Książka jako monolog pacjentki, a może pacjenta? To może być dobre, a jeśli jeszcze ten monolog podszyty jest skandalem z Niemcami w tle, to musi być super. Cóż, czytałam te niespełna sto trzydzieści stron dobrych kilka dni, choć mogłam w dwie godziny. Pomijając warunki zewnętrzne, to proza Volckmer była wprawdzie magnesem, ale odwróconym tą stroną, która odpycha. I nie, nie zniesmaczyły mnie wynurzenia bohaterki, ani nawet mnie nie zszokowały, głównie raczej przytłoczyły.
A o czym osoba opowiada doktorowi Seligmanowi? O wszystkim, o każdej myśli, która jej wpadnie do głowy. Zaczyna od swoich fantazji seksualnych z Hitlerem w roli głównej, leci przez niemieckie poczucie winy, swój związek z malarzem, który pokrywa jej ciało fioletową farbą, swoją płeć i niebinarność, zahacza o historię rodzinną i robi mnóstwo zakrętów do tematów mniej lub bardziej istotnych i ciekawych. Można pomyśleć, że problemem jest forma tej mini-powieści, ale mnie ona nie przeszkadzała. Raczej ta dość monotonna treść, która mnie nie zaciekawiła na tyle, by nie pozwolić mi odkładać lektury, choć akurat temat niemieckiej winy od dawna przewija się w moim otoczeniu. Obserwuję, jak trudno się z nim Niemcom uporać i na jak różne sposoby sobie z nim radzą. Volckmer pokazuje tu jeszcze inny chwyt - prześmiewczość, ironię, seksualizację, które mają ten problem oswoić. Znalazłam tu zresztą sporo ciekawych stwierdzeń na temat języka niemieckiego i Niemców, które na pewno na dłużej pozostaną w pamięci.
Sporo zaletą tej narracji jest wyżej wspomniana ironia, a nawet autoironia, sarkazm - wiele razy podczas lektury się uśmiechnęłam i pewnie dlatego też tę książkę doczytałam. Żałuję, że wątek niebinarności jest zaledwie zarysowany, bo ten niemiecki go całkowicie przytłacza, a ja mam wrażenie, że nie powinien. Ta książka jest dla mnie klasycznym to much of everything - przecież to tylko nieco ponad sto stron, a roi się na nich od postaci, myśli, nawiązań, ale żadne z nich nie jest do końca pociągnięte. Myślę, że dobrze by tu zrobiło wspólne czytanie i dyskutowanie na bieżąco - zresztą do tego ta książka skłania, do rozmawiania o niej, ale nie po, lecz właśnie podczas lektury.
Moja ocena: 3/6
Katharina Volckmer, Wizyta, tł. Agnieszka Walulik, 128 str., Wydawnictwo Pauza 2022.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz