Kolejnego kryminału Alexa wysłuchałam już jakiś czas temu i zrobił on na mnie najlepsze wrażenie ze wszystkich dotąd poznanych. Przede wszystkim bardzo odpowiadał mi głos lektora, Jacka Rozenka, a po drugie lubię bardzo diabelsko-średniowieczne klimaty.
Pewnego dnia Alexa odwiedza Alexander Gilburn, który prosi o zajęcie się sprawą samobójstwa Patrycji Lynch, jego ukochanej sprzed lat.
Patrycja należy do starego rodu, który wzbogacił się na handlu z brytyjską kolonią na Malajach. Kobieta spędziła całe dorosłe życie w RPA, skąd właśnie wróciła po przedwczesnej śmierci męża. Zamieszkała w rodowej posiadłości Norford Manor, malowniczo położonej u stóp diablej skały. Pobliskie miasteczko zasłynęło z wyjątkowo zaciekłych polowań na czarownice, w których prym wiódł przodek aktualnych właścicieli dworku.
Gilburn nie wierzy w samobójstwo Patrycji, z którą ponownie nawiązał bliskie kontakty. Jej śmierci towarzyszą ponadto dziwne okoliczności - tuż przed nią odwrócony został obraz nienawidzącego czarownic przodka, a w książce, którą czytała odbito ślad diabelskiego kopyta. Gilburn jest zaniepokojony, ponieważ obraz ponownie został odwrócony i ponownie nie można na nim odnaleźć odcisków palców.
W Norford Manor mieszka najbliższa rodzina Patrycji, wszyscy znają klątwę, jaką na ich ród rzuciła jedna ze zgładzonych czarownic - rodzina miała wyginąć w dziesiątych pokoleniu. Jak nie trudno się domyślić - Patrycja i jej brat (specjalista pasjonat tematyki polowań na czarownice) są właśnie potomkami w owym pokoleniu. Alex, mimo że nie pasuje to do jego osobistych planów, decyduje się na wyjazd do Norford Manor i odszukanie ewentualnego mordercy, którego musi wyłonić z garstki mieszkańców domu. Wszystkie postaci są bardzo charakterystyczne - babka czyli głowa rodu, która straciła pamięć, Patrycja i jej brat, oraz siostrzenica - słynna biegaczka i jej mąż - malarz. Do grona podejrzanych zaliczyć trzeba także służbę - wśród nich lekarza i pielęgniarkę starszej pani oraz kucharkę, jej męża oraz córkę Cynthię, która nosi to samo imię, jak czarownica, która rzuciła klątwę, a także ją przypomina z wyglądu.
Sytuacja wydaje się być bardzo zagmatwana, a zbrodnia, bo Alex prędko przestaje mieć wątpliwości, czy to było samobójstwo, niemal doskonała. Każdy mieszkaniec ma żelazne alibi lub po prostu nie ma motywu, ale mistrzowska dedukcja Alex pomoże mu wywieść w pole Parkera, który także nie wierzy w zabójstwo oraz samego mordercę.
Podczas lektury tego kryminału trzeba umieć przymrużyć oko na typowe już dla książek Alexa kwestie różnic stanu oraz podział płci. Kobieta wydaje się być stworzona do rodzenia dzieci i czuwania nad domowym ogniskiem, świetna kariera biegaczki i chęć udziału w olimpiadzie nie są w stanie konkurować z przypisaną kobiecie rolą, ani w oczach babki, ani nawet w poczuciu samej wnuczki.
Przyzwyczaić trzeba się także do uniżonego dygania służby, do prostackich niemal odpowiedzi (w końcu służba nie może grzeszyć inteligencją) oraz do potępienia mezaliansu. Powiedzmy, że należy te fakty przypisać kolorytowi epoki - choć nie wiem czy lata powojenne w Anglii były aż tak konserwatywne - i nie zatrzymywać się przy nich dłużej, inaczej kryminał staje się niestrawny.
Moja ocena: 5/6
Joe Alex, Jesteś tylko diabłem, 207 str., czyt. Jacek Rozenek, StoryBox.