Do sięgnięcia po powieści Wassmo zachęciła mnie rozmowa z nią, która ukazała się już jakiś czas temu w
Wysokich Obcasach. Autorka wprawdzie mówi o
Stuleciu, ale
Księga Diny, mająca już status niemal kultowy, wydawała mi się być bardziej odpowiednia na pierwsze spotkanie z Norweżką.
Tytułową Dinę poznajemy jako kilkulatkę, która śmiertelnie poparzyła w wyniku nieszczęśliwego wypadku swoją mamę. Ojciec popada w rozpacz i pozostawia dziecko samemu siebie. Dina wychowuje się sama i dziczeje. Gdy w domu zawita macocha, ojciec czym prędzej wydaje za mąż niepokorną szesnastolatkę. Mąż Jakub jest o wiele starszy od niej i nie zdaje sobie sprawy jakim problemem stanie się dla niego Dina.
Bo Dina jest problemem dla wszystkich. Nieokiełznana, egocentryczna, skryta i wyniosła. Przede wszystkim jednak uparta! To ona decyduje o swoim życiu i tylko ona. Zachowuje się bezceremonialnie, robi i mówi to, co chce, bez zwracania uwagi na konwenanse. Na dobrą sprawę zachowuje się jakby była mężczyzną - poluje na niedźwiedzie, udaje się na samotne wycieczki konne, pali cygara, nadużywa alkoholu, wybiera sobie partnerów i świetnie liczy. Tylko, że jest kobietą, która żyje w XIX wieku i w męskim zachowaniu jednak brak jej konsekwencji. To z pewnością kreacja feministki, która wyprzeda swoje czasy. Feminizm Diny jest w dużej mierze destruktywny, a jej celem najczęściej są mężczyźni.
Wassmo nakreśla fascynującą postać, jednak zabrakło mi tu motywów takiego zachowania Diny. Oczywistym jest, że piętno na niej wywarła śmierć matki, odrzucenie przez ojca i samotność w dzieciństwie. Nigdy jednak nie dowiadujemy się jak naprawdę Dina rozumuje, dlaczego podejmuje takie, czy inne decyzje. Nie wymagam od autorki pełnego rysu osobowości Diny ani psychologicznych dysput, preferuję książki, w których czytelnik ma szerokie pole do własnych przemyśleń, tutaj zabrakło mi jednak nakierowania, poszlaki chociażby.
Samotna, poszukująca, rozmawiająca ze zmarłymi i niezdolna do miłości Dina pozostaje dla mnie zagadką i jednak postacią niezmiernie irytującą. Nie widzę w jej zachowaniu konsekwencji ani zagubienia, które by motywowało chaotyczne reakcje. Przewodnikiem w życiu Diny jest Biblia, którą nazywa Księgą Hjertrud (imię jej matki). Dina opiera się tylko na Starym Testamencie - tam znajduje surowe, bezkompromisowe wskazówki dla swojego postępowania.
Dina to także kobieta o rozbuchanej seksualności, którą potrafi wykorzystać do osiągnięcia swoich celów. Otaczający ją mężczyźni wydają się być insektami złapanymi w jej sieć i tańczącymi według jej zachcianek. Ten rys nie pasuje mi do jej feminizmu.
Mimo, że w żaden sposób nie mogłam wskrzesać w sobie sympatii do Diny, z przyjemnością przeczytałam książkę. Podobał mi się surowy język Wassmo, tak świetnie współgrający z nieprzystępną norweską przyrodą i klimatem, a przede wszystkim ciekawa byłam jak ułoży dalsze losy głównej bohaterki i jak spointuje swoją książkę.
Nie widzę tej powieści w kanonie arcydzieł, ani nie zaliczyłabym jej do książek, które koniecznie należy przeczytać. Mimo to czuję się na tyle zachęcona i zaciekawiona światem wykreowanym przez Wassmo, że sięgnę po inne jej książki.
Moja ocena: 4/6
Herbjørg Wassmo, Księga Diny, tł. Ewa Partyga, 580 str., Smak Słowa 2014.