Uwielbiam reportaże Szczygła, a jeszcze bardziej szanuję go za miłość do Czech. Przepadam za naszymi południowymi sąsiadami i za ich językami, dlatego z ogromną przyjemnością siegam po książki o ich kulturze, języku, społeczności, historii... Najnowszy zbiór reportaży Szczygła musiał chwilę poczekać na swoją kolej, dopiero nieco ponad tydzień temu brat przywiózł mi książkę z Polski.
Szczygieł swoje rozważania o Czechach łączy z literaturą - to dodatkowy smaczek tego zbioru. Moja lista tytułów do przeczytania znacznie się powiększyła, zwłaszcza że, wstyd przyznać, nie znam jeszcze literatury słowackiej.
Co więc fascynuje mnie w Czechach i Słowakach? Mimo tak dużej bliskości językowej, geograficznej i kulturowej jesteśmy przecież tak różni. Zauważyłam to gdy poznałam mojego wieloletniego kolegę, prawdziwego Czecho-Słowaka:) Szczygieł świetnie ujmuje i analizuje wspomniane przeze mnie różnice. Czeska pogoda ducha, uprzejmość, zamiłowanie do absurdalnego komizmu jest tak odmienna od polskiej dumy, przesadnego patriotyzmu i katolicyzmu.
Szczygieł ma rację pisząc:
"Zresztą mam wrażenie, że po to właśnie zostali wymyśleni Czesi. Żeby wprowadzać w Polaków w dobry nastrój".
Nie dało się tego ująć celniej:) Ale nie chcę popadać w trywializm. Czechy i Czesi to przecież nie tylko śmiesznie brzmiący język, szwejkizm i dobre poczucie humoru. Nie brak w zbiorku historii trudnych i tragicznych. Autor porusza bardzo szeroką gamę tematów, jak choćby walkę męża Heleny Vondráckovej z agresywnym dziennikarstwem tabloidów, stan czeskiego czytelnictwa (o wiele lepszy niż w Polsce!), represje i śledzenie Havla w latach komunizmu, twórczość najbardziej antydepresyjnego pisarza Oty Pavla, napisy w czeskich toaletach, które wydają się żyć swoim życiem, kwestię często całkiem nieskomplikowanego współistnienia Czechów, Słowaków i Czechosłowaków, pisze o samoobsługowym barze w lesie, gdzie ludzie wrzucają opłatę za napoje do skarbonki czy przechowywaniu urn z prochami w domu. I wierzcie mi, to jeszcze nie wszystkie tematy!
Felietony Szczygła są krótkie, przyczynkiem do powstania większości z nich było jedno zdanie z czeskich powieści, które uczepiło się głowy autora i snuło w niej własną historię. Jak dobrze, że tak się stało - historie, które w szczygłowej głowie się wysnuły są fascynujące! Krótka forma reportaży nie oznacza jednak, że są one niekompletne. Błyskotliwy styl oraz subiektywny punkt widzenia autora czynią z nich perełki, majstersztyki więc! Szczygieł jest dla mnie gwarancją dobrej literatury. Czyli polecam:)
Moja ocena: 5/6
Mariusz Szczygieł, Laská nebeská, 167 str., Wydawnictwo Agora 2012.