Bardzo cieszyłam się na lekturę Mapy Anny - od kilku lat bardzo chętnie sięgam po czeską prozę. Niestety opowiadania Marka Šindelki zupełnie nie trafiły w mój gust. Nie lubię prozy poetyckiej, niejasnej, zwodzącej, a właśnie taką czytelnikowi autor oferuje.
Te dziesięć opowiadań pozornie nic nie łączy, jednak uważny czytelnik dostrzeże powtarzalność postaci, tematów i stylu. Šindelka porusza się na płaszczyźnie związków międzyludzkich i cielesności, skupia na emocjach, obrazuje nieporozumienia i szkicuje mapę. Tytułowa mapa to nic namacalnego, konkretnego, lecz szkic emocji, gestów, spojrzeń, tego, czego nie sposób wypowiedzieć.
Kilka tygodni po lekturze pozostało w mojej głowie niewiele, przypominam sobie raczej moje zniechęcenie i rozczarowanie. Zapamiętałam tylko dwa opowiadania - o komiku i jego walce z tremą przed występem oraz parze, która wyjeżdża na urlop. Okazuje się, że są ze sobą tylko ze względu na ciążę, żadne z nich jednak nie podejrzewa, że partner myśli tak samo. Brak zdolności komunikacji skazuje ich na bycie w nieszczęśliwym związku. Oba te opowiadania, mimo całej poetyckości, podszyte są sporą dozą ironii.
Mimo braku zachwytu z mojej strony, chcę podkreślić piękną okładkę oraz świetne tłumaczenie Anny Wanik.
Moja ocena: 3/6
Marek Šindelka, Mapa Anna, tł. Anna Wanik, 180 str., Wydawnictwo Afera 2020.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz