poniedziałek, 13 czerwca 2022

"Królowa dzikusów" Joanna Lampka


Bardzo trudno recenzować kontynuację cyklu, zwłaszcza jeśli się tego cyklu nie czyta jednym ciągiem. Bo najpierw trzeba sobie przypomnieć, co się wydarzyło i jak się skończyło, następnie wczuć się w akcję, a potem książka się kończy i trzeba czekać na kolejny tom. Poza tym trudno napisać coś nowego i odkrywczego, jeśli w przypadku poprzednich tomów napisało się już wszystko, a nie chce się opisywać fabuły. Mam też świadomość, że ci, którzy przeczytali poprzednie tomy i byli tą lekturą usatysfakcjonowani, na pewno sięgną po ten tom, a ci, którzy tego cyklu jeszcze nie znają, na pewno od tego tomu lektury nie zaczną. W takiej sytuacji recenzentka ma niezwykle trudne zadanie, a staje się ono tym trudniejsze, że niestety na tę książkę musiała poświęcić dużo więcej czasu niż zazwyczaj. Nie dlatego, że lektura była nudna, ale dlatego, że codzienność układa się inaczej. Choć nie wykluczam, że poczułam też zmęczenie treścią - tymi wszystkimi intrygami, politycznymi przetasowaniami i zwrotami akcji, zwłaszcza, że nie pamiętałam na tyle dobrze ustaleń z poprzednich tomów, by móc owe intrygi dogłębnie zrozumieć. A wiadomo, że koncentrowanie się tylko na wątku miłosnym satysfakcjonujące nie jest, a i w tej części nie jest on dominujący. 

Aline mieszka nadal na północy, ale zostaje tam sama - Michel jako zakładnik udaje się na południe, zresztą ten ruch jest dobrze przemyślanym posunięciem strategicznym w niekończącej się wojnie, która napędzana jest przez urażoną dumę Iana - przyszłego cesarza południa. Jeśli więc ciągniecie ten cykl, by dowiedzieć się, jak ułoży się relacja na osi Aline-Ian-Michel, to, hmm, w tym tomie niczego nowego się właściwie nie dowiecie. Aline będzie musiała się skupić na rządzeniu północą, na chronieniu swoich ludzi, odpieraniu ataków z południa i wychowywaniu Alexandra. Jako obiekt nienawiści całego kontynentu władczyni nie ma łatwo, musi znaleźć balans między siłą, stanowczością i własnymi rozterkami. Oczywiście Aline nie będzie zawsze konsekwentna, pozwoli się zwieść uczuciom (nie tylko do mężczyzn) i popełni kilka błędów. Aha, seks też będzie. Będzie też sporo typowych dla Lampki smaczków i sarkazmu zwłaszcza w kwestii zachowania dzikusów z północy (te były pyszne!), nie zabraknie szybkiej akcji i nieoczekiwanych zwrotów. W tej kwestii można stawiać na autorkę jak na szwajcarski bank. Trochę gorzej było językowo - złapałam kilka dziwnych wyrażeń, a i drażniła mnie niekonsekwencja w używaniu feminatywów, które w książce stawiającej na siłę kobiecą, nie powinny w ogóle podlegać dyskusji. 

Niemniej czekam na kolejny tom, mając nadzieję, że będzie ostatni i autorka wreszcie zdradzi zakończenie tego cyklu, bo, przyznam, zżera mnie ciekawość.

Moja ocena: 4,5/6

Joanna Lampka, Królowa dzikusów, 361 str., Wydawnictwo AlterNatywne 2022.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz