„Księga niepokoju“ to dość świeży zakup, po który dzięki stosikowemu losowaniu stosunkowo szybko sięgnęłam. O tym portugalskim pisarzu sporo czytałam, a po literackim spotkaniu z jego przewodnikiem po Lizbonie nabrałam ochoty na poznanie jego najważniejszego dzieła. „Księga niepokoju“ to zapiski Bernarda Soaresa, skromnego buchhaltera, którego całe życie kręci się wokół lizbońskiej Rua dos Duradores oraz biura, w którym pracuje.
Fernando Pessoa poznaje go w jednej z restauracyjek i podejmuje się publikacji jego zapisków. Dodać jednak należy, że Soares to jedno z wielu alter ego pisarza. Teksty składające się na tę powieść znalezione zostały w spuściźnie autora po jego śmierci.
Soares nie koncentruje się na opisie swojego życia lecz na notowaniu spostrzeżeń raczej metafizycznych, przemyśleń dotyczących jego bytu, oraz sensu istnienia. Jego życie jest tak nudne, że nie jest warte opisu, jak sam twierdzi. Dlatego wiele tu myśli na temat sensu istnienia.
Owe rozważania zaskakują pointami, głębią i nietuzinkowością i równocześnie są niewiarygodnie trudne dla czytelnika. Każde zdanie wymaga maksymalnej uwagi, spokoju i namysłu. I mimo, że wiele z nich zachwyciło mnie celnością to po przeczytaniu dokładnie 142 stron z ponad pięciuset z dalszej lektury zrezygnowałam. Przebrnięcie przez te ponad sto stron zabrało mi ponad dwa tygodnie, a lektura nie przysporzyła oczekiwanej satysfakcji. Długo nie chciałam się poddać, do Pessoi odczuwam sympatię ale w końcu dałam za wygraną, bo nie jest to książka do czytania jednym tchem. Należy po nią sięgać przez wiele tygodni, czytać fragmenty, smakować je i rozważać. Ja obiecałam sobie kiedyś ponownie sięgnąć po tę powieść.
Moja ocena: -
Fernando Pessoa, Das Buch der Unruhe des Hilfsbuchhalters Bernardo Soares, tł. Inés Koebel, 556 str., Fischer Taschenbuch Verlag
Polecam Księgę niepokoju w tłumaczeniu na polski Michała Lipszyca. Jest to rzeczywiście dzieło na tyle subtelne, że tłumaczenie może strasznie dużo zniekształcić. Zobaczyć to można na przykładzie innego tłumaczenia polskiego prof. Janiny Klawe.
OdpowiedzUsuńDziękuję, może faktycznie pokuszę się.
Usuń