Dwutorowa opowieść, której akcja rozgrywa się w sercu Brazylii. Cecilia jedzie do wioski, w której mieszkali jej rodzice, po tym jak otrzymała wiadomość o ich śmierci. Kobieta była ukochaną jedynaczką i równoczesna śmierć obojga rodziców ją zaskakuje, ale i powoduje u niej całą kaskadę mieszanych uczuć. Cecilia długo mieszkała w pobliżu rodziców, pracując jako weterynarka. Rzuciwszy jednak tę pracę, postanowiła przenieść się do Rio de Janeiro, by zacząć od nowa. Mimo że ojciec był poważnie chory, śmierć ją bardzo zaskakuje, zwłaszcza śmierć matki. Lekarz stwierdził zgon z przyczyn naturalnych, ale Cecilia mu nie dowierza, zwłaszcza że sąsiadka twierdzi, że w okolicach domu kręcił się kuzyn. Kuzyn, którego Cecilia nigdy nie miała. Kobieta jest bliska popadnięcia w paranoję i wtedy w domu zjawia się jeszcze ktoś - a jej dotychczasowe życie okazuje się być inne, niż sobie wyobrażała.
Równocześnie w stolicy Brazylii mieszka João, który jest weterynarzem. Jego praca polega głównie na usypianiu niechcianych zwierzaków i z pewnością nie przynosi mu satysfakcji. João jednak rozpaczliwie potrzebuje pieniędzy, ponieważ samotnie wychowuje niepełnosprawnego syna i robi sobie nadzieje, że eksperymentalna terapia w Chinach pomoże uleczyć dziecko. Weterynarz wpada na coraz bardziej karkołomne, a przede wszystkim wątpliwe pomysły, jak zgromadzić pieniądze.
Ze zdumieniem zauważyłam na Lubimy czytać, że ta książka została zaklasyfikowana jako kryminał. Obawiam się, że to błąd, bo z tym gatunkiem ta powieść nic wspólnego nie ma. To nastrojowa opowieść o samotności, utracie, uwikłaniu. Guimarães porusza tu także ważne społecznie tematy - praca misjonarska, różnice klasowe, biedę wśród rdzennych mieszkańców, eutanazję zwierząt i ludzi. Brazylijka na niewielu stronach potrafi stworzyć atmosferę smutku, zagubienia, nostalgii, równocześnie poruszając tak szeroką paletę tematów. Dodatkowego smaku powieści dodaje brazylijski anturaż, ale nie ten stereotypowy, a właśnie ten nam mniej znany - małomiasteczkowy, z interioru i okolic Amazonki.
Zaskoczyło mnie przygotowanie audiobooka - chyba pierwszy raz spotkałam się z tym, że lektor i lektorka autentycznie starali się poprawnie wymawiać imiona i nazwy własne i całkiem nieźle im to wyszło, a należy wziąć pod uwagę, że chodzi tu o brazylijską wersję portugalskiego.
Moja ocena: 4,5/6
Fabiane Guimarães, Gdy gaśnie światło, przychodzą łzy, tł. Barbara Bardadyn, czyt. Magdalena Schejbal, Bartosz Głogowski, 162 str., Wydawnictwo Labreto 2022.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz