Oskar i Fabrycy to dwóch znudzonych szkolną wycieczką chłopaków, typowych łobuziaków. Bardziej niż zamczysko i muzeum interesuje ich gra na telefonie. Fabrycy nie rozstaje się z telefonem i nawet się nie spodziewa, do czego doprowadzi ten nałóg. Kilka wieków wcześniej na zwiedzanym przez chłopców zamku wybuchła panika, ponieważ w pobliżu osiedlił się smok. Smok na tyle groźny, że nikt nie potrafi sobie z nim poradzić. Monrou, nadworny czarownik, popada w tarapaty, gdy podsuwa księciu niefortunne pomysły na usunięcie bestii. Na skutek swoich działań, musi poradzić sobie ze smokiem sam. I wtedy wpada na pomysł sprowadzenia pogromcy poczwary z przyszłości.
Monrou trafia w sam środek szkolnej wycieczki i przypadkowo słyszy, jak chłopcy dyskutują o grze, w której zabijają smoki. Oskar i Fabrycy lądują więc w przeszłości i muszą zmagać się ze smokiem. Początkowo zupełnie nie rozumieją, co się stało i wietrzą żart nauczyciela, stopniowo jednak sprawa staje się coraz poważniejsza.
Autor ze swadą opisuje przygody chłopców, komiks czyta się jednym tchem. Bardzo fajne są nawiązania do bajek, jak np. do Szewczyka Dratewki, a także połączenie współczesnego języka z anachronizmami.
Wizualnie, a i poniekąd narracyjnie, komiks przypomina mi Kajko i Kokosza, ale skierowany jest on raczej do młodszych czytelników, którzy niekoniecznie będą mieć takie skojarzenia. Ten komiks skierowany jest głównie do chłopców, dziewczyny nie odgrywają w nim żadnej roli, a przedstawiony świat jest bardzo czarno-biały, trafiają się zdania o nie płakaniu jak baba na przykład. Zakładam, że taka wizja świata ma odpowiadać Średniowieczu. Natomiast zakończenie nieźle spina oba światy i łączy wątek współczesny z przeszłością, przy okazji zaskakując czytelnika.
Mieczysław Fijał, Oskar i Fabrycy. Straszne smoczysko, 40 str., Egmont 2017.
Monrou trafia w sam środek szkolnej wycieczki i przypadkowo słyszy, jak chłopcy dyskutują o grze, w której zabijają smoki. Oskar i Fabrycy lądują więc w przeszłości i muszą zmagać się ze smokiem. Początkowo zupełnie nie rozumieją, co się stało i wietrzą żart nauczyciela, stopniowo jednak sprawa staje się coraz poważniejsza.
Autor ze swadą opisuje przygody chłopców, komiks czyta się jednym tchem. Bardzo fajne są nawiązania do bajek, jak np. do Szewczyka Dratewki, a także połączenie współczesnego języka z anachronizmami.
Wizualnie, a i poniekąd narracyjnie, komiks przypomina mi Kajko i Kokosza, ale skierowany jest on raczej do młodszych czytelników, którzy niekoniecznie będą mieć takie skojarzenia. Ten komiks skierowany jest głównie do chłopców, dziewczyny nie odgrywają w nim żadnej roli, a przedstawiony świat jest bardzo czarno-biały, trafiają się zdania o nie płakaniu jak baba na przykład. Zakładam, że taka wizja świata ma odpowiadać Średniowieczu. Natomiast zakończenie nieźle spina oba światy i łączy wątek współczesny z przeszłością, przy okazji zaskakując czytelnika.
Mieczysław Fijał, Oskar i Fabrycy. Straszne smoczysko, 40 str., Egmont 2017.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz