niedziela, 31 marca 2024

"Kradzież" Ann-Helén Laestadius

 


Kradzież wydarzyła się na północy w Szwecji, tam, gdzie mieszkają Saamowie. Robert Isaksson żyje z kłusownictwa reniferów, nie ogranicza się jednak do zabijania zwierząt, z przyjemnością przedłuża ich śmierć, dla chorej satysfakcji, ale także by utrzeć nosa znienawidzonym, jak ich nazywa, Lapończykom. Tym razem zabił młodego renifera, którego właścicielką była dziewięcioletnia Elsa. Pech chciał, że dziewczynka przyłapała go na gorącym uczynku. Mężczyzna wystraszył ją do tego stopnia, że dziecko przez wiele lat żyło w ogromnym strachu i nikomu nie przyznało się do tego, co zobaczyło. 

Laestedius snuje opowieść z perspektywy Elsy – dziecka i młodej kobiety, roztaczając obraz życia w środowisku saamsko-szwedzkim. To współistnienie naznaczone konfliktami i niezrozumieniem, pełne gniewu, żalu i rozczarowań. Nękanie reniferów trwa wiele lat i nie jest brane na poważnie przez policję. Liczne zgłoszenia wędrują do akt, bo posterunek jest daleko, bo jedyny patrol jest zajęty albo oddalony o dziesiątki kilometrów, bo są ważniejsze sprawy. Tym sposobem niezrozumienie narasta, a złość Saamów i poczucie lekceważenia ich problemów jest coraz większe. Ta problematyka jest przyczynkiem do opowiedzenia o życiu tej grupy – o ich zwyczajach, strojach, posiłkach, pracy z reniferami, zależności od środowiska, tu szczególności ukształtowania terenu i klimatu. Ta ostatnia kwestia odgrywa zresztą ogromną rolę, zmiany klimatyczne mają ogromny wpływ na hodowlę reniferów oraz na migrację zwierząt i cały ekosystem. 

Laestedius porusza także problemy wewnętrzne Saamów – samobójstwa, lekceważenie roli kobiety (która nie może być samodzielną hodowczynią), pokrewieństwo, traktowanie osób spoza klanów, które się wżeniły we wspólnotę itd. 

Doceniam tę książkę za tę problematykę, za pokazanie zwykłego życia hodowców reniferów, opis poszczególnych etapów pracy oraz otoczenia, krajobrazów, przyrody. Warto czytać także o konfliktach, by zrozumieć, jak one powstają i co na nie wpływa (nie tylko zła wola, ale i odległości, brak infrastruktury, bieda) oraz o roli kobiety w zamkniętej społeczności, w której od zawsze dominowali mężczyźni. Mimo tak szerokiej tematyki sama książka mnie nie zachwyciła. Przede wszystkim językiem, który jest tak prosty, że aż toporny, nie zrekompensowało tego nawet wprowadzenie licznych słów saamskich. Nie należy także czytać tej książki jako kryminału (a z taką reklamą się spotkałam), bo od początku wiadomo kto i co, a wątek wiodący jest bardzo prosty i zupełnie nie trzyma w napięciu. 

Moja ocena: 4/6

Ann-Helén Laestedius, Kradzież, tł. Natalia Kołaczek, 448 str., Wydawnictwo Mova 2023.

Stosikowe losowanie kwiecień 2024

 


ZwL wybiera numer książki dla Katarzyny (w stosie 60 książek) - 49
Katarzyna wybiera numer książki dla Maniiczytania (w stosie 4 książki) - 3
Maniaczytania wybiera numer książki dla McDulki (w stosie 250 książek) - 180
McDulka wybiera numer książki dla Agnes (w stosie 14 książek) - 12
Agnes wybiera numer książki dla Guci (w stosie 37 książek) - 33
Gucia wybiera numer książki dla Anny (w stosie 255 książek) - 250
Anna wybiera numer książki dla ZwL (w stosie 1250 książek) - 242

sobota, 30 marca 2024

"Noc szpilek" Santiago Roncagliolo

 


Czterech nastolatków – Carlos, Manu, Moco i Beto – jedna klasa w jezuickim liceum tylko dla chłopców,  targane wojną domową Peru lat 90., a do tego panna Pringlin, surowa wychowawczyni i nauczycielka wychowania według wartości.
W piętnastolatkach buzują hormony, ich rozmowy toczą się tylko i wyłącznie wokół dziewczyn, seksu i porno, co w oczach wychowawczyni jest karygodne, a w szkole katolickiej niedopuszczalne. Tym sposobem chłopcy ciągle mają z panną Pringlin na pieńku i kołują od jednej kary do drugiej. Aż tych kar robi się za wiele i po obu stronach puszczają nerwy.

Tę historię poznajmy z perspektywy czasu, chłopcy to dorośli mężczyźni i naprzemiennie wspominają szkolne lata. Ten zabieg świetnie pokazuje, jak różne potrafią być odczucia i percepcja danej sytuacji, ale także pozwala zrozumieć pochodzenie i problematykę każdego z chłopców. Roncagliolo opisuje całą gamę problemów rodzinnych – śmierć jednego z rodziców, rozwód, chorobę i homoseksualizm. Widać, jak te wydarzenia determinują zachowanie chłopców, ale autor nie ma pretensji do tłumaczenia w ten sposób konkretnych działań nastolatków. To bardziej opowieść o tym, jak małe zatargi niepostrzeżenie mogą spowodować kaskadę niekontrolowanych wydarzeń. Peruwiańczyk świetnie opisuje tę cienką linię, po której nie ma już odwrotu, a także jak różnie każda z osób ją postrzega. To świetny obraz dojrzewających chłopców zamkniętych w murach męskiej szkoły, zamkniętych w regułach i zasadach, pozostawionych samym w sobie. Na dobrą sprawę żaden z nich nie ma odpowiedniego partnera do rozmowy, kogoś, z którym mógłby omówić swoje problemy. Otaczający ich dorośli zmagają się ze swoimi demonami lub nie potrafią rozmawiać. Ta mieszanka wybucha, wydaje się, że musi wybuchnąć, ale tutaj rolę odgrywa także wiele innych czynników, które zaprowadzą chłopców w miejsce bez odwrotu. 

Równocześnie Roncagliolo świetnie pokazuje obraz Peru lat 90. To okres wojny domowej, życia w lęku, świadomości wybuchających bomb, akceptowania nagłego braku prądu i walk na ulicach. Ojciec jednego z bohaterów to żołnierz, a równocześnie ofiara wojny – straumatyzowany mężczyzna po powrocie z frontu nie jest w stanie sobie poradzić z przeżyciami, o czym naturalnie nie rozmawia z wpatrzonym w niego synem.

Co ciekawe, Noc szpilek nie jest przygnębiającą książką. Autor nadał narracji wiele komizmu, niektóre z wypowiedzi chłopców, zwłaszcza Moca są przekomiczne. Tutaj także widać świetne tłumaczenie Tomasza Pindla, który umiejętnie dopasował język do wieku i okresu, w którym dorastali chłopcy. Książka naszpikowana jest odwołaniami do filmów i ówczesnej popkultury, a także filmografii porno (pyszne tytuły!). 

Mimo tak wielu zalet przez sporą część nie byłam przekonana do tej książki. Po części zapewne dlatego, że nie jestem fanką narracji z męskiej perspektywy. Z drugiej strony sporo tu przedmiotowości względem kobiet – co oczywiście ma uzasadnienie, ale czasem trudno się czyta. Dopiero kilka dni po zakończeniu tej powieści zaczęłam ją doceniać – szczególnie mnogość aspektów i dobre oddanie psychologii czy punktu widzenia dorastającego chłopca. 

Moja ocena: 4,5/6

Santiago Roncagliolo, Noc szpilek, tł. Tomasz Pindel, 448 str., ArtRage 2024.

piątek, 29 marca 2024

"Białe noce" Urszula Honek


Nie ukrywam, że nominacja do Bookera skusiła mnie do sięgnięcia po tę książkę. Nie planowałam tej lektury, bo odczuwam przesyt powieściami, których akcja umieszczona jest na polskiej wsi – niekoniecznie pięknej i wesołej, a raczej smutnej, szarej, biednej i zaludnionej nieszczęśliwymi postaciami. Nie inaczej jest w przypadku Białych nocy – Honek umieściła akcję tego zbioru opowiadań na podkarpackiej wsi, w której właściwie nic się nie dzieje. Dzieje się życie, ale dość statyczne i pozbawione perspektyw.

Każdy rozdział to osobne opowiadanie, które przedstawia losy innej postaci – ktoś bez sensu kopie jezioro, ktoś umiera, ktoś choruje, a ktoś opowiada. Te historie podawane są z ust do ust, a przy okazji trafiają do czytelniczki. Słuchając tej książki, nie odbierałam jej jako zbioru opowiadań, ale właśnie jako opowieść o wiosce i jej mieszkańcach. Przewijają się tu wspólne motywy, postaci, miejsca, a rolą czytelniczki jest te powiązania wyłapać, rozwikłać i stworzyć swój obraz tego miejsca. Oczywiście, jeśli chce, a mnie niespecjalnie się chciało. 

Honek operuje bardzo pięknym, poetyckim, nostalgicznym, melodyjnym językiem, który wiejskiemu życiu nadaje innego wymiaru. Mnie jednak to nie kupuje. Owszem, były chwile, gdy autorka mnie zachwyciła, ale przez większość lektury nie wzbudziła zainteresowania tą prozą, postaciami i miejscem. To książka, która umknęła z mojej pamięci tuż po zakończeniu lektury. 

Moja ocena: 3/6

Urszula Honek, Białe noce, 166 str., Wydawnictwo Czarne 2022.

czwartek, 28 marca 2024

"Krew o świecie" Claudia Salazar Jiménez

 


Powieść Claudii Salazar Jiménez to pełna emocji rzecz o partyzanckiej wojnie w Peru w czasach działań Świetlistego Szlaku. Autorka opisuje te tragiczne chwile z kobiecej perspektywy, kreując trzy bohaterki – członkinię partyzantki, która poświęciła zawód, męża i dziecko dla walki o lepszą przyszłość, rdzenną mieszkankę wysokogórskich terenów w Andach, która w wyniku działań straciła rodzinę oraz dziennikarkę, która podczas przeprowadzania wywiadów i robienia zdjęć na obszarach objętych działaniami wojennymi doświadcza podobnego losu jak ofiary wojny. 
Peruwianka operuje bardzo emocjonalnym językiem, zmieniając często styl i rejestr wypowiedzi, przeplatając fragmentaryczną narrację opisami przypominającymi strumień świadomości czy stawiając na powtarzalność całych pasaży. Tymi zabiegami niezwykle utrudnia lekturę, do tego stopnia, że do połowy nie bardzo się orientowałam, o co w niej w ogóle chodzi.

Doceniam bardzo fragmenty przypominające strumień świadomości, które są niezwykle mocne i pozostają w pamięci, podobnie jak powtarzające się opisy gwałtów, jednak nie jestem przekonana, czy wielokrotne przytaczanie tych samych słów jest konieczne. Okropności popełniane przez partyzantkę i żołnierzy są oczywiste od razu, tragedia kobiet podobnie – ciągłe i ciągłe powtarzanie tego motywu może mieć skutek odwrotny od zapewne zamierzonego, czyli powodować obojętność. 

W przypadku tej książki zabrakło mi jednak tła – czy to ze strony wydawcy w postaci przedmowy (posłowie jest krótkie i co nieco wyjaśnia) czy ze strony autorki. Nie wymagam tu rysu historycznego, ale przynajmniej uświadomienia czytelniczce, o jaki konflikt chodzi. Nawet zakładając uniwersalność tej książki, pewne umiejscowienie jej w kontekście peruwiańskim byłoby pomocne (tak wiem, są Andy i różnice klasowe, ale again trzeba ich szukać i być na nie wyczulonym). 

Ta książka jest raczej wylewem emocji, złości, rozpaczy, swoistym manifestem, a nie esejem/powieścią/reportażem/you name it. Odniosłam wrażenie, że autorka nie szuka dialogu z czytelniczką, pozostawiając ją z szeregiem domysłów, ale i wręcz celowo utrudniając odbiór tej książki. O ile rozumiem zabiegi stylistyczne, to niestety w przypadku tej pozycji mnie one nie kupiły.

Moja ocena: 3/6

Claudia Salazar Jiménez, Krew o świecie, tł. Tomasz Pindel, 100 str., ArtRage 2023.

środa, 27 marca 2024

"Kurwa, kurwa, kurwa" Linn Strømsborg


Britt ma czterdzieści kilka lat i jest autentycznie wściekła na to, jak ułożyło się jej życie. To nie jest tak, że ma wyjątkowo trudne życie, choć musiała zaliczyć pewne ciosy i traumatyczne wydarzenia, jej złość wyrasta z czegoś innego. To wina ogólnego losu kobiet, które są skazane na sprzątanie, krzątanie, ogarnianie, dbanie, martwienie się, szykowanie i nikt zdaje się tego nie zauważać. To złość na to, że mimo jak najlepszych chęci Britt wmanewrowała się w podobną sytuację i nie widzi z niej wyjścia. To złość na wiele innych kwestii jak beztroska męża, samotność, choroby, starzenie się. Przede wszystkim jednak to złość kumulowana przez lata, przełykana w łzach albo w ciszy, odsuwana w ostatni zakamarek mózgu, zamiatana w kąt. To także brak nadziei na zmianę, poczucie utknięcia i sytuacji bez wyjścia.

Britt wyjechała na wakacje z mężem, córką i paczką męża. Co roku spędzają razem wakacje w domku letniskowym, choć Britt niekoniecznie właśnie na to ma ochotę. Gdy pewnego ranka nie udaje się jej pohamować gniewu i wybucha, opuszcza domek, by zebrać myśli. Niespodziewanie jedna z przyjaciółek męża wyrusza z nią i pomaga przetrwać trudne chwile.

Strømsborg pokazuje perspektywę kilku kobiet, bo jest tu samotna przyjaciółka, która prowadzi dość niezależne życie, ale także druga koleżanka, która ma rodzinę i ewidentnie automatycznie zajmuje się na feriach kobiecymi sprawami. Zauważa to jej siedemnastoletnia córka i obserwuje jeszcze mała córka Britt. Niepostrzeżenie przypisywane są płciom konkretne role i zajęcia, czego nikt wydaje się nie zauważać.

Britt jest uosobieniem gniewu setek, tysięcy kobiet, które dzielą jej los i kumulują gniew i niezadowolenie. I choć poznajemy ważne wydarzenia z jej życia, które do takiej postawy mogły się przyczynić, to nawet bez nich jej złość jest zrozumiała. Ta powieść jest dużo lepsza od poprzedniej Nigdy, nigdy, nigdy. Napisana oszczędnym, ale nie pozbawionym emocji językiem trafi do wielu kobiet, ale powinna znaleźć się raczej w rękach mężczyzn.

Moja ocena: 6/6

Linn Strømsborg, Kurwa, kurwa, kurwa, tł. Karolina Drozdowska, 240 str., ArtRage 2023.

wtorek, 26 marca 2024

"Jestem głód" Petra Dvoráková



Jestem głód to spowiedź dorosłej kobiety, historia jej życia wyjaśniająca przyczyny anoreksji. Główna bohaterka stopniowo analizuje swoje losy, poczynając od wychowania przez rodziców, dorastania, poprzez pobyt w klasztorze i internacie, przyjaźnie, miłości, małżeństwo, po chorobę dziecka. Ze względu na swoją dobitną szczerość ta powieść powinna poruszać, a może nawet wstrząsać, ale niestety we mnie nie wywołała takiego efektu.

Mając w pamięci fantastyczne Wrony, miałam wobec tej powieści wysokie oczekiwania. Początkowo nawet odniosłam wrażenie, że czytam dalszy ciąg Wron, z małymi zmianami, ale jednak odkrywam dalszą historię Basi. Szybko jednak okazało się, że autorka ogrywa podobny temat, zasadzając problem jednak na anoreksji. W wyzwaniu narratorki bardzo dużo jest punktów wspólnych z życiem Basi, ale odróżnia je koncentracja na religii, stosunku do wiary, jej ratującej roli, a także stopniowego odchodzenia od kościoła po związku z księdzem. Ten wątek dominuje, choć przewijają się tu inne tematy jak despotyczna matka, nieudane małżeństwo, ciężka choroba dziecka. Problemem jednak jest brak pogłębienia tematu – autorka zaznacza te kwestie, wspomina osoby otaczające bohaterkę, ale nie ciągnie wątków. Nie wiemy, co się dzieje z drugim dzieckiem, gdy choruje syn, nie wiemy, jaki jest stosunek matki do córki po jej zamążpójściu, nagle pojawiają się przyjaciele ratujący kobietę, o których wcześniej nie było mowy. Takich przykładów można się doszukać wiele. O ile rozumiem, że jest to emocjonalna spowiedź, która ze swojej natury jest subiektywna, to jednak takie unikanie lub naginanie fabuły ma wpływ na jej wiarygodność.

Trudno mi ocenić przedstawienie motywacji i sposobu myślenia anorektyczek, bo moja wiedza nie jest na tyle głęboka, ale nie wszystko kupuję bez zastrzeżeń. Z pewnością można znaleźć wiele osób o podobnych losach, wychowywanych w chłodnych emocjonalnie domach, związanych z nieodpowiednimi partnerami itd, a jednak nie wpadają one akurat w anoreksję. Także zbyt dużo tu na mój gust kościoła, wręcz zaskoczyło mnie taki nacisk na tę tematykę w czeskiej książce. 

Myślę, że Wrony postawiły poprzeczkę bardzo wysoko, do której ta książka niestety nie sięga.

Moja ocena: 3,5/6

Petra Dvoráková, Jestem głód, tł. Mirosław Śmigielski, 176 str., Stara Szkoła 2023.

poniedziałek, 25 marca 2024

"Szczegóły" Ia Genberg

 


Cztery postaci, które wpłynęły na losy głównej bohaterki. To na podstawie jej wspomnień związanych z Johanną, Niki, Alejandro i Birgitte poznajemy najważniejsze wydarzenia z życia bezimiennej narratorki. Trudno te relacje nazwać głęboką przyjaźnią, bo niektóre z nich były toksyczne, niektóre miały elementy erotyczne, a inne rodzinne, ale każda z nich określiła bohaterkę i coś pozostawiła w jej życiu. 
Taki sposób konstrukcji wydaje mi się ciekawy, pokazujący dobitnie, jak nasze relacje określają osobę, którą staliśmy się i jesteśmy nawet po latach. Równocześnie Genberg posługuje się subtelnym, ale bardzo celnym w obserwacjach językiem, który pozwala na dostrzeżenie tego, co pozostaje ukryte między wierszami.

Szwedka opisała relacje nieoczywiste – krótkotrwałe, toksyczne, ale równocześnie takie, które dają poczucie niezwykłej bliskości dusz i zrozumienia, które kształtują osobowość i po których zostają wspomnienia na całe życie. I szczegóły, bo to właśnie one, pozornie niezauważalne, wpływają na nas i pozostają w głowie. 

Zaletą tej książki jest jej bezpretensjonalność, spokój. Autorka bez żadnych specjalnych zabiegów porusza emocje, budzi wspomnienia, skłania do refleksji. Równocześnie ta powieść aż kipi od odwołań do innych utworów literackich, co zawsze działa na mnie wielce zachęcająco do sięgnięcia po wspomniane książki.

Jedyne zastrzeżenie, jakie mam do Szczegółów, to ich ulotność. Obawiam się, że nie pozostaną we mnie na dłużej. Natomiast po rozmowie o tej książce na klubie książkowym mam ochotę na ponowną lekturę.

Moja ocena: 4,5/6

Ia Genberg, Szczegóły, tł. Domonika Górecka, 144 str., Wydawnictwo Pauza 2024.

sobota, 23 marca 2024

"Chłopczyce z Kabulu" Jenny Nordberg

 


Szwedzka dziennikarka Jenny Nordberg opisuje fenomen afgańskich dziewczynek wychowywanych jako chłopców. Fenomen, o którym nigdy wcześniej nie słyszałam i który zaskoczył mnie swoją popularnością, przyczynami i skutkami. Nordberg spotkała się z dziewczynkami, które poza domem są chłopcami, z nastolatkami, które wciąż są chłopcami i dorosłymi kobietami, które musiały zmienić swoją tożsamość. Szwedka bada zasięg tej działaności, jej przyczyny, a przede wszystkim skutki, przy okazji opowiadając o życiu kobiet w Afganistanie. 

Nie jest jej łatwo odnaleźć kobiety, które kiedyś były chłopcami, ale także nastolatki, które nie chcą wrócić do swojej biologicznej płci. Rozmowy są początkowo trudne, spotkania niełatwe do zorganizowania, należy zachować najwyższą ostrożność, a mówimy tu o czasach jeszcze przed talibami. Przy okazji Nordberg rozważa działalność zachodnich mocarstw, które próbują pomóc rodzącej się demokracji w Afganistanie. Szwedka krytycznie patrzy na pomoc, wsparcie i działania organizacji, które rzekomo starają się wspierać prawa kobiet. Obraz życia w tym kraju jest zgoła inny niż ten, który widzą pracownicy organizacji zamknięci za wysokimi murami, a próba wprowadzenia demokracji na modłę amerykańską czy europejską skazana jest na niepowodzenia.

Co najciekawsze w tej powieść, to rozważania na temat płci kulturowej – Afganistan jawi się tu jako swoiste pole eksperymentalne wyraźnie ukazujące, jak celowa zmiana płci wpływa na rozwój i całe przyszłe życie dziecka, co zupełnie ignorowane jest przez rodziców. Temat szalenie ciekawy i opisany w wielu aspektach. Niezmierne interesujące są konkretne historie dziewczyn, które czują się chłopcami oraz parlamentarzystki Azity, matki czterech córek, która walczy o niezależność. 
Ten reportaż dobitnie ukazuje w jakiej matni i sytuacji bez wyjścia są afgańskie kobiety, skazane na życie w czterech ścianach, bez jakiejkolwiek szansy na samostanowienie i rozwój. To bardzo smutny reportaż, otwierający ponownie oczy na niedolę kobiet i pokazujące dotąd mi nieznany sposób na walkę z taką sytuacją.

Moja ocena: 6/6

Jenny Nordberg, Chłopczyce z Kabulu. Za kulisami buntu obyczajowego w Afganistanie, tł. Justyn Hunia, 383 str., Wydawnictwo Czarne 2015.

czwartek, 21 marca 2024

"Zdobycz" Émile Zola



W Zdobyczy Zola opisuje losy Aristide'a, jednego z synów Pierre'a, który w pierwszym tomie cyklu odgrywał tylko poboczną, niezbyt fortunną rolę. Podczas przewrotu zachował się wbrew rodzicom, bez szczególnego i świadomego zamiaru, zbyt późno zorientował się bowiem, który kierunek polityczny ma szansę zwycięstwa. Aristide opuszcza prowincjonalne Plassans i wyjeżdża do Paryża, gdzie liczy na pomoc brata – Eugène – który objął stanowisko ministra. 
Pomoc brata ogranicza się jednak tylko do zapewnienia mu stanowiska w urzędzie do spraw budowlanych, nieoceniona pomoc nadchodzi jednak z zupełnie innej strony. W najlepszym możliwym momencie umiera żona Aristide'a i pojawia się jego siostra – Sidonie – która być może do tej śmierci się przyczyniła i swata go z młodą panną z dobrego domu. Renée powróciła z pensji w ciąży, którą należy zataić – świetnie uposażona wychodzi więc za Aristide'a, który przyjmuje ciążę na swój rachunek. Wszystko układa się po jego myśli – młoda żona traci ciążę, a ogromny posag pozwala mu na rozpoczęcie piramidalnie skomplikowanych spekulacji, wykorzystując zaplanowaną na wielką skalę przebudowę Paryża za panowania Napoleona III. Machlojki Aristide'a są tak skomplikowane, że sam traci kontrolę nad ilością swoich pieniędzy, jedno jest jednak pewne – jest ich tak wiele, że zarówno on, jego żona, jak i syn z pierwszego małżeństwa – Maxime prowadzą życie iście królewskie. 
Renée interesuje się tylko bankietami, nowymi kreacjami, plotkami, a jej jedynym celem w życiu jest rozkosz i przyjemność. Pod okiem zajętego męża wciąga pasierba w zakazany romans. 

Powieść Zoli to swoisty dokument Paryża z połowy XIX wieku – w najwyższych sferach dominują dekadencja, upadek obyczajów oraz spekulacje na koszt państwa. Trudno zapałać sympatią do choćby jednego bohatera – moralne zepsucie i perfidia wręcz odrzucają od wszystkich.
Drobiazgowe opisy pomieszczeń, ulic, strojów dopełniają obrazu ówczesnego społeczeństwa.

Moja ocena: 4/6

Émile Zola, Die Beute, tł. Rita Schober, 290 str., Rütten & Loening Berlin 1981.

piątek, 15 marca 2024

"Cudowne lata" Valérie Perrin


Sięgając po tę książkę (wybór mojego klubu książkowego), miałam pewne uprzedzenia, przyznaję od razu. Wiedziałam, że to nie jest mój typ literatury i czytałam tę powieść dość krytycznie. Lektura jednak utwierdziła mnie w moim zdaniu.

Perrin snuje opowieść o trójce przyjaciół, dwóch chłopcach i dziewczynie, których los złączył w wieku dziesięciu lat w szkole. Ta trójka staje się nierozłączna, poznajemy ich życie w wielu szczegółach. Ninę wychowuje dziadek, po tym, jak porzuciła ją matka. Étienne dorasta w dobrze sytuowanej rodzinie jako jeden z trójki rodzeństwa – niekochany jednak przez ojca. Adrien wychowywany jest przez samotną matkę. Wszystkie trzy rodziny traktują przyjaciół jak własne dzieci. Étienne to niezwykle przystojny, dumny chłopak, który nie przepada za nauką, Adrien natomiast to ciche, skryte dziecko, dobry uczeń i syn. Nina to bystra dziewczyna, utalentowana muzykalnie i artystycznie, pełna temperamentu, zadziorna, ale zarazem niepewna siebie i tęskniąca za matką.

Gdy przyjaciele wkraczają w dorosłość, ich relacja się zmienia, każde z nich wbrew snutym przez lata planom podąża inna ścieżką, a przyjaźń nie wytrzymuje próby czasu oraz nieszczęść, które na nich spadają. 

Perrin prowadzi narrację dwutorowo. Opowiada historię młodości tych trzech osób, przeplatając ją wspomnieniami nieznanej narratorki, która zarazem opowiada o aktualnym życiu przyjaciół. Autorka zasadziła swoją opowieść na tych dwóch wątkach, by zapewne wprowadzić element niepewności i zaskoczenia, ja jednak już po jednej trzeciej powieści domyśliłam się, kim jest współczesna narratorka. Nie zdradzając zbyt wiele z treści, przyznam, że nie bardzo podobał mi się ten zabieg, wykorzystujący pewien fakt, w takim celu. Nie mogłam się także pozbyć odczucia, że autorka manipuluje moimi emocjami, w taki a nie inny sposób konstruując powieść i dawkując informacje. Podobnie ma się rzecz z zakończeniem – nagle dostajemy całą historię pochodzenia ojca Niny, która w całkiem prosty sposób wychodzi na jaw, a przecież przez całą powieść pozostawała nierozwiązywalną tajemnicą. 

Nie zaprzeczę, że Perrin operuje potoczystym językiem i Cudowne lata czyta się dobrze i szybko. I mimo, że wczoraj skończyłam lekturę tych niemal sześciuset stron, to dziś jestem w stanie streścić je w kilku zdaniach. Rozumiem, że wszystkie opisy wydarzeń z dzieciństwa służą budowaniu beztroskiej atmosfery lat 90., ale de facto nie wnoszą nic do narracji. Zadziwiające jest także, jak szybko tak głęboka przyjaźń potrafi zniknąć. W przypadku młodych osób jest to jeszcze zrozumiałe, ale tutaj zaangażowane były całe rodziny – a nagle przyjaciele dzieci przestają odgrywać jakąkolwiek rolę. Nie przekonuje mnie też wątek sprawy dręczącej przez lata Étienne'a oraz jego cudowne i nagłe rozwiązanie po latach. Takiemu cudownemu rozwiązaniu ulega także na przykład wątek męża Niny. Im więcej czasu upływa od lektury, tym mniej przekonuje mnie ta powieść, a ja wyraźniej dostrzegam, jak grubymi nićmi jest szyta ta fabuła.  

Cudowne lata to dobre, wciągające czytadło na plażę, ale niestety nic ponad to.

Moja ocena: 3/6

Valérie Perrin, Cudwone lata, tł. Joanna Prądzyńska, 576 str., Wydawnictwo Albatros 2023.

czwartek, 14 marca 2024

"Greenpoint. Kroniki Małej Polski" Ewa Winnicka


 

Greenpoint i tematyka emigracji amerykańskiej niekoniecznie leży w kręgu moich zainteresowań, ale Winnickiej udało się mnie przekonać do zmiany zdania. Jej opowieść o tej części Brooklynu to wyczerpujący obraz życia na przestrzeni niemal stu lat.
Reportaż podzielony jest na trzy wiodące części - historię Greenpointu, poczynając od pierwszych osadników, poprzez stopniowe zmienianie tego zakątka z zielonej puszczy nad wodą w przemysłową dzielnicę po przemiany demograficzne. Druga z nich to historie Polek i Polaków, którzy wyjechali do Nowego Jorku. To historie szczęśliwe i pechowe, historie budzące nadzieję i przeraźliwie smutne, wszystkie bardzo szczere. Winnicka wysłuchała i opisała dzieje emigrantek i emigrantów od lat 50. po współczesność. Trzecia część to wspomnienia Beaty i Mieszka właścicieli polskich delikatesów – o ich emigracji, drodze do założenia sklepu i wreszcie o wielu sytuacjach z klientami, jakich doświadczyli.

Z tego reportażu wyłania się niesamowita mozaika losów ludzkich – harówki ponad siły, rezygnacji z bycia z rodziną, a właściwie rezygnacji z wszystkiego na rzecz pozostania w Stanach i zarabiania. To losy osób, które z powodu nieznajomości języka, prawa i realiów uwikłali się w sytuacje bez wyjścia, którzy nie mieli odwagi wrócić do kraju bez milionów, którzy przegrali życie w imię własnych konstruktów myślowych. Winnicka nie unika losów pozytywnych, historii, w których nieoceniona okazała się pomoc innych rodaków, ale mam wrażenie, że zawsze jest w nich łyżka dziegciu.

Bardzo cenna jest perspektywa historyczna, uświadomienie sobie, jak miejsce, w którym powstał Nowy Jork wyglądało niegdyś, jakie jest dziedzictwo i powstanie tego miasta. Nie była to dla mnie nowe informacje, ale nadają temu reportażowi inny wymiar, szczególnie najnowsza historia Greenpointu – przemysłowa i demograficzna.

Winnicka udowadnia, że emigracja to zawsze ciężki los, niezależnie od sukcesów, znajomości języka czy realiów, wiąże się ona z wieloma wyrzeczeniami, a czasami determinuje życie na zawsze. Dobrze, że pokazała losy Polaków w Stanach bez ogródek i upiększania, zapewne otwierając oczy wielu osób, którym wyjazd wydawał się być wygraną na loterii. Równocześnie ten reportaż ukazuje horyzont wielu osób – rasizm, brak chęci integracji, zamykanie się w jednym kręgu, bezradność. To naprawdę przeraźliwie smutne historie. 
Uderzające i poruszające są także listy wczesnych emigrantów, tych z początku XX wieku, którzy udawali się w nieznane, by uciec od przerażającej biedy i wspomóc rodzinę. 

Winnicka po raz kolejny pokazała, że jej reportaże to świetne, dobrze napisane teksty, które na długo zostaną w pamięci.

Moja ocena: 5/6

Ewa Winnicka, Greenpoint. Kroniki Małej Polski, 408 str., Wydawnictwo Czarne 2021.

wtorek, 12 marca 2024

"Sobremesa" Mikołaj Buczak

 


Opowieść Mikołaja Buczaka o Hiszpanii to potoczysta gawęda pełna ciekawostek i informacji o tym kraju. Buczak zasadza tę książkę na własnym doświadczeniu – dzieli się swoją historią nauki języka i opisuje wyjazdy do Hiszpanii, a szczególnie spotkania z jej mieszkańcami i mieszkankami, które były dla niego inspiracją do pisania i źródłem wiedzy.

Buczak poruszył wiele tematów, skupiając się jednak na tym, by czytelniczka przede wszystkim poznała styl życia i mentalność mieszkańców tego kraju. Autor zaczyna więc o szeroko pojętym życiu – kulturze jedzenia i chodzenia do barów, pisze o sposobie spędzania wolnego czasu, ale i tego poświęconego na pracę, przy okazji pozwalając sobie na wiele wycieczek językowych. Tak czyni zresztą w wielu rozdziałach, ukazując jak język towarzyszy kulturze. Dla osób nie bardzo zainteresowanych lingwistyką mogą one być zbyteczne, mnie się bardzo podobały. 

Każda prowincja Hiszpanii znajdzie w tej książce swoje miejsce, choć widać, że serce autora bije mocniej dla Kraju Basków (tu znów świetna wycieczka na temat języka). Co więcej Buczak zdradza wewnątrzhiszpańskie stereotypy na temat mieszkańców poszczególnych regionów, przy okazji opisując popularne programy telewizyjne czy filmy. 

Buczak nie unika też tematów zapalnych – jak na przykład drapieżna turystyka niszcząca miasta i mająca ogromny wpływ na życie Hiszpanów i Hiszpanek. Podobnie jak kolonie, a może nawet getta emigrantów z Wielkiej Brytanii czy Niemiec, które zawłaszczyły całe regiony i niespecjalnie integrują się z hiszpańską kulturą czy językiem. 

Sobremesa to nie jest wyczerpujące kompendium na temat Hiszpanii, ale krótkie wprowadzenia na temat feminizmu czy praw kobiet i LGBTQ+ nie tyle podają skondensowaną wiedzę, ale zachęcają do dalszych poszukiwań. 

Ta książka uwodzi językiem – prostym, ale i dowcipnym, celnym oraz podejściem autora, który potrafi przekazać swoją miłość do kraju, unikając idealizowania. Hiszpania sama w sobie mnie interesuje, więc z ciekawością sięgam po wszystko, co napisano na jej temat, Buczak mnie nie zawiódł, a przede wszystkim pokazał fakty i informacje, o których nie wiedziałam. I brawa za idealnie dobrany tytuł – ta książka jest jak nie kończąca się sobremesa z autorem.

Moja ocena: 4,5/6

Mikołaj Buczak, Sobremesa, 328 str., Wydawnictwo Poznańskie 2020.

czwartek, 7 marca 2024

"Farerskie kadry" Maciej Brencz

 


To moja czwarta książka o Wyspach Owczych, więc zawarte w niej wiadomości nie były dla mnie nowe. Brencz opisuje archipelag z perspektywy osoby w nim zakochanej, miłośnika języka i specyfiki wysp. To opowieść o wszelakich aspektach tego regionu, poczynając od języka, poprzez kulturę, zwyczaje, legendy, krajobrazy, pogodę, specyfikę życia, rozwój czy turystykę. 

Brencz stara się zachować obiektywizm, choć widać, że wyspy go oczarowały i jest to jego miejsce na ziemi. Swoje obserwacje podpiera źródłami bibliograficznymi, a przede wszystkim rozmowami z Farerami i osobami, które wybrały to miejsce na swój drugi dom. Niestety nie uniknął powtórzeń, wiele faktów z danego rozdziału, powtarza się w kolejnych, co wprowadza nieco chaosu. Bardzo podobało mi się, że Brencz nie unika tematów trudnych takich jak wielorybnictwo, przedstawiając je w szerszym kontekście i tłumacząc przyczyny, a przede wszystkim, sposób łowienia wielorybów. Drugim niełatwym tematem jest pedofilia, który jednak autor zaledwie liznął, zaznaczając jednak, że to kwestia, której Farerzy nie chcą poruszać na forum publicznym.

Farerskie kadry to faktycznie kadry, a nie pogłębiona opowieść. To książka dla kogoś, kto wyspy dopiero poznaje i niewiele o nich wie. Dla mnie była dość powtarzalna, zwłaszcza, że wiele z tych informacji słyszałam od Kingi, którą znam osobiście. Brencz nie ma także tak potoczystego, gawędziarskiego stylu jak Kinga, więc tę książkę czytało się znacznie gorzej niż jej reportaż. 

Polecam początkującym w temacie i żałuję, że w wersji elektronicznej nie miałam możliwości zobaczyć fotografii.

Moja ocena: 3,5/6

Maciej Brencz, Farerskie kadry. Wyspy, gdzie owce mówią dobranoc, 368 str., Wydawnictwo Poznańskie 2019.

niedziela, 3 marca 2024

Statystyka luty 2024


Przeczytane książki: 11

Liczba stron: 2755

Przeczytane tytuły

– "Leben bis Männer" Thomas Brussig
– "Sezon na truskawki" Marta Dzido
– "Revolverherz" Simone Buchholz
– "Babcia 19 i sowiecki sekret" Ondjaki
– "Łaska" Anna Kańtoch
– "Księga" José Luís Peixoto
– "Wspaniali jesteśmy tylko przez chwilę" Ocean Vuong
– "Słabsi" Sigrid Nunez
– "Pochodzenie rodziny Rougon-Macquartów" Émile Zola
– "Piranesi" Susanna Clarke
– "Otchłanie" Pilar Quintana

Najlepsza książka: "Otchłanie"

sobota, 2 marca 2024

"Otchłanie" Pilar Quintana

 


W kolumbijskim Cali mieszka ośmioletnia Claudia, która dorasta jako jedyne dziecko dość dysfunkcyjnej rodziny. W narracji z perspektywy dziecka poznajemy niezbyt szczęśliwą przeszłość rodziców Claudii. Dużo starszy ojciec zakochał się w matce dziewczynki noszącej także imię Claudia, ona zaś wcale nie była przekonana do małżeństwa, ale zgodziła się na nie po namowie nieinteresującej się nią matki. 

Małżeństwo nie jest szczęśliwe, dziewczynka jest zaniedbywana przez oboje rodziców – ojciec pracuje, prowadząc rodzinny sklep, a matka popada w depresję. Otchłanie to bardzo sensualna opowieść o tym, jak depresja wpływa na całą rodzinę. Dziewczynka na swój sposób rozumie zachowanie matki i próbuje je kanalizować w zabawach z lalką. Dziecko pojmuje więcej z domowej sytuacji niż wydaje się rodzicom, co także jest ignorowane. Równocześnie matka zafascynowana jest śmiercią – czyta namiętnie magazyny plotkarskie i śledzi doniesienia o samobójstwach szczęśliwych i bogatych. Gdy samobójstwo popełnia jej przyjaciółka, z którą konkurowała w hodowli roślin doniczkowych, jej samopoczucie jeszcze się pogarsza. Wyjazd do górskiej rezydencji zaprzyjaźnionej rodziny ma jej pomóc, ale to dom, nad którym także wisi piętno tragicznej śmierci. Jego właścicielka zaginęła na krętej górskiej drodze nocą, gdy nagle opuściła przyjęcie. Ta fascynacja przenosi się także na małą Claudię, która poszukuje śladów zaginionej Rebeki. 

Ta niewielka objętościowo powieść niesie w sobie ogromny ładunek emocjonalny – to wielka samotność dziecka, nieszczęście matki, osaczenie przez uwarunkowania rodzinne i społeczne. Quintana świetnie oddaje psychikę dziecka, równocześnie budując atmosferę niepokoju i zagrożnia.

Polecam!

Moja ocena: 5/6

Pilar Quintana, Otchłanie, tł. Iwona Michałowska-Gabrych, 232 str., Wydawnictwo MOVA 2023. 

piątek, 1 marca 2024

Stosikowe losowanie marzec 2024



Anna wybiera numer książki dla Maniiczytania (w stosie 19 książek) - 12
Maniaczytania wybiera numer książki dla Katarzyny (w stosie 60 książek) - 6
Katarzyna wybiera numer książki dla Agnes (w stosie 15 książek) - 9
Agnes wybiera numer książki dla ZwL (w stosie 1250 książek) - 1248
ZwL wybiera numer książki dla Guci (w stosie 38 książek) - 17
Gucia wybiera numer książki dla Anny (w stosie 264 książki) - 133