Małe miasteczka, duże miasta, domy, bloki, mieszkania. Ludzie różni, nudni i ciekawi, zapracowani i bezrobotni, gapiący się w telewizor, mający hobby i nic nie robiący. A gdzieś wśród nich mieszkają osoby jakby z innej planety - wybitne, fascynujące, genialne. Grzebałkowska w swej obszernej biografii szkicuje niezwykle dokładny obraz takich osób czyli ojca i syna Beksińskiego.
Znana mi już z absolutnie genialnej biografii księdza Twardowskiego Grzebałkowska powtórnie potwierdziła swoją klasę. Przestudiowała niewyobrażalną ilość tekstów źródłowych, są wśród nich listy pisane przez obu Beksińskich, jest prowadzony przez Zdzisława videodziennik, należą do nich setki rozmów, spotkań, aż w końcu nieuchwytne emocje i intuicja.
Grzebałkowska łapie te wszystkie nitki, składa kawałki puzzli i tworzy mroczną, fascynującą opowieść o Beksińskich, równocześnie dbając o jak najbardziej obiektywny obraz ich życia. Autorka stara się naświetlić życie Zdzisława i Tomasza z przeróżnych perspektyw, a przede wszystkim uniknąć sensacji. Tragiczna śmierć obu mężczyzn nie rzutuje na ton reportażu, mimo że stale jest w książce obecna. Grzebałkowska nie unika tego tematu, świadomie ukazuje bliskość śmierci, ale unika sensacyjnego posmaku, jaki mogłaby ta powieść mieć.
Zdzisław Beksiński to nie tylko malarz, to fascynat filmu, muzyki, techniki, kolekcjoner i wieczny poszukiwacz. To człowiek, który potrzebuje miłości, ogromny altruista, a równocześnie ktoś, kto tej miłości nie potrafi okazać. Samotnik, który wiecznie szuka uczucia i opieki, uzależniony od żony, niepewny w kontaktach międzyludzkich, człowiek, który bezpiecznie czuje się tylko w swoim mikrokosmosie.
Tomasz Beksiński w wielu cechach bardzo podobny do ojca - jak on samotny, jak on pedantyczny kolekcjoner, wielbiciel filmu i muzyki. Człowiek niespokojnego ducha, ekstrawagancki, ekscentryczny, egotyk, który wiecznie szuka miłości.
Ojca i syna łączy tak wiele, oboje kręcą się wokół siebie i nie potrafią odnaleźć porozumienia. Grzebałkowska wydaje kncentrować się na Beksińskim-ojcu i Beksińskim-synu, odsuwając ich artystyczne, spełnione przecież, życie na drugi plan. To powieść o relacjach międzyludzkich, o śmierci i miłości, o niedostosowaniu do świata, o inności i wyobcowaniu.
Beksińskich można czytać tylko jako biografię, ale taki odbiór wyrządziłby autorce krzywdę. Nie można pominąć wielowymiarowości tego reporterskiego dzieła. To książka, do której się wraca, o której się myśli i która uczy pokory.
Moja ocena: 6/6
Magdalena Grzebałkowska, Beksińscy. Portret podwójny, 480 str., Wydawnictwo Znak 2014.