Ponura dystopia Ewy Schilling to zaskakująco realna powieść, to wizja przyszłości bardzo bliskiej, której zaczątki widać już teraz. Głęboko osadzona w realiach polskiej prowincji powieść przeraża, zwodzi i oburza. Oburza dlatego, że wizja autorki nie odbiega bardzo od tego, co dzieje się teraz, już.
Hanna mieszka na prowincji, jest pielęgniarką, samotnie wychowuje córkę. Dziewczynkę bystrą, która w wieku ośmiu lat potrafi prowokować i zakłócać szkolny ład. Ów ład podporządkowany jest klerowi, który decyduje, czego dzieci mogą się uczyć, kto jest przykładnym parafianinem, a kogo należy kontrolować. Co więcej ścisłym kontrolom podlegają także księża, szczególnie ci niepokorni.
Do tego małomiasteczkowego marazmu przybywa Ewa. Ewa jest inna, inaczej wygląda, inaczej się zachowuje, a przede wszystkim zaczyna wpływać na mieszkańców. Kobieta zamieszkuje u Hanny i naturalnie integruje się w życie małej rodziny, pomagając w pracach domowych i opiece nad córką. Równocześnie rozmawia z miasteczkowymi dewotkami, które mają w zwyczaju spotykać się i plotkować. Krok po kroku zmienia kobiety, które odkrywają, że odmienność nie jest zła.
Nadfiolet to powieść o lęku przed nieznanym, o zamknięciu się w swoim małym światku, o przyczynach nietolerancji, która bardzo często rozkwita na bardzo wątłej pożywce. Czasem wystarczy tylko rozmowa, by wyrwać osobę z matni przekonań. Indywidualna rozmowa, bo pęd grupy jest porażający.
Mroczna wizja Schilling jest przerażająca, momentami niezwykle realna, czytając, wiele razy uświadamiałam sobie, że autorka nie opisuje rzeczywistości. Kontrola obejmuje wszystkich - dzieci, dorosłych i księży. Nikt nie jest na pozycji wygranej.
To ciekawa powieść, świetny szkic społeczności małego miasteczka, a właściwie tylko kobiet. Nie podobało mi się tylko zakończenie, zbyt egzaltowane, nie pasujące do spokojnego toku reszty powieści.
Moja ocena: 4/6
Ewa Schilling, Nadfiolet, 216 str., Wydawnictwo Seqoja 2020.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz