Kradzież wydarzyła się na północy w Szwecji, tam, gdzie mieszkają Saamowie. Robert Isaksson żyje z kłusownictwa reniferów, nie ogranicza się jednak do zabijania zwierząt, z przyjemnością przedłuża ich śmierć, dla chorej satysfakcji, ale także by utrzeć nosa znienawidzonym, jak ich nazywa, Lapończykom. Tym razem zabił młodego renifera, którego właścicielką była dziewięcioletnia Elsa. Pech chciał, że dziewczynka przyłapała go na gorącym uczynku. Mężczyzna wystraszył ją do tego stopnia, że dziecko przez wiele lat żyło w ogromnym strachu i nikomu nie przyznało się do tego, co zobaczyło.
Laestedius snuje opowieść z perspektywy Elsy – dziecka i młodej kobiety, roztaczając obraz życia w środowisku saamsko-szwedzkim. To współistnienie naznaczone konfliktami i niezrozumieniem, pełne gniewu, żalu i rozczarowań. Nękanie reniferów trwa wiele lat i nie jest brane na poważnie przez policję. Liczne zgłoszenia wędrują do akt, bo posterunek jest daleko, bo jedyny patrol jest zajęty albo oddalony o dziesiątki kilometrów, bo są ważniejsze sprawy. Tym sposobem niezrozumienie narasta, a złość Saamów i poczucie lekceważenia ich problemów jest coraz większe. Ta problematyka jest przyczynkiem do opowiedzenia o życiu tej grupy – o ich zwyczajach, strojach, posiłkach, pracy z reniferami, zależności od środowiska, tu szczególności ukształtowania terenu i klimatu. Ta ostatnia kwestia odgrywa zresztą ogromną rolę, zmiany klimatyczne mają ogromny wpływ na hodowlę reniferów oraz na migrację zwierząt i cały ekosystem.
Laestedius porusza także problemy wewnętrzne Saamów – samobójstwa, lekceważenie roli kobiety (która nie może być samodzielną hodowczynią), pokrewieństwo, traktowanie osób spoza klanów, które się wżeniły we wspólnotę itd.
Doceniam tę książkę za tę problematykę, za pokazanie zwykłego życia hodowców reniferów, opis poszczególnych etapów pracy oraz otoczenia, krajobrazów, przyrody. Warto czytać także o konfliktach, by zrozumieć, jak one powstają i co na nie wpływa (nie tylko zła wola, ale i odległości, brak infrastruktury, bieda) oraz o roli kobiety w zamkniętej społeczności, w której od zawsze dominowali mężczyźni. Mimo tak szerokiej tematyki sama książka mnie nie zachwyciła. Przede wszystkim językiem, który jest tak prosty, że aż toporny, nie zrekompensowało tego nawet wprowadzenie licznych słów saamskich. Nie należy także czytać tej książki jako kryminału (a z taką reklamą się spotkałam), bo od początku wiadomo kto i co, a wątek wiodący jest bardzo prosty i zupełnie nie trzyma w napięciu.
Moja ocena: 4/6
Ann-Helén Laestedius, Kradzież, tł. Natalia Kołaczek, 448 str., Wydawnictwo Mova 2023.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz