sobota, 2 sierpnia 2025

"Pantaleon i wizytantki" Mario Vargas Llosa


Pantaleon Pantoja kocha wojsko, a służba w siłach lądowych jest spełnieniem jego marzeń. Nie ma bardziej obowiązkowego, zdyscyplinowanego i oddanego sprawie żołnierza niż on! Jako że zasłynął z sumiennego wypełniania zadań i rozpracowywania ich w najmniejszych szczegółach, generalicja decyduje się powierzyć mu kwestię niezwykle delikatną. Otóż w Amazonii, w miastach, gdzie stacjonują Służby Lądowe źle się dzieje. Niewyżyci żołnierze gwałcą, uwodzą i pomnażają tamtejszą społeczność. Zadaniem Pantaleona jest rozwiązanie tego problemu. Logistyka to jego konik, więc kapitan zakłada służbę wizytantek – to prostytutki, które mają pomóc żołnierzom w spuszczeniu pary. Cała akcja jest dopięta na ostatni guzik i wielce tajna. Pantaleon występuje incognito, a jego pomysł przeradza się w wielki biznes. Kobiety poruszają się statkami i samolotami, każdy żołnierz dostaje płatny przydział i określony czas na wizytę wybranki. Sukces przeszedł wszelkie oczekiwania. Pantaleon wkrótce potrzebuje coraz więcej i więcej pracownic, bo zapotrzebowanie zgłaszają wyżsi rangą żołnierze. Równocześnie dość przeciętny na tym polu Pantaleon odczuwa wzrost popędu ku radości żony. Niestety sprawy wymkną się w pewnym momencie spod kontroli, a winnym oczywiście będzie sprawca całego zamieszania. 

Ta powieść Vargasa Llosy to fantastyczna satyra na działanie peruwiańskiego wojska, jego hipokryzję i kult władzy. Noblista porusza jednak więcej tematów – rolę mediów, powierzchowną religijność Peruwianek i Peruwiańczyków, pogoń za sektami i oczywiście machismo. Ta na pozór lekka powieść kryje w sobie wiele tematów do przemyśleń i zachwyca konstrukcją. Małżeństwo Pantaleona jest odbiciem społeczeństwa – hipokryzji, religijności na pokaz, odrzucenia i powrotu, jak gdyby nigdy nic. Postać matki Pantaleona, która akceptuje syna i wszystkie jego poczynania, choć ich nie pochwala, to także świetny przykład ról społecznych. Uległość Pantaleona i pokorne przyjęcie winy na siebie idealnie domyka tę powieść. Peruwiańczyk sięgnął także do wielu chwytów stylistycznych – są listy, reportaże radiowe, przemowy, rozkazy i przeplatające się dialogi. Dzięki temu bardzo dobrze czyta się tę powieść, bo taka konstrukcja pozwala poznać kwestię akceptacji lub nieakceptacji wizytantek z różnych perspektyw. 

Moja ocena: 5/6

Mario Vargas Llosa, Pantaleon i wizytantki, tł. Carlos Marrodán Casas, 324 str., Społeczny Instytut Wydawniczy Znak 2007. 

piątek, 1 sierpnia 2025

"Das Wohlbefinden" Ulla Lenze


Jest rok 2020, Vanessa ma prawie czterdzieści lat i musi nagle opuścić swoje dotychczasowe mieszkanie w Berlinie. Szukanie nowego lokum w czasie pandemii jest trudne, do tego kobieta nie ma dużego budżetu. Podczas tej żmudnej czynności ogląda dużo za drogie mieszkanie poza Berlinem, a konkretnie w Beelitzer Heilstätten. To wyjątkowe miejsce, właśnie tam z końcem dziewiętnastego wieku powstało nowoczesne sanatorium i szpital dla chorych na gruźlicę. Przeznaczone było dla klasy robotniczej, ale wyposażeniem przodowało na świecie. Ciepła woda w kranach, centralne ogrzewanie, najlepsza klasa medyczna, przepiękna architektura, wysokokaloryczne posiłki – wszystko to miało pomóc chorym wywodzącym się z najbiedniejszych warstw społecznych. Vanessa jeszcze nie wie, że z tym miejscem łączy jej prababka. Johanna Schellmann była pisarką i jej najsłynniejsza powieść opisuje właśnie Beelitzer Heilstätten, a szczególnie jedną z pacjentek – Annę – która miała paranormalne zdolności. W owym czasie okultyzm należał do jednym z najbardziej ulubionych zajęć pań z dobrych domów, więc osoby takie jak Anna przyciągały uwagę. W dużych miastach powstawały towarzystwa spirytystyczne, lekarze, często samozwańczy, badali media i organizowali pokazy. Johanna Schellmann uległa tej fascynacji i zaprosiła Annę nawet do mieszkania w jej własny, bogatym, domu. Tymczasem mąż pisarki był lekarzem, który próbował odkryć lek na gruźlicę i przeprowadzał eksperymenty z pleśnią, co było nie w smak koleżeństwa. 

Lenze prowadzi narrację tej powieści na trzech płaszczyznach – współcześnie, w latach 60., oraz w 1907  roku. W 2020 roku wraz z Vanessą poszukujemy informacji o jej prababce, o której dotychczas niewiele wiedziała. W 1967 roku towarzyszymy Johannie, która traci już pamięć, ale wciąż próbuje pisać. Opiekuje się nią Klaus, student, który robi dla Johanny zakupy, ale i wysłuchuje historii jej życia i pisania. W 1907 natomiast młoda Johanna pracuje nad swoją powieścią i poznaje Annę. 

Autorka fantastycznie opisała Beelitzer Heilstätten, co było dla mnie największym atutem tej powieści. To miejsce fascynuje mnie od dawna, odwiedziłam je, gdy jeszcze stało w ruinie i nie było przystosowane do zwiedzania. Zachęcam do zobaczenia zdjęć stamtąd, wspaniale pokazują klimat. Niestety sama powieść mnie rozczarowała. Zabrakło mi tu zdecydowanego powiązania wątków, jakiejś konkluzji. Po zakończeniu lektury nie miałam poczucia, że wszystkie elementy i wątki łączą się w całość. Każda z tych płaszczyzn jest sama w sobie ciekawa, ale rodzinna koneksja nie wystarczyła, by je powiązać. 

Moja ocena: 4/6

Ulla Lenze, Das Wohlbefinden, 347 str., Klett-Cotta 2024.