Ta książka potwerdziła, że Chimamanda Ngozi Adichie należy do moich ulubionych pisarek. Sięgając po tę powieść nie zdawałam sobie sprawy, że jest aż tak obszerna! Nie zaglądałam także do recenzji i opisów więc jej treść była dla mnie całkowitym zaskoczeniem.
Nigeryjka skupia się na temacie emigracji, tożsamości oraz problemach rasowych, a czyni to opowiadając historię Ifemele i Obinze. Ich szkolna przyjaźń przemienia się w miłość, jednak to nie uczucie jest głównym tematem powieści. Zarówno Ifemele jak i Obinze pochodzą z klasy średniej, nie muszą się obawiać o sprawy finansowe, choć ich rodzice ciężko pracują na utrzymanie. Ich głównym zajęciem jest nauka, dyskusje i wszystko to, czym zajmują się młodzi ludzie. Gdy rozpoczynają studia zaczynają dostrzegać ograniczone perspektywy w Nigerii. Ciągłe i długotrwałe strajki przerywają naukę, a studenci zaczynają się rozglądać za możliwością wyjazdu do USA czy Wielkiej Brytanii. Od tego momentu ścieżki Ifemele i Obinze się rozdzielają, dziewczyna wyjeżdża do Stanów Zjednoczonych, gdzie planuje podjąć studia oraz dorywczą pracę, by dorobić do stypendium. Jak można się domyślić, życie w Ameryce jest zupełnie odmienne od wyobrażeń Ifemele, a chleb emigranta czerstwy i trudny do zdobycia. Największym jednak szokiem jest rola rasy - dopiero na nowym kontynencie Ifemele odczuwa fakt, że jest czarna. W Nigerii nie odgrywało to żadnej roli, tymczasem w USA nawet fryzura ma decydujące znaczenie, na przykład podczas szukania pracy.
Ifemele stopniowo odkrywa różnice między czarnymi Amerykanami, a czarnymi emigrantami w Ameryce, a dzieje się to na tle kampanii wyborczej Obamy. Książka przepełniona jest obserwacjami socjologicznymi, które dziewczyna tematyzuje na swoim bardzo chwytliwym blogu. Stopniowo staje się Amerykaaną, która jednak nie jest bezrefleksyjna i świadomie pracuje nad swoją tożsamością narodową i rasową. Dyskusje czarnoskórych studentów o różnym pochodzeniu świetnie oddają różne zapatrywania, które zależne są od narodowości oraz doświadczeń dyskutanta. Niezależnie od koloru skóry, doświadczenia emigranta wydają się być całkowicie uniwersalne. Nie zapomnę długo sceny, w której Ifemele rozmawia z koordynatorką na uniwersytecie. Ta ostatnia zwraca się do niej w sposób niemal infantylny, klasyfikując obcy akcent przyszłej studentki jako niedostatek językowy. Ewolucja językowa Ife jest zastanawiająca - najpierw pragnie jak najprędzej przyswoić sobie akcent amerykański, który ułatwia zwłaszcza kontakty telefoniczne i pozwala uniknąć zaszufladkowania, stopniowo jednak rozumie, że nigeryjska wymowa to część jej tożsamości. To doświadaczenie, które dotyczny niemal każdego emigranta. Odkąd mieszkam w kraju, w którym mój wygląd już w pierwszej sekundzie przypina mi etykietkę emigrantki, elegancko zwanej tu ekspatką, potrafię w pewnej części zrozumieć wiele z doświadczeń Ifemele.
To wielowątkowa, głęboka powieść. Dla mnie powieść totalna. Wprawdzie Ifemele jest główną bohaterką, ale autorka szkicuje losy wielu innych osób - ciotki, przyjaciółek, a przede wszystkim Obinze, którego los zagnał do Wielkiej Brytanii. Wątek miłosny jest istotny ale nie na tyle, by z tej powieści uczynić romans. Z każdą stroną rozsmakowywałam się w prozie Adichie, odczuwałam głęboko radość bibliofila obcowania z narracją wciągającą, ubogacającą, interesującą, pouczającą i świetną językowo. To powieść odważna i uniwersalna - niezależnie od rasy, los każdego emigranta to szkoła życia, pasmo wzlotów i upadków.
Moja ocena: 6/6
Chimamanda Ngozi Adichie, Amerykaana, tł. Katarzyna Petecka-Jurek, 765 str., Zysk i s-ka 2014.
Nigeryjka skupia się na temacie emigracji, tożsamości oraz problemach rasowych, a czyni to opowiadając historię Ifemele i Obinze. Ich szkolna przyjaźń przemienia się w miłość, jednak to nie uczucie jest głównym tematem powieści. Zarówno Ifemele jak i Obinze pochodzą z klasy średniej, nie muszą się obawiać o sprawy finansowe, choć ich rodzice ciężko pracują na utrzymanie. Ich głównym zajęciem jest nauka, dyskusje i wszystko to, czym zajmują się młodzi ludzie. Gdy rozpoczynają studia zaczynają dostrzegać ograniczone perspektywy w Nigerii. Ciągłe i długotrwałe strajki przerywają naukę, a studenci zaczynają się rozglądać za możliwością wyjazdu do USA czy Wielkiej Brytanii. Od tego momentu ścieżki Ifemele i Obinze się rozdzielają, dziewczyna wyjeżdża do Stanów Zjednoczonych, gdzie planuje podjąć studia oraz dorywczą pracę, by dorobić do stypendium. Jak można się domyślić, życie w Ameryce jest zupełnie odmienne od wyobrażeń Ifemele, a chleb emigranta czerstwy i trudny do zdobycia. Największym jednak szokiem jest rola rasy - dopiero na nowym kontynencie Ifemele odczuwa fakt, że jest czarna. W Nigerii nie odgrywało to żadnej roli, tymczasem w USA nawet fryzura ma decydujące znaczenie, na przykład podczas szukania pracy.
Ifemele stopniowo odkrywa różnice między czarnymi Amerykanami, a czarnymi emigrantami w Ameryce, a dzieje się to na tle kampanii wyborczej Obamy. Książka przepełniona jest obserwacjami socjologicznymi, które dziewczyna tematyzuje na swoim bardzo chwytliwym blogu. Stopniowo staje się Amerykaaną, która jednak nie jest bezrefleksyjna i świadomie pracuje nad swoją tożsamością narodową i rasową. Dyskusje czarnoskórych studentów o różnym pochodzeniu świetnie oddają różne zapatrywania, które zależne są od narodowości oraz doświadczeń dyskutanta. Niezależnie od koloru skóry, doświadczenia emigranta wydają się być całkowicie uniwersalne. Nie zapomnę długo sceny, w której Ifemele rozmawia z koordynatorką na uniwersytecie. Ta ostatnia zwraca się do niej w sposób niemal infantylny, klasyfikując obcy akcent przyszłej studentki jako niedostatek językowy. Ewolucja językowa Ife jest zastanawiająca - najpierw pragnie jak najprędzej przyswoić sobie akcent amerykański, który ułatwia zwłaszcza kontakty telefoniczne i pozwala uniknąć zaszufladkowania, stopniowo jednak rozumie, że nigeryjska wymowa to część jej tożsamości. To doświadaczenie, które dotyczny niemal każdego emigranta. Odkąd mieszkam w kraju, w którym mój wygląd już w pierwszej sekundzie przypina mi etykietkę emigrantki, elegancko zwanej tu ekspatką, potrafię w pewnej części zrozumieć wiele z doświadczeń Ifemele.
To wielowątkowa, głęboka powieść. Dla mnie powieść totalna. Wprawdzie Ifemele jest główną bohaterką, ale autorka szkicuje losy wielu innych osób - ciotki, przyjaciółek, a przede wszystkim Obinze, którego los zagnał do Wielkiej Brytanii. Wątek miłosny jest istotny ale nie na tyle, by z tej powieści uczynić romans. Z każdą stroną rozsmakowywałam się w prozie Adichie, odczuwałam głęboko radość bibliofila obcowania z narracją wciągającą, ubogacającą, interesującą, pouczającą i świetną językowo. To powieść odważna i uniwersalna - niezależnie od rasy, los każdego emigranta to szkoła życia, pasmo wzlotów i upadków.
Moja ocena: 6/6
Chimamanda Ngozi Adichie, Amerykaana, tł. Katarzyna Petecka-Jurek, 765 str., Zysk i s-ka 2014.
Słyszałam już wiele dobrego o książce - że monumentalna i odważna. Mam w planach:)
OdpowiedzUsuńKoniecznie, naprawdę warto!
UsuńDopisuję do listy pt. "muszę przeczytać"
OdpowiedzUsuń