niedziela, 12 czerwca 2011

"Zagubiona przeszłość" Jodi Picoult


Swgo czasu, zachęcona pozytywnymi recenzjami na zaprzyjaźnionych blogach, sięgnęłam po "Bez mojej zgody" Jodi Picoult. Wtedy pobrałam na Tauschticket jeszcze jeden tytuł - "Zagubioną przeszłość" właśnie. Pierwsze spotkanie z Picoult nie rzuciło mnie na kolana, więc do drugiego musiało mnie dopiero zmusić stosikowe losowanie.
Lektura tej książki niestety potwierdziła moje odczucie wobec tej autorki.

Delia Hopkins prowadzi szczęśliwe życie - jest matką małej Sophie, niebawem ma poślubić narzeczonego, mieszka z ukochanym ojcem. Wiele lat tęskniła za matką, która zginęła w wypadku samochodowym, gdy Delia miała cztery lata, ale ojciec starał się jej wynagrodzić tę stratę, zapewniając córce wspaniałe dzieciństwo. Pewnego dnia jednak do domu Hopkinsów wpada policja i aresztuje ojca, który dwadzieścia osiem lat temu rzekomo uprowadził córkę. Zamiast z końcem weekendu odwieźć ją do swojej rozwiedzionej żony uciekł z nią na drugi koniec Stanów. Po aresztowaniu w ciągu dwóch dni ojciec zostaje przeniesiony do więzienia w Arizonie, gdzie nastąpiło uprowadzenie. Delia wraz z córką przeprowadzają się do Phoenix, a jej narzeczony - prawnik, zostaje obrońcą ojca.
Historia Delii wydaje się być ciekawa? Zgoda, co więcej książkę Picoult czyta się szybko i wręcz, mimo opisywanych wydarzeń, dość rozrywkowo. Niestety trudno współczuć wraz z bohaterami. Ich sylwetki są niezwykle płytkie, brak tu jakiejkolwiek głębi charakterów. Delia wyjątkowo lekko przyjmuje ogrom tragedii, jaką na nią spada.

Picoult stosuje ten sam sposób narracji, jak w "Bez mojej zgody". Poszczególni bohaterowie kolejno relacjonują wydarzenia, równocześnie przybliżając własną przeszłość. Lektura tych opowieści przypominała mi do złudzenia scenariusz hollywoodzkiego wyciskacza łez. A niestety, pechowo dla pani Picoult, takich filmów nie trawię. Piramidalne nagromadzenie nieszczęść i zbiegów okoliczności czyni historię Delii tak niewiarygodną, że aż śmieszną. Nie wystarczy uprowadzenie, nie wystarczy alkoholizm partnera, nagle okazuje się, że alkoholików w powieści mamy więcej, a samemu uprowadzeniu towarzyszy jeszcze kilka nieszczęść - jeśli ktoś jednak miałby ochotę przeczytać tę książkę, oszczędzę spojlerów.

Gdyby książki nie czytało się tak szybkio, najprawdobniej bym nie zdzierżyła. Ale że czytałam ją głównie na plaży, potraktowałam ją jako odmóżdżającą rozrywkę. Pani Picoult jednak za dalsze spotkania podziękuję.

Moja ocena: 2,5/6

Jodi Picoult, Die Wahrheit meines Vaters, tł. Ulrike Wasel und Klaus Timmermann, 535 str., Piper.

14 komentarzy:

  1. Taki traf, że ja również zaczynam spotkanie z Jody Picoult od wymienionych przez Ciebie dwóch powieści. Tylko w odwrotnej kolejności.
    Przeczytałam "Zagubioną przeszłość", a "Bez mojej zgody" czeka w kolejce.
    Nie oceniłam jednak jej książki tak ostro. Muszę wyznać, że nawet mi się spodobała. Choć z pewnymi zarzutami bym się zgodziła np. dotyczącymi sposobu narracji. Myślałam, że jest on unikalny, a tu się okazało, że w kilku innych powieściach zauważyłam ten sam schemat.
    No cóż. Dam jeszcze szansę tej autorce, bo czyta się ją szybko i przyjemnie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Fakt, czyta się szybko i przyjemnie, ale poza chwilową rozrywką po książce nie zostaje nic - tak więc dla mnie strataa czasu. I, jak pisałam, mam straszną alergie na typowe hollywoodzkie chwyty - niezwykłe zbiegi okoliczności, zwroty akcji itp., itd.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale Ci zazdroszczę, że dajesz radę tak z lekkością czytać w obcym języku. I to jeszcze w niemieckim, który dla mnie jest totalną abstrakcją:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Widzę, ze bardzo negatywnie odebrałaś tę książkę. Ja jednak się nie boję twej opinii , bo każdy ma inny gust, więc najpierw przeczytam, potem powiem , czy się z tobą zgadzam. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  5. A ja lubię jej styl pisania ;) Ale wiadomo - co kto lubi ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Czytam właśnie trzecią książkę Picoult, "W naszym domu" i pozytywnie ją odbieram. Jest lepsza od "Świadectwa prawdy" i o wiele lepsza niż powieść, o której piszesz. Podobnie jak Ty, "Zagubioną przeszłość" uważam za słabą, ale nie odrzucam Picoult, bo jednak dobrze się te powieści czyta. "Bez mojej zgody" nie czytałam, ale oglądałam film - temat kontrowersyjny, dla mnie postawa rodziców nie do przyjęcia.

    OdpowiedzUsuń
  7. Za najlepszą książkę Picoult uważam do tej pory "Bez mojej zgody".Przeczytałam większość jej książek,podoba mi się styl pisania Picoult i mimo pewnej schematyczności nie można obok nich książek przejść obojętnie :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  8. Jeśli kobieta wydaje książki z częstotliwością jedna na rok, to nie można być zbyt wymagającym co do jakości:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja jeszcze nic nie czytałam Jodi Picoult, jestem ciekawa jej książek, więc pewnie któregoś dnia po jakąś sięgnę.
    Pozdrawiam,
    Kass

    OdpowiedzUsuń
  10. Przyznam się szczerze, że jestem w szoku, bo to pierwsza negatywa recenzja Jodi Picoult jaką widzą, moje oczy. Dobrze wiedzieć :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Nigdy nie czytałam nic tej autorki. Zaległa recenzja: http://feetonhorizon.blogspot.com/2011/06/gos-naszego-cienia-j-carroll.html

    OdpowiedzUsuń
  12. Kolmanko, gdy się mieszka w Niemczech to żadna sztuka:)

    Cyrysiu, Bujaczku pewnie tak, nie wątpię, że Picoult może mieć swoich wielbicieli, ale ja się do nich nie zaliczam.

    kultur-alnie czyta się dobrze, zgadzam się ale szkoda mi jednak na nią czasu.

    Evito, no widzisz a ja jednak pozostaję obojętna na nią;)

    Dr Kohoutek niezaprzeczalny fakt!

    Kasienko tak więc udanej lektury!

    Domi mnie te same pozytywne recenzje zwiodły;)

    OdpowiedzUsuń
  13. w przypadku powieści Picoult jest podobnie jak w klku innych przypadkach- pisząc z taką częstotliwoscią trudno wymyślic coś oryginalnego i po pewnym czasie można dopatrzyć się schematu w jej powieściach. Poruszane tematy owaszem, są kontrowersyjne ( mamy i eutanazje, i czarną magię, i karę śmierci, i morderstwo), niemniej są one potraktowane zbyt błaho. Postaci są czarno białe, takie jednowymiarowe, fabuła czasem zaskoczy jakims zwrotem akcji, ale zazwyczaj jednak kończy się tak, jak na początku myślimy,że się skończy. Niemniej nie są to książi głupie i na wakacyjne wojażowanie w sam raz :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Panipoirot zgadzam się, że na plażę ok - można w każdej chwili przerwać czytanie, koncentracja czytelnika nie musi być wysoka itp.

    OdpowiedzUsuń