poniedziałek, 30 stycznia 2023

"Życie Sus" Jonas T. Bengtsson

 


Bengtsson należy do grona pisarzy, na których zwracam szczególną uwagę, a to od świetnego Submarino. Choć jego Baśń nie zachwyciła mnie aż tak bardzo, to jednak jego charakterystyczny styl bardzo mi pasował i planowałam przeczytać jego kolejne książki. Jedna czeka od dawna na czytniku, ale najpierw sięgnęłam po Życie Sus. Duńczyk ulokował akcję powieści w znanych z jego prozy terenach. To blokowisko na przedmieściu, zamieszkane przez dilerów i margines społeczny, gdzie prym wiedzie beznadzieja i brak perspektyw. 

To tu mieszka dwudziestoletnia Sus, sama. Ojciec siedzi w więzieniu po tym, jak dopuścił do śmierci matki-narkomanki, brat leży na OIOM-ie z odłamkiem w ciele, którego dorobił się na wojnie. Sus jest drobna, dziecięca wręcz, ćwiczy więc ciało i ducha, by być gotową na wyjście znienawidzonego ojca z więzienia. Resztę czasu spędza na paleniu haszu, kołowaniu jakiegoś jedzenia i wymyślaniu sobie wyzwań. To one mają sprawdzać stan jej ciała i jego gotowość. Na co? Na zemstę, na życie, na przetrwanie.

Bengtsson operuje krótkimi, dosadnymi zdaniami, jego narracja jest rwana, podzielona na krótkie rozdziały, które są poszczególnymi scenami z życia Sus.

Oprócz Sus, Duńczyk szkicuje kilka innych portretów - studenta znudzonego uniwersytetem, dilera na wózku, pozornie dobrego policjanta, którego pogrążyły realia. To smutna powieść o beznadziei, szukaniu sensu w życiu, ale też o tym, jak miejsce urodzenia determinuje nasze życie. Niby nic odkrywczego, a jednak poruszające.

Moja ocena: 5/6

Jonas T. Bengtsson, Życie Sus, tł. Iwona Zimnicka, 216 str. Wydawnictwo Poznańskie 2020.

piątek, 27 stycznia 2023

"Lód" Ulla-Lena Lundberg


Pastor Petter Kummel wraz z żoną Moną i niespełna dwuletnią córeczką Sanną przybywa na Wyspy Alandzkie, a właściwie na ich zachodni kraniec, gdzie przejmuje parafię. Młode pastorostwo jest pełne energii, werwy, chęci, by pracować dla parafian i zbudować na wyspie wspólne życie. Akcja rozgrywa się tuż po wojnie, Finlandia wciąż nie otrząsnęła się z trudnych wydarzeń, biedy i głodu. Ludzie jednak są pełni nadziei na lepsze życie i pokój. Wojna najbardziej dotknęła Irinę, lekarkę szwedzkiego pochodzenia, która urodziła się w Rosji. Kobieta musiała zostawić w Rosji dziecko, niepewna swojego losu mieszka teraz na wyspach i uczy się do egzaminu lekarskiego - jej rosyjskie wykształcenie nie zostało uznane. 

Idylliczne wyspy i surowa natura odgrywają ogromną rolę w tej powieści - pogoda dyktuje rytm życia gospodarskiego, odcina od świata, pozwala na zbiór plonów. Surowe wyspy pozwalają na uprawę ogródka, hodowlę bydła, połowy. W ten świat zatapiają się Petter i Mona, którzy od pierwszego wejrzenia pokochali ten nieprzyjazny krajobraz. Mona to prawdziwa gospodyni, która dba o inwentarz, gospodarstwo, dom, posiłki, dzieci, męża. Jej dom jest zawsze otwarty dla licznych gości pastora, gospodyni uwija się jak w ukropie, nie pozwala sobie pomóc. Mona to także dość surowa, konsekwentna matka, która dba, by nie rozpuścić dzieci. Petter natomiast ma tendencje do bujania w obłokach, nie potrafi odmówić, bardzo serio bierze swoją pracę duszpasterską, która nie ogranicza się tylko do odprawiania nabożeństw i głoszenia kazań. Bierze udział w spotkaniach parafialnych i gminnych, dba o to, by skłócone ze sobą wioski wschodnie i zachodnie odnalazły kompromis, walczy o wybudowanie ośrodka zdrowia, mostu między wyspami i zawsze ma otwarte ucho dla swoich parafian. To także kochający ojciec, który ma chęć rozpuszczać córeczki, uwielbia się z nimi bawić i rozmawiać, choć wciąż żałuje, że nie ma na to dość czasu.

Ulla-Lena Lundberg opisuje społeczność wysp z wielką precyzją - szkicuje charaktery, napięcia oraz to jak tak izolowane miejsce życia wpływa na mieszkańców. Udało jej się fantastycznie naszkicować wszystkie postaci - kantora, kościelnego, sklepikarki, lekarki, pastorowej, pastora, a nawet ich dzieci. To autentyczne osoby o spójnym charakterze. Sposób prowadzenia narracji Finki jest interesujący - bardzo opisowy, czasem ma się wrażenie, że to relacja osoby postronnej, obserwującej wyspę, ale do mnie ta wyważona, spokojna narracja trafiła. Całkowicie zatopiłam się w wyspowym świecie, a pod koniec niemal uroniłam kilka łez. Lundberg fantastycznie opisała ostatnie wydarzenia - spokój jej języka nagle znika, ustępuje rozpaczy i smutkowi. 

To bardzo dobra powieść, ale na tyle specyficzna, że wyobrażam sobie, że nie do wszystkich może trafić pióro Lundberg.

Moja ocena: 5/6

Ulla-Lena Lundberg, Lód, tł. Justyna Czechowska, czyt. Hanna Chojnacka, 416 str., Marpress 2022.

środa, 25 stycznia 2023

"Głód" Roxane Gay

 


Moje pierwsze spotkanie z prozą Gay było wielce satysfakcjonujące. Zachwyciły mnie kobiece portrety, które naszkicowała w swoich opowiadaniach. Niestety, jak to zwykle bywa, dość długo zwlekałam z lekturą Głodu - oczywiście niepotrzebnie. Głód to również portret kobiety - portret samej autorki, która ze szczerością i bez ogródek opisuje swoje życie i swoje ciało. Roxane Gay została jako dwunastolatka brutalnie zgwałcona  i nikomu o tym nie opowiedziała. To wydarzenie zaważyło na jej dalszym życiu - na poczuciu własnej wartości, drodze, jaką obrała i na tym, jak zmieniło się jej ciało. Mała Roxane zaczęła bowiem jeść, by ukryć swoje ciało i swoją kobiecość. Jej życie po, to jej życie z ogromną tuszą i jeszcze większą traumą. 

Gay rozdział po rozdziale obnaża siebie i swoje ja. Opisuje swoje najskrytsze odczucia, swoją skomplikowaną drogę do dorosłości i do zostania pisarką. I oczywiście opisuje swoje ciało i wszystkie aspekty życia z tak wielką nadwagą. Poczynając od spraw praktycznych jak meble, wyposażenie domu, podróże, poruszanie się, stroje, a kończąc na zdrowiu i wizytach u lekarza. Amerykanka opisuje jak jej wygląd determinuje jej kontakty międzyludzkie - to nie tylko pierwsze wrażenie, ale także niemożność towarzyszenia podczas wspólnych wyjść, spacerów czy wędrówek. Gay jest pod każdym względem osobą dużą - ma aż 190 cm wzrostu, ale całe życie próbuje się ukrywać, wtapiać w tło, stać się niewidzialną. Opowieść Gay mimo wyżej wspomnianej brutalnej szczerości nie odsłania wszystkiego, wiele tematów tylko delikatnie zaznacza, sugeruje. Autorka świetnie panuje nad tym, co chce przekazać i nawet jeśli można mieć wrażenie, że czasem się powtarza, to gdy przyjrzeć się dokładniej, widać, że ukazuje różne aspekty tej samej kwestii.

Głód to książka pełna gniewu, wściekłości, rozczarowania. Gay nie sili się, by przedstawić samą siebie jako osobę pozytywną czy sympatyczną. Pokazuje swoje uczucia, słabości, rozterki. Pozycjonuje siebie w ruchu ciałopozytywności, będąc świadomą swojej trudnej roli. Mimo że walczy o akceptację ciała i nieocenianie przez ten pryzmat, to równocześnie pragnie zrzucić kilogramy - opisuje diety, katowanie się ćwiczeniami. Podobnie dwuznaczna jest rola jej rodziny - kochającej, zawsze gotowej do pomocy, ale ciągle zaznaczającej jej problem i sugerującej sposoby na walkę z nim. 

Mimo że staram się o większość świadomość w kwestii ciała, akceptacji i pozytywnego przekazu, to Roxane Gay przekazała mi wiele nowych aspektów tego problemu. Nie znam ich z autopsji i faktycznie nie przyszły mi na myśl - mówię tu na przykład o kwestii wyjść do restauracji czy na spotkanie z czytelnikami i lęku przed tym, jak dane miejsce jest umeblowane. 

To poruszająca, ważna książka. Lektura obowiązkowa.

Moja ocena: 6/6

Roxane Gay, Głód, tł. Anna Dzierzgowska, 320 str., Wydawnictwo Cyranka 2021.

poniedziałek, 23 stycznia 2023

"Odmawiam myślenia" Lotta Elstad

 


Sięgając po tę książkę, nie wiedziałam o niej nic. Nie zdawałam sobie sprawy, że to powieść, której narracja osnuta jest wokół tematu aborcji. Trzydziestotrzyletnia Hedda wybiera się do lekarza, bo jest w niechcianej ciąży. Okazuje się, że według nowego prawa lekarz nie może jej dać bezpośredniego skierowania na zabieg, najpierw pacjentka musi przemyśleć swoją decyzję, przez trzy dni. W przypadku Heddy będzie to nawet sześć dni, bo akurat po wizycie wypada weekend. Hedda jednak nie chce myśleć, już się dość nazastanawiała, teraz myślenia odmawia i postanawia działać bez jakiegokolwiek planu.

Hedda wyjeżdża więc do Grecji, ale tam nie dociera, potem przedziera się przez Europę, gdy jej skromny budżet się kończy. Bo Hedda nie ma już pracy, mieszka w mikroskopijnym mieszkanku i wciąż kocha byłego faceta. Trudno szukać w działaniach Heddy jakiejkolwiek logiki, to najbardziej irytująca bohaterka ever. Jeśli ta książka ma być faktycznie powieścią o aborcji, to idealnie ukazuje, dlaczego Hedda się na nią powinna zdecydować. Nie wyobrażam sobie, żeby tak nieodpowiedzialna i chaotyczna osoba potrafiła wychować dziecko. Ona nawet nie potrafi zadbać o siebie, w ciążę zaszła zupełnie przypadkowo (seks bez zabezpieczeń to jest to), wypiera jakiekolwiek myśli na ten temat i zabiera się za rozwiązywanie problemu, gdy już jest za późno, a działania zaczyna od wujka google. 

Równie irytujący jest były partner Heddy jak i jej aktualny, poznany na tinderze, znajomy. Pierwszy chełpi się wiedzą i kreuje na erudytę, a drugi cierpi na kompulsywny słowotok, gadając na każdy możliwy temat. Do tego to taki sam artysta jak Hedda, który na życie zarabia na wszystkie możliwe sposoby, w większości pół-legalne. No niestety, ale mam alergię na takich ludzi, a czytanie o nich przerasta moje możliwości poznawcze.

Jeśli Elstad miała zamiar napisać powieść o problematyce aborcji, to kompletnie przestrzeliła. Spodziewałam się, że Hedda w dni przeznaczone na myślenie będzie mimo wszystko rozważać za i przeciw aborcji, albo choć przemyśli swoje życie, a tu nic z tego. Brak tu jakiejkolwiek pogłębionej refleksji z jej strony. Jedyne wartościowe momenty to gdy autorka wspomina o sytuacji kobiet w tej kwestii w różnych krajach, w tym w Polsce.

Jeśli zapomnieć o aborcyjnej tematyce, to można zakwalifikować tę książkę do lekkich lektur na temat współczesnych, pogubionych trzydziestolatków. Język Elstad jest rzutki, dobrze się czyta, więc połknęłam tę książkę szybko, niestety to jednak nie wystarczy, bym ją zaliczyła do udanych lektur.

Moja ocena: 3/6

Lotta Elstad, Odmawiam myślenia, tł. Karolina Drozdowska, czyt. Agnieszka Postrzygacz, 304 str., Wydawnictwo Pauza 2023.

niedziela, 22 stycznia 2023

"Do wesela się wyrobię" Anna Chaber

 


Rzutem na taśmę zdecydowałam się na wysłuchanie kolejnego audiobooka Anny Chaber. Ta książka jednak odbiega nieco od poprzednich. Chaber postawiła na nieco inną treść i styl. To raczej powieść, jak ją nazywam, serialowa, o przyjaźni dwóch dziewczyn. Ola ma dwóch braci, starszy jest dla niej jak ojciec, ponieważ to on objął opiekę nad rodzeństwem, gdy rodzice zginęli w wypadku samochodowym. Oli udało się ułożyć sobie życie mimo tego ciosu, pracuje w międzynarodowej korporacji i zapewne dzięki optymistycznej i ekstrowertycznej naturze dobrze sobie radzi w życiu. Ma to szczęście, że jej najbliższa przyjaciółka Ala dostała pracę w tym samym miejscu. Dziewczyny jednak nie mogłyby być bardziej odmienne. Ala wychowała się w bogatej, choć niezbyt sympatycznej, rodzinie, nigdy niczego jej nie brakowało, a teraz przygotowuje się do ślubu z ukochanym. Para decyduje się na ślub za niecały rok, co okazuje się być ogromną przeszkodą w organizacji. Nie sposób znaleźć asystentki ślubnej, więc Ola decyduje się pomóc przyjaciółce, choć sama nie znosi ani wesel ani całej tej pompy. Czego się jednak nie robi dla przyjaciółki!

Do wesela się wyrobię to opowieść osnuta wokół przygotowań weselnych, które oczywiście nie idą jak z płatka. Jeśli jednak pominąć ten wątek, można dostrzec tu wiele innych, ciekawszych aspektów. Sama przyjaźń między Olą i Alą nie jest idealna, trudno wyzbyć się wrażenia, że bogatsza przyjaciółka żeruje na Oli i nie do końca dostrzega jej problemy. Ola natomiast szuka na wesele partnera, umawiając się na randki z facetami poznanymi przez aplikację. Chaber zwraca przy tej okazji uwagę na problem prowadzenia samochodu po alkoholu - z tego powodu zginęli rodzice dziewczyny i teraz ona nie toleruje tego zachowania, także wśród potencjalnych kandydatów na osobę towarzyszącą. Ciekawe są też relacje między rodzeństwem tak drastycznie zmienione przez nieszczęście, które dotknęło rodzinę. Przy okazji przygotowań i samego wesela bardzo wyraźnie wypływa także problem nierówności społecznych, uwydatnionego w aroganckim zachowaniu rodziny Ali. 
Chaber zwróciła także uwagę na kwestię wyborów żywieniowych, nie zawsze podyktowanych własnym widzimisię. Ola choruje na celiakię i wiele razy konfrontowana jest z pobłażliwym traktowaniem i niezrozumieniem. Podobnie ma się tu kwestia z wegetarianizmem. 

Styl tej powieści odbiega nieco od poprzednich, jak napisałam na samym początku. Chaber pokusiła się o zwroty do czytelnika, postawiła na lekkie, dowcipne pióro, wyraźnie próbując tym razem stworzyć powieść bardziej rozrywkową. Z dotychczas przeczytanych trzech powieści Ani ta trafiła do mnie najmniej, potraktowałam ją więc jako miły przerywnik od cięższych lektur.

Moja ocena: 3,5/6

Anna Chaber, Do wesela się wyrobię, 336 str., czyt. Marta Markowicz, Czwarta Strona 2022.

sobota, 21 stycznia 2023

"Szalej" Monika Drzazgowska

 


Zośka dorasta na kaszubskiej wsi, otoczona kobietami-cierpiętnicami. Bo dobrze wyjść za mąż nie sposób - wiadomo, że chłop będzie pił albo lał albo się lenił albo obijał albo wszystko to na raz. Ten los trzeba znosić, bo nie sposób go odmienić. Zośka o tym wie, słyszy o tym codziennie. Wie też dzięki uwagom matki i babki, że co się ma wychylać, co sobie w ogóle myśli, że niby taka mądra, jak ona ciągle wygląda i co znowu narobiła. Te powtarzane jak mantra słowa zapadają w pamięć, wgryzają się w mózg i naznaczają. Zabierają sprawczość. O niej bowiem jest Szalej. A właściwie o jej braku. Życie się znosi, połyka, jakoś tam przeżywa, ale nic się z nim nie robi. Bo tak jest, było i będzie. Co my tam możemy. A na wsi jeszcze mniej. Ten wyuczony brak sprawczości naznaczy życie Zośki, szczególnie w dwunastu momentach, opisanych w kolejnych rozdziałach. 

Zadaniem Zośki jest znalezienie dobrego męża, urodzenie dzieci i spokojne życie. Nie wolno jej powtórzyć błędu matki i zajść w ciążę przed ślubem. Nie wolno spędzić życia w samotności. Nie wolno się wychylać. Zośka będzie jednak inna. Nie wyrwie się z kręgu przeznaczenia, ale nie spełni też życzeń matki. Zostanie rodzinnym dziwolągiem, w połowie drogi do samodzielności, zbyt mocno zakorzenionym w domu. Ani wte, ani wewte. Mniej lub bardziej traumatyczne wydarzenia z dzieciństwa będą Zośce ciążyć i powracać jak bumerang. Drzazgowska w kolejnych rozdziałach będzie wracać do tych najważniejszych momentów życia dziewczyny, koncentrując się na przeszłości, skąpo wspominając teraźniejszość. Czyni to niezwykle plastycznym, poetyckim językiem pełnym metafor, porównań, niezwykłych zestawień słownych, ale także nie stroniącym od kaszubszczyzny. 

Tę książkę czyta się dobrze, z zainteresowaniem, ale niestety mnie ona umykała. Nie pozostała ze mną, historia Zośki mnie nie dotknęła, nie poruszyła we mnie żadnej nuty, nie wywołała emocji i właśnie dlatego bardzo szybko zniknęła z mojej pamięci. Szalej ma wszelkie predyspozycje, by być książką wyjątkową, poruszającą temat dzieciństwa na wsi (nie nowy, ale pokazany nowatorsko), pokazującą realia roczników z lat 70. (co mnie cieszy, większość książek tego typu skupia się bardziej na osobach urodzonych w latach 80.), dlatego zaskoczona jestem, że tak szybko uleciała, nie pozostawiając po sobie żadnego istotnego wspomnienia. Mimo to mam na uwadze Drzazgowską, ciekawa jestem kolejnej jej książki, bo jej warsztat językowy jest naprawdę zachwycający.

Moja ocena: 4/6

Monika Drzazgowska, Szalej, 382 str., Wydawnictwo Literackie 2021.

piątek, 20 stycznia 2023

"To tylko zimowy blues" Anna Chaber


Wiem, wiem, że pewnie wybór tej lektury jest w moim przypadku zaskakujący. Jednak autorka, Ania Chaber, to moja koleżanka z klubu Polki na Obczyźnie, a po tym jak przeczytałam jej pierwszą książkę, zdecydowałam że sięgnę po kolejne, zwłaszcza że na legimi znalazłam je w wersji audiobooka. Nastawiałam się na przyjemną, otulającą lekturę, która oderwie mnie od codziennych trosk. Co ciekawe, całkiem przypadkowo zaczęłam słuchać tej książki w Sylwestra, a jej akcja rozpoczyna się w Nowy Rok. Ot, taki przypadek.

Karolina mieszka sama w niewielkiej kawalerce na osiedlu, gdzie żyją głównie seniorzy. Jej życie kręci się wokół pracy, pieska Kąska i problemów finansowych. Dziewczyna wciąż cierpi po ostatnim, toksycznym związku, zwłaszcza że ex ją wciąż stalkuje, weekendy spędza na wizytach u rodziców, którzy wiecznie się kłócą, a w poniedziałki pomaga ciotce, wiernej fance Radia Maryja. Gdy podczas noworocznego spaceru z pieskiem niemal zostaje potrącona przez samochód, obiecuje sobie, że wreszcie odważy się na publiczny śpiew i wykorzystanie swojego talentu wokalnego. 
Sprawcą całego wydarzenia jest Daniel - przepracowany lekarz, który od niedawna mieszka w tym samym bloku. Mężczyzna pracuje na kilka etatów, starając się poświęcić każdemu pacjentowi maksimum uwagi. Jako że ten plan jest niemożliwy do wykonania, Daniel kończy omdleniem i osłabieniem. On postanawia więc odpuścić i postawić na odbudowę relacji rodzinnych, zwłaszcza z dwoma siostrzeńcami, którzy uwielbiają wujka. 

Jak się można domyślić, Karolina i Daniel nawiążą dzięki wypadkowi znajomość, która nie będzie przebiegać bez problemów. Na szczęście nie są to wydumane i niewiarygodne wydarzenia, ale zwykłe życie. Z poprzedniej książki Chaber wiedziałam, że autorka lubi wplatać w swoje powieści problemy społeczne i nie inaczej jest tutaj. Przede wszystkim chodzi tu bowiem o relacje - to konflikt między rodzicami Karoliny, sytuacja z jej byłym, sprzeczka z ciotką, rozpad małżeństwa siostry Daniela czy przyjaźń Karoliny z Rafałem. Chaber jednak wskazuje także na problem osamotnienia ludzi starszych - sąsiadów Karoliny i Daniela, pacjentów, uczestników zajęć w klubie seniora. Wpadło też słówko o WOŚP i zakupach na pchlich targach i recyklingu produktów. 

Jak się spodziewałam, To tylko zimowy blues to otulająca, przyjemna powieść, do oderwania się od rzeczywistości. Dzięki Ani pierwszy raz sięgnęłam po tego typu literaturę i zupełnie nie mam porównania z innymi książkami, ale wydaje mi się, że autorka ma szansę na bycie gwiazdą tego gatunku. Po niefortunnej lekturze W butach Valerii - hiszpańskiego bestsellera - jestem przekonana, że proza Chaber jest co najmniej sto razy lepsza.

Moja ocena: 4/6

Anna Chaber, To tylko zimowy blues, czyt. Marta Markowicz, 336 str., Czwarta Strona 2022. 

czwartek, 19 stycznia 2023

"Akuszerki" Sabina Jakubowska

 


Akuszerki to powieść, o jakiej myślę od dawna. Przeglądając i analizując księgi parafialne z wsi, w której rodzili się i umierali moi przodkowie, snułam w głowie powieść w takim stylu. Nie mam jednak ani talentu, ani wiedzy, ani samozaparcia autorki, by napisać książkę. Ale właśnie dlatego z taką fascynacją czytałam Akuszerki, widząc, że Jakubowska korzystała z całego wachlarza tekstów źródłowych i że przede wszystkim potrafiła, mając tę wiedzę, stworzyć powieść niezwykle autentyczną, ciekawą, kobiecą. Wyobrażam sobie, że to głębokie osadzenie w realiach Jadownik, Brzeska i Krakowa będzie jeszcze bardziej pociągające dla osób znających ten region. Autorka dba tu o mnóstwo szczegółów - układ wsi, położenie geograficzne, wygląd domów, nazwiska i imiona mieszkańców i oczywiście fakty i postaci historyczne, które zostały umiejętnie wplecione w fabułę. 

Jakubowska jako doula i wnuczka akuszerki szczególny nacisk położyła na tę profesję. Powieść osnuta jest wokół życia fikcyjnej Franciszki, która została przygarnięta przez akuszerkę z Jadownik. Młodą dziewczynę poznajemy podczas dramatycznego porodu, przy którym asystuje jej matka, oschła, surowa, zdecydowana, ciesząca się we wsi sporą estymą. Równocześnie we dworze rodzi się dziecko, dla którego potrzebna jest mamka. Sprytna matka lokuje córkę u boku państwa, by zapewnić jej lepszy los, nie spodziewając się nawet, jak bardzo dzięki temu ruchowi zmieni życie Franciszki. Stopniowo okaże się, że Franciszka ma zdolności do akuszerstwa i przejmie fach po przybranej matce. 
Autorka opisując życie Franciszki, przestawi losy wielu mieszkańców wioski niezależnie od statusu finansowego. Wyżej wspomniane osadzenie w kontekście historycznym jest tu bardzo istotne - wydarzenia te mają ogromny wpływ na życie mieszkańców, a autorka pokazuje ich skalę mikro.

Jak wskazuje tytuł, sięgając po tę powieść, należy się spodziewać porodów. Będzie ich sporo, przeróżnych, ale nie dominują one w powieści, są raczej jej osią - wszak narodziny to najważniejsze wydarzenie w życiu człowieka. Jakubowska przemyca tu cały ogrom wiadomości dotyczących opieki porodowej, tradycyjnych sposobów na pomoc rodzącej podczas i po porodzie. Co więcej podaje także wytłumaczenie wielu trików, które mogą wydać się zabobonne lub wręcz szkodliwe. Ludowa mądrość miała jednak swoje źródło w doświadczeniu i obserwacji. Bardzo ciekawy jest wątek konfrontujący tę wiedzę z tą naukową, którą wyniosła Franciszka ze szkoły położnych. Miejskie nauki bardzo często nie miały przełożenia na sytuację na wsi, gdzie nie było możliwości do zastosowania wszystkich zalecanych zabiegów, a dzieci rodziły się w przeróżnych sytuacjach - brudu, biedy, wojny, napaści, w lesie, na polu, na podłodze. 

Akuszerki to również powieść o relacjach ludzkich - miłości, namiętności, lęku, zgorzknieniu, zobojętnieniu, rozpaczy. Jakubowska przedstawia całą gamę tych uczuć, pokazując także, co rozpacz potrafi uczynić z człowiekiem. Ten okres w życiu Franciszki świetnie koresponduje ze stylem narracji - przerywanym, skoncentrowanym na wielkich wydarzeniach, podczas gdy reszta rozpływa się w niebycie. Zresztą Jakubowska w całej powieści bardzo umiejętnie panuje nad rytmem - dostosowanym do wydarzeń z życia bohaterów i historycznych - będzie więc zwalniać i stawiać na opisy oraz szczegóły, gdy w Jadownikach dzieje się wiele i przyspieszać, gdy życie staje się nieznośne. 
Autorka stara się także o językową spójność, nie stroni od regionalizmów, a w pamiętniku akuszerskim Franciszki przemyca nawet błędy. 

Akuszerki to cegła - ponad siedemset stron! Ja tę cegłę pochłonęłam niemal ciurkiem i mogłabym czytać dalej i dalej. Wspaniała lektura o silnych kobietach.

Moja ocena: 6/6

Sabina Jakubowska, Akuszerki, 704 str., Wydawnictwo Relacja 2022.

środa, 18 stycznia 2023

"Niewidzialne życie" Martha Batalha


Niech ta zimna okładka was nie zwiedzie, bo Niewidzialne życie to powieść bardzo ciepła i zarazem gorzka. Euridice i jej siostra Guida mieszkają w Rio de Janeiro w połowie XX wieku. Ich życie zaprogramowane jest przez pochodzenie i realia - mieszczańskie, konserwatywne, a przede wszystkim bacznie obserwowane przez setki oczu. W takim życiu nie ma miejsca na żadną fantazję, a kobieta nadprzeciętnie inteligentna nie ma szans na znalezienie swojej niszy. 
Euridice i Guida - każda na swój sposób - będą próbowały przełamać to, co odwieczne i nienaruszalne. Skutek tego będzie bardzo różny, najczęściej bolesny. Szybko zrozumieją, że walka z systemem jest trudna i tak rozpocznie się życie niewidzialne. 

Batalha rewelacyjnie przedstawia życie w ówczesnym Rio, kreując barwne i różnorodne postaci. Jej język jest największym atutem tej powieści - skrzący się od humoru, zabawnych porównań, nietypowych zbitek słownych (prawdziwie wyzwanie dla tłumaczki!), ale sama fabuła także mnie zainteresowała. Kibicowałam z serca tytułowej (w oryginalnej wersji) bohaterce, której życie zdeterminowały pozornie małe wydarzenia. Zresztą Batalha bardzo ciekawie przedstawia, jak decyzje jednej z sióstr wpływają na życie drugiej, jak pozornie błahe, chwilowe decyzje zmieniają bieg całego życia. Świetnie również ukazuje, jak Euridice stopniowo porzuca kolejne pasje, nie mając sprawczości i możliwości, by rozwijać swoje talenty. To czasy, gdy słowo mężczyzny było święte, gdy szczytem spełnienia intelektualnego kobiety była opieka nad dziećmi i domem. Euridce próbuje wyłamywać się z tego schematu nawet najmniejszymi kroczkami - np. od spełniania tzw. obowiązku małżeńskiego, ale to nie wystarcza, by mogła prowadzić spełnione życie. Jej mniej utalentowana siostra paradoksalnie wychodzi na tym lepiej, sprytniej radząc sobie w świecie, którego ramy ustanowili mężczyźni. Tu ważniejszy jest podstęp niż inteligencja, zdolność manipulacji niż wiedza. Ówcześni mężczyźni to zresztą nie są demony inteligencji - na równo z kobietami wypełniają przyznane im role, najczęściej bezrefleksyjnie, powtarzając to, co mówili ich ojcowie i dziadkowie. Klasa mieszczańska to społeczeństwo ludzi uwiązanych i uwikłanych, niezdolnych do przełamania ustalonych reguł. 

Przez powieść Brazylijki się płynie - ta proza skrzy się dowcipem, czaruje, przyciąga, naprawdę trudno odłożyć tę książkę. Ja miałam przyjemność czytać tę powieść dwutorowo - każdy rozdział czytałam najpierw po portugalsku, a potem po polsku, podziwiając inwencję tłumaczki, jestem przekonana, że napracowała się nad tą książką.
Szkoda, że ta książka przeszła w Polsce bez echa, naprawdę warto po nią sięgnąć.

Moja ocena: 5/6

Martha Batalha, Niewidzialne życie, tł. Katarzyna Mojkowska, 256 str., Wydawnictwo Muza 2019.

niedziela, 1 stycznia 2023

Podsumowanie roku 2022

Rok 2022 był dla mnie czytelniczo dobry, przeczytałam i wysłuchałam aż 152 książki. Największym przełomem tego roku była decyzja o wykupieniu abonamentu na Legimi. Wiele lat się przed nim wzbraniałam, bo sądziłam, że muszę najpierw przeczytać zgromadzone książki i ebooki. Oczywiście tego celu nigdy bym nie osiągnęła, co więcej ciągle dokupywałam nowe. Najbardziej jednak skłoniły mnie do abonamentu jednak audiobooki. Bezskutecznie szukałam najlepszej oferty w tym obszarze, nie zdając sobie sprawy, że Legimi to nie tylko ebooki. To był strzał w dziesiątkę - słuchałam tak wiele jak nigdy wcześniej. Sporą zmianą jest też to, że już nie czytam i nie słucham tak dużo po niemiecku. Wcześniej audiobooków słuchałam głównie przez audible właśnie w tym języku. Z drugiej strony, odkąd mam Legimi, kupiłam chyba tylko jeden ebook. Jak widać, rewelacja. 



2022 rok był też dla mnie rokiem czytania kameralnego. Na niszowe i małe wydawnictwa stawiałam od zawsze, ale teraz zaangażowałam się w kameralne czytanie organizowane na Instagramie. To wyzwanie nie było dla mnie trudne, bo okazało się, że faktycznie najczęściej sięgam po tytuły małych wydawnictw. Aktualnie nawet kompletuję wszystkie tytuły wydane przez takie wydawnictwa jak Tajfuny czy Pauza. 

W 2022 roku uczestniczyłam w wielu dyskusyjnych klubach książkowych. Stacjonarnie w angielskim klubie, który zwie się tak tylko z racji języka, w którym rozmawiamy, ale uczestniczki pochodzą z Belgii, Portugalii, Wielkiej Brytanii i Polski (czyli ja). Online bardzo intensywnie w klubie Wydawnictwa Pauza - chyba nie opuściłam ani jednego spotkania! Poza tym nadal prowadziłam klub książkowy klubu Polki na Obczyźnie, który działa dość prężnie i na pewno nadal będziemy się spotykać. Te kluby to dla mnie po latach książkowej samotności wspaniała możliwość, by o książkach rozmawiać i dyskutować. Za każdym razem zdumiona jestem, na jak różne sposoby można czytać tę samą powieść.

Przejdźmy jednak do statystyk. Jak napisałam, przeczytałam i wysłuchałam 152 książki.

Oto kraje, które odwiedziłam:

Polska 42

USA 20

Szwecja 10

Niemcy 9

Wielka Brytania, Kanada 5

Irlandia 4

Norwegia, Finlandia, Francja, Japonia, Słowacja - 3

Islandia, Włochy, Czechy, Ukraina, Portugalia, Dania, Izrael, Korea Płd., Brazylia - 2

Po jednej:

Argentyna, Benin, Białoruś, Botswana, Burundi, Dania, Dżibuti, Estonia, Hiszpania, Laos, Libia, Litwa, Meksyk, Mołdawia, Niderlandy, Palestyna, Rosja, RPA, Senegal, Singapur, Szwajcaria, Wyspy Owcze, Zimbabwe

Jestem tradycyjnie już zadowolona z różnorodności. W tym roku przeczytałam jak na mnie sporo książek ze Stanów Zjednoczonych, ale też odwiedziłam wiele nowych krajów, szczególnie w Afryce. Czytałam natomiast mało powieści niemieckich. 

Językowo było dużo mniej różnorodnie. Aż 125 książek przeczytałam po polsku, 21 po niemiecku, 4 po angielsku, 1 po śląsku i 1 po portugalsku. 

Tradycyjnie stawiam na literaturę pisaną przez kobiety - 94 książki wyszły spod ich pióra, 54 zostały napisane przez mężczyzn, dwie przez osoby niebinarne oraz dwie w duecie raz męskim, raz mieszanym. 

Po raz pierwszy odkąd czytam dominowały u mnie audiobooki - to one trzymały mnie przy życiu przy nudnych pracach i w ciężkich chwilach, gdy nie miałam sił na czytanie. Wysłuchałam ich aż 69, przeczytałam 65 ebooków i tylko 18 książek papierowych. Tu chciałabym koniecznie coś zmienić i czytać więcej papieru, który mam zgromadzony na półkach.

Jeśli chodzi o rodzaj książek, to dominowały powieści, ale przeczytałam też 30 reportaży, jednego (tylko!!) noblistę, byłam w siedmiu nowych krajach, przeczytałam tylko osiem kryminałów (zazwyczaj było ich więcej), siedem biografii i 9 razy sięgałam po zbiory opowiadań. Tutaj koniecznie chciałabym wrócić do noblistów, bo ten rok był faktycznie bardzo słaby pod tym względem.


Po raz pierwszy też notowałam wydawnictwa, po których pozycje najczęściej sięgałam. Oczywiście jest ich bardzo wiele, nie tylko polskich, ale skoncentruję się tylko na tych.

Wydawnictwo Pauza to zdecydowany zwycięzca, a właściwie zwyciężyni - 23 książki!

Kolejne miejsca wyglądają tak:

Wydawnictwo Czarne: 15

Wydawnictwo Literackie, Poznańskie: 7

Marginesy: 6

Tajfuny, Cyranka: 5

Marpress, Świat Książki: 4

Karakter, Stara Szkoła: 3

Wielka Litera, Książkowe Klimaty, dziwny pomysł, Labreto, Prószyński, Mova, WAB, Mando, ArtRage: 2

Po jednej książce przeczytałam z wydawnictw: Seqoja, Mocmedia, Albatros, Kobiece, Noir Sur Blanc, Od deski do deski, Alternatywne, Nisza, Kwiaty Orientu, Feeria, Niebieska Studnia, Lira, Czytelnik, Sonia Draga, Znak, Czarna Owca, Rebis, Czwarta Strona, Agora, Ha!Art.

Teraz najtrudniejszy wybór, czyli książki, które mnie poruszyły, zapadły w pamięć, zachwyciły (kolejność chronologiczna). Postanowiłam nie trzymać się dziesięciu tytułów, bo w sumie dlaczego? Wybrałam po prostu książki, które polecam i po które sama sięgnęłabym drugi raz, niektóre z nich zresztą czytałam dwa razy.

"Niewidzialne kobiety" Caroline Criado Perez

"Archiwum zagubionych dzieci" Valeria Luiselli

"Nasz chłopak" Daniel Magariel

"Niebieska księga z Nebo" Manon Steffan Ros

"Grace i Grace" Margaret Atwood

"Cukry" Dorota Kotas

"Utonęła" Therese Bohman

"Córki Wawelu" Anna Brzezińska

"Dnia naszego życia" Mikita Franko

"Gambit królowej" Walter Travis

"Wrony" Petra Dvoraková

"Duchy z miasteczka Demmin" Verena Kessler

"Drach" Szczepan Twardoch

"Oprzyj swoją samotność o moją" Klara Hveberg

"Das Mädchen" Angelika Klüssendorf

"Od jednego Lucypera" Anna Dziewit-Meller

"Czepiec" Katarína Kucbelová

"Blutbuch" Kim de L'Horizon

"Pomniejsi wędrowcy" Eimear McBride

"Zima w Sokcho" Elisa Shua Dusapin



A co mnie czeka 2023? Wbrew deklaracjom, by nie patrzyć na statystyki, czytać na luzie i nie gonić za celami, ja będę czytać ze spiną, bo tak lubię. Lubię statystyki i zestawienia, lubię moje wieloletnie cele, które kiedyś osiągnę albo nie, lubię notować, porównywać, zapisywać. Lubię przeglądać tytuły choćby na legimi czy goodreads, dla mnie to jak wyjście do księgarni. Wam też życzę, byście czytali tak, jak chcecie, nie kierując się tym, co inni radzą lub zalecają. A jeśli nadal macie ochotę ze mną o książkach rozmawiać, to będzie to dla mnie największym szczęściem.

Stosikowe losowanie styczeń 2023

 


Guciamal wybiera numer książki dla Oli (w stosie 115 książek) - 23
Ola wybiera numer książki dla Anny (w stosie 309 książek) - 174
Anna wybiera numer książki dla Maniiczytania (w stosie 14 książek) - 7
Maniaczytania wybiera numer książki dla Agnes (w stosie 7 książek) - 5
Agnes wybiera numer książki dla ZwL (w stosie 1250 książek) - 357
ZwL wybiera numer książki dla McDulki (w stosie 270 książek) - 199
Mcdulka wybiera numer książki dla Hopeforbooks (w stosie 178 książek) - 111
Hopeforbooks wybiera numer książki dla Gucimal (w stosie 50 książek) - 44

Statystyka grudzień 2022


Przeczytane książki: 13

Ilość stron: 3516

Stosikowe losowanie 2022

 2022


Styczeń

ZwL: "Ciemność" Hector Tobar
Agnes: "Pewnego lata" Tamaka
Agnieszka: "Podróż bohaterki" Maureen Murdock
RóżaQ: "Rebeka" Daphne du Maurier

Luty

Agnes: "Cyberpunk girls"
Maniaczytania: "Kukułka" Antonina Kozłowska
Hopeforbooks: "Teoria pandy" Pascal Garnier
ZwL: "Błoto słodsze niż miód" Małgorzata Rejner
Anna: "Der Weber von Kaschmir" Halldor Laxness
Róża:

Marzec

Maniaczytania: "Odeon. Felietony filmowe" Stanisław Janicki
Agnes: "My" Zamiatin
Hopeforbooks: "Czekaj, mrugaj"
McDulka: 

Kwiecień

McDulka: "Filozofia dla zabieganych" Jonny Thomson
Agnes: "Zakręcona znajomość" Justyna Leśniewicz
ZwL: "Zielona rakieta" Halina Rudnicka
Maniaczytania: "Christine" Stephen King
Hopeforbooks: "Smutek i rozkosz"
Guciamal: "Traktat o łuskaniu fasoli" Myśliwski

Maj

Maniaczytania: "Czary Marigold" Lucy M. Montgomery
ZwL: "Krahelska, Krahelskie" Gitkiewicz
Agnes: "Kajś" Zbigniew Rokita
McDulka:

Czerwiec

Hopeforbooks: "Czarne mleko" Shafak
McDulka: "Bujne życie pewnego domu" Nina Burton
ZwL: "Obwód głowy" Nowak
Agnes: "Cudze słowa" Wit Szostak

Lipiec

Maniaczytania: "Drukasz, krawiec, żołnierz, szpieg"
McDulka: "Straszliwe młode damy i inne osobliwe historie" Kelly Barnhill
Guciamal: "Lord Jim" Conrad

Sierpień

Maniaczytania: "Saga Sigrun" Elżbieta Cherezińska
Momarta: "Pod siódmym niebem" Magdalena Samozwaniec
Hopeforbooks: "Darcie pierza" Anna Dziewit-Meller
ZwL:
Guciamal: 

Wrzesień

Hopeforbooks: "Stąd" Saša Stanišić
Guciamal: "Powrót z gwiazd" Stanisław Lem
ZwL: "Ethan Frome" Edith Wharton
McDulka: "W tej podwójnej godzinie" Emiliano Poddi
Agnes: "Diuna"
Maniaczytania: "Zdobywam zamek" Dodie Smith


Październik

ZwL: "Opowieści starego Kairu" Mahfuz
Anna: "Oblężenie" Arturo Perez-Reverte
Hopeforbooks: "Lata" Annie Ernaux
Agnes: Powergraph
McDulka: "Pokuta" Ian McEwan
Maniaczytania: "Był sobie pies" Bruce Cameron
Guciamal: "Co mówią kamienie Wenecji"

Listopad

Hopeforbooks: "Nazywam się" Chanel Miller
ZwL: "Musisz tam wrócić" Maria Stauber
Maniaczytania: "Diabli nadali" Olga Rudnicka
McDulka: "Palące pytania" Margaret Atwood
Agnes: "Surogatki" Jakub Korus
Guciamal: "Michał z Montaigne" Hen
Ola: "Zawsze przychodzi noc" Willy Vlautin

Grudzień

Hopeforbooks: "Wzgórze świątecznych życzeń" Sylwia Trojanowska
Ola: "Luster" Raven Leilani
Maniaczytania: "Była sobie rzeka" Diane Setterfield
Guciamal: Mela Muter
ZwL: "Donos na życie" Jeremi Bożkowski
McDulka: "Mała niespodzianka" Hendrik Groen