piątek, 30 marca 2007

"Flamandzka szachownica" Arturo Pérez-Reverte



To najlepsza książka Pereza-Reverte jaką dotąd przeczytałam. Autor znów zdumiewa mnie dokładną znajomością przedmiotu, wzbudza podziw do uprzednich szczegółowych badań, a także do troski w ukazaniu szczegółów. Jestem zaskoczona intrygą, którą buduje na podstawie pietnastowiecznego obrazu. Dosłownie od drugiej strony nie mogłam oderwać się od książki i mimo, że wogóle nie znam się na szachach wręcz połykałam kolejne strony. Ale na kartach powieści autor zawiera także szczegółowe opisy uczuć, postaci, retrospekcje, dba o ukazanie kolorytu otoczenia - wszystkie te zabiegi jednak nie spowalniają akcji, pozwalają czytelnikowi zaczerpnąć oddech i zadumać się nad historią. A zakończenie już standardowo u Pereza-Reverte totalnie zaskakuje...

"Piąty elefant" Terry Pratchett



Tak szybko jak odczułam zmęczenie Pratchettem, tak prędko mi ono przeszło. Ten tom jest świetny, wciąga od pierwszych stron i znowu traktuje częściowo o wampirach. Podejrzewam, że tomy, których akcja toczy się w Überwaldzie będą należeć do moich ulubionych. Pratchett ciągle mnie zaskakuje nawiązaniami do współczesności i ich dowcipnym wplataniem w kontekst. Co tu dużo pisać, tym tomem powraca na tron króla fantasy.

wtorek, 20 marca 2007

"Carpe Jugulum" Terry Pratchett



Kolejny tom z cyklu Świata Dysku, pierwszy traktujący o wampirach. Jak zwykle na początku akcja trochę jest zagmatwana, trzeba przeczytać kilkanaście stron, żeby zacząć "łapać" wątek. Akurat przy tym tomie stwierdziłam u siebie niejakie zmęczenie Pratchettem. Książkę przeczytałam chętnie, parę razy się uśmiechnęłam, kilka razy zadumałam nad ciekawym pomysłem czy nawiązaniem do współczeności, ale "Carpe Jugulum" nie rzuciło mnie na kolana.

sobota, 17 marca 2007

"Menschensöhne" (Synir Duftsins) Arnaldur Indriðason



To już ostatnia powieść z cyklu - na kolejne przyjedzie poczekać, aż zostaną przetłumaczone. Tym razem autor wciągnął mnie od pierwszych stron. Pomysł na akcję i intrygę niesamowity - wręcz spiskowy. Indriðason znów umiejętnie łączy typową akcję kryminału, z opisami islandzkiej specyfiki i przemyśleniami policjantów. Dla mnie bomba!

czwartek, 1 marca 2007

"Głos" Arnaldur Indriðason



I znów dobry kryminał Indriðasona. Na poczatku trochę nudzą dość długie opisy, Indriðason wolno zawiązuje intrygę, ale z każdą kolejną kartką, książka jest coraz ciekawsza. Odnalazłam typowe dla niego szczegółowe opisy przeszłości głównego komisarza policji z Reykjavíku - Erlendura, często zahaczające o rozważania psychologiczne. Indriðason poświęca wiele czasu na przedstawienie prywatnych problemów Erlendura i jego kolegów - policjantów. Indriðasona czytam naprawdę chętnie i już czekam na kolejną pozycję.