Wróciłam z zimowego Wałbrzycha. Wałbrzycha pełnego oszołomów, fanatyków, miasta brudnego i ponurego. Miasta pełnego zła, stojącego niemal u progu katastrofy. Z Alicją Tabor przyjeżdżamy do jej starego poniemieckiego domu, stojącego u progu Zamku Książ. Reporterka porzuciła rodzinne strony już dawno i niechętnie do nich wraca. Przyczyną jej przyjazdu są zagadkowe zniknięcia dzieci. Andżelika, Patryk i Kalinka zapadli się pod ziemię. Ich zaginięcie poprzedził pożar schroniska bezdomnych kotów. Samozwańczy prorok - Jan Kołek - rzekomo miał widzenie Matki Boskiej Bolesnej, która obiecała mu zwrócić dzieci, jeśli mieszkańcy Wałbrzycha się nawrócą. W mieście wrze, a gdy ginie Kołek tłum bliski jest szaleństwa.
Alicja potrafi słuchać, wyłapuje historie wszędzie i wydaje się przyciągać ludzi, którzy chcą zdradzić swoje opowieści. Dzięki tej umiejętności Alicja zbiera wiele historii - matki Angeliki, babci Patryka i dyrektora domu dziecka, w którym przebywała Kalinka.
Alicja składa także fragmenty swojej przeszłości, dzięki opowieściom innych - życzliwy sąsiad pan Albert kilka razy dzieli się z nią wspomnieniami. Dzięki listom udaje się jej odkryć losy siostry i matki.
Na pierwszy plan wysuwa się jednak ciągle Wałbrzych i jego mieszkańcy. Duszna, porażająca atmosfera, zło, które się odradza i pociąga za sobą coraz więcej popleczników. Bator nie szczędzi żadnych szczegółów - wyłuskuje każdy ciemny aspekt ludzkiej duszy. Źle dzieje się niemal w każdym domu. Najbardziej przeraża jednak tłum i jego dynamika.
Ciemno, prawie noc jest świetne, ale jednak Piaskowa góra i Chmurdalia podobały mi się bardziej. W najnowszej książce Bator przeszkadzała mi nieco warstwa fantazyjna, nierealna - nie potrafię jej całkowicie umieścić na płaszczyźnie znaczeniowej, nie czuję przyczyny umieszczenia jej w powieści. Chciałam jednak skupić się na tym, co mnie zachwyciło.
Przede wszystkim język! Genialne neologizmy związane przede wszystkim z kotami i kobietami nimi się zajmującymi, ale także świetne odwzorowanie sposobu mówienia osób z różnych warstw społecznych - rozmowa z matką Angeliki wspaniała, narzekania kobiet na rynku - genialne.
Zapis rozmów z internetowego czatu tak dobry, że aż męczący.
Rewelacyjne są także odniesienia do współczesności. Od dawna czekałam na powieść tak głęboko umieszczoną w polskich realiach - mesjanizm, budowa pomnika, męka, krew i łzy, zaciekły katolicyzm, otumanienie i oszołomstwo. Bator przemyciła wiele zdań i faktów, które mają bezpośredni związek z najnowszą polską historią. Dla mnie bomba!
Nad powieścią Joanny Bator będę rozmyślać jeszcze długo, wiele tu wątków (nie wspomniałam o braku tolerancji, życiu, którego sensem jest pogoń za mrzonką vide ojciec Alicji, a także o ciągłej obecności wspomnienia przedwojennych mieszkańców Wałbrzycha), pobocznych historii, które dają szerokie pole do interpretacji i rozważań. Bator nie dorastam do pięt i każda próba napisania czegoś mądrego o jej książkach kończy się u mnie frustracją. Dlatego zachęcam was do czytania powieści, a nie moich wypocin:)
Moja ocena: 5,5/6
Joanna Bator, Ciemno, prawie noc, 528 str., WAB 2013.