piątek, 31 lipca 2009

"Moonlight" Harold Pinter


Zdecydowałam się na przeczytanie dramatów Pintera, bo teatr to także moje wielkie hobby a i Pinter przede wszystkim jest dramaturgiem.
Przeczytałam trzy sztuki: "Party time", "Moonlight", "Ashes to ashes". Od pierwszych słów uderza charakterystyczny styl Pintera: dominują krótkie zdania, urywane wręcz, powtórzenia. Czytelnik ma wrażenie, że rozmówcy nie słuchają się uważnie, gdyż ciągle odbiegają od tematu. Pinter odrzuca tradycyjny podział sztuk na akty i sceny, co mi się podobało.
Chciałabym napisać coś o samej treści - ale trudno mi będzie. Treść wydaje się być całkowicie błaha ale podskórnie czułam, że Pinter pod przykrywką lekkich rozmów, przekazuje coś więcej. Niestety bardzo trudno było mi uchwycić to coś. Na pewno pomogło by tu obejrzenie inscenizacji i jeśli mi się taka możliwość trafi, na pewno to uczynię. Na razie jednak muszę dumać sama, bo i w sieci niewiele znalazłam.
"Party time" to jak sam tytuł wskazuje scenka rodzajowa w trakcie małej domowej imprezy. Goście rozmawiają na różnorakie błahe tematy - o nowym klubie tenisowym, plotkują o innych. Równocześnie niektórzy z gości jadąc na imprezę trafili na obławę i zamieszki na ulicy. Młoda dziewczyna - Dusty - szuka swojego brata, który nagle pojawia się drzwiach. Nie widzę powiązań, nie widzę przesłania.
"Moonlight" - małżeństwo wspomina przeszłe lata. Mąż, będący o krok od śmierci, wspomina o spotkaniu z dawną przyjaciółką rodziny, żona ze znajomym sprzed lat. Ich synowie (którzy z rodzicami nie mają kontaktu) również prowadzą rozmowę. Pozornie bez składu i chronologii. Przeczytajcie proszę i podzielcie się wrażeniami!
"Ashes to ashes" wreszcie to jedynie rozmowa małżeństwa - Rebecca opowiada mężowi o swoim byłym? aktualnym? brutalnym kochanku. Z urywanych zdań wyłania się postać bez skrupułów, nazywana führerem, która włada nad losem i życiem pracowników fabryki. Sztuka wywoływała we mnie zdecydowanie skojarzenia nazistwoskie ale nie jestem przekonana czy o takie autorowi chodziło.

Trudne to utwory, wymagające zadumy i przede wszystkim dobrej inscenizacji. Szalenie ciekawa jestem innych opinii!

Harold Pinter, Mondlicht und andere Stücke, tł. H.M. Ledig-Rowohlt, Elisabeth Plessen, Peter Zadek, Michael Walter, 113 str., rowohlt.

czwartek, 30 lipca 2009

"Łups" Terry Pratchett


Wynudził mnie Pratchett, wynudził. Nie wiem czy zmęczenie tematem (moje) czy to faktycznie słabsza książka. Ale dla porządku zmęczyłam, skoro tyle poprzednich tomów przeczytałam.
Za kilka dni mają nastąpić obchody Dnia Doliny Koom - dzień tradycyjnie krytyczny dla stosunków krasnoludzio-trollowych. Wiele lat temu nastąpiła legendarna bitwa między krasnoludami a trollami w owej dolinie. Tym razem obchody zapowiadają się na jeszcze bardziej skomplikowane niż zazwyczaj, bo COŚ mąci krasnoludzi świat. Niewyjaśnione morderstwa wciągają do akcji Sama Vimesa i straż.
Trudno powiedzieć co mnie znudziło - chyba najbardziej sama akcja. Bo styl Pratchetta pozostaje niezmienny. Zobaczymy jak będzie z następnym tomem.

Terry Pratchett, Łups, tł. Piotr W. Cholewa, 334 str., Prószyński i S-ka.

poniedziałek, 27 lipca 2009

Projekt Nobliści część druga

W komentarzach do mojego pierwszego postu o noblistach padła, zwłaszcza ze strony marigolden, propozycja zebrania w jednym miejscu recenzji chętnych do przyłączenia się do projektu. Nie spodziewałam sie aż tak dużej reakcji na mój czytelniczy plan i cieszę się, że znazlało się więcej osób, które chciałyby poznać noblistów. Przemyślałam owe komentarze i postanowiłam założyć osobnego bloga w tym celu.
Projekt ten ma być z zasady różny od wyzwań czytelniczych. Nie chcę go ograniczać czasowo - może istnieć tak długo aż każdy uczestnik przeczyta wszystkie zaplanowane książki. Nowy blog miałby służyć jedynie recenzjom książek, napisanych przez noblistów. Myślę, że każdy uczestnik projektu mógłby rozpocząć od postu, w którym opisałby ile noblistów już przeczytał, jakie ma plany - tutaj można by posłużyć się stworzoną przeze mnie listą.
Co sądzicie? Jakieś uwagi? Proszę chętnych o zgłaszanie się w komentarzach:)

Nowy blog można znaleźć tu.

niedziela, 26 lipca 2009

"Ślad na piasku" Zoe Ferraris


Skusił mnie opis padmy - kryminał z Arabii Saudyjskiej brzmiał naprawdę zachęcająco, więc czym prędzej złapałam książkę w bibliotece. Zanim jeszcze zaczęłam czytać okazało się, że kryminał to może tak, ale z Arabii Saudyjskiej to raczej nie. Autorka jest Amerykanką, która spędziła rok z rodziną swego byłego męża, właśnie w tym kraju. Więc zna saudyjskie realia, problemy i życie ale jednak pozostanie Amerykanką z jej wychowaniem, doświadczeniami i punktem widzenia. Na którmyś z blogów padło pytania przy okazji tworzenia mapki krajów, których literaturę poznaliśmy, czy kierujemy się pochodzeniem autora czy akcją powieści. Dla mnie zdecydowanie najważniejsze jest pochodzenie autora, bo autor, który w danym kraju spędził nawet pół życia jednak do końca nie odrzuci swego cudzoziemskiego bagażu doświadczeń.
Ale wracając do powieści Ferraris. Kryminałem stricte też nie jest. Ale to dobrze. W pierwszym rozdziale wpadamy od razu w środek akcji - córka z bogatego domu znika. Poszukują jej bracia, Beduini i Nayir - przyjaciel jednego z braci zaginionej. Ciało szenastoletniej Nouf zostaje znalezione ale rodzina pragnie uniknąć oficjlanego dochodzenia. Nieoficjalnie jednak Nayir, na prośbę brata Nouf, prowadzi śledztwo. Pomaga mu w tym Katya - narzeczona owego brata, która pracuje w laboratorium, w którym przeprowadzono autopsję. Śledztwo utrudnione jest przez niemal wszystko - niemożność rozmów między kobietami a mężczyznami, surowe zasady religijne i wreszcie niewyobrażalny upał. Jednak nie samo śledztwo jest w powieści najciekawsze. Ferraris poświęca wiele miejsca opisom życia w Arabii Saudyjskiej, przede wszystkim koncentruje się na zasadach, które nie tylko ograniczają swobodę kobiet (choć tą oczywiście w najbardziej masywnym stopniu) ale także mężczyzn, którzy stale muszą uważać, by nie zachować się niereligijnie. Na podstawie Nayira autorka opisuje ewolucję mentalną młodego mężczyzny. Nayir nie ma żony, ani narzeczonej, nie ma również doświadczenia w kontaktach z kobietami i wraz z postępującą wsółpracą z dość otwartą i postępową Katyą zmieniają się jego poglądy, a także zdanie na temat uczuć, zajęć, pragnień i problemów kobiet. Książka Ferraris mogłaby stać się przyczynkiem do rozważań na temat Koranu i jego wpływu na zasady życia w krajach arabskich, na temat wyobcowania młodzieży, niewiedzy, uwięzienia. Ale nie jest. Przyznam, że czytało się przyjemnie, że sama akcja i styl pisania Ferraris są wciągające ale nie mogłam się oprzeć wrażeniu, że ona tylko zadrapuję powierzchnię wieka, po otwarciu którego dopiero można by znaleźć głębsze rozważania na powyższe tematy. Czytając tę książkę miałam trochę wrażenie jak gdybym oglądała holywoodzką ekranizację dobrej powieści. Ferraris stworzyła zgrabną powieść - z wartką akcją, w miarę dobrym stylem i ciekawym tłem. Dla mnie to jednak tylko tyle. Mam wielką ochotę przeczytać powieść, która faktycznie powstała w Arabii Saudyjskiej.
A czasu poświęconego Ferraris nie żałuję - warto potraktować jej książkę jako wstęp do tego kraju.

Zoe Ferraris, Die letzte Sure, tł. Matthias Müller, 395 str., Pendo.

czwartek, 23 lipca 2009

"Drei auf dem Eis" Tim Krabbé


To właściwie krótka opowiastka ale jak różna od książki Nothomb. Szczupła książeczka potrafi w sobie zawrzeć tak wiele myśli, impulsów i treści a wszystko to napisane pięknymi, doszlifowanymi zdaniami.
Ojciec i syn spędzają urlop w Izraelu. Dowiadują się, że w Holandii zima jest siarczysta, kanały zamarzają i być może wreszcie uda się znów zorganizować Wyścig Jedenastu Miast. Dla Holendrów to sprawa wyjątkowa, wyczekiwana, która interesuje wszystkich. Ojciec jeździ na łyżwach chętnie i nie może doczekać się powrotu do ojczyzny. Zaraz po powrocie chwyta za łyżwy i późnym wieczorem wybiera się na przejażdżkę po zamarzniętym kanale, gdzie wcześniej odbył się wyścig. Nie ma nic piękniejszego niż samotna jazda po zagubionym wśród łąk idyllicznym kanale, gdy mróz szczypie w uszy, w oddali widać światełka w oknach domów, a myśli same pędzą w różnych kireunkach. W kolejnych dniach ojciec zabiera na łyżwy syna, który zupełnie nie radzi sobie z tym sportem. Przypadek jednak chce, że 8 stycznia mama kupuje mu na prośbę syna nowe łyżwy i przypadkiem wpadają do byłego męża. Dzień ten okazuje się być wyjątkowym...
Zachęcam do sięgnięcia po tę opowiastkę, miniaturkę właściwie. Przepięknie napisana rzecz:)

Tim Krabbé, Drei auf dem Eis, tł., Susanne George, 62 str., Reclam.

środa, 22 lipca 2009

"Słownik imion własnych" Amélie Nothomb

Wiele recenzji na blogach zachęciło mnie do zapoznania się z tą autorką. Złapałam na podaju akurat tę książkę, więc traf chciał, że od niej zaczęłam. I niestety się rozczarowałam. I to wszystkim: historią i stylem. Nie rozumiem zupełnie celu napisania tej "powieści". Ujęłam słowo w cudzysłów, bo dla mnie to zaledwie szkic, pomysł do rozwinięcia. Historia również zupełnie niewiarygodna: młoda dziewczyna postanawia zajść w ciążę i wyjść za mąż. Męża zabija, rodzi dziecko w więzieniu i popełnia samobójstwo. Dziecko jest niezwykłe i ma nadzwyczajny talent taneczny. I tak się toczy opowieść do momentu gdy autorka postanawia ją zakończyć i chybcikiem połyka lata, kończy wątki i wpycha happy end. Brakuje mi tu jakiegokolwiek tła psychologicznego, choćby cienia motywacji postępowań bohaterów. Nothomb opowiada historię i nawet nie czyni tego zgrabnie. Podejrzewam, że chciała odwzorować sposób opowiadania dziecka ale wyszło infantylnie i nudno. Zraziłam się ale mam w domu jeszcze jedną książkę tej pani z wyprzedaży, więc w swoim czasie dostanie drugą szansę.

Amélie Nothomb, Słownik imion własnych, tł. Joanna Polachowska, 109 str., Muza.

wtorek, 21 lipca 2009

Portret autora - Hans Fallada

Dziś obchodziłby urodziny, więc dobry dzień na przedstawienie jego sylwetki. Bo tak naprawdę, słyszeliście kiedyś o tym pisarzu?
To mi bardzo bliski niemiecki autor, który urodził się 21.07.1893 w Greifswaldzie jako Rudolf Ditzen. Był dzieckiem samotnym, wyobcowanym, które miało mało kontaktów z rówieśnikami ze względu na długą chorobę. I na wiele lat pozostał niespełnionym młodym mężczyzną, który pragnął sprostać wymaganiom ojca. Pisać zaczyna jeszcze jako ekspresjonista i jego pierwszych utworów zdecydowanie nie polecam. Popularność przyniosła mu dopiero napisana w 1931 r. powieść "Bauern, Bonzen und Bomben" a prawdziwym bestsellerem stała się książka "I cóż dalej szary człowieku?" z 1932 roku, którą bardzo polecam. To klasyczna powieść głęboko osadzona w ówczesnych realiach kryzysu światowego, opowiadająca o życiu młodej pary, walczącej o przetrwanie. To właśnie ta powieść pozwoliła mi zasmakować w Falladzie. Największe jego powieści powstały w idyllicznej wiosce Carwitz, gdzie próbował przetrwać II wojnę światową, unikając współpracy z nazistami i poświęcając się życiu rodzinnemu i pisaniu. Napisał m.in. piękne wspomnieniowe książki, które niestety dotąd nie zostały przetłumaczone na polski oraz śliczne opowiadania dla dzieci. Z końcem wojny powstała też powieść "Pijak", opisująca genezę i rozwój alkholizmu. Fallada opierał się tutaj na swoich własnych doświadczeniach - był alkoholikiem i był uzależniony od morfiny. Powieść pisał na skrawkach papieru, przebywając w więzieniu, aresztowany za rzekomą próbę zabójstwa ukochanej żony. To oprócz "Der Alpdruck" najbardziej osobista i rozrachunkowa powieść Fallady.
Najciekawsza jego powieść powstała tuż po wojnie - to pierwsza niemiecka powieść rozrachunkowa z nazizmem "Każdy umiera w samotności" - poruszająca i warta przeczytania.
Pisarz zmarł samotnie w Berlinie w 1947 roku.
Dziś można odwiedzić jego dom w Carwitz - na Pojezierzu Meklemburskim. Domem opiekuje się Stowarzyszenie Hansa Fallady, które również corocznie organizuje dni jego imienia, właśnie w drugiej połowie lipca.
Zapraszam na stronę internetową stowarzyszenia oraz na stronę Carwitz.
Trzy wytłuszczone przeze mnie tytuły ukazały się po polsku - może sięgnięcie po któryś z nich?

A skąd moje zamiłowanie do Fallady? Temu pisarzowi poświęciłam moją pracę magisterską, w której badałam problem izolacji w jego życiu i w jego trzech ostatnich powieściach, m.in. właśnie w "Pijaku" i w "Każdy umiera w samotności".

Wpisem o Falladzie chciałabym rozpocząć serię postów poświęconych portretom pisarzy mniej znanych, zapomnianych, klasyków, o których każdy słyszał, a nikt ich nie czytał:) Jak wam się ten pomysł podoba?

Zdjęcie pochodzi z www.buecher-wiki.de.

"Fioletowy hibiskus" Chimamanda Ngozi Adichie


Spoglądam na pięknie kwitnący hibiskus o fioletowych kwiatach i myślę o książce, którą właśnie skończyłam czytać. Poruszająca, ciekawa, wielostronna.
Kambili wyrasta w bogatej rodzinie nigeryjskiej. Niczego im nie brakuje, mają piękny dom, personel. Kambili i jej brat Jaja mają kochających rodziców. Ich ojciec pojmuje jednak miłość do dzieci inaczej niż przeciętny rodzic. Jest fanatycznym katolikiem i wychowuje dzieci bogobojnie, w strachu przed grzechem, karą i złym słowem. Kambili mówi tylko ściszonym głosem, nie zna muzyki ani telewizji, nigdy się nie uśmiecha, cały czas poświęca nauce i kocha ojca. Ojca przez wszystkich szanowanego, znanego filantropa i przedsiębiorcę.
Po wizycie u ciotki, siostry ojca, dzieci zaczynają się zmieniać.
Potrafię sobie taką rodzinę wyobrazić w każdym zakątku świata: źle pojętą miłość do dziecka, fanatyzm, nietolerancję.
Autorka potrafi jednak nadać książce nigeryjską nutę - dzięki jej opisom choć trochę poznałam zupełnie mi nieznany kraj, który właśnie znajduje się w trudnej sytuacji politycznej. Wraz z nowym rządem członków rodziny Kambili zaczynają nękać prześladowania, rewizje, terror.
Przejmująca książka, zmuszająca do przemyśleń. Polecam!

Wraz z przeczytaniem zwiększa się liczba krajów, które odwiedziłam literacko.

Chimamanda Ngozi Adichie, Blauer Hibiskus, tł. Judith Schwaab, 313 str., Luchterhand.

poniedziałek, 20 lipca 2009

"Talki w podróży" Leszek Talko


Kolejna lekka książka na jeden dzień. Zazdroszczę Talkom, że mieli czas i chęć objechać Polskę, zajrzeć do mało znanych miasteczek, zmagać się z niewygodami, beznadziejnymi jadłodajniami, obskurnymi hotelami a to wszystko w akompaniamencie porykiwań Młodszego. Chciałabym wybrać się na taką wyprawę więc chętnie poczytałam o znanych mi i zupełnie nieznanych zakątkach Polski, o kuriozach i zamczyskach. O duchach, pozostałościach komunizmu i niemieckości Dolnego Śląska. Lekkie pióro Talki czyni lekturę przyjemną, dowcipne rysunki Krzysztofa Ostrowskiego są miłym przerywnikiem, a dialogi z Młodszym i Młodszą są rewelacyjne. Polecam na letni dzień.

Leszek Talko, Talki w podróży, 292 str., Wydawnictwo Otwarte.

niedziela, 19 lipca 2009

"Gringo wśród dzikich plemion" Wojciech Cejrowski


To zdecydowanie książka na jeden dzień - wciąga i fascynuje. Przygody Cejrowskiego są niesamowite, aż niewyobrażalne, spostrzeżenia trafne, opisy ciekawe. Ta książka aż kipi od wiadomości na temat Indian, Amazonii, Ameryki Środkowej - regionów, które z zasady mnie interesują. Jednak było coś, co zepsuło mi lekturę książki. Styl Cejrowskiego. Ja wiem, że miał być rzutki, dowcipny, nietypowy. Wierzę, że można się śmiać czytając jego przeżycia do rozpuku. Ale, ja najpóżniej od strony nr 3 miałam wrażenie, że nieudolnie kopiuje Pratchetta. Około strony trzydiestej Cejrowski to potwierdza. I dlatego mnie ten styl nie bawił. Szkoda. Jest jednak jeden opis, przy którym wybuchnęłam śmiechem. Rzecz ma się o motylach:

"Motyl - bardzo delikatne słowo. Zwiewne; zupełnie jak ... motyl. Po angielsku też jest delikatne - butterfly. Na piśmie niekoniecznie to widać ale proszę mi uwierzyć - ono brzmi jak aksamit. Jest takie ... maślane.
Po francusku, z kolei, śliczne, drobniutkie - papillon.
Po hiszpańsku, urodze - mariposa.
Po rosyjsku, kochane - baboćka.
A po niemiecku SCHMETTERLING!"

Denerwowały mnie jeszcze dwie sprawy: graficzne wyróżnienia w tekście, w celu podkreślenia treści. Moim zdaniem zbyteczne. I papier - kredowy. Nie znoszę książek na takim papierze. No ale za to zdjęcia są piękne. Podsumowując POLECAM! (ale zapomnijcie na czas czytania o Pratchecie).

Wojciech Cejrowski, Gringo wśród dzikich plemion, 260 str., Bernardinum.

piątek, 17 lipca 2009

"Miramar" Nadżib Mahfuz


Akcja toczy się w Aleksandrii. W pensjonacie Greczynki Mariany zamieszkuję kilku mężczyzn - w kolejnych rozdziałam poznajemy wydarzenia z ich perspektywy. Każdy z nich jest zupełnie inny: jest stary, dystyngowany dziennikarz, młody przedsiębiorca, pracownik radia i bogaty "niebieski ptak". Ich zachowania lub myśli w jakiś sposób orbitują wobec pracującej w pensjonacie pięknej Zuchry. Dużo też tu polityki - wspomnień rewolucyjnych, rozważań na temat przyszłości Egiptu oraz retrospekcji. Właśnie owe retrospekcje bardzo utrudniały mi czytanie, nie są one specjalnie wyróżnione w tekście a czytelnikowi trudno domyślić się do czego się odnoszą. Trudno mi zrecenzować tę powieść, bo muszę przyznać, że zupełnie mnie nie zachwyciła. I tematyka, i polityczne konotacje i styl Mahfuza nie trafiły w mój gust. Odczuwałam brak elementarnej wiedzy o historii Egiptu, co przeszkadzało mi w zrozumieniu i umiejscowieniu wspominanych wydarzeń. Nie porwała mnie historia Zuchry i zabiegów o jej względy. I w końcu spodziewałam się bardziej gawędziarskiego stylu - nie wiem czy to za sprawą recenzji na tym blogu czy z powodu mooich własnych wyobrażeń.
Ale nie żałuję czasu poświęconego Mahfusowi, bo jednak moja wiedza na temat Egiptu się powiększyła i poznałam kolejnego Noblistę zwiększając liczbę poznanych do 27.

Nagib Machfus, Miramar, tł. Wiebke Walther, 233 str., Unionsverlag.

czwartek, 16 lipca 2009

Quiz dla moli książkowych

Właśnie odkryłam quiz dla moli książkowych i oto czego się dowiedziałam:

What Kind of Reader Are You?
Your Result: Dedicated Reader

You are always trying to find the time to get back to your book. You are convinced that the world would be a much better place if only everyone read more.

Obsessive-Compulsive Bookworm
Literate Good Citizen
Book Snob
Fad Reader
Non-Reader
What Kind of Reader Are You?
Quiz Created on GoToQuiz


Stosiska

Nie piszę stos, bo nazbierałam już stosiska wręcz. Większość książek pochodzi z wyprzedaży w polskich ksigarniach internetowych, z Tauschticketu, z podaja są dwie (więcej dotąd nie udało mi się upolować i niniejszym oświadczam, że z podaja rezygnuję, bo mnie rozczarował), coś jest z biblioteki, a coś pożyczone.
Oto stosisko w całej okazałości:


i w szczegółach:

- stos islandzki

3 kryminały: dwa razy Stella Blómkvist, Jón Hallur Stefánsson; powieść Jóna Kalmana Stefánssona oraz najnowsza Steinunn Sigurdardóttir oraz felietony Wolfganga Müllera o Islandii.

- stos wyzwaniowo-projektowy

Po kolei, od góry: Orhan Pamuk, Young-ha Kia, Loung Ung, Zoe Ferraris, Luan Starova, Chimamanda Ngozi Adichie, Kamila Shamsie, Tash Aw i Pramoedya Aanta Toer.

- stos zakupowy

Dwie cieniutkie książeczki u góry to listy żołnierzy Wehrmachtu z frontu i z niewoli, póżniej historia procesu norymberskiego, od dawna odkładany Waltari, A. Nothomb, której jeszcze nic nie czytałam, Myśliwski, na którego polowałam od dawna, Krajewski w duecie i Krajewski solo, najnowszy Pratchett oczywiście, zachwalany na blogach Cejrowski i na końcu Judith Merkle Riley.

- stos wymianowo-zakupowy

Na samej górze dawno już kupiona na ebayu Undset, póżniej Bruczkowski, Murakami, Piątkowska, Connie Willis, która swego czasu zachwyciła mnie książką "Nie licząc psa", Lemgo, którego książkę o dziecku od dawna chciałam kupić, Tim Krabbé w ramach powrotu do literatury niderlandzkiej, często recenzowana Jodi Picoult, której jeszcze nie miałam przyjemności poznać i w końcu pierwszy kryminał słynnego Sebastiana Fitzka.

A na końcu przyznam się w tajemnicy, że u mamy został jeszcze jeden pokaźny stosik z mnóstwem ciekawych książek.
Każda z książek się do mnie uśmiecha, zawsze trudno mi podjąć decyzję w jakiej kolejności czytać.

środa, 15 lipca 2009

À propos wyzwania peryferyjnego

ostanowiłam sprawdzić z ilu krajów świata poznałam już powieści choćby jednego autora. Wychodzi, że tylko z 41. Bardzo słabo wygląda u mnie Afryka, niewiele lepiej Ameryka Południowa, nie mówiąc już o Oceanii (stamtąd pewnie jednak ciężko zdobyć książki). Oto mapa poglądowa, którą będę systematycznie uaktualniać:

"Sto odcieni bieli" Preethi Nair

Pierwsza książka z kolorowego wyznania przeczytana. Czytało się lekko, miło i bardzo szybko.
Preethi Nair snuje opowieść o dwóch kobietach i ich rodzinie - matce i córce. Na przemian opowiadają swoje losy - od narodzin córki w Indiach, przez emigrację, asymilację, walkę z problemami po poszukiwanie własnego ja. Troszkę zbyt wiele przypadków, zbyt wiele zbiegów okoliczności i happy endu w tych losach ale czyta się naprawdę dobrze. Bardziej za to podobały mi się smakowite opisy południowoindyjskich potraw, a przede wszystkim powiązanie gotowania z pracą nad własnymi uczuciami, zmartwieniami, troskami oraz wpływ gotowanych potraw na nastrój i uczucia osób je jedzących. To wręcz symfonia smaków! Opisy procesów gotowania, ziół i potraw są tak sugestywne, że wczoraj zapowiedziałam mężowi, że niebawem wybieramy się do restauracji hinduskiej, bo baaardzo dawno nie byliśmy. Wśród opisów kulinarnych autorka serwuje również dozę kultury indyjskiej, szkicuje lekko problemy imigrantów w Londynie - to ciekawe wątki, zdecydowanie najbardziej interesujące.
Bardzo miło czytało mi się tę książkę i polecam zwłaszcza na lato!

P.S. Spójrzcie jak smakowitą okładkę i interesujący tytuł ma wydanie niemieckie:


Preethi Nair, Sto odcieni bieli, tł. Agnieszka Pokojska, 340 str., Muza.

piątek, 10 lipca 2009

"Eine tuwinische Geschichte" Galsan Tschinag


Galsang Tchinag pochodzi z Mongolii, studiował w latach siedemdziesiątych germanistykę w Lipsku. Swoje powieści tworzy najczęściej po niemiecku.
Na początek wypożyczyłam dość cieniutką książeczkę, obejmującą 5 opowiadań. Tschinag należy do grupy etnicznej Tuwinów i właśnie o Tuwinach traktują jego opowiadania. Dominującym tematem jest groźna, surowa natura - akcja toczy się w ałtajskich stepach, w przysypanych śniegiem jurtach, wśród zwierząt. Bohaterami są młodzi mężczyźni, dzieci, którzy walczą o przetrwanie, a czasami uwikłani są w polityczne związki i stawiani przed trudnymi wyborami, tak jak bohater pierwszego opowiadania, który musi zdecydować o lojalności wobec partii czy syna. Opowiadania dają czytelnikowi pierwsze spojrzenie na życie mongloskich nomadów, na ich zwyczaje, wierzenia, pożywienie, wreszcie codzienne życie. Niektóre opowiadania wydały mi się być ciekawsze, inne niezbyt udane ale zdecydowanie warto zajrzeć do książek tego autora, by zapoznać się choć trochę z zupełnie nam odmienną i z pewnością mało znaną kulturą.

Galsan Tschinang, Eine tuwinische Geschiche und neue Erzählungen, 104 str., A1 Verlag.

czwartek, 9 lipca 2009

Projekt Nobliści

Od dawna pomalutku wykonuję "Projekt Nobliści", który, jak łatwo się domyślić, polega na przeczytaniu przynajmniej jednej książki każdego literackiego Noblisty. Przeczytane właśnie "Miasto ślepców" zmobilizowało mnie do uczynienia projektu oficjalnym - czyli do dodania sobie mobilizacji przez obulikowanie go na blogu.
W tym poście będę podkreślać na zielono Noblistów zaliczonych, umieszczać przeczytane tytuły i prowadzić statystykę. Zastanowicie się pewnie dlaczego taki projekt? Nie wiem, chyba tylko z ciekawości, do snobizmu mi daleko;) A może ktoś ma ochotę dołączyć albo podzielić się swoimi uwagami? Mnie nasuwa się od razu mnóstwo, gdy spoglądam na listę. Przede wszystkim jak wiele nazwisk jest mi zupełnie nie znanych. Bardzo by mi było miło, gdybyście dopisali swoje spostrzeżenia.

1901 Sully Prudhomme, Francja
1902, Theodor Mommsen, Niemcy
1903 Björnstherne Björnson, Norwegia
("Dziewczę ze Słonecznego Brzegu", "Marsz weselny")
1904 Frédéric Mistral, Francja
José Echegaray, Hiszpania
1905 Henryk Sienkiewicz, Polska
("Krzyżacy", "W pustyni i w puszczy", "Quo vadis?", "Ogniem i mieczem", "Potop", nowele)
1906 Giosuè Carducci, Włochy
1907 Rudyard Kipling, Wlk. Brytania
1908 Rudolf Eucken, Niemcy
1909 Selma Lagerlöf, Szwecja
("Gösta Berling" - przerwane, "Cudowna podróż")
1910 Paul Heyse, Niemcy

1911 Maurice Maeterlinck, Belgia
1912 Gerhart Hauptmann, Niemcy
("Dróżnik Thiel", "Tkacze", "Szczury")
1913 Rabindranath Tagore, Indie
1914 ------
1915 Romain Rolland, Francja
1916 Verber von Heidenstam, Szwecja
1917 Karl Gjellerup, Dania
Henrik Pontoppidan, Dania
1918 ------
1919 Carl Spitteler, Szwajcaria
1920 Knut Hamsun, Norwegia

1921 Anatole France, Francja
1922 Jacinto Benavente, Hiszpania
1923 William Butler Yeats, Irlandia
1924 Władysław Reymont, Polska
("Chłopi")
1925 George Bernard Shaw, Irlandia
1926 Grazia Deledda, Włochy
1927 Henri Bergson, Francja
1928 Sigrid Undset, Norwegia
1929 Thomas Mann, Niemcy
("Budenbrookowie", "Czarodziejska góra", "Tonio Kröger", "Śmierć w Wenecji")
1930 Sinclair Lewis, USA

1931 Erik Axel Karlfeldt, Szwecja
1932 John Galsworthy, Wlk. Brytania
1933 Iwan Bunin, ZSRR
(opowiadania)
1934 Luigi Pirandello, Włochy
1935 -----
1936 Eugene O'Neill, USA
1937 Roger Marin du Gard, Francja
1938 Pearl S. Buck, USA
(Trylogia "Ziemski dom")
1939 Frans Eemil Sillanpää, Finlandia
1940 -----

1941 -----
1942 -----
1943 -----
1944 Johannes Vilhem Jensen, Dania
1945 Gabriela Mistral, Chile
1946 Hermann Hesse, Szwajcaria
("Wilk stepowy")
1947 André Gide, Francja
1948 Thomas Stearns Eliot, Wlk. Brytania
1949 William Faulkner, USA
("Dzikie palmy")
1950 Bertrand Russel, Wlk. Brytania

1951 Pär Lagerkvist, Szwecja
1952 Francois Mauriac, Francja
("Teresa Desqueyroux")
1953 Winston Churchill, Wlk. Brytania
1954 Ernest Hemingway, USA
("Stary człowiek i morze")
1955 Halldór Laxness, Islandia
("Czysty ton", "Salka Valka")
1956 Juan Ramón Jiménez, Hiszpania
1957 Albert Camus, Francja
("Dżuma")
1958 Boris Pasternak, Rosja
("Doktor Żywago")
1959 Salvatore Quasimodo, Włochy
1960 Saint-John Perse, Francja

1961 Ivo Andrić, Jugosławia
1962 John Steinbeck, USA
("Podróże z Charleyem")
1963 Giorgos Seferis, Grecja
1964 Jean-Paul Sartre, Francja
1965 Michaił Szołochow, ZSRR
1966 Samuel Josef Agnon, Izrael
Nelly Sachs, Szwecja
1967 Miguel Ángel Asturias, Gwatemala
1968 Yasunari Kawabata, Japonia
1969 Samuel Beckett, Irlandia
("Końcówka")
1970 Aleksander Sołżenicyn, ZSRR

1971 Pablo Neruda, Chile
1972 Heinrich Böll, Niemcy
("Zwierzenia klowna", "Uracona cześć Katarzyny Blum")
1973 Patrick White, Australia
1974 Eyvin Johnson, Szwecja
Harry Martinson, Szwecja
1975 Eugenio Montale, Włochy
1976 Saul Bellow, USA
("Korzystaj z dnia")
1977 Vicente Aleixandre, Hiszpania
1978 Isaak Bashevis Singer Polska/USA
("Sztukmistrz z Lublina")
1979 Odysseas Elytis, Grecja
1980 Czesław Miłosz, Polska
("Dolina Issy")

1981 Elias Canetti, Wlk. Brytania
("Pochodnia w uchu")
1982 Gabriel Garcá Márquez, Kolumbia
("Sto lat samotności")
1983 William Golding, Wlk. Brytania
1984 Jaroslav Seifert, Czechosłowacja
1985 Claude Simon, Francja
1986 Wole Soyinka, Nigeria
1987 Joseph Brodsky, USA
1988 Nagib Mahfuz, Egipt
("Miramar", "Radubis")
1989 Camilo José Cela, Hiszpania
1990 Octavio Paz, Meksyk

1991 Nadine Gordimer, RPA
1992 Derek Walcott, St. Lucia
("The Star-Apple Kingdom")
1993 Toni Morrison, USA
("Tar Baby")
1994 Kenzaburo Oe, Japonia
("Zerwać pąki, zabić dzieci")
1995 Seamus Heaney, Irlandia
1996 Wisława Szymborska, Polska
(wiersze)
1997 Dario Fo, Włochy
1998 José Saramago, Portugalia
("Miasto ślepców")
1999 Günter Grass, Niemcy
("Blaszany bębenek", "Z dziennika ślimaka", "Spotkanie w Telgte", "Wróżby kumaka", "Moje stulecie", "Przy obieraniu cebuli")
2000 Gao Xingjian, Francja

2001 V.S. Naipaul, Trynidad i Tobago
("Masażysta cudotwórca")
2002 Imre Kertész, Węgry
("Los utracony")
2003 J.M. Coetzee, RPA
("Hańba")
2004 Elfriede Jelinek, Austria
("Amatorki")
2005 Harold Pinter, Wlk. Brytania
("Party Time", "Moonlight", "Ashes to Ashes")
2006 Orhan Pamuk, Turcja
("Nazwam się Czerwień")
2007 Doris Lessing, Wlk. Brytania
("Szczelina", "Piąte dziecko", "Podróż Bena")
2008 Jean-Marie G. le Clézio, Francja
("Fisch aus Gold", "Revolutionen")
2009 Herta Müller, Niemcy
("Sercątko")
2010 Mario Vargas Llosa, Peru
("Ciotka Julia i skryba", "Gawędziarz", "Raj tuż za rogiem", "Szelmostwa niegrzecznej dziewczynki")

Stan: 40/108

"Miasto ślepców" José Saramago


Planowałam rozpocząć czytanie peryferyjne od Azji, a trafiłam do Portugalii.
"Miasto ślepców" to historia epidemii, która po kolei ogarnia wszystkich mieszkańców miasta, a póżniej kraju. Pierwsza osoba zaraża najbliższych tylko przez krótki kontakt z nimi, aż epidemia rozprzestrzenia się na całe społeczeństwo. Pierwsi oślepli zostają internowani w byłym szpitalu psychiatrycznym. Okazuje się jednak, że żona jednego ze ślepych widzi, ukryła to, by móc towarzyszyć mężowi. Nie zdradza jednak tego faktu innym ślepych. Mimo braku wody i funkcjonujących urządzeń sanitarnych grupa ślepców jako tako radzi sobie. Po pewnym czasie dołączają do nich kolejni oślepli i warunki życia stają się katastrofalne - wszystko tonie w brudzie i smrodzie. Ponadto grupa ślepców przejmuje przydzielane racje żywnościowe, by czerpać z ich rozdzielania profity.
Od pierwszych stron zaskoczył mnie język Saramago - nigdzie nie widać wydzielonych graficznie dialogów, jednak dialogi w książce występują, wplecione są w długie zdania i sugerowane tylko użyciem mowy bezpośredniej. Potrzebowałam chwili, by przyzwyczaić się do tego sposobu pisania, a i niełatwo odłożyć na chwilę tak pisaną książkę. Dzięki temu zabiegowi jednak przykuwa wręcz Saramago czytelnika do swojej powieści.
Czas jednak zastanowić się w jakim celu taka powieść? Rozważać można ją na wielu płaszczyznach. Naturalnie najpierw śledząc akcję książki a równocześnie zachowania ludzkie wobec epidemii. Czytelnikowi nasuwa się wiele pytań - jak szybko człowiek przejmuje zachowania zwierzęce, jak istotny jest wzrok do normalnego funkcjonowania, czy możliwa jest organizacja państwa jeśli wszyscy są niewidomi, jaki sens ma takie życie, czy niewidomi mają jakąkolwiek przyszłość poza wegetacją i walką o pożywienie, jakie znaczenie ma miłość? Każde z tych pytań może być przycyznkiem do dłuższych rozważań.
Saramago nakreśla jednak także drugą płaszczyznę - państwa i społeczeństwa: oceniać można zachowanie państwa wobec początku epidemii, walka o przetrwanie i zachowanie organizacji państwowych, terror. Wiele z wypowiedzi niewidomych odnosi się właśnie do tych zachowań. Mnie akurat ta płaszczyzna mniej interesowała, bliższa jest mi jednak istota człowieka.
To zadziwiająca książka, niesamowitym jest dla mnie fakt samego pomysłu na taką alegorię i przede wszystkim ujęcia go w słowa tak, że powstała z niego blisko czterystustronicowa powieść. Całą akcję można przecież streścić w kilku zdaniach, a mimo to książka nie nudzi. Jestem pewna, że będzie dla mnie jeszcze powodem wielu rozważań i chętnie podyskutowałabym na temat jej treści.

José Saramago, Die Stadt der Blinden, tł. Ray-Güde Mertin, 399 str., Rowohlt.

wtorek, 7 lipca 2009

Łańcuszek wrócił

Cieszę się, że tak wiele osób opowiedziało o swoich zwyczajach czytelniczych i że tak wiele osób wymyśliło ciekawe, nowe pytania. I miło mi, że zostałam zaproszona do zabawy przez Anię.
Oto jakie pytania Ania zadała:

1. Czy lubisz pożyczać książki? Robisz to chętnie? Jeśli pożyczasz - to komu?

Bardzo lubię! Uważam, że książka musi być czytana i chętnie pożyczam. Ale zawsze notuję co, komu pożyczyłam, bo wiem, że nie zawsze książki lubią wracać. Mam jednak kilka sprawdzonych "Pożyczaczek", które zawsze oddają. Już jako dziecko marzyłam o posiadaniu biblioteki - miałam stempelek i kajecik, każda książka miała numer i kartę i każde wypożyczenie skrzętnie notowałam. Teraz pożyczam koleżankom z pracy i mamie. Przy oddawaniu książki obowiązkowo pytam o wrażenia z lektury, próbuję wywołać dyskusję. Tutaj świetne są dwie pracowe koleżanki, które zawsze dzieląs się spostrzeżeniami.

2. Czy czytasz tylko poważne lektury, czy może zdarza Ci się sięgnąć po literaturę popularną, lekką? Dlaczego?

Nie, zdecydowanie nie. Zresztą trudno określić, która książka jest poważną lekturą. Czasem pozornie lekka książka może stać się przyczynkiem do całkiem poważnych rozważań. Właściwie chętnie czytam książki poważne, dobrze napisane. Tak, to właśnie jest jednym z ważniejszych punktów. Nie potrafię przeczytać z przyjemnością książki o dobrej treści, jeśli jest nieudolnie napisana, ma błędy stylistyczne lub merytoryczne lub jest źle przetłumaczona. Jako przerywnik do lektur poważniejszych służą u mnie kryminały (te jednak dzielę także na "lepsze" i gorsze"), lżejsze książki obyczajowe, fantasy. Prawie nigdy nie sięgam po romanse, chick-lit.
Takiego lekkiego przerywnika potrzebuję po książce, której czytanie zajęło mi dużo czasu. Mam wtedy niepohamowaną potrzebę przeczytania czegoś bardzo szybko. Szukam wtedy książki, która wciągnie mnie bez reszty.

3. Jeśli mogłabyś odbyć podróż literacką, to dokąd byś się udała?

Do Włoch. Marzę od tym od kiedy przeczytałam książkę "Oksana" Odojewskiego. Nigdy nie byłam w tym kraju i bardzo chciałam odwiedzić miejsca opisane w tej powieści. Teraz już treści nie pamiętam ale chęć wyjazdu do Włoch pozostała. Chętnie odbywam inny rodzaj podróży literackich - odwiedzam domy pisarzy.
Jednak często sięgam po książki dopiero po odwiedzeniu jakiegoś kraju, wtedy dominuję chęć powrotu do danego kraju.

Ja nowych pytań już nie wymyślam, nadal aktualne są te z ostatniego łańcuszkowego postu więc jeśli ktoś ma ochotę podzielić się swymi myślami, zapraszam!

niedziela, 5 lipca 2009

Blogosfera literacka

Czy się mylę, czy faktycznie ostatnio powstało całe mnóstwo nowych blogów literackich? Przy okazji wyzwań i łańcuszka odnalazłam całkiem pokaźną ilość nowych (dla mnie) blogów a moja lista z zakładkami wydłużyła się do nieprzyzwoitych rozmiarów. Cieszę się, szalenie lubię do was zaglądać i mam na kogo zwalać winę za ilość książek w stosie:)

"Frostnacht" Arnaldur Indriðason


Uff, na razie mam dość Arnaldura, choć ten kryminał był naprawdę wciągający. Tematyka świetna, do ostatnich stron trudno było się domyślić kto dokonał morderstwa. Tym razem akcja dzieje się mroźną zimą - jest tak jak Erlendur lubi - ciemno, zimno, szaleją śnieżyce a ludziom doskwiera przejmujący ziąb. Zamordowany zostaje dziesięciolatek, pół-Tajlandczyk. To morderstwo staje się przyczynkiem do rozważań na temat integracji i napływu obcokrajowców - od nauki języka, bo nastawienie społeczeństwa islandzkiego. Dla mnie to tematyka wielce interesująca i choć z wieloma opiniami w książce się nie zgadzałam, to szczególnie zwracałam uwagę na tę problematykę właśnie w tak małym społeczeństwie, jakie tworzą Islandzczycy. Ponadto znam te rozważania z bezpośrednich rozmów z Islandczykami, więc tematyka nie jest mi obca.
Dużo miejsca zajmują również osobiste problemy Erlendura - ciężka chorba byłego szefa Mariana Briema, nieustające wspomnienia, dotyczące zaginięcia jego brata, problemy z dziećmi itd. Poznajemy wreszcie też trochę przeszłości i problemów współpracowników Erlendura - Sigurðura Óliego i Elínborg.
Z ostatnio przeczytnych kryminałów Arnaldura, ten jest zdecydowanie najlepszy.
Teraz przerzucam się na zupełnie inny rodzaj literatury.

Arnaldur Indriðason, Frostnacht, tł. Coletta Bürling, 395 str., Lübbe.

piątek, 3 lipca 2009

"Kältezone" Arnaldur Indriðason


Szósty kryminał z Erlendurem Sveinssonem w roli głównej zaczyna się dość zagadkowo - jezioro na południe od Reykjaviku traci wodę. To zagadaka hydrologiczno-geologiczna. Dlatego też poziom wody regularnie sprawdzany jest przez hydrologów. Pewnego dnia jednak ustępująca woda ukazuje leżący na dnie szkielet. Co więcej szkielet przywiązany jest do starego rosyjskiego urządzenia podsłuchowego, a w czaszce jest dziura. Erlendur postanawia rozwikłać tę zagadkę i trafia na niewyjaśnione przypadki zaginięć z lat sześćdziesiątych. Tematyka zaginięć od dawna go interesuje ze względu na wydarzenia z dzieciństwa więc niezmordowanie próbuje dowiedzieć się prawdy o szkielecie i mężczyźnie, który kiedyś nie wrócił do ukochanej. Śledztwo prowadzi go do byłego NRD, jest zmuszony zagłębić się w mody szpiegowskie Stasi i środowisko islandzkich socjalistów. Równocześnie dręczą go myśli, dotyczące jego dzieci, szcególnie Evy. Dużo tu prywatności Erlendura - myśli o życiu, losie, wpływie na wydarzenia. Podobało mi się. Zagadka ciekawa, bo z szerokim tłem historycznym a tożsamość szkieletu do końca niemal pozostaje tajemnicą.

Arnaldur Indriðason, Kältezone, tł. Coletta Bürling, Lübbe.

czwartek, 2 lipca 2009

Nowy łańcuszek?

Znowu podłapałam ciekawy łańcuszek z niemieckiej blogosfery literackiej. Może macie ochotę odpowiedzieć na kilka pytań?

Zasady:

Osoba przyjmująca łańcuszek odpowiada na zadane pytania, następnie wymyśla trzy nowe pytania i podaje łańcuszek do trzech nowych osób. Nowe osoby odpowiadają na nowe pytanie, wymyślają kolejne pytania i podają łańcuszek dalej itd.....

1. Czy masz ulubioną książkę, której nikt nie zna?

Spontanicznie wpadają mi do głowy tytuły z lat dziecięcych i młodzieżowych. Mam wrażenie, że wiele z tych książek, zostało kompletnie zapomnianych. Myślę, że jest jednak wiele książek znanych-nieznanych czy może nieczytanych, np. "Germinal" Zoli czy "Cóż dalej mały człowieku?" Fallady. Bardzo podobała mi się również książka "Over het IJ" Keesa van Beijnum ale o ile wiem nie została przetłumaczona ani na polski, ani na niemiecki.

2. Czy masz stosik i czy jego wielkość cię martwi?

Jasne, że mam stosik! A nawet więcej. Mam stosik pilny w sypialni i mam mnóstwo książek do przeczytania poukładanych w biblioteczce, które czekają cierpliwie na moje zmiłowanie:) Ksiażek w stosiku sypilanianym normalnie nie liczę ale czasem ich ilość mnie martwi. Akurat teraz, podczas pisania tego postu, listonosz dostarczył mi paczkę z książkami, u mamy czeka kolejna już dostarczona paczka, a wczoraj zamówiłam kolejną. Tak więc liczba książek pilnych zmienia się jak w kalejdoskopie, aktualnie naliczyłam 27 tytułów.

3. Chciałaś/-eś kiedyś być taka sama / taki sam jak bohater czytanej przez Ciebie książki?

Tak! Jako dziecko chciałam być Anią z Zielonego Wzgórza:) Teraz już mi się nie zdarza aż tak bardzo związywać się z książkowymi bohaterami ale często, pewnie jak wiele z was, staję się bohaterem książkowym na czas czytania. Odkładając już przeczytaną książkę autentycznie czuję smutek z rozstania.

Pałeczkę pragnę przekazać Bazylowi, Chihiro oraz Quaffery. Jeśli jednak ktoś inny ma ochotę wziąć udział, to chętnie!
Pytania możecie wybrać z tych, na które już opowiedziałam lub następujące:

1. Dlaczego piszesz bloga literackiego?
2. Czy zdarzyło Ci się płakać nad książką?
3. Jakiego rodzaju literatury nigdy nie czytasz i dlaczego?

Jesteście chętni?

środa, 1 lipca 2009

Plany peryferyjne

Nie pochwalę się jeszcze listą lektur, ale na pewno planuję odwiedzenie Azji Południowo-Wschodniej. Niedawno przeczytałam opowiadania tajlandzkie, teraz na pewno zapoznam się z Malezją (dwa tytuły są w bibliotece) i Kambodżą (jedną książkę mam w domu) i będę szukała autorów z Filipin. Na razie moje krótkie badania pozostały bez efektu, więc jeśli ktoś zna literaturę filipińską będę wdzieczna za wskazówki.

Planowane kraje: Malezja, Filipiny, Kambodża. Jeśli będę miała jeszcze czas i chęć to Indonezja, Laos, Myanmar.

"Todesrosen" Arnaldur Indriðason


To drugi kryminał tego autora, ale ja niestety czytam go dopiero teraz, bo niestety niemieckie wydawnictwo nie tłumaczyło książek po kolei. Zaczęto od powieści "W bagnnie", podobnie jak w Polsce, która została uhonorwana nagrodami. To trzecia część.
W tym kryminale mamy ciało już na pierwszych stronach - ciało młodej dziewczyny zostaje podrzucone na grób narodowego bohatera Islandii Jóna Sigurðssona. Erlendur rozpoczyna śledztwo, które obejmuje środowisko handlu nakrotykami, boom budowlany w Reykjavíku oraz problematykę odławiania ryb. Znajdziemy też powiązania z uzależnioną od narkotyków córką Erlendura, co będzie przyczynkiem do rozważań na temat konsumpcji narkotyków przez młodych ludzi, jej powodów i skutków. Erlendura trawią wyrzuty sumienia, próbuje "ratować" swoje dzieci, niestety bezskutecznie. Dosyć szybko czytelnik pozornie poznaje mordercę i intryga dotyczy właściwie jedynie odszukania motywów zabójstwa. Chyba nie zdradzę zbyt wiele, gdy powiem, że wszystko jednak kończy się inaczej.
Nie jest to moim zdaniem najlepszy kryminał Arnaldura ale warto przeczytać.

A tu jeszcze ku mojej pamięci a i może ku czyjejś informacji kolejność poswtawania książek z Erlendurem w głównej roli:

  1. Synir Duftsins. 1997, Menschensöhne,
  2. Dauðarósir. 1998, Todesrosen,
  3. Mýrin. 2000, Nordermoor, W bagnie,
  4. Grafarþögn. 2001, Todeshauch,
  5. Röddin. 2002, Engelsstimme,
  6. Kleifarvatn. 2004, Kältezone,
  7. Vetrarborgin. 2005, Frostnacht,
  8. Harðskafi. 2007, Kälteschlaf,
  9. Myrká. 2008.

Oraz inne powieści tego autora:

  • Napóleonsskjölin. 1999, Gletschergrab,
  • Bettý. 2003, Tödliche Intrige,
  • Konungsbók. 2006, Codex Regius.

Nie przeczytałam jeszcze tylko trzech tytułów, co niebawem nadrobię:)

Arnaldur Indriðason, Todesrosen, tł. Coletta Bürling, 300 str., Lübbe.