Greenpoint i tematyka emigracji amerykańskiej niekoniecznie leży w kręgu moich zainteresowań, ale Winnickiej udało się mnie przekonać do zmiany zdania. Jej opowieść o tej części Brooklynu to wyczerpujący obraz życia na przestrzeni niemal stu lat.
Reportaż podzielony jest na trzy wiodące części - historię Greenpointu, poczynając od pierwszych osadników, poprzez stopniowe zmienianie tego zakątka z zielonej puszczy nad wodą w przemysłową dzielnicę po przemiany demograficzne. Druga z nich to historie Polek i Polaków, którzy wyjechali do Nowego Jorku. To historie szczęśliwe i pechowe, historie budzące nadzieję i przeraźliwie smutne, wszystkie bardzo szczere. Winnicka wysłuchała i opisała dzieje emigrantek i emigrantów od lat 50. po współczesność. Trzecia część to wspomnienia Beaty i Mieszka właścicieli polskich delikatesów – o ich emigracji, drodze do założenia sklepu i wreszcie o wielu sytuacjach z klientami, jakich doświadczyli.
Z tego reportażu wyłania się niesamowita mozaika losów ludzkich – harówki ponad siły, rezygnacji z bycia z rodziną, a właściwie rezygnacji z wszystkiego na rzecz pozostania w Stanach i zarabiania. To losy osób, które z powodu nieznajomości języka, prawa i realiów uwikłali się w sytuacje bez wyjścia, którzy nie mieli odwagi wrócić do kraju bez milionów, którzy przegrali życie w imię własnych konstruktów myślowych. Winnicka nie unika losów pozytywnych, historii, w których nieoceniona okazała się pomoc innych rodaków, ale mam wrażenie, że zawsze jest w nich łyżka dziegciu.
Bardzo cenna jest perspektywa historyczna, uświadomienie sobie, jak miejsce, w którym powstał Nowy Jork wyglądało niegdyś, jakie jest dziedzictwo i powstanie tego miasta. Nie była to dla mnie nowe informacje, ale nadają temu reportażowi inny wymiar, szczególnie najnowsza historia Greenpointu – przemysłowa i demograficzna.
Winnicka udowadnia, że emigracja to zawsze ciężki los, niezależnie od sukcesów, znajomości języka czy realiów, wiąże się ona z wieloma wyrzeczeniami, a czasami determinuje życie na zawsze. Dobrze, że pokazała losy Polaków w Stanach bez ogródek i upiększania, zapewne otwierając oczy wielu osób, którym wyjazd wydawał się być wygraną na loterii. Równocześnie ten reportaż ukazuje horyzont wielu osób – rasizm, brak chęci integracji, zamykanie się w jednym kręgu, bezradność. To naprawdę przeraźliwie smutne historie.
Uderzające i poruszające są także listy wczesnych emigrantów, tych z początku XX wieku, którzy udawali się w nieznane, by uciec od przerażającej biedy i wspomóc rodzinę.
Winnicka po raz kolejny pokazała, że jej reportaże to świetne, dobrze napisane teksty, które na długo zostaną w pamięci.
Moja ocena: 5/6
Ewa Winnicka, Greenpoint. Kroniki Małej Polski, 408 str., Wydawnictwo Czarne 2021.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz