wtorek, 31 stycznia 2012

Statystyka styczeń 2012

Przeczytane książki: 6

Ilość stron: 2371

Książki w ramach wyzwania projekt nobliści: 0
Książki w ramach wyzwania reporterskiego: 1
Książki w ramach wyzwania japońskiego: 2
Książki w ramach wyzwania nagrody literackie: 0
Książki w ramach wyzwania peryferyjnego: 1 (Maroko)
Książki w ramach wyzwania Haruki Murakami: 1

Najlepsza książka: "To oślepiające, nieobecne światło" Tahar Ben Jelloun

Ilość książek w stosie: 141

Styczeń już tradycyjnie jest czytelniczo bardzo dobrym miesiącem, udało mi się przeczytać aż sześć książek, w tym kilka bardzo obszernych. Zakończyłam wyzwanie japońskie i wyzwanie Haruki Murakami. Nadal planuję czytać w ramach wyzwania reporterskiego oraz kontynuować moje prywatne plany peryferyjne oraz czytać noblistów oraz laureatów nagród literackich NIKE oraz Deutscher Buchpreis.

Jeśli już jestem przy wyzwaniach, pisałam zresztą o tym, zauważyłam, że w tej kwestii ucichło w blogosferze. Czy mielibyście ochotę na nowe wyzwanie bezterminowe? Mam pomysł aż na trzy wyzwania:)

Odkurzyłam moje półki i w trakcie przegrupowań niepostrzeżenie wzrósł mój stos. Spróbuję dotrzeć w najbliższym czasie do magicznych 130 książek - jakoś trzyma się mnie ta liczba.

W ramach Bookcrossing mam do przekazania książkę Ruth Benedict "Chryzantema i miecz. Wzory kultury japońskiej" - ktoś chętny?

I lust but not least, na moim drugim blogu znajdziecie relacje z mojej ostatniej podróży do Azji. Zapraszam!

"Autoportret reportera" Ryszard Kapuściński



Dziwnym trafem nie przeczytałam dotąd żadnej książki Kapuścińskiego, jedynie drukowane w GW "Lapidaria". Od dawna planowałam zapoznanie się z prozą tego wybitnego reportera, a pierwszą książką, która wpadła mi w ręce jest Autoportret reportera właśnie. Podejrzewam, że nie jest to najlepsza lektura na początek, ale dała mi dobry pogląd na postać Kapuścińskiego jako reportera i zachęciła do przyspieszenia moich planów zapoznania się z jego twórczością. Ponadto wiele z jego wypowiedzi zawartych w Autoportrecie wydaje się być wątpliwymi po ukazaniu się biografii Domosławskiego (której także nie czytałam) - warto je skonfrontować. Niemniej zaskoczyło mnie jak bliskie okazały się być moje poglądy wypowiedziom Kapuścińskiego. Potrafi on celnie ująć w słowa to, co kołacze się od dawna w mojej głowie i nie potrafi się zwerbalizować.

Sama książka jest dość szczupła i zawiera faktycznie tylko cytaty z wywiadów i książek Kapuścińskiego. Są one pogrupowane w pięć rozdziałów poświęconych różnym aspektom reporterskiej kariery - jest tu droga Kapuścińskiego do zawodu reportera oraz jego rozumienie swojej pracy, jego zdanie na temat roli mediów i dziennikarzy we współczesnym świecie czy opis sposobu pracy i procesu pisania.

Chciałam zaprezentować wam kilka wypowiedzi Kapuścińskiego, które szczególnie trafiły w mój gust:

"Gdy przyjeżdża się do jakiegoś kraju po dziesięciu czy po dwudziestu latach nieobecności - i widzi się, że już niemal wszystko jest nowe, to tym bardziej uzasadniona jest ta ustawiczna pokusa, ustawiczna próba, by pokazywać świat w ruchu, w jego własnej akcji, w trakcie jego ustawicznej wielkiej przemiany..."

Bardzo orzeźwiająca opinia, jakże różna od denerwującego mnie lamentu nad faktem, że nic już nie jest takie jak kiedyś. Nad faktem, że zmiany pogarszają obraz świata, że kiedyś dane miasto/państwo miało specyficzną atmosferę, a teraz wszędzie jest tak samo.

"Nie można już dzisiaj wyobrazić sobie życia społeczności światowej bez mediów. (...) Niebezpieczeństwo tkwi w tym, że media, które stały się potegą, przetsały się zajmować wyłącznie informacją. Wysunęły sobie ambitniejszy cel: zaczynają kształtować rzeczywistość. Coraz częściej odbieramy taki obraz świata, jaki prezentuje nam telewizja, a nie widzimy go takim, jaki jest naprawdę."

Dosadne ujęcie tego, co od dawna mnie denerwuje: ślepa wiara w przekaz telewizji, brak refleksji nad faktem, że prezentowane informacje to przefiltrowany wycinek świata, zgodny z gustem lub percpecją konkretnego dziennikarza. Fokus na jedną informację i kompletne ignorowanie wielkich połaci świata, zafiksowanie na Europę i USA to niektóre z od lat obserwowanych przeze mnie zjawisk.

"Przeciętny człowiek wie tyle, ile mu pokaże amerykańska telewizja. Wszystkie inne telewizje, z naszą włącznie, kupują materiały od telewizji amerykańskiej i wzorują sie na niej."
"W gazetach korespondencje z zagranicy zajmują coraz mniej miejsca, przeważają informacje lokalne i regionalne. Żyjemy w paradoksalnej sytuacji. Z jednej strony, stajemy się globalną wioską, dysponujemy nieograniczoną liczbą danych o świecie, z drugiej zaś strony, ludzi coraz mniej interesuje to, co się dzieje za granicami ich kraju."
Zaskakujące prawda? Dokładnie to samo obserwuję u siebie. Jedyna gazeta jaką jeszcze czytam to regionalne pismo dzielnicowe. Pozostałe informacje czerpię wyrywkowo z Internetu.

Moja ocena: 4/6

Ryszard Kapuściński, Autoportret reportera139 str., Wydawnictwo ZNAK 2003.

niedziela, 29 stycznia 2012

Podsumowanie wyzwań: japońskiego oraz Haruki Murakami




Wyzwanie Haruki Murakami skończyło się już w grudniu, ale ja jeszcze doczytałam w jego ramach trzeci tom "1Q84". W sumie przeczytałam cztery książki:


- "1Q84" 3 tomy,
- "Kafka nad morzem".


Planowałam wrócić do dawno już czytanych powieści Murakamiego, ale po rozczarowaniu lekturą "1Q84" zrezygnowałam. 




Wyzwanie japońskie zakładało przeczytanie po jednej książce z trzech okresów:
- literatura powstała do roku 1868,
- literatura z okresu 1868-1980,
- literatura powstała po roku 1980.


Przeczytałam w sumie osiem książek:


- "Haiku" Matsuo Bashō (przedział pierwszy).
- "Kobieta z wydm" Kōbō Abe (przedział drugi),
- "Kraina śniegu" Kawabata Yasunari (przedział drugi),
- "1Q84" 3 tomy Haruki Murakami (przedział trzeci),
- "Kafka nad morzem" Haruki Murakami (przedział trzeci),
- "Ostateczne wyjście" Natsuo Kirino (przedział trzeci)


oraz "Z pokora i uniżeniem" Amélie Nothomb, traktującą o Japonii. 
Wyzwanie kończy się 31.01. więc zdążyłam na czas.


Dziękuję serdecznie organizatorkom za opiekę nad wyzwaniami, a współuczestnikom za ciekawe recenzje.


Czy tylko mnie się wydaje, czy w tym roku jest dużo mniej wyzwań? Z nowych zarejestrowałam tylko "Z półki".

"1Q84" Tom 3 Haruki Murakami



Długo czytałam ostatni tom trylogii Murakamiego. Przez pierwsze sto stron usiłowałam sobie przypomnieć szczegóły wydarzeń z tomu poprzedniego, co bardzo wybijało mnie z rytmu. Nigdy nie przepadałam za rozbijaniem powieści na tomy, teraz już wiem, że tego nie znoszę i w przyszłości będę czekała do wydania ostatniego tomu i czytała hurtem. 

Koleje losów Aomame i Tengo nadal niespecjalnie mnie poruszały - choć na pewno bardziej niż nideorzeczne wydarzenia związane z Little People i ich alternatywnym światem. Jak widzicie nawet ostatni tom nie przekonał mnie do historii wymyślonej przez Murakamiego, co więcej nie udało mi się odnaleźć w niej głębszego sensu.

Dążenie do spotkania oraz uczucie, jaki połączyło Tengo i Aomame stanowią główną oś wydarzeń - ostatnie dwa-trzy rozdziały ocierają się wr ęcz o łzawą historię miłosną. Zdecydowanie najciekawsza jest postać Ushikawy, śledzącego na zlecenie sekty Aomame. Człowiek niezwykle szpetny, o nieforemnej głowie, wiedzie samotne, beznadziejne, można by rzec, życie. To jedyna postać, która wzbudzała we mnie jakieś uczucia. Nie będę ukrywać, że głównie współczucie.

Autor pozwala czytelnikowi jeszcze bardziej poznać świat roku 1Q84 - teraz także Ushikawa spostrzega dwa księżyce, Little People snują niecny plan odzyskania głosu, którym przemawiali do sekty, a Aomame ma być pośrednikiem w uzyskaniu nowej daughter. Zagmatwane? Jasne, i nawet po przeczytaniu powieści, takie pozostaje.

Zachwyciła mnie w powieści jedna rzecz - liczne odwołania literackie, muzyczne. Dodają narracji smaczku i subtelności.

Planowałam wrócić do starszych powieści Murakamiego, ale na razie odpuszczam, po trylogii mam na jakiś czas dość.

Moja ocena: 3/6

Haruki Murakami, 1Q84 Tom 3, tł. Anna Zielińska-Elliott, 508 str., Muza 2011.

poniedziałek, 23 stycznia 2012

Stosikowe losowanie 2/12


Zapraszam do zgłaszania się do rundy lutowej. Pary rozlosuję 1 lutego, a na przeczytanie książki mamy czas do końca miesiąca.


Dla przypomnienia zasady:

1. Celem zabawy jest zmniejszenie liczby książek w stosie.
2. Uczestnicy dobierani są losowo w pary i wybierają numer książki dla partnera.
3. Wylosowaną książkę należe przeczytać do końca miesiąca.
4. Mile widziana recenzja, do której link należy zamieścić na moim blogu.
5. Podsumowanie losowania wraz z linkami znajduje się w zakładkach u góry strony.
6. Jeśli wylosowana książka jest kolejną częścią cyklu, można zacząć czytanie od pierwszego tomu.

Serdecznie zapraszam do zabawy i czekam na zgłoszenia wraz z podaną liczbą książek w stosie.

czwartek, 19 stycznia 2012

"Ostateczne wyjście" Natsuo Kirino



To książka niezwykła, pierwsza książka, która autentycznie mnie odpychała. Miałam wrażenie, że wcale nie chcę się dowiedzieć, co wydarzy się dalej, ale jednak autorka tak skonstruowała swoją powieść, że przewracałam stronę za stroną i dalej brnęłam w jej zimny świat.

Akcja "Ostatecznego wyjścia" obejmuje życie czterech kobiet. Masako Katori dotkliwie odczuwa samotność. Mieszka wprawdzie z mężem i synem, ale nic rodziny nie łączy. Mąż zaszył się w swoim świecie, syn przestał się odzywać. Yayoi Yamamoto wprawdzie rozmawia z mężem, ale głównie się z nim kłóci. Podczas gdy ona zajmuje się dwójką małych synów, mąż oddaje się  hazardowi i zakochuje w damie do towarzystwa w jednym z klubów dla mężczyzn. Yoshie Azuma opiekuje się niedołężną teściową i samotnie wychowuje nastoletnią córkę, ciągle cierpiąc z przemęczenia i braku pieniędzy. Kuniko Jonouchi po uszy siedzi w długach, pieniądze wydaje na eleganckie szmatki, drogi samochód, perfumy i biżuterię. Gdy mąż ją opuszcza, wyczyszczając uprzednio wspólne konto wpada w łapy komornika.
Wszystkie cztery kobiety pracują razem na nocnej zmianie w fabryce produkującej gotowe zestawy obiadowe i wszystkie cztery łączy jakaś więź - jeszcze nie przyjaźń, ale na pewno głębsze koleżeństwo. Razem pracują i wspomagają się w kłopotach finansowych. Gdy Yayoi w afekcie udusi męża, połączy je jeszcze jedna sprawa - kwestia usunięcia zwłok.

W akcji powieści niemałą rolę odegra jeszcze trzech mężczyzn. Prowadzący podejrzaną firmę lichwiarską (nękającą Kuniko) Akira Jumonji, Sataka - właściciel klubu do gry w bakarata oraz klubu dla mężczyzn (które odwiedzał mąż Yayoi) oraz pół-Brazyijczyk, pół-Japończyk Kazuo, który zakochuje się w Masako.

Natsuo Kirino prowadzi czytelnika w świat przeraźliwej samotności. Zdumiewającym jest odkrywanie mechanizmów, które posunęły zwyczajne kobiety do zbrodn, a następnie pomogły im wypierać własną winę. Przeraża w jaki sposób autorka wydobywa ze swoich bohaterek zdolność do czynienia zła, równocześnie wzbudzając w czytelniku współczucie. Bo właśnie kobietom będzie czytelnik kibicował, będzie pragnął, by policja nie odkryła ich zbrodni - zaskakujące, prawda?
Ten dysonans tak mnie drażnił, że z oporem przewracałam kolejne strony. Dosłownie bałam się tego, co może się jeszcze wydarzyć i równocześnie chciałam i nie chciałam się tego dowiedzieć

Zakończenie powieści, w moim odczuciu, nieco odstaje od groźnej, niepokojącej atmosfery, bardziej wpasuje się w konwencję thrillera z finałową rozgrywką. Mimo to "Ostateczne wyjście" to przede wszystkim niezwykle zaskakująca powieść psychologiczna.

Moja ocena: 4/6

Natsuo Kirino, Ostateczne wyjście, tł. Marek Fedyszak, 584 str., Wydawnictwo Sonia Draga 2005.

poniedziałek, 16 stycznia 2012

"Zabójcy bażantów" Jussi Adler-Olsen



Po (wirtualnym) przewróceniu ostatniej strony "Kobiety w klatce", od razu zabrałam się za czytanie "Zabójców bażantów". Wsiadając do samolotu linii Bangkok-Berlin, miałam na lekturę mnóstwo czasu. I mimo towarzystwa dwójki dzieci udało mi się połknąć 80% powieści. Dosłownie nie mogłam się oderwać od kindla;)

Carl Mørck po sukcesie śledztwa i odnalezeniu Merete Lynggard, pragnie spocząć na laurach, trochę podrzemać w fotelu, pobimbać sobie, posurfować. Tymczasem jego Departament zwiększył się o nową wpółpracowniczkę - nieco ekscentryczną Rose Knudsen, a do tego ktoś nieustannie podrzuca mu dokumenty dawno już zamkniętego dochodzenia w sprawie brutalnego zabójstwa dwójki nastolatków. Carl (niezbyt chętnie) i Assad (z ogromnym entuzjazmem) rozpoczynają śledztwo i już na samym jego początku zostają wyhamowani przez szefostwo. A jeśli ktoś Morckowi czegoś zabrania, to on na pewno nie odpuści. W ten sposób mało ciekawe śledztwo, zamienia się w dochodzenie arcyinteresujące.

Rzekomy zabójca rodzeństwa już od prawie osiemnastu lat siedzi za kratkami, a dochodzenie zostało odłożone ad acta, wszak zwieńczone zostało sukcesem. Okazuje się jednak, że w kręgu podejrzanych znajdowała się grupa bogatych uczniów prywatnej szkoły z internatem. Dopiero kilka lat po zabójstwie na komendę zgłosił się najbiedniejszy z paczki. Wszystkie te fakty wzbudzają podejrzenia Carla i Assada. Byli uczniowie należą teraz do elity duńskiego społeczeństwa - Ditlev jest właścicielem sieci prywatnych klinik chirurgi plastycznej, Torsten jest znanym projektantem mody, a Ulrik analitykiem giełdowym. Wszyscy są nieprzyzwoicie bogaci. Do ich paczki należał jeszcze jeden mężczyzna, który zginął podczas polowania w niejasnych okolicznościach oraz Kimmie. Tajemnicza Kimmie. Od piętnastu lat żyje na ulicy jako bezdomna, ogarnięta przemożną chęcią zemsty na byłych kompanach. 

Stopniowo poznajemy przeszłość Kimmie - tragiczną, pełną goryczy i nienawiści. Ta część powieści jest najbardziej poruszająca, Adler-Olsen dotyka Zła w swojej istocie. Zła, którego doświadczyła Kimmie i zła, które wraz z kolegami czyniła innym. Czytelnika może zaszokować bezkarność Ditleva, Ulrika i Torstena, ich pycha, brak jakichkolwiek uczuć, zimna krew, a nawet rozkosz z jaką maltretują ludzi i zwierzęta.

Prywatne perypetie Carla są niemniej interesujące, podobnie jak jego współpraca z Assadem i Rose - po przeczytaniu dwóch powieści czuję się wśród nich, jak wśród dobrych znajomych:)

"Zabójcy bażantów" to powieść lepsza niż "Kobieta w klatce" i jeśli Adler-Olsen utrzyma trend, to już się cieszę na kolejną część, która cierpliwie czeka na mnie na kindlu:)

Moja ocena: 5,5/6

Jussi Adler-Olsen, Schändung, tł. Hannes Thiess, 464 str., dtv 2011.

"Kobieta w klatce" Jussi Adler-Olsen



Gdy wybierałam powieści do wgrania na mojego nowego kindle, w oko wpadły mi trzy thrillery Duńczyka. Nie zastanawiałam się długo, pamiętając bardzo pozytywne opinie zarówno z polskich, jak i niemieckich blogów.

I faktycznie "Kobieta w klatce" to bardzo porządny kryminał, spełniający wszystkie moje oczekiwania wobec literatury tego typu - wartko napisany, trzymający w napięciu, nieco przerażający i z ciekawą sylwetką policjanta.

Carl Mørck właśnie wraca do pracy po dłuższym urlopie zdrowotnym. W pamięci wciąż ma wydarzenia z ostatniego śledztwa, podczas którego został zaskoczony przez przestępców i postrzelony, jeden z jego współpracowników zginął, a drugi leży sparaliżowany w szpitalu. Carl nie jest zbyt lubiany wśród kolegów i jego szefowie kombinują jak się go pozbyć. Gdy powstaje nowy departament Q, którego pracownicy mają zająć się nierozwiązanymi śledztwami, wydaje im się, że znaleźli świetny sposób na pozbycie się Mørcka. Biuro Carla zostaje na szybko urządzone w piwnicy, a on korzystając z odosobnienia, spędza dni na drzemce w fotelu i surfowaniu. Ale do czasu. Nowy współpracownik wywraca jego świat do góry nogami. Syryjczyk Assad jest świetny - komiczny i tajemniczy. Zderzenie duńskiego, uporządkowanego świata Carla i pełnego fantazji, pachnącego orientem świata Assada jest rewelacyjne. Właśnie Assad zabiera się za przeglądanie ogromnego stosu akt, z którego wybiera przypadek zaginionej przed pięcioma laty Merete Lynggard.

Merete - piękna i inteligentna - zrobiła błyskawiczną karierę w świecie polityki. Młoda parlamentarzystka całe dnie spędza w pracy, a wieczory poświęca bratu Uffe. Stopniowo dowiadujemy się o brzemiennym w skutki wypadku samochodowym, w którym zginęli rodzicie Merete. Uffe od tragedii przestał mówić i jest lekko upośledzony. Siostra żyje z ciągłym poczuciem winy i całkowicie poświęca się ukochanemu bratu, rezygnując z życia prywatnego.

Akcja "Kobiety w klatce" przebiega dwutorowo. Jeden z wątków rozpoczyna się w 2002 roku nagłym zniknięciem Merete. Nagle została ona porwana na promie z Niemiec do Danii i zamknięta w betonowym pomieszczeniu, bez jakiejkolwiek możliwości kontaktu ze światem zewnętrznym. Śledzimy jej zmagania, próby przetrwania, a równocześnie dowiadujemy się coraz więcej o jej prześladowcach. Ta część "Kobiety w klatce" to studium rosnącej nienawiści i zazdrości.

W 2007 roku Carl Morck rozpoczyna śledztwo - ten wątek wydaje się być ciekawszy, a postać Morcka wyrazistsza. Wprawdzie wpisuje się on w trend gburowatych policjantów o nieudanym życiu osobistym, ale ma w sobie coś, co mnie ujęło. Z ciekawością śledziłam nie tylko postępy śledztwa, ale jego perypetie rodzinne, zawodowe oraz współpracę z Assadem.

Adler-Olsen ma sprawny warsztat pisarski, krótkie rozdziały i dynamiczne pióro spowodowały, że przeczytałam książkę w mgnieniu oka:) I jak pewnie się domyślacie, nie zwlekałam z sięgnięciem po kolejny tom.

Moja ocena: 5/6

Jussi Adler-Olsen, Erbarmen, tł. Hannes Thiess, 420 str., dtv 2011.

piątek, 13 stycznia 2012

Podsumowanie wyzwania rodzinnego



Gdy planowałam udział w tym wyzwaniu, chciałam przeczytać następujące pozycje:

1. Charlotte Link "Dom sióstr"
2. Jung Chang "Dzikie łabędzie: Trzy córy Chin"
3. John Steinbeck "Na wschód od Edenu"
4. Majgull Axelsson "Kwietniowa czarownica"

Jednak nie sięgnęłam po żadną z nich. Przeczytałam za to te książki:

"Oczyszczenie" Sofi Oksanen (relacje sisotrzane)
"Piaskowa góra" Joanna Bator (relacja matka-córka)
"Piłat" Magda Szabó (relcja córka-rodzice)
"Zagubiona przeszłość" Judi Picoult (relacja ojciec-córka)
"Matka odchodzi" Tadeusz Różewicz (relacja matka-syn)

Nie udało mi się przeczytać żadnej książki z relacjami braterskimi. 
Dziękuję organizatorce za pomysł i jego realizację, a uczestnikom za udział!

Podsumowanie wyzwania reporterskiego



Gdy przyłączyłam się do wyzwania planowałam przeczytać te pozycje:

1. Mariusz Szczygieł "Gottland"
2. Ryszard Kapuściński "Autoportret reportera"
3. Beata Pawlikowska "Blondynka śpiewa w Ukajali"
4. Andrzej Stasiuk "Jadąc do Babadag"
5. Małgorzata Szejnert "Wyspa klucz"

Przeczytałam natomiast:

"Gottland" Mariusz Szczygieł
"Kaprysik" Mariusz Szczygieł
"Der entfesselte Globus" Ilja Trojanow
"Berlin-Moskwa. Podróż na piechotę" Wolfgang Büscher

czyli tylko 4 książki i tylko jedną z planowanych.
W kolejnym roku trwania wyzwania planuję więc przeczytanie pozostałych czterech książek z powyższej listy i dodatkowo

"Czarny ogród" Małgorzaty Szejnert
"Zrób sobie raj" Mariusz Szczygieł

Dziękuję organizatorce za opiekę nad wyzwaniem, a wszystkim uczestnikom za ciekawe recenzje! 
Jeśli są chętni do dołączenia do wyzwania, wystarczy kliknąć na powyższy baner.

czwartek, 12 stycznia 2012

"To oślepiające, nieobecne światło" Tahar Ben Jelloun



Słowa Tazmamart długo nie zapomnę. Nie zapomnę jego straszliwej aury, porażającego znaczenia, towarzyszącej mu dusznej atmosfery. Tazmamart to marokańskie więzienie. Nie, nie więzienie. Twierdza, dziura, ciemnica, grób. 
W nim umieszczono Salima i jego towarzyszy. Dożywotni pobyt w tym miejscu jest karą za pucz w pałacu króla Hassana II. Pucz niezaplanowany przez nich, do pałacu jechali nieświadomi zamiarów dowódców. Po dwuletnim pobycie w więzieniu, zostają przewiezieni do Tazmamart, gdzie wegetują bez światła, godnego pożywienia, bez kontaktu z bliskimi, wśród robactwa i skorpionów, bliscy obłędu.

Powieść Tahara Ben Jelloun opiera się na autentycznej relacji jednego z więźniów, który przeżył osiemnaście lat w Tazmamart. Salim opisuje szczegółowo życie w celi - organizację dnia, role, jakie przejęli poszczególni więźniowie, np. liczenie upływu czasu, nauka Koranu, języków, opowiadanie powieści. Oczyma Salima obserwujemy zachowanie współtowarzyszy, ich umieranie i wpadanie w obłęd. Salim opisuje każdego z nich, ich sposoby na przetrwanie, charaktery, umiejętności.

Najwięcej miejsca zajmują jednak myśli Salima. Czytelnik dowiaduje się jak wypracowuje sobie swoje sposoby na przetrwanie, jak zajmuje myśli, pogrąża się w swoistej medytacji, recytacji Koranu, modlitwie  i wspomnieniach. Dzięki nim poznajemy jego przeszłość, rodzinę i życie przed uwięzieniem.

Jeśli myślicie, że "To oślepiające, nieobecne światło" to powieść napisana surowym, dosadnym językiem, to się mylicie. Od pierwszych stron z kart książki aż bucha od poetyckich porównań. Dla mnie to był szok, że tak kolokwialnie się wyrażę. Spodziewałam się niemal reporterskiej relacji, porażającej w swojej prostocie, a dostałam delikatny, poetycki język, którym autor oddał jedne z najmroczniejszych, najtragiczniejszych scen, jakie zdarzyło mi się czytać.

Lektura obowiązkowa!

Moja ocena: 6/6

Tahar Ben Jelloun, Das Schweigen des Lichts, tł. Christiane Kayser, 256 str., BvT 2007.

środa, 11 stycznia 2012

Podsumowanie roku 2011

Spóźnione ale musi być - bez podsumowania nie da rady, przecież tak je lubię:) 
Gdy zaczęłam rozmyślać nad moim książkowym rokiem, doszłam do wniosku, że nie był najlepszy. Potem zajrzałam do zeszytu, w którym notuję tytuły przeczytanych książek i zauważyłam, że poznałam wiele świetnych pozycji. Odczuwam jednak pewien niedosyt, bo przeczytałam tylko 65 książek, z czego dwóch nie dokończyłam. Sześć z nich nie doczekało się recenzji na tym blogu - za to moje opinie opublikowane zostały w Archipelagu. Sporo czasu przypadło na lekturę czasopism (gromadzonych dla mnie w Polsce Wysokich Obcasów i Dużych Formatów), sporo czasu zmarnowałam przed komputerem - chciałabym postanowić, by było go mniej, ale wiem, że to nierealne.

Zadowolona jestem jednak z rozmieszczenia moich lektur, poznałam prozę pięciu nowych krajów, czyli nadal pracuję nad moim założeniem poznawania jak najwięcej nowych światów literackich. Popatrzcie sami:

Polska - 9
Niemcy - 8
Węgry - 7
Islandia - 6
Japonia - 6
USA - 6
Szwecja - 4
Francja - 2
Po jednej książce przczytałam z Angoli, Włoch, Szwajcarii, Sudanu, Turcji, Finlandii, Belgii, Hiszpanii, Albanii, Wielkiej Brytanii, Portugalii, Wybrzeża Kości Słoniowej, Filipin, Rosji, Irlandii, Danii i Czech. 
W sumie odwiedziłam 25 różnych krajów. Muszę stwierdzić, że i w tym roku nie przeczytałam ani jednej książki z Ameryki Południowej - zdecydowanie muszę to zmienić! Planowałam poznać koniecznie literaturę filipińską i wreszcie mi się to udało, dzięki rewelacyjnemu "Illustrado" Miguela Syjuco. Kilka razy zajrzałam także do Afryki - tak jak planowałam.

Nadal czytam głównie książki napisane przez mężczyzn, autorkami tylko 28 pozycji były kobiety. 

Aż 37 książek przeczytałam po polsku, czyli więcej niż połowę.

W tym roku wzięłam udział w wielu wyzwaniach - starałam się wywiązywać z nich w miarę możliwości, ale przez sporą ich ilość zaczęłam tracić orientację na jakim etapie w danym wyzwaniu jestem. Tak więc w 2012 roku planuję pozostać przy moich prywatnych wyzwaniach: czytania noblistów, zapełniania literackiej mapy świata oraz kompletowania laureatów Nike i Deutscher Buchpreis. Planuję także zaproszenie was do jednego-dwóch bezterminowych wyzwań ale jeszcze muszę pomyśleć nad koncepcją. 

Tradycyjnie chciałam zwrócić uwagę na 10 książek, które najbardziej mnie poruszyły (kolejność przypadkowa):

"Submarino" Jonas T. Bengtsson

Jeśli miałabym wskazać jedną książkę, która najbardziej mnie poruszyła i zaskoczyła, to mój wybór padłby na "Submarino" Bengtssona. Jednak polecam wam gorąco każdą z wymienionych przeze mnie pozycji, w przypadku Magdy Szabó właściwie każdą jej książkę.

W zeszłym roku cieszyłam się z 87 obserwatorów, w tym roku jest was już 166! Nie bardzo radzę sobie ze statystykami w nowym wyglądzie blogera, ale z tego, co widzę, mam sporo czytelników z wielu stron świata - dziękuj ę wam za każdy komentarz, każde dobre słowo, czas, który poświęcacie na czytanie moich wpisów! 

Życzę wam i sobie wielu mądrych lektur w tym roku!

Statystyka grudzień 2011


Przeczytane książki: 3
Ilość stron: 914

Książki w ramach wyzwania projekt nobliści: 0
Książki w ramach wyzwania reporterskiego: 0
Książki w ramach wyzwania japońskiego: 0
Książki w ramach wyzwania nagrody literackie: 0
Książki w ramach wyzwania peryferyjnego: 0
Książki w ramach wyzwania Haruki Murakami: 0
Książki w ramach wyzwania Bracie, siostro, rodzino: 0
Książki w ramach wyzwania koło barw: 0

Najlepsza książka: "Hanulka Jozy" Kvéta Legátová

Ilość książek w stosie: 130

"Hanulka Jozy" Kvéta Legátová


Akcja powieści rozpoczyna się w latach czterdziestych w Protektoracie Moraw i Czech. Główna bohaterka Eliszka, lekarka, nieco niefrasobliwie podchodzi do swojej pracy łączniki w podziemiu i niemal wpada w zasadzkę gestapo. Z dnia na dzień musi porzucić swoje uporządkowane życie - kochanka, przyjaciół, pracę w szpitalu i pacjentów. Z jednym z nich - nieokrzesanym i nieco komicznym chłopem, którym z oddaniem się opiekowała, wyjeżdża do jego rodzinnej wioski Żelary. O tym miejscu położonym gdzieś w górach przy granicy ze Słowacją chodzą dziwne słuchy - Eliszka więc obawia się swojej przyszłości, obawia się Jozy, którego ma niebawem poślubić i obawia się własnych reakcji.

Po przybyciu Joza umieszcza ją w nędznym hoteliku w pobliskiej miejscowości, by przygotować dla nich dom. Eliszka przyjmuje imię Hanna i zamienia się w Hanulkę. Po przeprowadzce i pierwszym szoku - życie na wsi bardzo odbiega od luksusowych warunków w mieście - stopniowo nawiązuje znajomości z dość dziwacznymi mieszkańcami wioski, dostosowuje się do ich rytmu życia oraz zakochuje się w Jozie. Hanulka staje się prawdziwą gospodynią, uczy się opiekować gospodarstwem, gotować, a przede wszystkim nawiązuje przyjaźń z miejscową znachorką. Ich związek opiera się na wzajemności - mądra kobieta rozpoznaje w Hanulce lekarkę, ta zaś uczy się od niej tajników medycyny naturalnej.

Legátová maluje niezwykły obraz zarówno Żelar, jak i mieszkańców wioski, a przede wszystkim przemiany wewnętrznej głównej bohaterki. Surowa, trzeźwa proza trafia prosto w serce. Pozbawione uczuć zdania nabierają niezwykłego ciepła wraz z rozwojem wewnętrznym Eliszki i jej odnajdywaniem się w nowej sytuacji. Niezwykle wzruszające są sceny, w których Joza okazuje żonie swoją miłość, niektóre z nich bardzo utknęły w mojej pamięci. 

Przejmująca, piękna powieść.

Moja ocena: 6/6

Kvéta Legátová, Der Mann aus Żelary, tł. Sophia Marzolff, 156 str., dtv 2005.

"Modlitwy waginy" Charlotte Roche



W sierpniu ukazała się druga powieść autorki kontrowersyjnych "Wilgotnych miejsc" i od razu wywołała skandal. Ojczym autorki oburzył się, iż wykorzystała w fabule fakty autentyczne, dotyczące tragedii, jaka dotknęła jej rodzinę.
Bardzo byłam ciekawa jak Roche poradziła sobie ze swoją drugą powieścią i muszę przyznać, że zaskoczyła mnie bardzo pozytywnie. Nie zabrakło tu typowego dla niej niezwykle bezpośredniego stylu, ale sama powieść wydaje się być dojrzalsza, a fabuła nie opiera się tylko na przeżyciach seksualnych głównej bohaterki.

Elisabeth przeżyła ogromną traumę - dlatego trzy razy w tygodniu chodzi do terapeutki i próbuje na nowo poskładać swoje wnętrze. Pomaga jej w tym gloryfikowany przez nią partner Georg - poznała go tuż po urodzieniu córki, gdy właśnie miał zostać ojcem. Wspólnie wychowują córkę Eliabeth i zajmują się w weekendy synem Georga. Przedstawiony przez Elisabeth Georg wydaje się być archetypem samca - ona usprawiedliwia każde jego zachowanie i każdą zachciankę - jest przecież siedemnaście lat starszy i tak bardzo ją wspiera. Ona jest zagubiona, ma problemy, wszystko robi gorzej od partnera, ale nie zapominajmy - jest świetna w łóżku. W ciągu trzech dni poznajemy bliżej ich perypetie, wewnętrzny świat Elisabeth oraz dzięki licznym retrospekcjom jej przeszłość.

Osiem lat wcześniej Elisabeth aranżowała huczne wesele ze swoim chłopakiem, które miało się odbyć w Anglii. Wybrana przez nią suknia była tak obszerna, że transport samolotem nie wchodził w grę. Mama przyszłej panny młodej i jej trzej przyrodni bracia decydują się na podróż samochodem, podczas której uwikłani zostaną w wielki karambol na autostradzie w Belgii. Auto doszczętnie spłonęło, a z wypadku uratowała się tylko matka. Elisabeth nie opuszczają wyrzuty sumienia - myśli o śmierci są wszechobecne, nawet do snu przyjmuje pozycję ciała w trumnie. Równocześnie spory wpływ ma na nią niekonwencjonalny dom rodzinny - matka zmieniała często partnerów i miała feministyczne zapędy. Elisabeth próbuje więc zbudować jak najbardziej tradycyjny dom, obejmując rolę kury domowej. Georg jest zastępcą ojca, którego nigdy nie miała - przewodnikiem i doradcą. Elisabeth ciągle nie może uwierzyć, że tak wspaniały mężczyzna ją kocha i z nią jest, dlatego przyjmuje role najlepszej kochanki, gospodyni, kumpelki oraz pragnie spełniać jego życzenia, co głównie obejmuje fantazje erotyczne.
Roche także w swojej drugi powieści nie szcz ędzi fizjologicznych szczegółów i dokładnych opisów scen erotycznych, ale brak tu obrzydliwych detali i skłonności do przesady znanych z "Wilgotnych miejsc". Owe sceny odgrywają konkretną, istotną rolę w akcji powieści, są jedynie dodatkiem, a nie głównym tematem.

Roche udało się napisać powieść lepszą od pierwszej, bardziej przemyślaną, dojrzałą.

Moja ocena: 4/6

Charlotte Roche, Schoßgebete, 288 str., Piper Verlag 2011.

poniedziałek, 9 stycznia 2012

Powrót

Powrót do życia i do blogosfery. Po niemal czterech tygodniach w Tajlandii i Kambodży nie jest łatwo przestawić się na codzienny tryb. Na wyjeździe celowo unikałam komputera więc zaległości mam sporo. Rozpoczęłam od przeglądania waszych blogów ale już niebawem ożyje i mój blog. Zamieszczę zaległą statystykę grudniową, roczną oraz recenzje przeczytanych książek. Na moim drugim blogu zacznę zamieszczać relację z wyjazdu - zapraszam do czytania:)
Na urlopie zaprzyjaźniłam się z moim kindle. Przeczytałam na nim trzy książki i muszę przyznać, że czyta się rewelacyjnie. Bardzo szybko przestawiłam się na śledzenie postępu czytania w procentach, dziwne jest tylko uczucie, że gdy rozpoczynam czytanie nie wiem, jak długa jest powieść.
Mam wrażenie, że na kindle czyta się szybciej, czytnik dobrze leży w ręce, a bateria wydaje się nigdy nie wyczerpywać. Polecam wszystkim wahającym się! U mnie naprawdę się sprawdza.

Kochani czytelnicy, chciałam wam jeszcze złożyć spóźnione życzenia dobrego, pełnego emocjonujących lektur Nowego Roku!

niedziela, 1 stycznia 2012

Stosikowe losowanie 2011 - podsumowanie


Styczeń

Balianna: "Kolekcja" Giogi Diliberto
Anna: "Urania" J.M.G. Le Clezio
Barbara: "Kłamca" J. Ćwiek
Mooly:

Luty

PatrcyjaAntonina: "Oczyszczenie" Sofi Oksanen
Książkowo: "Biblioteka cieni" Mikkel Birkegaard
Moni: "Pary" Updike
Mooly:
Tośka82: "Chemia śmierci" Simon Beckett

Marzec:

Paideia: "Tibaldo i dziura w kalendarzu" Abner Shimony
Książkowo: "Wydrzyj mi serce" Angeles Mastrett
Barbara:
Iza: "Czerwona trawa" Boris Vian - przerwana
PatrycjaAntonina: "Piaskowa góra" Joanna Bator

Kwiecień:

Moonia:
Bujaczek: "Gringo wśród dzikich plemion" Wojciech Cejrowski
PatrycjaAntonina: "Amy, Amy, Amy" Nick Johnstone
Chirurg86: "Zamieć" Ken Follet
Książkowo: "I niechaj cisza wznieci wojnę" Domagalski

Maj:

Paideia: "Delirio" J. Restrepo

Czerwiec:

Maniaczytania: "Natalii 5" Olga Rudnicka
Futbolowa: "Bywalcy metra"

Lipiec:

Balbina: "Pod gwiazdami smoka" Maureen Jennings
Anna: "I była miłość w getcie" Marek Edelman

Sierpień:

PatrycjaAntonina: "Miasto ślepców" Jose Saramago
Balianna: "Stulecie chirurgów"
Oddzistylkopozytywnie:
Dziewczynabezmatury: "Millenium" Stieg Larsson

Wrzesień:

Iza: "Die Messer" Emmanuel Robles - przerwana
Paideia: "Faktoria jedwabiu" Ash Taw

Październik:


Listopad:

Anna: "Chryzantema i miecz" Ruth Benedict - przerwana
PatrycjaAntonina: "Smilla w labiryntach śniegu" Peter Hoeg
Balbina: "Kto zabił Immaculadę de Silva" Marina Mayoral

Grudzień

Balbina:
Karto_flana: "Witaj Ameryko" J.G. Ballard
PatrycjaAntonina: "W kamiennym kręgu" Lydia Fagundes Telles