poniedziałek, 23 lutego 2009

"Emilia Galotti" Gotthold Ephraim Lessing


Lessinga na studiach uwielbiałam, czytałam wtedy również i ten dramat ale treść już dawno uleciała. Książę Hettore Gonzaga zakochuje się w Emilii, która właśnie ma poślubić grafa Appiani. Marinelli ma w imieniu księcia wstrzymać małżeństwo. Intrygi Marinelliego doprowadzają do śmierci grafa Appianiego podczas wyprawy do miejsca, gdzie miało nastąpić zawarcie związku małżeńskiego. Emilia i jej matka uciekają przed zbójcami do pałacyku księcia. Matka Emilii przejrzała intrygę Marinelliego, podbnież jego odrzucona metresa. Emilia, która przeczuwa, że nie będzie mogła oprzeć się księciu, zmusza niemal swojego ojca do zamordowania jej. Sztuka nie zahcwyciła mnie jak niegdyś ale szalenie jestem ciekawa co z nią jutro zrobi Deutsches Theater.

Lessings Werke, Hsg. v. Kurt Wölfel, 65 str., Insel Verlag.

niedziela, 22 lutego 2009

"Złoty pelikan" Stefan Chwin

Chyba zbyt wiele sobie po Chwinie obiecywałam, bo niestety nie podobał mi się "Złoty Pelikan".
Chwin przedstawia Jakuba, pracownika uniwersyteckiego na wydziale prawa. Jakub przeprowadza egzamin wstępny. W dziekanacie nerwowo zbiera rozsypane papiery, gdy podchodzi do niego dziewczyna, próbująca go przekonać, iż nastąpiła pomyłka w ocenie jej egzaminu. Jakub poddenerwowany sytuacją obcesowo odsyła dziewczynę. Gdy po jakimś czasie przypadkowo dowiaduje się, że dziewczyna popełniła z tego powodu samobójstwo odmienia się. Jego i tak martwe małżeństwo zamienia się w piekło, a Jakub nie potrafi się uwolnić od myśli o dziewczynie. I tej historii nie mam nic do zarzucenia. Ostatnie kilka rozdziałów wręcz mnie wciągnęło, choć cała historia Jakuba wydaje mi się być całkowicie nierzeczywista.
Denerwowały mnie dwie rzeczy - odniesienia do wydarzeń światowych, np.

"Spiczaste wieże Katedry, widoczne za drzewami parku, przesłaniała sinawa mgiełka upału.
Tymczasem na zielonych równianach między Renem a Dniestrem rosła temperatura i liczba zawałów."

"Gdy lipową aleją szedł w stronę przystanku, rzucając okiem na pstrzępione obłoczki nad wieżami Katedry, w Rzymie na rozżarzonym placu św. Piotra trwały już ostatnie przygotowania do kolejnej audiencji dla pielgrzymów Północy. Papież brał w swoim apartamencie chłodny prysznic."

Nie rozumiem czemu te odwołania mają służyć? Nie wnoszą nic w akcję, za to są częściową składnikową egzaltowanego stylu autora.
Druga sprawa to nadmierne używanie słów zwłaszcza niemieckich, pisanych błędnie. Dostaję białej gorączki, gdy to widzę. Denerwuje mnie już, nie wiem czemu służąca maniera wprwadzania wyrazów obcojęzycznych, ale fakt nie zadania sobie trudu sprawdzenia pisowni, wywołuje u mnie konsternację. By nie być gołosłowną przytoczę kilka przykładów: "unpluged", "lyckra", "Zoologischegarten", "Word Trade Center" itd.
Jak dla mnie to na razie ostatnie spotkanie z książkami Chwina.

Stefan Chwin, Złoty Pelikan, 271 str., Wydawnictwo Tytuł.

sobota, 21 lutego 2009

"Potworny regiment" Terry Pratchett


Tę książkę wrzuciłam do urlopowej walizki całkiem na końcu, na wszelki wypadek. Okazało się również, że najczęściej wskazaliście w miniankiecie z propozycją kolejnych lektur. Zaczęłam ją czytać w powrotnym samolocie. Pewnie skończyłabym ją, gdyby moja Trzylatka nie zasypywała mnie milionem pytań.
"Potworny regiment" wciągnął mnie od pierwszych stron. W tym tomie Świata Dysku akcja rozpoczyna się od pierwszych słów. Brak tu wprowadzających słów o Bogach czy Wielkim Żółwiu, które zazwyczaj utrudniają mi "wciągnięcie się" w powieści Pratchetta.
Polly postanawia się zaciągnąć do armii Borogravii, prowadzącej bezsensowną i właściwie przegraną wojnę ze Zlobenią. Polly pragnie odszukać brata, trochę cofniętego w rozwoju, który zaginął na wojnie. Wraz z Polly zaciąga się jeszcze kilku "chłopaków", którzy są jedynymi osobami, wyruszającymi na wojnę. Brak już czasu na długie szkolenie, brak mundurów i pożywienia, ale to nie hamuje chęci nowych rekrutantów, z których każdy ma sprawę do załatwienia na wojnie. Polly odkrywa w czasie swoich przygód bardzo istotny fakt, iż światem rządzą skarpety. Więcej na ten temat w książce:)
Pratchett dzieli świat na kobiecy i męski - jak zwykle czyni to dowcipnie i celnie. Świetnie się bawiłam przy lekturze i gorąco polecam!

Terry Pratchett, Potworny regiment, tł. Piotr W. Cholerwa, 336 str., Prószyński i S-ka.

poniedziałek, 16 lutego 2009

Powrót i wyróżnienie

W sobotni wieczór wróciliśmy z eksplozji zieleni do wszechorganiającej szarości zaprawionej bielą. Staram się nie poddać klimatowi i wracam z ogromną ciekawością na blogi książkowe. Moje podróżnicze relacje zamieszczałam na bieżąco tu. Czytelnicze relację naturalnie zamieszczę tutaj. Bardzo jestem zadowolona, że udało mi się przeczytać wszystkie zabrane czasopisma. Głównie był to mój ulubiony Duży Format GW - wydania z ośmiu miesięcy niemal! Wsiadając do samolotuporwałam jeszcze kilka czasopism, do których normalnie nie zaglądam. Przeraziły mnie swoim poziomem, we wszystkich nie znalazłam ani jednego artykułu godnego przeczytania. Kilka lat temu byłam jeszcze w stanie od czasu do czasu przeczytać jakieś czasopismo, teraz zadowalają mnie tylko DF, Wysokie Obcasy, Stern, Spiegel, Bücher.
W ostatnim momencie dorzuciłam do bagażu jeszcze książkę i dobrze zrobiłam, bo przeczytałam niemal całą w samolocie mimo absorbującej Trzylatki. Miłym trafem okazała się być ona książką, która wygrała w głosowaniu na kolejną lekturę:)

A co zastałam po powrocie oprócz mnóstwa recenzji na Waszych blogach? Aż czterokrotnie zostałam wyróżniona jako KreativBlogger! Jestem zaskoczona, bo nigdy nie sądziłam, że mój blog zasługuje na miano kreatywnego. Dziękuję Katji, Lilithin, Quaffery'emu oraz Be.el.


Osoba wyróżniona ma za zadanie przekazać logo siedmiu kolejnym blogom. Wiele z bliskich mi blogów to wyróżnienie już otrzymało ale spróbuję podjąć dezycję:

Komarka za cudownie smakowite przepisy i ich fotograficzne ilustracje,
Fotocyk za piękne zdjęcia i celne, lakoniczne komentarze,
Jente za połączenie literatury z fotografią,
Chihiro za inspirację i niełatwe tematy, skłaniające do myślenia,
Inblanco za to, że jej blog wzbudza we mnie uczucia odwiedzania dobrej, przytulnej biblioteki,
Jarkowi za mądre recenzje,
Książkowo, bo lubię jej recenzje i juś.

A teraz pędze zagłębić się w wasze blogi:)