piątek, 17 marca 2023

"Londyn" David Szalay

 


Paul mieszka pod Londynem ze swoją partnerką i dwójką jej dzieci. Codziennie dojeżdża do metropolii do pracy - jest sprzedawcą, a właściwie akwizytorem. Wciska ludziom ogłoszenie w wątpliwych publikacjach. To praca niezwykle frustrująca, zwłaszcza gdy klient, który przez tydzień albo dłużej planuje podpisanie umowy, nagle rezygnuje. To praca męcząca, dająca spektakularne, ale rzadkie sukcesy. To praca, która może budzić zawiść, poczucie rywalizacji i konflikty. To także praca na tyle stresująca, że po kilku bezowocnych rozmowach trzeba wyjść do pubu na piwo. Albo dwa. Albo trzy. Albo więcej. Paul i jego koledzy palą, piją, zalewają się regularnie, budują swoje życie na kłamstwie. To kłamstwo dominuje w pracy, bo przecież by opchnąć ogłoszenie, trzeba nakadzić, nawymyślać, naobiecywać. To kłamstwo wchodzi w nawyk i w krew. Na nim buduje się relacje w pracy i w domu. 

Życie Paula to jedna wielka szarość i beznadzieja. W życiu prywatnym nie ma odskoczni - partnerka sama lubi wypić, dom jest taki sobie, rodzina także średnia, do tego także stawia na alkohol, dzieci tłuką na komputerze lub gapią się w telewizor, każde w swoim pokoju. Trudno znaleźć tu jakiekolwiek przebłyski radości czy szczęśliwości. Nawet pozornie wesołe rodzinne spotkania są średnio udane, a wszyscy uczestnicy otępiają się alkoholem. 

Szalay świetnie opisuje życie Paula - jego proces staczania się, ewidentne problemy psychiczne (depresja?), całe środowisko pracownicze, ale i rodzinne. To genialny portret, choć oczywiście główny bohater nie wzbudził we mnie żadnej sympatii. Ta książka jest przeraźliwie smutna, ale i prawdziwa, bo pokazuje, jak trudno wybić się z dotychczasowego życia.

Tytułowy Londyn to eldorado - miejsce, gdzie można się pokazać, gdzie jest lepsza praca i (pozornie) lepsze życie. To magnes, który wciąż przyciąga ludzi z przedmieść. To także ulice, dzielnice, metro, które odgrywają w książce dużą rolę. Szalay szkicuje puby, sutereny, knajpy, tłumy, ciągle latające samoloty, czyniąc z Londynu (anty-)bohatera. A to wszystko czyni ze swadą, rzutkim, potoczystym językiem.

To była dla mnie zaskakująca lektura, bo zupełnie nie takiej fabuły się spodziewałam i mimo że nie będzie to moja ulubiona powieść, to przeczytałam ją z ciekawością i myślę, że zapadła mi w pamięć.

Moja ocena: 4/6

David Szalay, Londyn, tł. Dobromiła Jankowska, 432 str., Wydawnictwo Pauza 2022.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz