojego życia. Jessica Bruder natomiast spotkała się z tymi, którzy w kamperach żyją z przymusu. Nie są to wcale luksusowe RV, a często stare i samodzielnie przerobione na domy samochody. Ci ludzie znaleźli się w trudnej sytuacji finansowej z różnych przyczyn, najczęściej wcale nie z własnej winy. Wystarczyła jedna zła decyzja, zbyt wysoki kredyt, choroba, zwolnienie, upadłość firmy i znaleźli się praktycznie na bruku.

Oni nie spędzają jesieni swojego życia na zwiedzaniu najpiękniejszych zakątków USA, lecz na pracy. To współcześni nomadzi, których wielbłądem i namiotem jest samochód, a pracą niskopłatne zajęcia. To może być zbiór owoców lub warzyw, opieka nas kempingiem w środku lasu lub praca w magazynie Amazona. Ta ostatnia to szczyt wyzysku - nocne zmiany wymagają ogromnej siły fizycznej i ducha. To dziesiątki kilometrów, chłód, powtarzalne, bezsensowne zajęcia i paracetamol łykany na pęczki. W USA nie ma żadnych praw pracowniczych, wsparcia, związku zawodowego, jest monotonna, zabójcza praca. A emeryci to ulubieni pracownicy - sumienni, cisi, wytrzymali, zdesperowani. Oni nie chcą być dla nikogo ciężarem, więc wolą harować ponad siły, by w jakiś sposób móc się utrzymać. 

Bruder towarzyszy pewnej grupie bohaterów, opisując ich życie przed kamperem i w trakcie. Sama wsiada za kółko i próbuje tego życia, a przede wszystkim pracy, by zrozumieć i doświadczyć. Nie ma chyba lepszego sposobu na napisanie reportażu. Mnie do absolutnego zachwytu zabrakło trudno definiowalnego czegoś, ale mimo to polecam ten reportaż. Dla mnie był bardzo odkrywczy.

Moja ocena: 4,5/6

Jessica Bruder, Nomadland, tł. Martyna Tomczak, 280 str., Wydawnictwo Czarne 2020.

piątek, 24 marca 2023

"Zachód słońca na Santorini. Ciemniejsza strona Grecji" Dionisios Sturis


Ciemniejsza strona Grecji jest bardzo ciemna, czarna wręcz. A właściwie złocista, bo tym przymiotnikiem określani byli członkowie ugrupowania Złoty Świt, które wybiło się na ksenofobii, szerzeniu nienawiści wobec imigrantów i nacjonalizmie. 

Sturis skrupulatnie opisuje narodziny skrajnego nacjonalizmu w Grecji, mechanizmy, które doprowadziły do tego, że Złoty Świt wszedł do parlamentu oraz proces przeciwko jego członkom. To ogrom informacji, bo autor zbiera szczegóły i szczególiki, starając się jak najdokładniej nakreślić wydarzenia, ale nie poprzestaje na tym. Sturis sięga do przeszłości, by zrozumieć i nakreślić możliwe przyczyny, dlaczego ksenofobia mogła rozwinąć się w Grecji do tego stopnia. Równocześnie opisuje kryzysy uchodźcze, które dotknęły Grecję jak mało który kraj. Położenie geograficzne tego państwa uczyniło z niego pierwszy przyczółek dla zdesperowanych uciekinierów z Afganistanu czy Syrii. To niezwykle trudny, wieloaspektowy temat. Sturis zbliża się do niego jako Grek i nie-Grek równocześnie. Jego pozycja jest przecież wyjątkowa - mając greckiego ojca automatycznie przynależy do regionu, z którego ten pochodzi, zarazem nie mając z Grecją nic wspólnego, mozolnie zdobywa wiedzę o tym kraju. Jego pochodzenie to bonus i przeszkoda.

Sturis wraca w tym reportażu do swojej sprawdzonej formuły, fragmenty reporterskie przeplata osobistymi. Można powiedzieć, że to niepotrzebne, że zakłóca obraz, odwraca uwagę od głównego tematu, że ckliwe, ale mnie te osobiste historie bardzo podeszły. To one pokazują, jak grecka rzeczywistość dotyka jednostki, jak różne może być poczucie tożsamości, zwłaszcza gdy spojrzymy na bohaterów reportażu - osoby wychowane w Grecji i całkowicie z nią zintegrowane, które nie mają obywatelstwa oraz Dionisos, dla którego obywatelstwo jest balastem. 

Mimo że tematy greckie niekoniecznie leżą w obrębie moich zainteresowań, to Sturis za każdym razem potrafi mnie zainteresować. Największą wartością jego reportaży jest dla mnie funkcja poznawcza - rzadko zdarza mi się dowiedzieć tak dużo na jakiś temat. To dobra reporterska robota, warto.

Moja ocena: 5/6

Dionisios Sturis, Zachód słońca na Santorini. Ciemniejsza strona Grecji, 396 str., Wydawnictwo Poznańskie 2021.

czwartek, 23 marca 2023

"Intymności" Lucy Caldwell


Po lekturze zbioru opowiadań pod redakcją Lucy Caldwell sięgnęłam po jej własne teksty i naprawdę się nimi zachwyciłam. Intymności to właściwie dwa zbiory, pierwszy zatytułowany Mnogości jest poświęcony bohaterkom dorastającym, dojrzewającym, na przełomie między nastolęctwem a dorosłością. Druga część to tytułowe Intymności - teksty poświęcone młodym kobietom, najczęściej matkom. 

Caldwell z wnikliwością opisuje problemy, z jakimi zmagają się jej bohaterki. W pierwszej części to utrata przyjaźni, szukanie swojej pozycji w grupie, zauroczenie nauczycielem, transpłciowość, próba samobójcza, narkotyki, śmierć. Mimo że pozornie nie mam nic wspólnego z bohaterkami tych tekstów, to wiele z nich bardzo mnie dotknęło. Jestem matką nastolatki i większość z tych problemów znam ze słyszenia, z rozmów, z autopsji. Caldwell bardzo autentycznie oddała momenty słabości, zawahania, niepewności swoich bohaterek, ukazując jak jedna decyzja może zaważyć na życiu. Irlandka operuje czułym, intymnym językiem, tworząc spokojną narrację, która bardzo do mnie trafiła.

Druga część, czyli Intymności, trafiła do mojego serca jeszcze bardziej, bo sama doświadczyłam i doświadczam macierzyństwa. Caldwell opisuje stany wyjątkowe, które szeroko wiążą się z tą tematykę. To lęki matki, które uzewnętrzniają się w wizji porwania dziecka, przerwanie ciąży, perspektywa aktywistki przeciwko prawu do aborcji, to refleksje matek, a także wspaniały tekst o dziewiętnastowiecznej matce, która traci prawo do dzieci. Te opowiadania bardzo mnie dotknęły, poruszyły, zmusiły do refleksji. Caldwell świetnie oddała leki, zmartwienia, obawy i typowe dla młodych matek zachowania. 

We wszystkich tekstach widać powtarzalność motywów - śmierci rodzeństwa lub matki, utraty, lęku, zmian, jakie przynosi ze sobą macierzyństwo. Jak pisałam wyżej, największą siłą tych opowiadań jest skrytość, intymność języka. Polecam.

Moja ocena: 5/6

Intymności, Lucy Caldwell, tł. Aga Zano, 368 str., Wydawnictwo Pauza 2022.

środa, 22 marca 2023

"Exitus szpitalis" Kalina Rut


 

Powieści szpitalno-lekarskie działają na mnie przyciągająco. Bardzo lubię te klimaty, szczególnie jeśli są realistyczne. Powieść Kaliny Rut całkowicie pasuje do tej konwencji - główna bohaterka to lekarka, która szczodrze dzieli się swoimi doświadczeniami. Ta książka ma jednak więcej zalet.

Exitus szpitalis to szczere wyznanie młodej lekarki, która dzieli się swoimi lękami i wrażeniami z pracy na oddziale. To bardzo trafna diagnoza działania polskiej ochrony zdrowia, ze wszystkimi jej bolączkami - począwszy od studiów medycznych poprzez lata rezydentury i specjalizacji po zostanie pełnoprawną specjalistką, w przypadku głównej bohaterki chirurżką. Rut to baczna obserwatorka, która nie boi się zmierzyć się z prawdą i która przede wszystkim włada ostrym piórem. Autorka jest mistrzynią ironii i sarkazmu, których szczodrze używa nie tylko wobec innych, ale także opisując swoje doświadczenia. Każda strona to cięte riposty na temat kolegów lekarzy i koleżanek lekarek, całego systemu, pacjentów, szpitala. Mimo że obraz, który wyłania się z powieści jest smutny, to Rut wywoła śmiech, choć oczywiście będzie to czarny humor.

Druga część powieści odwraca perspektywę. Lekarka staje się pacjentką i diagnozuje system z drugiej strony barykady. To także treści bardziej refleksyjne, diagnozujące stosunki międzyludzkie, a także własne podejście do życia.

Powieść Rut może uwodzić, przede wszystkim na płaszczyźnie językowej. Są w niej jednak momenty, gdy autorka odpływa w rejony, które uciekają spod mojej percepcji. To zbyt odjechane wizje czy porównania - gdzie nasza percepcja świata się rozjeżdża. Bardzo pasuje mi natomiast jej prześmiewczy ton, czarny humor, którego miałam zresztą okazję doświadczyć u innych medyków. To chyba jedyna metoda, by przetrwać tę karuzelę absurdów i nie zwariować. 

Dziękuję wydawczyni za przekazanie mi książki.

Moja ocena: 4/6

Kalina Rut, Exitus szpitalis, 168 str., Wydawnictwo Seqoja 2022.

Statystyka luty 2023



Przeczytane książki: 16

Ilość stron: 4909

niedziela, 19 marca 2023

"Niepoprawna mnogość" red. Lucy Caldwell


 
Ten cykl opowiadań zaskoczył mnie, i to pozytywnie. To bardzo różnorodne teksty, które łączy irlandzkość. I choć każdy tekst wyszedł spod pióra innej pisarki czy pisarza, to ten zbiór wydał mi się być dość spójny. Wiele z opowiadań mnie całkowicie zachwyciło, zaledwie kilka do mnie nie przemówiło, co jednak przy dwudziestu czterech tekstach nie jest dziwne. 
Te opowiadania przedstawiają różne perspektywy i wizje tego, co można określić jako istotę Irlandii - nie nachalnie i nie pod definicję, ten temat przewija się w tle, ale jest obecny. Byłam zaskoczona na jak wiele sposobów można go ugryźć - mamy tu przecież teksty emigrantów, którzy w Irlandii ułożyli sobie życie, ale i osób, które żyją z dala od kraju, są teksty dosłownie nawiązujące do problemów kojarzonych z Irlandią, ale też takie, które gdzieś tam z tymi problemami mają związek albo takie, które wcale ich nie tematyzują. Sporo tu opowieści o miłości, ale w bardziej współczesnym wydaniu.

Przyznam, że większy zachwyt wzbudziły we mnie opowiadania z początku książki, szczególnie te niepokojące, które nie przekazują niczego wprost. Ciekawiły mnie teksty pisane z perspektywy żyjących w Irlandii emigrantów i emigrantek, ale także te, które biorą na warsztat ciążę, zwłaszcza tę niechcianą. Niesamowite jest opowiadanie Pływacy, którego atmosfera przyprawiła mnie o ciarki. Zaskoczył mnie tekst "Transakcje" o bliźniętach, bardzo nietypowa opowieść! Bardzo ciekawe, szczególnie formalnie jest opowiadanie Eimear McBride - ale tego się po jej tekście spodziewałam. Bardzo poruszające natomiast jest opowiadanie Skrzydła o ojcu, który terroryzuje rodzinę. Podobał mi się tekst Kevina Barry'ego Nekrolog o człowieku - miejscowym głupku - opowiadającym o śmierci. Przeglądając moje notatki, widzę, że właściwie tylko dwa, może trzy teksty mnie nie przekonały, co oczywiście świadczy na korzyść tego zbioru. Polecam!

Moja ocena: 5/6

Lucy Caldwell, Yan Ge, Paul McVeigh, Danielle McLaughlin, Louise McNeill, Wendy Erskine, Elske Rahill, Sheila Purdy, Melatu Uche Okorie, Jan Carson, Stuart Neville, Kit de Waal, Darran Anderson, Belinda McKeon, Eimear McBride, David Hayden, Jill Crawford, Adrian McKinty, Nicole Flattery, Sally Rooney, Sinéad Gleeson, Arja Kajermo, Kevin Barry, Peter Murphy, Lisa McInerney, Niepoprawna mnogość, 416 str., tł. Łukasz Buchalski, Krzysztof Cieślik, Anna Dzierzgowska, Dobromiła Jankowska, Michał Kłobukowski, Jerzy Kozłowski, Monika Skowron, Łukasz Witczak, Aga Zano, Jacek Żuławnik, Wydawnictwo Pauza 2021.

piątek, 17 marca 2023

"Londyn" David Szalay

 


Paul mieszka pod Londynem ze swoją partnerką i dwójką jej dzieci. Codziennie dojeżdża do metropolii do pracy - jest sprzedawcą, a właściwie akwizytorem. Wciska ludziom ogłoszenie w wątpliwych publikacjach. To praca niezwykle frustrująca, zwłaszcza gdy klient, który przez tydzień albo dłużej planuje podpisanie umowy, nagle rezygnuje. To praca męcząca, dająca spektakularne, ale rzadkie sukcesy. To praca, która może budzić zawiść, poczucie rywalizacji i konflikty. To także praca na tyle stresująca, że po kilku bezowocnych rozmowach trzeba wyjść do pubu na piwo. Albo dwa. Albo trzy. Albo więcej. Paul i jego koledzy palą, piją, zalewają się regularnie, budują swoje życie na kłamstwie. To kłamstwo dominuje w pracy, bo przecież by opchnąć ogłoszenie, trzeba nakadzić, nawymyślać, naobiecywać. To kłamstwo wchodzi w nawyk i w krew. Na nim buduje się relacje w pracy i w domu. 

Życie Paula to jedna wielka szarość i beznadzieja. W życiu prywatnym nie ma odskoczni - partnerka sama lubi wypić, dom jest taki sobie, rodzina także średnia, do tego także stawia na alkohol, dzieci tłuką na komputerze lub gapią się w telewizor, każde w swoim pokoju. Trudno znaleźć tu jakiekolwiek przebłyski radości czy szczęśliwości. Nawet pozornie wesołe rodzinne spotkania są średnio udane, a wszyscy uczestnicy otępiają się alkoholem. 

Szalay świetnie opisuje życie Paula - jego proces staczania się, ewidentne problemy psychiczne (depresja?), całe środowisko pracownicze, ale i rodzinne. To genialny portret, choć oczywiście główny bohater nie wzbudził we mnie żadnej sympatii. Ta książka jest przeraźliwie smutna, ale i prawdziwa, bo pokazuje, jak trudno wybić się z dotychczasowego życia.

Tytułowy Londyn to eldorado - miejsce, gdzie można się pokazać, gdzie jest lepsza praca i (pozornie) lepsze życie. To magnes, który wciąż przyciąga ludzi z przedmieść. To także ulice, dzielnice, metro, które odgrywają w książce dużą rolę. Szalay szkicuje puby, sutereny, knajpy, tłumy, ciągle latające samoloty, czyniąc z Londynu (anty-)bohatera. A to wszystko czyni ze swadą, rzutkim, potoczystym językiem.

To była dla mnie zaskakująca lektura, bo zupełnie nie takiej fabuły się spodziewałam i mimo że nie będzie to moja ulubiona powieść, to przeczytałam ją z ciekawością i myślę, że zapadła mi w pamięć.

Moja ocena: 4/6

David Szalay, Londyn, tł. Dobromiła Jankowska, 432 str., Wydawnictwo Pauza 2022.

czwartek, 16 marca 2023

"Komodo" David Vann

 



Tracy wraz z matką wybierają się do Indonezji, w Parku Narodowym Komodo mieszka Roy - starszy brat Tracy, który robi tam kurs na nauczyciela nurkowania. Dla niego to odskocznia po rozwodzie, dla niej oderwanie od męczącego macierzyństwa. 

Wylot do Indonezji to szansa na ponowne sklejenie rodziny, spędzenie czasu razem w pięknym miejscu. Cała rodzina kocha nurkowanie i ma nadzieję na wspaniałe przeżycia pod wodą. Vann zresztą nie będzie szczędził opisów świata podwodnego - ryb, koralowców, żyjątek małych i mikroskopijnych. Przyznam że te opisy przeniosły mnie w ten cudowny świat, do którego bardzo tęsknię i który w tej książce początkowo stanowi odskocznię od zgiełku dnia codziennego, a później staje się areną dla nierozwiązanych konfliktów.
Między tą trójką bohaterów iskrzy. Tracy jest pełna gniewu na brata, który bez wyraźnego powodu zrezygnował z dobrego, spokojnego małżeństwa i miota się po świecie w poszukiwaniu siebie. Tymczasem ona wychowuje pięcioletnie bliźniaki praktycznie sama. Jej mąż jest tancerzem i temu się poświęca. Ona natomiast jest całkowicie wyczerpana rolą matki i nie potrafi cieszyć się już kilkudniowym urlopem, który z założenia miał jej dać wytchnienie. Matka stoi między dziećmi jak między młotem a kowadłem, nieudolnie próbując załagodzić konflikty. 

Vann stworzył rewelacyjne portrety psychologiczne całej trójki. Roy to arogancki, pewny siebie facet, który nie boi się krytyki i występowania poza szereg. Jego zachowanie działa deprymująco na sfrustrowaną Tracy i obezwładniająco na matkę, która ma tendencję do bronienia syna. Napięcia między tą trójką są opisane mistrzowsko, a scena konfliktu zapiera dech. Bardziej jednak podobała mi się postać Tracy - Vann fantastycznie opisał jej zmęczenie, gniew, wypalenie i wyczerpanie. Sceny z domu, gdy zajmuje się synami są genialne i niezwykle prawdziwe, jej przemyślenia i działania absolutnie autentyczne. Zachowałam sobie kilkanaście cytatów - tak trafnych, jakby napisała je przeżywająca to samo co Tracy kobieta. 

Komodo to moja ulubiona książka Vanna - ze względu na nurkowanie, Indonezję i autentyczny obraz macierzyństwa. Polecam!

Moja ocena: 6/6

David Vann, Komodo, tł. Dobromiła Jankowska, 256 str., Wydawnictwo Pauza 2022.

środa, 15 marca 2023

"Bebok" Aldona Reich


Gdy przeglądałam książki na legimi, wpadł mi w oko ten tytuł. Sądząc po tym słowie i nazwisku autorki, sądziłam, że sięgam po kryminał głęboko osadzony na Śląsku. Nic bardziej mylnego, Śląsk tu może jest, ale raczej Dolny, a bebok to wprawdzie straszydło, ale nie śląskie tylko wymyślone przez wioskowego głupka. Skoro jednak zaczęłam tej książki słuchać, to i skończyłam, choć zachwytu zabrakło. 

Główny bohater to dziennikarz, Tomasz Radwan, który wybił się, pisząc książkę na podstawie informacji, które udostępnił mu kolega policjant. I tym razem kolega podrzuca chwytliwy temat, bo pisarz cierpi na brak pomysłów, a termin oddania drugiej książki goni. Podrzucona przez policjanta sprawa to niewyjaśniona śmierć jedenastoletniej Łucji, której ciało zostało znalezione w zbiorniku wodnym nieopodal Zalesina, gdzie jej rodzina spędzała wakacje. Co ciekawe, w tym samym miejscu znaleziono ciało wioskowej pijaczki dziesięć lat wcześniej. 

Dziennikarz oczywiście nie pozostanie przy zbieraniu materiałów, tylko, jak się można spodziewać, pociągnie prywatne śledztwo. Najpierw jednak zamieszka w domu Leny, sołtyski, która, jak większość mieszkańców Zalesina, dorabia na agroturystyce. Tomasz zaczyna rozmawiać z poszczególnymi mieszkańcami, stopniowo poznając wioskowe zwyczaje, charaktery najbardziej znanych mieszkańców oraz, jak to w kryminale powinno być, tajemnice. Nie trudno się domyślić, że za morderstwem stoi ktoś z wioski, a sama sprawa ma głębsze tło. Problem molestowania seksualnego był przemilczany od lat, co doprowadziło do wielu tragedii. Podjęcie tego tematu to w zasadzie jedyny plus tego kryminału. Może warto jeszcze wspomnieć niezły portret mieszkańców Zalesina, w tym wiejskiego głupka oraz przytłaczającą atmosferę - w tych dwóch kwestiach Reich faktycznie zapunktowała. Natomiast obarczenie Radwana traumą z dzieciństwa jest tak stereotypowe, że aż nudne.

Bebok to kryminał na jeden, maksymalnie dwa dni, najlepiej w wersji audio - tak łatwiej przełknąć niedociągnięcia fabularne.

Moja ocena: 3/6

Aldona Reich, Bebok, czyt. Krzysztof Korzeniowski, 264 str., Wydawnictwo Vectra 2020.

wtorek, 14 marca 2023

"Trzymam wilka za uszy" Laura van den Berg

 


Zbiór opowiadań Laury van den Berg to historie o kobietach, które znalazły się w sytuacjach trudnych, nietypowych, traumatycznych. To kobiety na rozdrożu, niepewne, zagubione, poszukujące. Autorka portretuje je w sytuacjach kryzysowych, przełomowych. To będzie więc pobyt w szpitalu psychiatrycznym, pozornie lekka wycieczka, podczas której nic nie będzie takie, jakie miało być, wyprawa na Islandię, która okaże się być ostatnią szansą na wspólny czas z siostrą, szukanie przyjaciółki, która zawładnie życiem bohaterki, nietypowy sposób na pracę polegającą na wcielaniu się w zmarłe żony i partnerki itd.

Van den Berg kreuje świat, który potocznie można by określić jako dziwny. W tle delikatnie pojawia się to, co niewytłumaczalne, lekko magiczne, ale nie są to motywy dominujące wbrew temu co sugeruje okładka. Autorka stawia raczej na atmosferę - mroczną, duszną, oblepiającą i powodującą niepewność a nawet lęk. Ten klimat wciąga jak studnia bez dna i pozostaje w pamięci na długo po lekturze. 

W opowiadaniach Amerykanki powtarzają się te same motywy. Jest więc las - dziki, niebezpieczny, pełen tajemnic. Ważna jest podróż - samochodem, pociągiem, samolotem. To moment na zwierzenia, ale także na uwolnienie swoich pragnień, zrobienie czegoś nietypowego, wbrew sobie. W wielu tekstach pojawiają się siostry - główną bohaterką jest jednak ta, która nie odniosła sukcesu, gorzej sobie radzi w życiu. Pojawia się także trauma - najczęściej związana z utratą, samotnością. 

Trzymam wilka za uszy to ciekawy, godny uwagi zbiór, który uwodzi atmosferą i kobiecymi bohaterkami.

Moja ocena: 4,5/6


Laura van den Berg, Trzymam wilka za uszy, tł. Dobromiła Jankowska, 208 str., Wydawnictwo Pauza 2021.