środa, 12 października 2011

"Kraina śniegu" Kawabata Yasunari


Tytułowa kraina śniegu to uzdrowiskowa miejscowość zagubiona po śród japońskich gór, zimą często odcięta od świata. Turyści przyjeżdżają tu, by jeździć na nartach, wędrować po górach oraz korzystać z gorących źródeł. Również główny bohater powieści - Shimamura trafia w to miejsce, gdzie poznaje Komako - młodą gejszę. 

Powieść rozpoczyna się w momencie, gdy Shimamura po raz drugi jedzie do krainy śniegu. Podczas podróży pociągiem wspomina wspólne chwile z Komako i obserwuje siedzącą nieopodal Yoko. Dziewczyna zachwyca go swą urodą, pięknym głosem oraz troską, jaką okazuje swojemu choremu towarzyszowi podróży. 
O Shimamurze wiemy niewiele - mieszka Tokio, interesuje się tańcem, ma żonę i dzieci oraz dość pieniędzy, by wydawać je na podróże. Komako natomiast podobno została gejszą, by zebrać pieniądze na leczenie syna nauczycielki, u której mieszka. Owym synem opiekowała się w podróży Yoko. 

Pomimo fascynacji Yoko, Shimamura niewiele robi w celu poznania jej, spędza czas z kapryśną i zakochaną w nim Komako, próbuje wprawdzie ją wypytywać ale niewiele się od niej dowiaduje.
Autor niespiesznie opisuje pokój, w którym mieszka Shimamura, zmieniającą się przyrodę, zwyczaje japońskie, stroje kobiet. Akcja toczy się niespiesznie, powyższe opisy przetykane są dialogami między kochankami. Przeważnie jednak są to przekomarzania, urywane zdania, moim zdaniem, trudne do zrozumienia dla europejskiego czytelnika. Większość z wypowiedzi Komako wydała mi się być naiwna, natarczywa, dziecinna wręcz. Rozumiem, że to jej gra, mamienie i odrzucanie, nęcenie i odpychanie kochanka, ale wydaje mi się, że dla czytelnika nie obeznanego ze zwyczajami japońskimi, a szczególnie ze zwyczajami gejsz, trudno jest ją przejrzeć.

Kawabata tak prowadzi narrację swojej powieści, iż czytelnik podąża za Shimamurą i posiada także jego stan wiedzy. Tak jak on, próbuje rozgryźć tajemnicze stosunki między Yoko, Komako, a synem nauczycielki. 
Tajemnicza aura powieści obejmuje także płaszczyznę językową - proza Kawabaty pełna jest liryzmu, sprawia wrażenie sennej, onirycznej, a zarazem uderza nagromadzeniem symboli, niestety dla mnie niezrozumiałych. Wyczuwam, iż wiele scen i detali ma spore znaczenie dla zrozumienia stosunków między kochankami, niestety nie jestem w stanie ich odczytać.
Mimo to lektura "Krainy śniegu" dała mi sporo satysfakcji oraz rozbudziła chęć, by bliżej poznać zwyczaje gejsz.

Moja ocena: 4/6

Kawabata Yasunari, Kraina śniegu, tł. Wiesław Kotański, 156 str., PIW 1969.

6 komentarzy:

  1. Zaciekawiłaś mnie swą recenzją i choć początkowo miałam opory przez kupnem tej książki, to jednak teraz zmieniłam zdanie i chce ją przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
  2. Literatura japońska to dla mnie biała plama. Może więc czas to zmienić. Widzę, że czytamy zupełnie inny rodzaj literatury, ale z chęcią tu zaglądam w poszukiwaniu inspiracji.

    OdpowiedzUsuń
  3. Cyrysiu polecam naprawdę!
    Guciumal z Japonii już troszkę czytałam i polecam - ciekawa kultura, inny sposób pisania, IMO warto.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jedna z moich ulubionych powieści! Nakręcono na jej podstawie film, Yukiguni (1957, reż. Shirou Toyoda), który bardzo chciałabym obejrzeć, ale... trudno go zdobyć, przynajmniej w Polsce;)

    Rzeczywiście, myślę sobie, że Kawabata może być niełatwy do zrozumienia dla kogoś, komu obca jest kultura japońska. To tradycjonalista, klasyk opisujący Japonię przemijającą, jakby chciał się sprzeciwić wszechobecnej westernizacji, zapomnieć o sytuacji politycznej (tutaj warto nadmienić, że książka powstała w roku 1934). Jakkolwiek (dajmy na to) Haruki Murakami może być uważany za pisarza uniwersalnego, to twórczość Kawabaty silnie zakorzeniona jest w tradycji Japonii przedwojennej i brak znajomości tej tradycji/kultury znacznie utrudnia odbiór powieści w pełni. Mimo wszystko, warto się przełamywać i poznawać - on tak subtelnie pisze!:)

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Słowo "subtelność" to idealne określenie dla twórczości Kawabaty. "Krainę Śniegu" przeczytałem niedawno i wywarła na mnie b. dobre wrażenie, ale mimo wszystko za najlepszą powieść tego artysty uważam "Głos góry". Ale nie wdając się już w jałowe rozważania na temat wyższości jednego dzieła nad drugim, rzeknę tylko, że pióro Kawabaty hipnotyzuje, przyciąga, mimo, że próżno szukać w jego utworach wartkiej akcji. Wiele ciekawego dzieje się za to w sercach i umysłach bohaterów :)

      Usuń
  5. Ambrose dziękuję za polecenie "Głosu góry", zapamiętam ten tytuł i być może sięgnę po niego.

    OdpowiedzUsuń