Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Tajlandia. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Tajlandia. Pokaż wszystkie posty

środa, 14 sierpnia 2019

"Człowiek w przystępnej cenie" Urszula Jabłońska


Jabłońska ukazuje Tajlandię mroczną, niesprawiedliwą, pełną konfliktów. Taką, jakiej nie pozna przypadkowy turysta. Ja też nie znam Tajlandii aż tak odpychającej - mimo wielu wizyt, mimo przyjaciół i licznych rozmów. Ciekawa jestem, ile czasu autorka potrzebowała, by zebrać te informacje i dotrzeć do chętnych do rozmowy Tajek i Tajów. Nasze przyjaciółki są w tej kwestii bardzo powściągliwe i mimo wielu lat znajomości, nie udało mi się z nich wyciągnąć niewygodnych dla Tajów informacji.

Reporterka pisze więc o ladyboys i ich wcale nie tak różowym życiu, o szkole gotowania w slumsach, o pracy prostytutek, które sponsorują całe pozostawione na prowincji rodziny, o duchach, o pełnej prostytutek Pattayi, o mniszkach, które oficjalnie wcale mniszkami nie są, o zawodniczkach muay thai, o mnichach, którzy wcale jak mnisi się nie zachowują, o rybakach, którzy giną w pracy i nikt nie wie, co się z nimi dzieje i wreszcie o fali uchodźców z Mjanmy. Nie ma tu ani jednego pozytywnego tematu, nie ma słowa o kraju uśmiechu, o pięknych krajobrazach, o pysznym jedzeniu, rozwoju gospodarczym, ale także nic o tsunami. To Tajlandia obdarta z pozłotki i dumy. Tajlandia smutna, pełna problemów, związana konwenansami, i bezsensownymi tradycjami. Tajlandia przedstawiona na wyrywki, w postaci krótkich migawek i impresji. Chętnie przeczytałabym więcej, poznała szczegóły, sposób zdobywania informacji. Jednym słowem po lekturze czuję lekki niedosyt.

Jabłońska zarysowała wiele tematów, o których można by pisać więcej. Z jednej strony można uznać, że taka krótka forma wystarczy, że problemy można przegadać i zagadać na śmierć. Nie oczekuję wcale jednak wałkowania tego samego tematu, myślę raczej o szerszej perspektywie. O Tajlandii mogę czytać i czytać - zresztą od lat chętnie sięgam po książki z Azji Południowo-Wschodniej, mam więc nadzieję, że autorka pokusi się o kolejną książkę.

Moja ocena: 4/6

Urszula Jabłońska, Człowiek w przystępnej cenie, 232 str., Dowody na istnienie 2017.


środa, 23 stycznia 2013

"Der gelbe Bleistift" Christian Kracht



Nigdy nie czytałam felietonów pochodzącego ze Szwajcarii Krachta, nie znam także jego powieści i pewnie nadal nie poznałabym jego pisarstwa gdyby nie mały dopisek w tytule tej książki. Reisegeschichten aus Asien. Jeśli czytam gdzieś Azja, a do tego, że chodzi o historie i to związane z podróżami, ślepo kupuję. 

Der gelbe Belistift czyli Żółty ołówek to zbiór reportaży czy raczej felietonów, które Kracht publikował w latach 1992 - 1999 w Welt am Sonntag. Autor porusza się między Baku a Tokio, ale azjatyckie metropolie i krajobrazy są raczej tłem jego własnych doznań niż głównym tematem. 

Kracht lubi ironię, a sarkazm to jego drugie imię, ale przede wszystkim lubi popadać w przesadę. Czyni to, by ukazać jak obrzydliwie czysty jest Singapur, jak denerwująco chaotyczny Bangkok, jak zorganizowane Tokio i jak pełne emerytowanych hippisów Goa. Kracht porusza problemy istotne, czasem oczywiste, a czasem odkrywcze, ale nie analizuje lecz ironizuje. Do felietonów przenika jego życie osobiste, do którego także podchodzi z przymrużeniem oka. To egocnetryk, zblazowany dandys - uroczy i brutalny i zawsze prześmiewczy względem świata i siebie. Ta maniera, nie przeczę, całkiem odpowiednia dla felietonu, który ukazuje się raz w tygodniu, zdaje egzamin ale w nadmiarze denerwuje. Należy być świadomym, że ładunek poznawczy książki nie jest zbyt wysoki - służy ona raczej rozrywce i sygnalizowaniu problemów. Podejrzewam, że mój odbiór jest inny, niż osoby, która opisywanych miejsc nie znają. Wiele ze spostrzeżeń Krachta dzielę, ale ja moje obserwacje ujęłabym w zupełnie inny sposób.

Nietety niemal wszystkie felietony straciły na ważności. O ile pisane około trzydzieści lat temu reportaże Sieberta nadal interesują, to lekkie teksty Krachta wydają się być przestarzałe. Jego spostrzeżenia dotyczą aktualnych fenomenów czy wydarzeń i niestety wydały mi się w większości nie przystawać do stanu aktualnego. Azja zmienia się w tak zawrotnym tempie, że HongKong na rok przed przejęciem przez Chiny był zupełnie innym miastem, a Koi Samui w 1999 roku była urokliwym rajem, a nie centrum masowej turystyki. Rzeczowa analiza Sieberta nie traci tak bardzo na aktualności, jak chwilowe odbicie rzeczywistości prezentowane przez Krachta.

Felietony Szwajcara czyta się dobrze, ale dokładnie tak jak poranną gazetę przy kawie czy herbacie. Zebranie ich w książkę jest chwytem na wyrost.

Moja ocena: 3/6

Christian Kracht, Der gelbe Bleistift. Reisegeschichten aus Asien, 186 str., Fischer Taschenbuch Verlag 2011.

sobota, 1 grudnia 2012

"Mythos Mekong" Rüdiger Siebert


Jakiś czas temu czytałam azjatyckie reportaże Sieberta, które, mimo że powstały kilkanaście lat temu i straciły na aktualności, bardzo mi się podobały. 
Długo zastanawiałam się nad zakupem ostatniej książki tego autora, dotyczącej Mekongu. Siebert wraz z żoną wybrał się na kolejną wyprawę wzdłuż tej rzeki na przełomie lat 2008/2009. 6 stycznia nagle zmarł w małym miasteczku w Kambodży. Żona autora postanowiła wydać już gotowe rozdziały oraz pamiętnik autora, prowadzony podczas podróży. Niedawno wreszcie kupiłam tę książkę i nie żałuję.

Siebert bardzo skrupulatnie opisuje wszystko, co dotyczy Mekongu. Pierwszy rozdział to geografia rzeki - jej bieg, długość, a przede wszystkim problemy związane z odkryciem i umiejscowieniem źródeł. Mieszczą się one w Tybecie wśród lodowców na znacznej wysokości. Ich dokładne określenie jest tak trudne, ponieważ lodowiec wciąż się topi i zmienia położenie.

W kolejnych rozdziałach autor zapoznaje czytelnika z mitami i legendami o rzece oraz z pozostałościami ludzi (np. rysunkami skalnymi), którzy żyli nad Mekongiem przed wiekami. Arcyciekawe są rozdziały o pierwszych podróżnikach, którzy próbowali spłynąć rzekę do jej źródeł. Nieprzystępna dżungla, liczne bystrza i wodospady utrudniały eksplorowanie rzeki. Najciekawszą i najważniejszą postacią był Francuz - Henri Mouhot, który samotnie przemierzał dżunglę. To on jako pierwszy szczegółowo zbadał i opisał świątynie kompleksu Angkor Wat oraz powiadomił szersze grono o swoim odkryciu. Wyczerpany trudnymi warunkami zmarł w Luang Prabang, gdzie do dziś stoi nad jednym z dopływów Mekongu jego grób.

Pisząc o odkryciach geograficznych, Siebert przedstawia problematykę kolonializmu w Azji Południowo-Wschodniej - robi to świetnie, globalnie opisuje problematykę, sposób działania Anglików i Francuzów oraz wpływ kolonizacji na późniejsze losy krajów. Arcyciekawe są informacje na temat historii najnowszej, czyli głównie dwudziestowiecznej Laosu, Kambodży, Wietnamu i Tajladnii. Dzięki tym rozdziałom usystematyzowałam i poszerzyłam moją wiedzę - bardzo mnie to cieszy!

I wreszcie Siebert pisze o własnej podróży, o wycieczkach rowerowych wzdłuż Mekongu, o podróżach autobusem, a przede wszystkich o sowich spostrzeżeniach i wrażeniach. Autor jest świetnym obserwatorem - pisze o ludziach, o architekturze, budynkach, o życiu zwykłych ludzi, ale także o problemach ekologicznych, przemysłowych czy ekonomicznych. Dzięki uprzednim podróżom w te regiony, Siebert analizuje zmiany, ich przyczyny i skutki ale, co najważniejsze, nie ocenia! Wiele z procesów zmieniających ekosystem Mekongu, zaśmiecających rzekę czy zmieniających wioski w betonowe, krzykliwe, chaotyczne osiedla go zasmuca ale nigdy nie krytykuje, nie wywyższa się, nie staje na pozycji osoby wszystkowiedzącej. Taką postawę cenię najbardziej, zwłaszcza po przeczytaniu Powiedział mi wróżbita Terzaniego, który swoją postawą mnie wręcz zniesmaczył.
Pokora, bystrość i zdolność obserwacji i analizy oraz zachwyt nad azjatyckim krajobrazami, a zwłaszcza nad Mekongiem, są największymi atutami i autora i jego reportażu.

Ostatnia część książki to zapiski pamiętnikarskie Sieberta - krótkie obserwacje, spis faktów, spostrzeżenia, opisy noclegów, cen. Wszystko bardzo ludzkie, ciepłe, szczere. Potrafię sobię wyobrazić w jaki sposób Siebert wykorzystywał swoje zapiski, pisząc książkę. Opublikowanie pamiętnika to takie spojrzenie za kulisy pracy autora, dostrzeżenie w nim człowieka, turysty właściwie i w końcu możliwość pożegnania się z nim.

Wspaniała, pouczająca lektura!

Moja ocena: 5/6

Rüdiger Siebert, Mythos Mekong, 223 str., Horlemann Verlag 2011.

czwartek, 17 maja 2012

"Bambus läßt sich nicht brechen" Rüdiger Siebert



Zbiór Sieberta zawiera jakiego reportaże publikowane już wcześniej w niemieckiej prasie. Pisane w latach osiemdziesiątych teksty zostały na cele tego zbioru ponownie opracowane. Autor kładzie szczególny nacisk na zmiany społeczno-gospodarcze oraz warunki życia najbiedniejszych obywateli na Filipinach, w Indonezji, Malezji i Tajlandii. Dodać należy, że książka powstała we współpracy z organizacją terre des hommes, która wspiera dzieci żyjące w ciężkich warunkach.

Podczas lektury należy pamiętać, że Siebert pisał swoje reportaże około trzydzieści lat temu. Kraje Azji Południowo-Wschodniej rozwijają się tak szybko, że wiele z uwag autora nie ma już przełożenia na rzeczywistość. Jednocześnie zaskakująco wiele spostrzeżeń jest uniwersalnych, jak na przykład informacje historyczne, zarys rozwoju danego kraju czy stosunki społeczne. Każdy z krajów zaciekawia swoim indywidualnym rysem.

Pierwsza część książki poświęcona jest Filipinom, rządzonym przez Ferdinanda Marcosa. Siebert koncentruje się między innymi na kwestii zamieszek między ludnością chrześcijańską i muzułmańską na Mindanao - z jednej strony opisuje niewyjaśnione zniknięcia ludzi, samowolkę armii, a z drugiej strony zwykłych ludzi, ich codzienne problemy, dzień dziewczyny pomagającej najbiedniejszym. Niektóre z reportaży to krótkie impresje - autor obserwuje beztrosko śmiejące się dzieci czy walkę kogutów. Bardzo podobała mi się historia podróży zdezelowanym busem po niebezpiecznej drodze, podczas której podróżujący cudem uniknęli wypadku, mimo to jednak ze stoickim spokojem obserwowali poczynania kierowcy, który za pomocą zardzewiałego gwoździa naprawił autobus oraz ruszyli z nim dalej. Nie wątpię, iż dla autora była to jedna z najbardziej stresujących podróży w życiu. Nie brak w zbiorze także spostrzeżeń na temat najważniejszego środka lokomocji na Filipinach czyli jeepney. Te fantazyjnie ozdobione i polakierowane przerobione jeepy służą Filipińczykom nie tylko w Manilii, ale także na innych wyspach. Najsmutniejsze reportaże opowiadają o życiu dzieci w slumsach - dzieci, które wykonują ciężką pracę przekopując śmietniska w poszukiwaniu zdatnych do użytku przedmiotów; dzieci, które na śmietnisku się urodziły i w ciągu całego życia nie widziały niczego innego.

Indonezja jest mi krajem mało znanym. Podczas lektury nie mogłam w duchu kiwać głową, potwierdzając spostrzeżenia autora lub rozpoznając opisywane miejsca. Siebert analizuje sytuację zaopatrzenia kraju w ryż - opisuje rozwój gospodarki i eksplozję urbanizacyjną w Jakarcie, nie pomija skutków nieprzemyślanego rozrostu miasta. Świetny jest reportaż o roli bambusa w życiu codziennym Azjatów. Ta niewiarygodna roślina jest wykorzystywana (podobnie jak palmy kokosowe) na wszystkie możliwe sposoby. 

Tylko jeden reportaż poświęcony jest Singapurowi. Z ciekawością przeczytałam (znaną mi już wprawdzie) historię powstania tego niewielkiego państwa. Siebert opisuje ówczesny boom budowlany w Singapurze - już wtedy zaskoczony był stopniem rozwoju tego tygrysa Azji Południowo-Wschodniej. Czytelnik jednak uśmiechnie się, wiedząc jak dalece Singapur zmienił się w ciągu ostatnich trzydziestu lat.

Kolejna część poświęcona jest Malezji z chińską mniejszością (a czasami nawet większością), jej kolonialną przeszłością (vide cmentarz w Penang) i z dawno minionymi problemami - wszak Kuala Lumpur to metropolia high-tec. Siebert zwraca uwagę na brak wiedzy o ochronie środowiska - wycinanie lasów, niekontrolowane wydobywanie miedzi na zboczach największego szczytu Azji Południowo-Wschodniej Mount Kinabalu czy niezwykle nieprzyjazne środowisku kopalnie cyny.

I wreszcie Tajlandia. Jeden z reportaży zaskakuje aktualnością - problem powodzi w Bangkoku nie jest nowy. Od lat mieszkańcy borykają się ze skutkami likwidacji kanałów. Siebert ponownie obraca się wśród podobnej gamy tematów - wykorzystanie dzieci jako siła robocza, bieda rolników uprawiających ryż, rozwój miast kosztem natury oraz napływ taniej siły roboczej ze wsi. Rolnicy, którzy porzucają swoje domostwa i uprawę roli, skuszeni szybkim zarobkiem na licznych budowach w Bangkoku, szybko pozostają bez środków do życia i lądują w slamsach.

Pomimo pewnej jednostronności tematyki dobrze czyta się reportaże Sieberta. Autor potrafi uchwycić chwile, umiejętnie podsumować swoje obserwacje oraz dobrze przedstawić przyczyny opisywanych fenomenów i procesów społecznych. Z przyjemnością czytałam o miejscach mi znanych ale  zdecydowanie wolałabym by teksty były bardziej aktualne.

Moja ocena: 4/6

Rüdiger Siebert, Bambus läßt sich nicht brechen, 215 str., Arena Verlag1986.

piątek, 9 lipca 2010

Reise nach Thailand. Geschichten fürs Handgepäck


Bardzo chętnie korzystam z oferty szwajcarskiego wydawnictwa Unionsverlag, które wydaje literaturę z krajów egzotycznych. W swojej ofercie mają książki nietuzinkowe, szalenie interesujące. W ramach serii wydawniczej Geschichten fürs Handgepäck ukazały się zbiorki opowiadań z wielu krajów i regionów, m.in. z Meksyku, Egiptu, Prowansji, Maroka, Bali i Tajlandii.

Jako że do Tajlandii chętnie jeżdżę, interesuję się kulturą tego kraju i utrzymuje kontakty z poznanymi Tajkami, nie czekałam długo z zakupem opowiadań. I dobrze zrobiłam, bo to lektura fascynująca, odkrywająca inne, nieznane oblicze tego kraju, prowadząca w nieznane turystom ulice Bangkoku i uchylająca rąbka tajskiej duszy.

Zbiorek zawiera dwanaście opowiadań i pozwala poznać prozę jedenastu współczesnych autorów z Tajlandii - co szczególnie mnie zaciekawiło, wśród nich są dwie kobiety. W książce umieszczone są krótkie notki biograficzne autorów oraz mapa, dzięki której można zorientować się, w której części Tajlandii umiejscowione są opowiadania. Wśród autorów są więc zarówno dyplomata, dziennikarz, jak i nauczyciel ale także niewykształcona kobieta, która imała się wielu zawodów. Zwróciłam uwagę, iż wielu z autorów rozpoczęło studia w Tajlandii, kończąc je w USA.

Pierwsze z opowiadań traktuje o parze, która większą część dnia spędza w samochodzie, na zatłoczonych autostradach Bangkoku. Dojazd do pracy zajmuje wiele godzin, podobnie powrót. Tak więc życie małżonków toczy się w aucie - auto to stołówka, miejsce rozmów i sypialnia...

Kolejne opowiadanie przenosi nas w zupełnie inne miejsce, na południe Tajlandii, do wioski, gdzie treningowi poddawane są byki, które później będą ze sobą walczyć. Dwoje trenerów wchodzi na wiszący, chybotliwy most. Oboje prowadzą ze sobą swoje wyjątkowo dorodne byki, żaden z nich nie może się wrócić. Na środku mostu zaczyna toczyć się nieruchoma (bo most grozi zerwaniem) walka o przejście.

Młody człowiek zostaje sparaliżowany po wypadku samochodowym. Leży w szpitalu i obserwując wentylator pogrąża się w czarnych myślach, które nasilają się, gdy jego młoda żona przestaje go odwiedzać. Opiekująca się nim pielęgniarka tryska optymizmem i próbuje zarazić swym pozytywnym spojrzeniem na świat pacjenta, prowadzącego z nią niemy dialog. Pewnego dnia pielęgniarka opowiada historię swojego życia.

Południowa Tajlandia, okolice wyspy Krabi - miejsce masowo odwiedzane przez turystów. Wielki koncern hotelowy wykupił domy wieśniaków, mieszkających przy plaży. Ofertom hotelu oparł się tylko Salman. Jego domek pozostał przy plaży, a hotelowy architekt zaprojektował budynek w ten sposób, że chata rybaka została zintegrowana w otoczenie i służy jako obiekt fotograficzny dla hotelowych gości. Rodzina rybaka jest coraz bardziej nieszczęśliwa.

Bohaterka kolejnego opowiadania jest przykładną żoną, usłużną, cichą, skromną. Jak na dobrze wychowaną Tajkę przystało. Jej mąż to tyran, maltretujący ją psychicznie i fizycznie. Czy odważy się opuścić brutalnego męża?

Chory na trąd żebrak pomaga w złapaniu złodzieja. Cieszy się, że choć w ten sposób stał się dobrym obywatelem. Radość jest jednak krótka, okazuje się, że żebrak znał złodzieja...

Matka porzuciła swoje dzieci, nie jest w stanie ich utrzymać, mąż dawno opuścił rodzinę, a ona wydaje się być zbyt młoda, by podołać obowiązkom. Policjant przesłuchujący ją nie potrafi zrozumieć motywów postępowania kobiety.

Głucha staruszka przycupneła przy ruchliwej ulicy, próbuje zarobić trochę grosza, wykonując drobne prace krawieckie. Jedyną cenną rzeczą, którą posiada jest piekna bransoleta, którą kiedyś dostała od męża. Kobieta wspomina swoje niełatwe życie osoby niepełnosprawnej i ciężki wybór przed jakim swego czasu stanęła.

W Bangkoku, u brzegu rzeki, powstaje nowa, luksusowa restauracja. Architekt pragnie zbudować nad wodą salę na wzór starej świątyni. Przemierza kraj, szukając dogodnego obiektu. Gdy odgrywa zrujnowaną salę świątynną na północy Tajlandii, postanawia rozebrać budynek i przenieść go do Bangkoku, gdzie zostanie poddany remontowi. Mieszkańcy wioski otrzymają nową salę do modlitw. Wszyscy wydają się być zadowoleni z umowy. Tylko syn budwoniczego świątyni cierpi.

Para żebraków zarabiaja grając na instrumentach i licząc na datki przechodniów. Pewnego dnia kobieta otrzymuje niespotykanie wysoką sumę od słynnej aktorki. Co kieruje aktorką? Co żebraczka robi z pieniędzmi?

Ojciec rodziny wraca łodzią z targu, gdzie sprzedał uprawiane w pocie czoła arbuzy. Niestety sprzedaż nie dała spodziewanego zysku i mężczyzna gryzie się z myślami. Nagle w ciemnościach zauważa coś dziwnego w wodzie....

Biedna wioska na północy kraju. Do jednej z rodzin przybywa kobieta z Bangkoku, która opowiada jak udało się jej w stolicy wzbogacić i namawia rodzinę, by wysłali z nią do miasta ich córkę. Rodzice z ciężkim sercem decydują się wysłać ukochane dziecko - czy wiedz ą jaki czeka ją los? Czy dlatego tak rozpaczają?

Każde z opowiadań porusza inną tematykę, kilka z nich wydaje się być uniwersalne - dotyczyć każdego człowieka w dowolnym zakątku świata. Mamy tu jednak także opowiadania ściśle powiązane z realiami Tajlandii. Poruszają one takie problemy jak napływ turystów i niekontrolowany wykup wiosek rybackich, ustawiczne korki na ulicach Bangkoku, ogromna różnica między klasą bogatych i biednych, rola kobiety w tajskim społeczeństwie.

Myślę, że to zbiorek, do którego warto wracać, który daje apetyt na więcej. Polecam!

Moja ocena: 6/6

Reise nach Thailand. Geschichten fürs Handgepäck, tł. Kirsten Ritscher i Heike Werner, 216 str., Unionsverlag.

poniedziałek, 31 maja 2010

Hathaichanok Amphan "Die andere Welt Thailand"


Spodziewałam się (sądząc po tytule) książki o Tajlandii, o zwyczajach, życiu w tym kraju widzianym oczyma tubylca. Dostałam zupełnie coś innego.

Amphan opisuje swoje życie, z którego w Tajlandii spędziła tylko dwa pierwsze lata. Na początku książki nie brak informacji o zasadach życia w rodzinie, o roli kobiety, o normach zwyczajowych. Wiele stron poświęca problemowi prostytucji dzieci i kobiet w Tajlandii. Sporadycznie pojawiają się tajskie ciekawostki również później, gdyż matka autorki próbuje wychować ją na przykładną Tajkę. To jednak głównie opowieść o nieszczęśliwym dzieciństwie. Matka Hathaichanok wyjeżdża bowiem do Austrii wraz z poznanym w Tajalandii partnerem i zabiera ze sobą córkę. Przybrany ojciec dziewczynki okazuje się jednak być tyranem, niezdolnym do okazywania uczuć despotą, w którego centrum zainteresowania stoją pieniądze. Matka autorki poddaje się mu całkowicie.
Rodzina utrzymuje się z podejrzanych interesów. Ojciec Hathaichanok handluje dzikimi zwierzętami oraz zajmuje się budowaniem boksów i wybiegów dla nich. Rolą dzieci (parze rodzi się jeszcze syn) jest karmienie zwierząt oraz pomaganie w domu. Ojciec nie zwraca uwagi na bezpieczeństwo dzieci, które często atakowane są przez drapieżników. Zwierzęta żyją w potwornych warunkach - w brudzie i ciasnocie. Dzieci nie są lepiej traktowane od nich. Za najmniejsze przewinienia, a także bez powodu bite są przez ojca i matkę. Z kart książki wyłania się przerażający obraz dzieciństwa. Autorka opisuje te lata jednak dość obiektywnie, stara się ukazać również piękne chwile spędzane na zabawie ze zwierzętami czy koleżankami. Często tłumaczy zachowanie matki, a nawet przybranego ojca. Oczywistym jest, że poświęciła wiele lat na przemyślenie i przepracowanie traumy wyniesionej z domu rodzinnego.
Książkę wydała własnym sumptem za cel stawiając sobie wykorzystanie dochodu z książki na pomoc osieroconym dzieciom z rodzinnej wioski w Tajlandii.

Mimo kilku błędów i nie zawsze gładkiego stylu warto sięgnąć po książkę, pamiętając jednak, że to głównie historia rodzinna autorki.

Moja ocena: 3/6

Hathaichanok Amphan, Die andere Welt Thailand, 222 str.

piątek, 19 czerwca 2009

"Sightseeing" Rattawut Lapcharoensap


Po długich poszukiwaniach książek i autorów z krajów Azji Południowo-Wschodniej trafiłam na opowiadania Rarrawuta Lapcharoensapa. Tem młody Tajlandczyk urodził się w Chicago ale wychował w Bangkoku a za swoje opowiadania otrzymał wiele wyróżnień. I słusznie, bo czyta się je jednym tchem, a po zakończeniu tej dość szupłej książki chce się więcej i więcej.
Autor opisuje rodziny biedne, żyjące jednak w różnych warunkach i różnych miejsach. Mamy tu chłopca - pół-Amerykanina, który wraz z matką prowadzi niewielki motel na jednej z odwiedzanych masowo przez turystów wysp. Same spostrzeżenia chłopca już są szalenie ciekawe: każda nardowość dostaje etykietkę. Ów nastolatek jednak ma słabość do Amerykanek, ciągle zakochuje się na zabój w amerkańskich dziewczynach, dla których jest tylko wakacyjną przygodą.
W kolejnym opowiadaniu dwóch chłopców, żyjących po śmierci ojca na skraju nędzy poznaje życie na ulicy: pierwsze spotkanie z klejem do wąchania i prostytutkami.
Inne opowiadania traktują o podróży syna i jego matki, która traci wzrok. W innych autor opisuje problemtykę uciekinierów z Kambodży - tu zaskakuje tok myślenia Tajlandczyków, niemal taki sam jak niezadowolonych z imigrantów Europejczyków.
Najdłuższe opowiadanie opisuje jeden z narodowych sportów Tajlandczyków - walkę kogutów a także podziały wśród mieszkańców - hegomonię lokalnego bogacza i opryszka.
Każde z opowiadań jest inne ale każde w jakiś sposób przybliża nam warunki życia i sposób myślenia Tajlandczyków. Mam ogromną ochotę na więcej i będę dalej prowadzić poszukiwania literatury z tego zakątka świata.

Sightseeing, Rattawut Lapcharoensap, tł. Ingo Herzke, 233 str., Kiepenheuer & Witsch.