środa, 24 stycznia 2007

"Gletschergrab" (Napóleonsskjölin) Arnaldur Indriðason



To będzie post pochwalny - "Gletschergrab" to rewelacyjny thriller! Akcja, podobnie jak w poprzednich powieściach Indriðasona, dzieje się w Islandii. Tym razem jednak autor odchodzi od formuły typowego kryminału i porzuca stałego bohatera, przez co kompletnie zaskakuje czytelnika. Właściwie nie chcę nic więcej pisać o treści książki, by zbyt wiele nie zdradzić. Powieść jest napisana wartko, zaskakuje zwrotami akcji i pomysłami autora. Dodatkowo dla mnie ciekawy był szczegółowy opis stosunków między Islandczykami, a stacjonującymi w Keflaviku Amerykanami. Niedociągnięcia autora można by zliczyć na palcach jednej ręki, właściwie nie mają żadnego wpływu na odbiór książki. Gorąco polecam na długie wieczory!

piątek, 19 stycznia 2007

"Ostatnie historie" Olga Tokarczuk



Bardzo lubię prozę Tokarczuk, więc z wielką chęcią sięgnęłam po jej kolejną pozycje. "Ostatnie historie" to trzy opowieści kobiet (matki, córki i wnuczki), które natykają się na śmierć. Fakt ten jest dla nich powodem rozważań nad własnym życiem. Tokarczuk snuje wiele wątków i dygresji, podrzuca ciekawe spojrzenie na wiele spraw, wciąga w filozoficzne rozważania, równocześnie dość leniwie opowiadając życie bohaterek. Autorka nawiązuje do tematu wypędzeń - dla mnie bardzo ciekawego.

Właściwie nie mam nic tej książce do zarzucenia. Niczego jej nie brak i jak przystało na Tokarczuk jest świetnie napisana. Dla mnie jednak ma chyba zbyt dużo "głębi". Przytłacza mnie wręcz nadmiar filozoficznych rozważań wśród których czasami wręcz traciłam orientację. Ale może to tylko nieodpowiedni moment na tą książkę i być może zachwyciłaby mnie w "innych okolicznościach przyrody".

poniedziałek, 8 stycznia 2007

"Widma w mieście Breslau" Marek Krajewski



Kolejna powieść z cyklu o Eberhardzie Mocku, moim zdaniem, najlepsza. Krajewski z każdą kolejną książką cofa się chronologicznie i tutaj poznajemy Mocka na początku jego policyjnej kariery. Sama konstrukcja powieści nie zaskakuje, Krajewski na pierwszych stronach przedstawia sytuację po zakończeniu śledztwa, nie ujawniając czytelnikowi jednak żadnych szczegółów. Nie jest to bardzo wyrafinowany chwyt, ale na pewno od pierwszych stron intryguje czytelnika. Sama intryga za to jest arcyciekawa. Nie brakuje pewnej dozy "obrzydliwości" (czyli tego, co tygrysy lubią najbardziej), nie brakuje szczegółowych, wręcz fotograficznych opisów Wrocławia i znów nie zawiódł Krajewski miłośników historii, tym razem konkretnie fanów mitologii. Reasumując z czystym sercem, polecam:)