W 2007 roku "Tannöd" uhonorowany został niemiecką nagrodą dla najlepszego kryminału. Jednocześnie to pierwsza książka Schenkel - gospodyni domowej z małej wioski nieopodal Ratyzbony. Ciekawa byłam tego debiutu, zwłaszcza, że słyszałam pochlebne opinie o jej kolejnej powieści. Schenkel w dość nietypowy sposób opisuje morderstwo, jakie wydarzyło się w latach pięćdziesiątych w bawarskiej wiosce - brutalnie zamordowano całą rodzinę - dziadka, babcię, ich córkę z dwojgiem dzieci oraz pracującą w gospodarstwie dziewczynę. Co robi Schenkel? Podaje nam relacje, prawdopododbnie zeznania policyjne, mieszkańców wioski i rodziny ofiar. Tym sposobem otrzymujemy przekrój wioskowej sołeczności - od wójta, po nauczyciela. Każda z osób ma inny sposób mówienia i dla każdej z nich, co innego jest ważne. Poznajemy wioskowe plotki, spojrzenie najważniejszych we wiosce osób (księdza, wójta) a także zahaczamy o przeżycia wojenne i stosunek do nich. Czyta się bardzo szybko i okazuje, że samo spojrzenie prostych mieszkańców jest ciekawsze od rozwiązania zagadki. Nie ma tu komisarza, śledztwa, pobierania próbek i szukania śladów. Kryminał Schenkel sprawia wrażenie pracy reportera. Ciekawe podejście, interesująca lektura. Dla mnie bez fajerwerków ale raczej sięgnę po kolejne kryminały tej autorki.
Andrea Maria Schenkel, Tannöd, 125 str., btb.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz